niedziela, 24 lipca 2022


Od początku lipca br. w ChRL narasta problem bojkotów kredytobiorców, polegających na groźbach odmowy spłat kredytów hipotecznych związanych z nieukończonymi, przedłużającymi się projektami deweloperskimi. Zgodnie ze stanem na 15 lipca obejmują one ok. 230 przedsięwzięć z ponad 100 miast. Według chińskiego magazynu „Caixin” spłaty własnych zobowiązań odmawia również część kontrahentów i dostawców komponentów dla doświadczających opóźnień deweloperów. Ocenia się, że projekty objęte bojkotami dotyczą ok. 100 tys. gospodarstw domowych w kraju, a ich wartość stanowi od 1 do 2% całości kredytów hipotecznych w ChRL – realny bojkot wszystkich zaangażowanych przełożyłby się na ok. 388 mld juanów (ok. 58 mld dolarów) niespłacanych kredytów. Wedle szacunków Deutsche Bank łączna wartość opóźnionych projektów deweloperskich w Chinach to ok. 2 bln juanów (296 mld dolarów).

Problem najsilniej dotknął prowincję Henan, gdzie na przełomie czerwca i lipca miały miejsce protesty dużej skali związane z upadkiem czterech lokalnych banków i idącym za tym wstrzymaniem wypłat środków zgromadzonych na kontach. Demonstracje uliczne, obejmujące okupowanie wejścia do lokalnego oddziału chińskiego banku centralnego w Zhengzhou, zostały brutalnie rozbite, m.in. przez nieumundurowane osoby. Zgodnie z doniesieniami prasowymi lokalne władze miały użyć – niezgodnie z prawem – aplikacji do ustalania obowiązku kwarantanny COVID-19, aby zatrzymać protestujących w domach, co spotkało się z szeroką krytyką w chińskim Internecie. Z trudnych do potwierdzenia ze względu na ścisłą cenzurę materiałów obecnych w sieci wynika, że miały się one posłużyć wojskiem do zastraszania manifestujących.

Komentarz

Bojkoty kredytobiorców i upadki banków są skutkiem coraz gorszej sytuacji na rynku mieszkaniowym w ChRL, wywołanej celowym schładzaniem go przez władze w Pekinie w ostatnich latach (z uwagi na nadmierne zadłużenie i ryzyka systemowe), a także generalną nieprzejrzystością systemu finansowego, skutkującą licznymi wyłudzeniami i upadłościami. Problemy pogłębia niski wzrost gospodarczy związany z walką z COVID-19 oraz bankructwami deweloperów (ok. 20% firm z tej branży grozi niewypłacalność) i finansujących ich lokalnych banków. W szczególności dotyczy to rozległego i nietransparentnego (często również dla władz centralnych) sektora banków lokalnych, miejskich i wiejskich. Zatrzymanie tych procesów może wymagać od Pekinu szerszego pakietu pomocowego dla najbardziej narażonych instytucji finansowych, prawdopodobnie przy zaangażowaniu dużych banków centralnych i funduszy inwestycyjnych.

Jeżeli uda się zahamować protesty i bojkoty na obecnym etapie, to nie powinny one nieść ryzyka dla całego systemu finansowego. Władze centralne wprowadziły cenzurę dotyczącą organizacji bojkotów w mediach społecznościowych, podjęły kwestię na poziomie spotkań resortu budownictwa i regulatorów finansowych, a także rozpoczęły dochodzenie wymierzone w lokalnych urzędników (w związku z podejrzeniami o złe gospodarowanie rachunkami powierniczymi, opartymi na przedpłatach, przez banki). Rząd proceduje również projekt wakacji kredytowych dla osób, których dotyczy problem. Na poziomie władz miejskich (m.in. w Xi’an) wdrażane są ściślejsze przepisy dotyczące przedpłat dla deweloperów.

Z punktu widzenia Pekinu największe wyzwanie polityczne stanowią – będące pewnym novum – powszechne bojkoty kredytobiorców i dostawców z wielu miast i prowincji. W odróżnieniu od licznych izolowanych protestów na podłożu nadużyć w sektorze finansowym (np. ostatnich manifestacji w Henanie) mogą one przekształcić się w ruchy sprzeciwu obejmujące całe Chiny. Dodatkowo aktualna odsłona problemów sektora mieszkaniowego przypada na napięty politycznie okres przed historycznym zjazdem Komunistycznej Partii Chin, na którym decydować się będzie m.in. przyszłość rządów Xi Jinpinga w nadchodzącej kadencji, a także układ sił w ramach walk frakcyjnych i relacji centrum–prowincje. Stąd należy spodziewać się zdecydowanych działań władz – zarówno w dziedzinie kontroli i rozbijania protestów, jak i ewentualnych pokazowych działań naprawczych w branży (np. pakietów pomocowych). Z drugiej strony spowolnienie gospodarcze i kontekst zjazdu sprawiają, że Pekin stara się podtrzymywać wysoki wzrost PKB poprzez stymulowanie inwestycji (w tym w sektor mieszkaniowy) – zwiększając prawdopodobieństwo występowania podobnych incydentów w najbliższych miesiącach.

