piątek, 25 listopada 2022


Jacek Gądek: - Rosjanie się cofają w Ukrainie, tracąc ostatnio Chersoń, ale w Azji Centralnej też? I w Europie, i w Azji?

Adam Balcer: - I to zdecydowanie.

Aż tak?

Ten proces zaczął się jeszcze przed wojną. Przez wojnę w Ukrainie problemy ekonomiczne Rosji - a te już są bardzo poważne - będą się szybko pogłębiać, co powoduje, że Rosja coraz bardziej traci zdolność do odgrywania istotnej roli w sąsiednich regionach. Ukraina to sprawa oczywista.

Natomiast warto też spojrzeć na Kazachstan - największą po Rosji gospodarkę wśród państw byłego Związku Radzieckiego. Oczywiście, ten termin "byłego ZSRR" ponad 30 lat po jego rozpadzie brzmi już jak anachronizm. Otóż w zeszłym roku, wedle danych kazachskich, 24 proc. wymiany handlowej z zagranicą to był handel z Rosją, a 18 proc. z Chinami. Po dziewięciu miesiącach jest już po tyle samo - po 18 proc., a tendencja jest ewidentna: Rosja spada, a Chiny rosną jako partner handlowy. W innych krajach regionu jest podobnie. Beneficjentami wojny w Ukrainie w Azji Centralnej będą po pierwsze Chiny.

A po drugie?

Turcja.

Dlaczego?

Pomimo wszystkich poważnych problemów wewnętrznych Turcja jest wyłaniającym się mocarstwem regionalnym, a Rosja czuje jej oddech na plecach, bo Turcja się rozwija, a Rosja zwija. Wystarczy powiedzieć, że PKB Turcji (mierzony parytetem siły nabywczej) to dziś 70 proc. gospodarki Rosji, a już za 10 lat może być niewiele mniejszy.

Turcja jest jedną z największych potęg militarnych w Eurazji. No i jest nierzadko najważniejszym albo ważnym partnerem ekonomicznym prawie wszystkich krajów Europy Wschodniej, Kaukazu Południowego i Azji Centralnej. Turcja oprócz rozwoju relacji dwustronnych, zbudowała trójkąt kaukaski z Gruzją i Azerbejdżanem, i dała nowe życie Organizacji Państw Tureckich. W przyszłości ma potencjał, by oddziaływać na sytuację wewnętrzną w samej Rosji, bo udział „bratnich" narodów muzułmańskich w populacji rosyjskiej w najbliższych dekadach zdecydowanie wzrośnie ze względu na migracje i wyższy przyrost naturalny w tej społeczności. Będą oni stanowić znaczną część mieszkańców kraju. Także turkijskie kraje położone na południe od Rosji mogą być za 10-20 lat znacznie silniejsze niż dzisiaj.  

To tracenie Azji Centralnej, Europy Wschodniej i Kaukazu Południowego przez Rosję może wpłynąć na postawę Putina wobec Ukrainy już teraz? Może wymusić zakończenie wojny?

Nie. Zresztą proces słabnięcia Rosji w tych regionach zaczął się wcześniej. Zaangażowanie Rosji w wojnę w Ukrainie jest tak ogromne i dotyczy ono tak fundamentalnej dla Kremla kwestii statusu mocarstwa, że Moskwa nie może być w paru miejscach naraz - Rosja wybiera więc wojnę w Ukrainie kosztem wpływów w wielu miejscach w Eurazji.

W Polsce często mówimy o "przestrzeni postsowieckiej", ale ten termin jest coraz bardziej anachroniczny, bo Zachód, Chiny i Turcja wypychają Rosję z tej przestrzeni. Są też rosnący w siłę gracze typu: Iran, Japonia, Indie czy Korea Południowa. Te przetasowania są nierzadko powrotem do sytuacji sprzed ponad 200 czy nawet 100 lat, przed czasami, gdy Rosja zdominowała baseny Morza Czarnego i Kaspijskiego oraz Wielki Step i syberyjski Daleki Wschód.

Ta wojna obnażyła ograniczenia Rosji. Kreml zachowywał się jak King Kong, który ryczy i uderza się w piersi, ale dziś dobrze widać granice jego siły, skoro Rosjanie nie potrafią wygrać wojny z Kijowem, a wręcz ją już przegrywają.

gazeta.pl

23 listopada Rosjanie przeprowadzili kolejny zmasowany atak na obiekty infrastruktury krytycznej Ukrainy. Według ukraińskiego Sztabu Generalnego łączna liczba uderzeń rakietowych wyniosła 78. Obrońcy mieli zestrzelić 51 z 67 wykorzystanych przez wroga pocisków manewrujących oraz 5 z 10 dronów uderzeniowych Lancet. Głównym celem ataku był Kijów i jego okolice, na które wypuszczono 30 rakiet (20 z nich miało zostać strąconych). Trafiono co najmniej 16 obiektów energetycznych (elektrociepłowni, elektrowni wodnych i podstacji) w Kijowie i ośmiu obwodach. Szczególnie dotkliwy okazał się atak na Wyszogród w obwodzie kijowskim, który spowodował śmierć lub zranienie kilkudziesięciu osób.

