wtorek, 10 września 2024



Od czasu wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie Węgry utrzymują zależność energetyczną od FR na niemal niezmienionym poziomie. Alternatywą w przypadku ropy są dostawy za pośrednictwem chorwackiego terminalu naftowego, które dziś pokrywają ok. 30% importu. Rząd w Budapeszcie nie czyni jednak wyraźnych kroków w celu ich zwiększenia. Podczas dyskusji o sankcjach przeciw Rosji w 2022 r. spółka MOL szacowała, że pełne dostosowanie rafinerii Százhalombatta pod Budapesztem do przetwarzania nierosyjskich gatunków ropy zajmie od dwóch do czterech lat, niemniej nie informuje obecnie, jakie osiągnięto dotąd postępy w tym zakresie. Strona węgierska podkreśla, że przepustowość rurociągu Adria (11 mln ton rocznie) jest niewystarczająca do pokrycia łącznego zapotrzebowania rafinerii na Węgrzech (8,1 mln ton) i Słowacji (6,1 mln ton), oraz wytyka nieukończoną modernizację jego ok. 80-kilometrowego odcinka Sisak–Virje. Budapeszt zarzuca stronie chorwackiej, że ta nałożyła po 2022 r. „pięciokrotnie wyższe opłaty od rynkowych”, co miałoby podważać wiarygodność Zagrzebia.

Zarówno rząd Chorwacji, jak i operator tamtejszej sieci przesyłowej odpierają węgierskie oskarżenia o niedostateczną przepustowość, wygórowane ceny i rzekomy brak wiarygodności Zagrzebia jako partnera. Przypominają o wieloletniej współpracy między spółkami JANAF i MOL, w ramach której obie strony wywiązywały się z wzajemnych zobowiązań, m.in. z ważnego do końca 2024 r. kontraktu (obejmującego także dostawy dla Slovnaftu) na transport 2,2 mln ton ropy.

Z nieoficjalnych źródeł chorwackiego „Forbesa” wynika, że Węgrom zaoferowano umowę długoterminową (najprawdopodobniej korzystniejszą finansowo), ale ci odmówili. Chorwaci podkreślają również, że dzięki zastosowaniu polimerów DRA, które redukują opory podczas przepływu ropy naftowej, rurociąg Adria jest w stanie na kierunku węgierskim transportować 14,3 mln ton surowca rocznie, tj. całość zapotrzebowania rafinerii na Węgrzech i Słowacji. Według prezesa JANAF-u węgierskie zarzuty są tym bardziej niewiarygodne, że w lutym 2023 r. przedstawiciele spółki MOL uczestniczyli w testach technicznych rurociągu, które pokazały, że na tym kierunku jego przepustowość wynosi 1,2 mln ton miesięcznie, co daje 14,4 mln ton ropy rocznie.

W ocenie JANAF-u oskarżenia Budapesztu o nadmierne opłaty to element taktyki negocjacyjnej grupy MOL. Według chorwackiej firmy cenę za transport ropy uzgadnia się w procesie negocjacji zgodnie z ustaloną (niejawną) metodologią, której podstawą jest długość i stopień wykorzystania przepustowości poszczególnych odcinków rurociągu. Z tego względu wysokość opłat w przypadku dostaw z terminalu chorwackiego powinna być dla Węgier opłacalna – rurociąg prowadzący do ich granicy liczy bowiem jedynie 289 km (podczas gdy odcinek Drużby przez Ukrainę prawie 700 km). Ponadto transport przez terytorium, na którym toczą się działania wojenne, wiąże się z ryzykiem wystąpienia przerw w dostawach.

Węgry na wszelkie sposoby usiłują jednak podtrzymać import z FR. Według zapowiedzi Budapesztu do połowy września ma zostać wypracowane rozwiązanie, które pozwoli wznowić tranzyt ropy Łukoilu przez Ukrainę. Rosyjski surowiec miałby ponownie trafiać do rafinerii na Węgrzech i Słowacji, a MOL stałby się jego właścicielem prawnym już od granicy rosyjsko-ukraińskiej, przy czym to w jego gestii będzie zapewnienie bezpieczeństwa przesyłu na tym odcinku. W praktyce generowałoby to dla węgierskiego koncernu dodatkowy koszt z tytułu ubezpieczenia w wysokości ok. 1,5 dolara za baryłkę.

osw.waw.pl


„Rzeczpospolita”: Mija miesiąc odkąd Ukraińcy weszli na teren obwodu kurskiego. Jak tę ofensywę można ocenić z militarnego punktu widzenia? Czy udało się w jej trakcie zrealizować jakieś ważne cele wojskowe?