osw.waw.pl

Wojska rosyjskie kontynuują ostrzał i próby przejęcia kontroli nad przygranicznymi obszarami obwodów czernihowskiego (Mykołajiwka), sumskiego (m.in. Esmań, Zarućke, Pawliwka, Wolfyne, Jastrubyne, Żurawka) i charkowskiego (Charków i miejscowości położone na północ, wschód i południowy wschód od niego). Intensywne walki toczą się na linii Pytomnyk–Udy, a ich cel to zdobycie kontroli nad drogami dojazdowymi do Charkowa biegnącymi na północ od miasta z terytorium Federacji Rosyjskiej. Siły najeźdźcze nacierają też na zachód od Iziumu (starcia w rejonie Husariwki, Dmytriwki i Brażkiwki), zaś cały obszar Bałaklija–Wełyka Komyszuwacha jest nieustannie ostrzeliwany. Agresor atakują również w kierunku na Barwinkowe i próbuje otoczyć wojska ukraińskie broniące podejścia do Słowiańska od północnego zachodu na trasie M03 Izium–Słowiańsk.

Rosjanie skoncentrowali wysiłki także na zdobyciu dogodnych pozycji do natarcia na Słowiańsk od wschodu i południowego wschodu. Głównym celem działań pozostaje zdobycie Siewierska i Bachmutu. Siły najeźdźcze próbują też atakować na terenie na zachód od Doniecka: trwają walki w rejonie Nowomychajliwki i Mykilśkego. Całość obszaru natarcia – od granicy obwodów ługańskiego i donieckiego na północy, wzdłuż linii styczności od Iziumu, poprzez Słowiańsk, Kramatorsk, Bachmut, Torećk, Awdijiwkę, Kurachowe i Wuhłedar – jest objęta intensywnym ostrzałem artyleryjskim, lotniczym i rakietowym. Podobna sytuacja panuje na południowym odcinku frontu (obwody chersoński, mikołajowski, zaporoski i dniepropetrowski), gdzie pozycje ukraińskie i duże ośrodki miejskie są nieustannie ostrzeliwane, a wojska agresora ograniczają się do działań obronnych i rozpoznawczych.

Armia ukraińska dokonała ostrzału artyleryjskiego mostu Antonowskiego, łączącego miejscowość Oleszki z okupowanym Chersoniem. To strategicznie ważny obiekt komunikacyjny umożliwiający przeprawę przez Dniepr siłom rosyjskim operującym na froncie południowym, w obwodach chersońskim, mikołajowskim i dniepropetrowskim. Jego trwałe uszkodzenie znacząco utrudni logistykę wojskom agresora i zmusi je do wykorzystania położonej o ponad 60 km dalej tamy przy elektrowni wodnej w Nowej Kachowce, którą również w ostatnich dniach ostrzeliwała ukraińska artyleria. W tym regionie Ukraińcy kontynuują skuteczne ataki rakietowe na punkty dowodzenia oraz składy paliw i amunicji przeciwnika.

Naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy Wałerij Załużny poinformował podczas rozmowy z dowódcą sztabu USA Markiem Milleyem, że obrońcom udało się opanować sytuację na froncie. Jego zdaniem Ukraina w pełni kontroluje przebieg działań wojennych, co stało się możliwe dzięki wykorzystaniu zachodniego sprzętu wojskowego, przede wszystkim artyleryjskich systemów rakietowych HIMARS. Z kolei rzecznik Ministerstwa Obrony Ołeksandr Motuzjanyk ogłosił, że dzięki użyciu tych systemów udało się zniszczyć ponad 30 obiektów i ośrodków logistycznych wroga, co znacząco obniżyło ich potencjał ofensywny.

W rezultacie spotkania 20 lipca grupy kontaktowej państw wspierających Ukrainę (tzw. grupa Ramstein) jej uczestnicy porozumieli się w sprawie kontynuowania i rozszerzenia pomocy wojskowej. Ma ona obejmować dostawy uzbrojenia i amunicji, a także organizację szkoleń wojskowych. Według ministra obrony Ołeksija Reznikowa na dostawy zachodniego sprzętu będzie się składać broń wykorzystywana na lądzie, na morzu i w powietrzu, jednak o konkretnych jej rodzajach jako pierwsi „dowiedzą się żołnierze wroga na polu bitwy”. Z kolei sekretarz obrony USA Lloyd Austin oświadczył, że zachodni sojusznicy udzielą Kijowowi każdej dostępnej pomocy wojskowej, która posłuży powstrzymaniu rosyjskiej agresji oraz deokupacji ukraińskich terytoriów. Ponadto poinformował on, że do kraju zostaną dostarczone cztery kolejne systemy HIMARS (tym samym armia ukraińska będzie dysponować już szesnastoma), jak również dwie baterie obrony przeciwlotniczej NASAMS, co zapowiadano już wcześniej.

Minister spraw zagranicznych FR Siergiej Ławrow ostrzegł, że Moskwa będzie rozszerzać „geograficzne cele” wojny na Ukrainie, jeśli Zachód nie przestanie dostarczać Kijowowi zestawów artylerii rakietowej, w tym HIMARS-ów. Zaznaczył, że plany nie ograniczają się do zajęcia Donbasu, lecz obejmują również aneksję obwodów chersońskiego i zaporoskiego oraz wielu innych terytoriów. Ławrow oświadczył, że Rosja nie dopuści, aby „w tej części Ukrainy, którą będzie kontrolował Zełenski lub ten, kto go zastąpi” pojawiła się broń zagrażająca jej i „republikom”, które ogłosiły niepodległość. W odpowiedzi szef ukraińskiego MSZ Dmytro Kułeba wezwał do zaostrzenia sankcji wobec Rosji i przyspieszenia dostaw broni dla Kijowa. Minister spraw zagranicznych RFN Annalena Baerbock uznała słowa Ławrowa za propagandę i zapewniła, że do końca lata Niemcy i Holandia dostarczą Ukrainie samobieżne haubice Panzerhaubitze 2000 i systemy obrony przeciwrakietowej.