Uszkodzenia i wywołane przez nie awaryjne wyłączenia prądu doprowadziły do blackoutu w całym kraju oraz częściowo w połączonej z nim systemem energetycznym Mołdawii. Ze względów bezpieczeństwa od sieci odłączono wszystkie bloki pracujących siłowni jądrowych (Chmielnickiej, Rówieńskiej i Południowoukraińskiej; okupowana Zaporoska Elektrownia Jądrowa już wcześniej została przez Rosjan odłączona od ukraińskiego systemu energetycznego). Wieczorem 24 listopada system zabezpieczał niespełna 50% potrzeb energetycznych kraju, a prądu i bieżącej wody (wodociągi miejskie potrzebują do działania energii elektrycznej) brakowało w 15 obwodach. Jeszcze 25 listopada rano bez prądu pozostawało 50% odbiorców w stolicy, jednak w większości miasta przywrócono już dostawy wody.

(...)

W reakcji na kolejne zniszczenia sieci energetycznych władze w Kijowie oznajmiły 22 listopada, że otworzono ponad 4 tys. tzw. punktów niezłomności. Zapewniają one darmowy dostęp do prądu, wody, środków medycznych czy łączności mobilnej i Internetu. Punkty działają we wszystkich urzędach administracji lokalnej, a także w szkołach, budynkach Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, na pocztach itp. Według prognoz ukraińskiego wywiadu wojskowego wróg będzie kontynuować masowe ataki rakietowe, a na przygotowanie się do kolejnego potrzebuje około tygodnia (rosyjskie rezerwy broni precyzyjnej mają być na wyczerpaniu, poza rakietami do systemów S-300).

24 listopada sekretarz prasowy Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził w ultymatywnym tonie, że Kijów musi spełnić żądania Rosji, aby „przywrócić sytuację do normy”. Powtórzył warunki zawarcia pokoju: uznanie aneksji części terytorium Ukrainy i przeprowadzenie tzw. demilitaryzacji, stanowiącej jedyny sposób „powstrzymania wszelkich możliwych cierpień ludności cywilnej”.

(...)

Komentarz

Przeprowadzony 23 listopada atak na ukraińską infrastrukturę energetyczną był pierwszym, który sprawił, że system zaopatrzenia państwa w prąd w większości przestał funkcjonować. Po raz pierwszy w historii okresowo nie działały wszystkie cztery elektrownie jądrowe. Rosyjskie ostrzały w ostatnich tygodniach nadwyrężyły ukraińską sieć do tego stopnia, że błyskawiczne, lecz jedynie prowizoryczne naprawy nie pozwalają na przywrócenie mu stabilności i pełnej sterowności. Tym samym przy braku możliwości wymiany zniszczonych bądź uszkodzonych obiektów każdy kolejny atak będzie powodował trwający od kilku godzin do kilku dni blackout na znacznych obszarach kraju, a agresor będzie mógł osiągać taki skutek przy użyciu coraz mniejszej liczby rakiet.

Kolejne już oświadczenie Kremla ma charakter brutalnego szantażu. Zgodnie z tym przekazem brak prądu i ciepła w wielu rejonach Ukrainy to efekt działań Kijowa, odmawiającego negocjacji z Moskwą. Potwierdza to, że obecna taktyka sił najeźdźczych ma doprowadzić do klęski humanitarnej, a „oferty pokojowe” są w gruncie rzeczy ultimatum mającym wymusić na władzach napadniętego kraju bezwarunkową kapitulację. Kreml liczy na to, że sparaliżowanie dostaw energii elektrycznej, wody i ogrzewania złamie opór społeczny Ukraińców, co zmusi Zełenskiego do podjęcia rozmów z Kremlem pod pretekstem ograniczenia dewastowania państwa i polepszenia sytuacji bytowej obywateli. Posunięcia Rosjan nie wywołują jednak zmiany stanowiska Kijowa – władze skupiły się na utrzymaniu zdolności do przetrwania okresu zimowego. Rozpatrują przy tym możliwość ewakuacji ludności z większych miast. Na razie nie widać także oznak fermentu społecznego.

Mimo komunikowanej przez Ukraińców stosunkowo wysokiej ogólnej liczby zestrzeleń daje się zaobserwować pogorszenie efektywności obrony powietrznej w rejonie stolicy. W poprzednich atakach przepuszczała ona pojedyncze rakiety, a jej deklarowana skuteczność wynosiła ponad 80% (15 listopada miała strącić blisko 87% wrogich rakiet). W ostatnim ataku spadła ona do niespełna 67%. Kwestią otwartą pozostaje, w jakim stopniu jest to rezultatem wypracowania przez Rosjan nowej taktyki uderzeń (odpalania rakiet z bliższej odległości, co daje obrońcom mniej czasu na reakcję), której efektywność widać w rejonach przyfrontowych (ukraińska obrona powietrzna ma tam zestrzeliwać przeciętnie 40% wrogich rakiet, a 17 listopada jej skuteczność wyniosła niespełna 15%), a w jakim wyczerpywania się ukraińskich zapasów przeciwrakiet oraz niszczenia przez agresora tamtejszych systemów obrony powietrznej. Należy podkreślić, że rejonu Kijowa bronią zachodnie systemy NASAMS i IRIS-T, których skuteczność strona ukraińska ocenia na 100%.

osw.waw.pl