Ppłk rez. Maciej Korowaj: Pod względem militarnym to jest pewnego rodzaju majstersztyk: przeprowadzono operację zaczepną, ofensywną, na terenie przeciwnika, nie dysponując de facto przewagą powietrzną. Przewagą powietrzną dysponuje Federacja Rosyjska – może nie jest to supremacja – ale de facto ma więcej możliwości uderzeń lotniczych. W takich warunkach prowadzenie operacji zaczepnej jest dosyć karkołomnym zadaniem. Tutaj Ukraińcy zastosowali bardzo ciekawe, nowatorskie rozwiązania militarne, które pozwoliły im uzyskać przede wszystkim zaskoczenie – o dziwo w takim środowisku przepełnionym informacją o polu walki i ruchach przeciwnika. Znaleziono najbardziej słaby punkt i w niego uderzono. Siły ukraińskie w początkowej fazie tej operacji prowadziły wojnę manewrową, niszcząc Rosjan na głębokich rubieżach, podchodzące siły były izolowane, te, które się broniły, były też izolowane, do momentu kiedy Rosjanie nie nasycili tego kierunku wszystkim czym mogli. Głównie były to jednostki złożone z żołnierzy poborowych, ale też rezerwy, które były dostępne na froncie południowym, tam gdzie jeszcze takie rezerwy były. Udało się Rosjanom nasycić ten kierunek wojskiem. Ale Ukraińcy nie zatrzymali się ze względu na to, że nie mogli dalej iść, tylko dlatego, że muszą cały czas działać w określonych warunkach i środowisku, gdzie działają określone środki walki radioelektronicznej, one też mają ograniczony zasięg, i ich obrona przeciwlotnicza, która musi przeganiać elementy przewagi rosyjskiej w powietrzu. Ukraińcy zeskalowali to uderzenie na tyle, na ile posiadali środków, aby ta operacja była dla nich jak najbardziej wydajna i zmusiła Rosjan do użycia na tym kierunku swoich rezerw.

Ja zakładałem, jeszcze rok temu, że Rosjanie przygotowują operację ofensywną na kierunku sumskim, a preludium do tego będzie seria kaskadowych operacji ofensywnych na froncie południowym. I od października zeszłego roku takie operacje Rosjanie prowadzą. Atakowali w kierunku Robotynego, w kierunku Marjinki, w kierunku Awdijiwki, Czasiw Jaru, Kremiennej. Te operacje przechodziły kaskadowo – jedna się zaczynała, druga, trzecia, czwarta, tak aby nacisk na całej długości na siły ukraińskie trwał. Dodatkowym uderzeniem było uderzenie na kierunku Charkowa i mocne uderzenie w kierunku Awdijiwki, która została zdobyta, a teraz uderzenie na kierunku Pokrowska. Takim ostatecznym uderzeniem miało być – ja zakładam – uderzenie w kierunku Sum, co by całkowicie rozwodniło siły i rezerwy ukraińskie. I gdzieś ten front mógłby im pęknąć. Takie były założenia gen. Walerija Gierasimowa (szef Sztabu Generalnego Federacji Rosyjskiej, obecnie głównodowodzący siłami Rosji na Ukrainie – red.), który z premedytacją osłabił te siły, które broniły granicy, pozostawiając tam tylko bataliony straży granicznej Federalnej Służby Bezpieczeństwa i część jednostek mieszanych, złożonych z żołnierzy poborowych i kontraktowych, które odtwarzały gotowość bojową po walkach na froncie południowym. I wszystkie siły rzucił na tę kaskadową ofensywę, żeby Ukraińców wymęczyć. Gen. Ołeksandr Syrski (głównodowodzący siłami ukraińskimi – red.) stwierdził, że nie będzie rzucał rezerw i walczył na zasadach rosyjskich, nie będzie wypalał najlepszych jednostek w ciężkich, okopowych walkach, w których Rosjanie czują się dobrze i mają przewagę ogniową w artylerii i lotnictwie, tylko uderzył tam, gdzie są najsłabsi, na kierunku z którego mogło wyjść najbardziej śmiertelne uderzenie dla sił ukraińskich. Przeniósł walkę na teren Federacji Rosyjskiej – i te rezerwy, które mogły być przez Rosję użyte do operacji w kierunku Sum, są teraz uwiązane w walki obronne na terenie obwodu kurskiego. Gen. Syrski tą operacją zutylizował rezerwy, które mogły być użyte na innych kierunkach, a z drugiej strony zabezpieczył sobie kierunek, z którego mogło wyjść uderzenie na tyły armii ukraińskiej.