Szef administracji wojskowej obwodu mikołajowskiego Witalij Kim zapowiedział zamknięcie Mikołajowa w celu zneutralizowania kolaborantów, którzy m.in. przekazują agresorowi dane do korygowania ataków rakietowych. Powiadomił, że do administracji napłynęły doniesienia o działalności dywersantów, a miasto zostanie zamknięte po zweryfikowaniu tych przekazów i zakończeniu żniw (co nastąpi za jeden do dwóch tygodni). Mieszkańcy zostaną o tym uprzedzeni, aby mogli zaopatrzyć się w żywność i pozostać w domach. Za informacje przydatne w ujęciu kolaborantów pomagających wrogowi w korygowaniu ostrzałów władze obwodu oferują nagrodę w wysokości 100 dolarów.

19 lipca rząd w Kijowie zwrócił się do właścicieli ukraińskich euroobligacji z prośbą o przełożenie terminu ich spłaty (w tym odsetek) o dwa lata. Zaznaczono jednak przy tym, że w przypadku odmowy państwo będzie spłacać swoje zadłużenie zgodnie z harmonogramem. Dzień później Ministerstwo Finansów Niemiec zakomunikowało, że grupa kredytodawców Ukrainy, w której skład wchodzą USA, Wielka Brytania, Japonia, RFN, Francja i Kanada, zgodziła się wstrzymać obsługę zadłużenia napadniętego kraju od 1 sierpnia do końca 2023 r. z możliwością przedłużenia na kolejne 12 miesięcy. Obecnie w obiegu znajdują się ukraińskie euroobligacje na sumę 17 mld dolarów, z czego 3 mld Kijów powinien spłacić w ciągu półtora roku.

21 lipca Narodowy Bank Ukrainy (NBU) podwyższył oficjalny kurs ukraińskiej waluty wobec dolara o 25%, do 36,6 hrywny. Jest to pierwsza podwyżka od rozpoczęcia inwazji, kiedy kurs zamrożono na poziomie 29,25 hrywny za dolara. Bank uzasadnił swoją decyzję m.in. koniecznością zwiększenia konkurencyjności miejscowych producentów. Oznacza to zrównanie oficjalnego kursu z czarnorynkowym, który w ostatnich tygodniach oscylował wokół 37 hrywien za dolara.

Ministerstwo Rolnictwa prognozuje, że jeżeli nie dojdzie do zniesienia blokady ukraińskich portów, to jesienią rolnicy i przedsiębiorstwa rolne mogą zasiać o 30–60% mniej zbóż ozimych w porównaniu z poprzednim rokiem. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy będzie brak wystarczających środków na zakup ziarna, paliwa i nawozów, spowodowany niemożnością sprzedaży tegorocznych plonów. Według resortu obecnie nie ma problemu z magazynowaniem zboża. Ponadto w najbliższych tygodniach Ukraina ma otrzymać przenośne magazyny, które pozwolą przechowywać dodatkowe 10–15 mln ton ziarna przez 12–17 miesięcy.

Komentarz

Dwukrotny ostrzał mostu Antonowskiego w Chersoniu nie doprowadził do jego trwałego uszkodzenia (obiekt czasowo zamknięto dla ruchu ciężkich pojazdów). Atak stanowił zapewne sygnał dla wojsk rosyjskich o możliwym przeprowadzeniu zapowiadanej od kilku tygodni kontrofensywy armii ukraińskiej. Jednocześnie prawdopodobieństwo realizacji takiego kontruderzenia należy obecnie ocenić jako niskie. Wojsko ukraińskie jest skoncentrowane na obronie pozycji w obwodzie donieckim, zaś kontrofensywa na południu wymagałaby uniemożliwienia Rosjanom szybkiego przerzucenia jednostek z półwyspu krymskiego i unieszkodliwienia zagrożenia ze strony ich floty. Reznikow przyznał, że przeprowadzenie skutecznego kontruderzenia wymagałoby ok. 100 systemów HIMARS. Zintensyfikowanie działań wojskowych mogłoby także negatywnie wpłynąć na przebieg trwających negocjacji w sprawie odblokowania ukraińskich portów na Morzu Czarnym i dałoby stronie rosyjskiej pretekst do zerwania rozmów.

Moskwa ostro reaguje na dostarczaną Kijowowi pomoc wojskową z Zachodu, w szczególności systemy artylerii rakietowej. Nerwowość budzą zarówno ataki rakietowe spowalniające postępy sił agresora w Donbasie, jak i powtarzające się akty sabotażu w rosyjskich miastach położonych nieopodal granicy (m.in. Biełgorodzie czy Kursku), realizowane przez ukraińskie grupy dywersyjne. Irytację Kremla powoduje też sam fakt doposażania armii przeciwnika w zachodnią broń i szkolenie jej wojskowych na Zachodzie zgodnie ze standardami natowskimi. Kreml ucieka się przy tym do pogróżek, które mają tworzyć wrażenie, że uzależnia on swoje plany względem Ukrainy od postępowania Kijowa i Zachodu. W istocie niezmiennym celem strategicznym sił rosyjskich pozostaje przełamanie oporu przeciwnika i ekspansja poza obecnie okupowane terytoria.

Ogłoszenie zamknięcia Mikołajowa w celu dokonania obławy na dywersantów pracujących dla agresora dowodzi, że istnieje realny problem z kolaborantami, którzy przekazują wrogowi strategiczne informacje i pomagają korygować ataki rakietowe. Posunięcia szefa mikołajowskiej administracji mogą też być reakcją na niedawne zwolnienie kierownictwa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i Prokuratury Generalnej, któremu zarzucano niewystarczające działania na rzecz oczyszczania ich struktur regionalnych z rosyjskich kolaborantów. W tym kontekście Kim stara się dowieść efektywności lokalnej administracji poprzez demonstrację wzmożonej walki z dywersantami i sabotażystami.

Spłata i obsługa zadłużenia to trzecia co do wielkości (po wydatkach na siły zbrojne i emerytury) pozycja w budżecie Ukrainy, a od początku roku przeznaczono na ten cel ok. 2 mld dolarów. Spekulacje o możliwości zaprzestania obsługi długu trwały co najmniej od kilku tygodni, lecz do tej pory sprzeciwiało się temu Ministerstwo Finansów, które obawiało się negatywnej reakcji rynków finansowych. Szybka odpowiedź głównych kredytodawców wskazuje, że prośba rządu o zawieszenie spłaty była z nimi wcześniej konsultowana. Ukraina do końca 2023 r. miała oddać 6,6 mld dolarów (po przeliczeniu zgodnie z nowym kursem NBU). Odłożenie spłaty obligacji i odsetek od nich pozwoli Kijowowi zaoszczędzić blisko 5 mld dolarów.

osw.waw.pl

20 lipca Komisja Europejska opublikowała komunikat Save Gas for Safe Winter, w którym proponuje liczne posunięcia i nowy instrument prawny mający umożliwić zmniejszenie zużycia gazu w Europie zarówno przed najbliższym sezonem grzewczym, jak i podczas jego trwania. Propozycje KE stanowią uzupełnienie wcześniejszych działań (m.in. na rzecz pozyskania dostaw ze źródeł alternatywnych wobec rosyjskich) i postulatów zawartych w planie REPowerEU oraz rozporządzeniu w sprawie obowiązku magazynowania gazu i mają zminimalizować skutki spodziewanych dalszych ograniczeń przesyłanych przez Rosję wolumenów gazu lub nawet całkowitego wstrzymania jego dostarczania.

Przy okazji prezentacji nowych propozycji przewodnicząca KE Ursula von der Leyen stwierdziła, że Moskwa szantażuje Zachód i wykorzystuje gaz jako oręż w relacjach z UE. Według szacunków przedstawionych przez KE, jeśli Rosja zdecydowałaby się na całkowite i trwałe wstrzymanie dostaw już w lipcu, to nie wszystkie państwa UE zdołałyby osiągnąć przed listopadem wymagany poziom 80% zapełnienia magazynów, a średnie ich zapełnienie wynosiłoby 65–71%. Ponadto analiza przeprowadzona przez Komisję pokazuje, że niedobór gazu w sezonie zimowym może sięgnąć od 30 do 45 mld m3, a magazyny mogą zostać niemal całkowicie opróżnione do marca 2023 r. (wypełnienie od 0 do 15%), co bardzo skomplikowałoby sytuację przed kolejną zimą. Dodatkowo ewentualne wystąpienie wyjątkowo niskich temperatur w sezonie grzewczym 2022/23 i/lub szczególnie wysokie zapotrzebowanie na gaz w innych częściach świata przyczyniałoby się do dalszego pogłębiania niedoborów surowca w UE.

Podjęcie działań już teraz, a nie dopiero w przypadku dużego kryzysu wynikającego z ewentualnych dalszych redukcji rosyjskich dostaw, ma według KE nie tylko pomóc lepiej przygotować całą UE do poważniejszej zapaści na rynku gazu, lecz także ograniczyć koszty związane z obniżeniem zapotrzebowania i przeprowadzić je w sposób jak najmniej destrukcyjny dla poszczególnych sektorów oraz umożliwiający współpracę między państwami członkowskimi. Zgodnie z oceną zaprezentowaną w komunikacie i opartą na prognozach zapotrzebowania przedstawionych przez ENTSOG wcześniejsze przygotowanie do problemów z dostawami miałoby ograniczyć koszty ekonomiczne kryzysu spowodowanego przerwaniem dostaw z Rosji, które mogłoby skutkować w przypadku przeciętnej zimy spadkiem PKB dla całej UE o 0,4%, a przy mroźnej – o 0,6%. Bez wcześniejszych działań natomiast tąpnięcie miałoby być jeszcze większe (odpowiednio o 0,6% i 1%).