Jeśli spojrzymy na mapę to rzeczywiście tak by to wyglądało, front zostałby rozciągnięty być może na niemal 2 tys. km. W takim razie nawet to, że Rosjanie nie przerzucili zbyt wielu jednostek biorących udział w ofensywie na Pokrowsk do obrony obwodu kurskiego, nie oznacza, że ofensywa nie przyniosła oczekiwanych efektów militarnych?

Ale w tej chwili ofensywa rosyjska w kierunku Pokrowska stoi. Rosjanie zatrzymali się maksymalnie 6 km od progu Pokrowska i Myrhorodu. Teren jest dosyć płaski i nie ma tam miejscowości, na których można byłoby oprzeć uderzenie, Rosjanie zajmują dogodny teren, wysyłają grupy szturmowe w dużych ilościach, one zajmują teren i dopiero potem podciągają resztę sił. Rosjanie prowadzą tzw. bitwę ogniową – na samym kierunku operacji w kierunku Pokrowska mieli przewagę ogniową 10 do 1. W tej chwili, zgodnie z tym co mówi ukraiński Sztab Generalny, sam gen. Syrski w wielu wypowiedziach, jest to przewaga 2 do 1. Prawie o 80 proc. została zredukowana możliwość rażenia ogniowego przez siły Federacji Rosyjskiej na tym kierunku. Jakim cudem tego dokonano? No właśnie uderzeniem na obwód kurski i rozmyciem części rezerw i zasobów na kierunku kurskim. Nie zawsze chodzi o zniszczenie dział, ale też przeniesienie artylerii, przeniesienie logistyki itd. Rosjanie mogą mieć na tym kierunku dużo środków ogniowych, ale – ze względu na to, że prowadzą intensywne działania ogniowe na kierunku kurskim – muszą część artylerii, amunicji przerzucić tam. I równocześnie działa na kierunku pokrowskim mniej strzelają.

rp.pl


Latem ubiegłego roku władze rosyjskie, mając nadzieję na zwerbowanie jak największej ilości "mięsa armatniego" do wysłania na wojnę w Ukrainie, podniosły kwotę płatności za podpisanie kontraktu. Od początku roku średnia regionalna płatność wzrosła czterokrotnie i łącznie z częścią federalną osiągnęła 1 mln rubli (według aktualnego kursu 42 tys. zł).

Pod koniec lipca Władimir Putin podwoił zryczałtowaną płatność za podpisanie umowy z ministerstwem obrony do 400 tys. rubli (17 tys. zł). Od tego czasu 47 rosyjskich regionów również zwiększyło swój udział. Obecnie płatności regionalne wynoszą średnio 596 tys. rubli (29 tys. zł), czyli ponad trzykrotnie więcej niż pod koniec ubiegłego roku. W 15 regionach kwota płatności regionalnych osiągnęła 1 mln lub więcej. W Moskwie, Sankt Petersburgu i Karaczajo-Czerkiesji wraz z wypłatą federalną nowi pracownicy kontraktowi otrzymają łącznie 2 mln rubli (85 tys. zł).

Od lipca 2023 r. do czerwca 2024 r. wypłaty dla uczestników inwazji na Ukrainę, w tym wypłaty w przypadku obrażeń i śmierci, osiągnęły łącznie 3 bln rubli (128 mld zł). To prawie jedna trzecia rekordowego budżetu wojskowego Rosji od czasów radzieckich, a także ok. 8 proc. budżetu federalnego i ok. 1,5 proc. rosyjskiego PKB.

onet.pl