Aby przetrwać zimę i zapewnić bezpieczeństwo energetyczne, Komisja w swym komunikacie Save Gas for Safe Winter proponuje:

Nowe rozporządzenie o skoordynowanych mechanizmach ograniczania zużycia gazu przewidujące:

a) Natychmiastową rekomendację dobrowolnego ograniczenia zużycia gazu o 15% przez wszystkie kraje członkowskie (względem średniego popytu w ostatnich pięciu latach) w okresie od 1 sierpnia 2022 do 1 kwietnia 2023 r. Miałoby to umożliwić zmniejszenie zapotrzebowania w tym okresie o ok. 45 mld m3.

b) Procedurę umożliwiającą uruchomienie wiążącego celu ograniczenia popytu w razie wystąpienia takiej konieczności w najbliższych tygodniach lub miesiącach. Wiążący cel redukcyjny miałby być ogłaszany (po konsultacjach z państwami członkowskimi) w przypadku ogłoszenia stanu alarmowego na rynku gazu dla całej UE. Warunki wprowadzenia takiego ogólnounijnego stanu alarmowego – gdy istnieje duże ryzyko poważnych niedoborów gazu i/lub nadzwyczaj wysokie zapotrzebowanie na gaz – są wymienione w rozporządzeniu o bezpieczeństwie dostaw gazu. Kraje członkowskie miałyby zaktualizować swoje krajowe plany awaryjne do końca września, tak by uwzględniały one cele redukcji zapotrzebowania na surowiec. Wykazanie się faktycznym zmniejszeniem zużycia miałoby też być istotne w przypadku państw proszących w razie wystąpienia u nich problemów o solidarnościowe dostawy surowca od sąsiadów, również przewidziane w rozporządzeniu o bezpieczeństwie dostaw gazu.

Europejski plan redukcji zapotrzebowania na gaz, opublikowany w tym kształcie przez KE po konsultacjach z państwami członkowskimi i przedstawicielami sektora przemysłowego, zawierający szereg instrumentów, zasad i kryteriów skoordynowanego ograniczania popytu w UE. Kluczowe działania mają obejmować zastępowanie gazu innymi paliwami oraz oszczędzanie energii, a wszystkie elementy planu powinny być wdrażane zgodnie z zasadami solidarności.

c) Według KE obok starań, by dywersyfikować źródła importu gazu do UE, w kontekście tej i potencjalnie następnej zimy równie istotne jest zastępowanie gazu innymi nośnikami energii (fuel switching). Ma to szczególne znaczenie dla sektora generacji energii i ciepła. Priorytetem powinien być wzrost udziału źródeł odnawialnych, jednak w związku z ograniczonymi możliwościami znacznego postępu w tym zakresie krótkookresowo i przejściowo konieczne może być zwiększenie wykorzystania węgla, ropy lub energii jądrowej.

d) Oszczędzanie energii:
- w sektorze budynków: dużą poprawę mogłyby przynieść proste zmiany zachowań w odniesieniu do ogrzewania, korzystania z urządzeń elektrycznych i/lub ciepłej wody przez gospodarstwa domowe. KE proponuje tu m.in. społeczne kampanie informacyjne uświadamiające o istniejących problemach oraz potrzebie ograniczania mocy i długości okresów ogrzewania i chłodzenia budynków (potencjalnie uzupełniane przez obowiązkowe obniżanie poziomów ogrzewania/chłodzenia w obiektach publicznych),
- w sektorze przemysłu: aby zachęcić do oszczędzania energii, KE proponuje konkretne instrumenty rynkowe, np. aukcje lub przetargi, w ramach których firmy otrzymują kompensatę za redukcje zużycia.
Plan ma też pomóc krajom członkowskim zidentyfikować wśród niechronionych grup konsumentów gazu (odbiorcami chronionymi według rozporządzenia o bezpieczeństwie dostaw gazu są gospodarstwa domowe oraz niektóre jednostki użyteczności publicznej, jak np. szpitale), szczególnie wśród odbiorców przemysłowych, tych najistotniejszych ze względu na zaproponowane przez KE kryteria, w tym dotyczące: ich znaczenia dla społeczeństwa, gospodarki i/lub transgranicznych łańcuchów dostaw; spodziewanych zniszczeń w infrastrukturze w przypadku odłączenia ich od dostaw; potencjału redukcji zużycia oraz możliwości substytucji części produkcji.

Aby móc skutecznie reagować na poziomie unijnym w warunkach poważniejszego kryzysu, konieczne jest wzmocnienie współpracy – m.in. poprzez regularniejsze spotkania Gas Coordination Group, ale też zagwarantowanie ram prawnych dla dwustronnych działań w wyniku podpisywania przez poszczególne państwa wymaganych rozporządzeniem o bezpieczeństwie dostaw gazu umów solidarnościowych.

Komentarz

Propozycje KE wpisują się w pojawiające się od początku wojny na Ukrainie i od zaistnienia problemów z dostawami rosyjskiego gazu apele o oszczędzanie energii – ze strony zarówno instytucji unijnych, Międzynarodowej Agencji Energii (IEA), jak i polityków i ekspertów. Obecnie do ograniczenia popytu i skoordynowanych działań w Europie, spójnych z tymi przedstawionymi w planie Komisji, wzywa także IEA (apel jej dyrektora z 18 lipca br.). Założenia KE o konieczności kooperacji i poczynienia wcześniejszych kroków przed nadchodzącą zimą znajdują też potwierdzenie w prognozach Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), który w opublikowanym 19 lipca raporcie sugeruje, że bez natychmiastowych działań na rzecz współpracy i upłynnienia funkcjonowania wspólnego rynku, w tym eliminacji infrastrukturalnych „korków”, oraz konkretnych czynów solidarnościowych wstrzymanie dostaw z Rosji dotknie mocno całą UE. Najbardziej według MFW ucierpieć miałyby kraje Europy Środkowej (Węgry, Słowacja i Czechy), które doświadczyłyby niedoborów na poziomie ok. 40% i spadku PKB o 6%. Problemy z rosyjskim gazem silnie odczułyby także Włochy, Austria i Niemcy.

Komunikat Komisji jest też związany z widocznymi bardzo niejednorodnymi działaniami popytowymi poszczególnych państw członkowskich. Według dostępnych danych za styczeń–kwiecień br. i analizy Bruegla redukcje zużycia nastąpiły w państwach bałtyckich i Finlandii (o ok. 35% względem średniej za poprzednich pięć lat), w Polsce, Danii i Szwecji oraz w krajach Beneluksu (o ok. 20%). Zarazem wiele państw nie tylko nie ograniczyło w tym czasie zużycia, lecz wręcz je zwiększyło – m.in. Austria, Czechy, Słowacja, Węgry, Włochy i Bułgaria, a więc kraje najmniej odporne na przerwy w dostawach gazu z Rosji. Wprowadzenie szczegółowych zasad zmniejszania zużycia gazu ma zawczasu pomóc złagodzić negatywne skutki niedoborów surowca i wywołanego przez to ewentualnego kryzysu dla przemysłu, na czym w ostatnim czasie zależało m.in. Berlinowi.

Propozycja KE jest kontrowersyjna i trudno będzie przekonać wszystkie kraje członkowskie do jej zaakceptowania. Szczególne wyzwanie dotyczyć będzie tych państw, dla których skutki przerwania dostaw z Rosji będą mniej dotkliwe. Już dzień po publikacji komunikatu hiszpańska minister energii Teresa Ribera powiedziała, że jej kraj nie będzie skłonny poprzeć nowych propozycji. Wspomniała przy tym, że w odróżnieniu od innych państw UE Hiszpania „nie żyła ponad stan” w energetyce. Podobne stanowisko, związane m.in. z niechęcią do zobowiązania się do pomocy Niemcom, mają wyrażać m.in. Grecja i Portugalia. Również głosy z Rzymu świadczą o tym, że plan KE może być uznany za nie do przyjęcia, a propozycja 15-procentowego obniżenia zużycia postrzegana jest tam jako skrojona pod interesy niemieckie. Dla Włoch wystarczające miałoby być bowiem ograniczenie konsumpcji gazu o 7%.

osw.waw.pl

21 lipca Gazprom w ograniczonym stopniu przywrócił dostawy gazu do odbiorców europejskich gazociągiem Nord Stream 1 (NS1). W pierwszej dobie po zakończeniu trwającej od 11 lipca planowej przerwy remontowej przesył wyniósł ok. 64 mln m3 (wobec 170 mln m3 zdolności przesyłowych i ok. 166 mln m3 średniego normalnego przesyłu przed jego ograniczeniem w czerwcu br.).

18 lipca agencja Reuters poinformowała, że niemieckie Uniper i RWE otrzymały od Gazpromu list zapowiadający (z datą wsteczną, od 14 czerwca) brak możliwości realizacji zobowiązań kontraktowych w zakresie dostaw gazu i odwołujący się do klauzuli siły wyższej (okoliczności niezależne od dostawcy). W opublikowanym 20 lipca komunikacie rosyjski koncern po raz kolejny zażądał od niemieckiej spółki Siemens dokumentów gwarantujących – teraz i w przyszłości – zwrot remontowanych w Kanadzie turbin (podobny komunikat Gazprom wydał 15 lipca). 21 lipca agencja Reuters podała, że przekazanie pierwszej turbiny z Niemiec do Rosji opóźnia się ze względu na brak zgody Moskwy na jej przyjęcie.

19 lipca przebywający z wizytą w Teheranie prezydent Władimir Putin obszerniej wypowiedział się na temat relacji energetycznych Rosji z Europą. Oskarżył on państwa członkowskie UE o nieodpowiedzialną politykę przynoszącą szkody samym Europejczykom. Wskazał przy tym zwłaszcza na blokowanie inwestycji w energetykę węglowodorową (przy stawianiu na odnawialne źródła energii), zachodnie sankcje przeciwko Rosji i próby ograniczania importu jej surowców energetycznych, co przyczynia się do znaczącego wzrostu cen ropy i gazu. W szczególności o hamowanie dostaw gazu oskarżył władze w Kijowie (które nie chcą przyjmować surowca w punkcie odbioru kontrolowanym przez siły tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej). Z kolei Warszawę obwinił o to, że sankcjami przeciwko Gazpromowi polegającymi na konfiskacie udziałów w polskim odcinku gazociągu jamalskiego doprowadziła do zablokowania przesyłu gazu tym szlakiem. Podkreślił przy tym, że Polska nadal otrzymuje rosyjski gaz dostawami rewersowymi z Niemiec – 32 mln m3 na dobę. Stwierdził też m.in., że Gazprom nie otrzymał dotąd „dokumentów prawnych i dokumentacji technicznej” zatrzymanej w Kanadzie turbiny, która ma być zwrócona. Okoliczności te powodują, że przepływ gazu przez NS1 po przerwie technicznej (do 21 lipca) może wynieść zaledwie 30 mln m3 na dobę. Jeśli natomiast turbina zostanie oddana, wzrośnie do 60 mln m3 na dobę. Wynikać ma to z tego, że 26 lipca zacznie się planowy okres wyłączenia remontowego kolejnej turbiny w stacji kompresorowej Portowaja k. Wyborga. Putin ujawnił jednocześnie, że „półtora lub dwa miesiące wcześniej” w rozmowie z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem ostrzegł, że w związku z niejasnym statusem gotowego do przesyłu surowca gazociągu Nord Stream 2 (NS2) Rosja będzie zmuszona przekierować połowę dostarczanego przez NS1 gazu na swoje potrzeby wewnętrzne. Z kolei 20 lipca prezydent FR stwierdził, że (wcześniejsze) zablokowanie przez Kanadę zwrotu turbiny Siemensa dla Gazpromu było podyktowane chęcią wejścia tego państwa na rynek ropy i gazu w Europie.

20 lipca Rosstat podał, że w I kwartale 2022 r. udział sektora ropy i gazu w PKB Rosji wyniósł 21,7% (wobec 17,4% w 2021 r., 13,9% w 2020 r. i 18,8% w 2019 r.).

20 lipca przedstawiciel handlowy FR w Finlandii w wywiadzie dla rosyjskiej agencji RIA Nowosti określił decyzję fińskiego holdingu Fennovoima (podjętą po rosyjskiej inwazji na Ukrainę) o zerwaniu kontraktu z Rosatomem na budowę elektrowni jądrowej Hanhikivi-1 jako skandaliczną i zapowiedział, że sprawa znajdzie finał w sądzie arbitrażowym, gdzie strona rosyjska będzie się domagać odszkodowania. Podkreślił przy tym, że dotychczasowe koszty przedsięwzięcia wyniosły 1,7 mld euro.

19 lipca rosyjski Gazprom i Narodowa Irańska Spółka Naftowa (NIOC) podpisały w Teheranie memorandum o „strategicznej współpracy”, przewidujące wykonanie analizy dotyczącej możliwości współdziałania w zakresie eksploatacji złóż gazowych, naftowo-gazowych i naftowych w Iranie (w tym na wyspie Kisz, złożach Północny Pars i Południowy Pars oraz sześciu innych), transakcji wymiany gazu i produktów naftowych, realizacji projektów LNG, budowy gazociągów oraz kooperacji naukowej i technologicznej. Według mediów irańskich łączna wartość projektów może sięgnąć 40 mld dolarów.

19 lipca rosyjski dziennik „Wiedomosti” podał, że Ministerstwo Finansów FR zaproponowało wprowadzenie znowelizowanej reguły budżetowej ustanawiającej referencyjną cenę baryłki ropy naftowej w wysokości 60 dolarów, przy utrzymaniu wydobycia na poziomie 9,5 mln baryłek dziennie. Jednym z celów ma być doprowadzenie do dewaluacji rosyjskiej waluty do kursu 70 rubli za dolara (obecnie wynosi on ok. 55 rubli), co pozwoliłoby ustabilizować budżet federalny. Dochody powyżej ceny referencyjnej miałyby być inwestowane w papiery wartościowe „przyjaznych państw” oraz w rozwój sektorów wysokotechnologicznych w Rosji. Zaplanowana w budżecie na 2022 r. cena referencyjna (powyżej której dochody miały być gromadzone w funduszach rezerwowych) wynosiła 44,2 dolara za baryłkę, ale po inwazji na Ukrainę zasadę tę zniesiono.

18 lipca dyrektor wykonawczy Międzynarodowej Agencji Energetycznej (MAE) Fatih Birol opublikował analizę, w której napisał m.in., że w ciągu pięciu miesięcy od rozpoczęcia inwazji na Ukrainę (marzec–lipiec) dochody Rosji z eksportu ropy i gazu ziemnego wzrosły dwukrotnie względem średniej z ostatnich lat i sięgnęły 95 mld dolarów. Stanowi to równowartość trzykrotnych dochodów ze sprzedaży rosyjskiego gazu za granicę w przeciętnym zimowym sezonie grzewczym. W związku z powyższym zdaniem Birola należy poważnie liczyć się z tym, że Rosja zrezygnuje z dodatkowych zysków z handlu gazem ziemnym z Europą i utrzyma jego eksport na znacznie obniżonym poziomie albo – wraz z rozpoczęciem sezonu grzewczego jesienią 2022 r. – całkowicie go wstrzyma. Co więcej, w opublikowanej analizie wskazano, że nawet uzupełnienie europejskich magazynów do poziomu 90% nie zagwarantuje pełnego bezpieczeństwa podaży surowca do końca sezonu (tj. do kwietnia 2023 r.). W związku z tym Birol postuluje wprowadzenie przez UE pięciopunktowego planu ograniczania konsumpcji gazu i energii elektrycznej.

18 lipca rosyjski dziennik „Kommiersant”, opierając się na danych Eurostatu i informacjach brytyjskiego dziennika „Financial Times”, podał, że sprzedaż rosyjskiego węgla do państw UE w maju br. wzrosła o 80% względem kwietnia br. (w kwietniu zakupiono 2,6 mln ton za 700 mln euro, a w maju – 4,7 mln ton za 1,1 mld euro). Najwięcej surowca zaimportowała Holandia (w grę wchodzi także reeksport) – 2,2 mln ton, a największy spadek zakupów (o 95%) odnotowano w Polsce. Z kolei według wstępnych danych import rosyjskiego węgla przez UE w czerwcu br. zmniejszył się do 1,7 mln ton. W 2021 r. z Rosji pochodziło 65% surowca sprowadzanego przez wspólnotę. Obecnie ma on być częściowo zastępowany produktem z Kolumbii, USA i RPA. W związku z tym Moskwa usiłuje przekierowywać eksport węgla do państw Azji, gdzie jego zakup zmniejszają Japonia i Korea Płd., a zwiększają – Chiny i Indie. W maju br. ChRL zaimportowała z Rosji 4,5 mln ton, a w czerwcu – 4,7 mln ton (rok wcześniej odpowiednio: 4 mln ton i 5,2 mln ton). Z kolei Indie kupiły od Rosji w maju br. 0,8 mln ton, a w czerwcu – 1,1 mln ton. W I półroczu br. Rosja wyeksportowała ogółem 108,7 mln ton węgla (tj. o 4% więcej niż w analogicznym okresie ub.r.).

Komentarz

Wypowiedzi Putina na temat problemów w relacjach energetycznych Rosji z Europą jasno potwierdzają, że Moskwa nie tylko nie zrezygnuje z szantażu energetycznego wobec odbiorców europejskich, lecz będzie wręcz eskalować swoje żądania. Świadczy o tym zapowiedź utrzymania niskiego poziomu dostaw gazu przez NS1 po przerwie technicznej mimo spodziewanego zwrotu turbiny Siemensa, której wcześniejsze zatrzymanie w Kanadzie było formalnym pretekstem do ograniczenia przesyłu. Zarazem ujawnienie przez Putina, że ostrzegał kanclerza Scholza przed zmniejszeniem dostaw, wskazując na niejasny status gazociągu NS2, oznacza, że Kreml – widząc ustępstwa po stronie zachodniej – postanowił wykorzystać zaistniały stan rzeczy do eskalacji żądań i próby wymuszenia uruchomienia NS2.

Słowa Putina mają przy tym doraźnie na celu wywołanie w Niemczech kontrowersji na tle obarczenia rządu Scholza odpowiedzialnością za narastające problemy energetyczne (w tym spowodowane sprzedażą gazu do Polski w sytuacji jego prognozowanego deficytu). Rosja z uwagą śledzi bowiem coraz bardziej burzliwą dyskusję w UE (zwłaszcza w RFN) na temat sposobów zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego i coraz bardziej alarmistyczne prognozy zwiastujące kryzys energetyczny i gospodarczy w Europie w trakcie nadchodzącego sezonu grzewczego. Korzystając z ponadprzeciętnie rosnących – dzięki wysokim cenom energii – dochodów, tworzących finansową poduszkę bezpieczeństwa, Kreml jest gotów znacznie ograniczać dostawy gazu na kluczowy rynek unijny mimo poważnych negatywnych konsekwencji dla Gazpromu (czerpiącego z tego rynku trzy czwarte zysków; w 2021 r. sprzedał do UE 155 mld m3 gazu).

Rosja nie ma technicznej możliwości przekierowania rurociągowego eksportu gazu z Europy na rynki azjatyckie. Powoli rosnące dostawy do Chin gazociągiem Siła Syberii (w 2020 r. – 4,1 mld m3, w 2021 r. – 10,4 mld m3, w 2022 r. przesył może sięgnąć 16 mld m3) pochodzą ze złóż wschodniosyberyjskich, a rurociąg ten nie ma połączenia ze złożami zachodniosyberyjskimi stanowiącymi główną bazę surowcową dla eksportu na Stary Kontynent. Budowa gazociągu Siła Syberii 2 (mającego dotrzeć do tych złóż, o docelowej przepustowości do 50 mld m3 rocznie) przez Mongolię wedle optymistycznych prognoz premiera tego kraju Oyun-Erdene Luvsannamsrai rozpocznie się w 2024 r., a zakończy w roku 2030.

Według danych Gazpromu spadek wydobycia gazu w I półroczu br. (o 22,4 mld m3, tj. o 8,6% względem I półrocza 2021 r.) był mniejszy niż redukcja jego eksportu do tzw. dalekiej zagranicy (o 31 mld m3, tj. o 31%). Rosja ma ograniczone zdolności przechowywania tego surowca (na jej terytorium znajduje się 27 podziemnych magazynów gazu o łącznej aktywnej pojemności ponad 73 mld m3, wykorzystywane są one w przeważającej mierze na potrzeby rynku wewnętrznego), a jego krajowa konsumpcja będzie spadać z powodu kryzysu gospodarczego wywołanego zachodnimi sankcjami. Jeśli więc Gazprom nie zwiększy w kolejnych miesiącach dostaw na rynki europejskie, będzie najprawdopodobniej zmuszony do spalania części produkowanego gazu. Jak się wydaje, Kreml, który w relacjach z Europą i Zachodem gra va banque, jest do tego gotowy i liczy, że grożąc kryzysem gazowym, jesienią lub zimą zdoła wymusić na czołowych państwach UE ustępstwa polityczne i gospodarcze. Moskwie chodzi zwłaszcza o ograniczenie wsparcia wojskowego dla Ukrainy i narzucenie Kijowowi zawieszenia broni na rosyjskich warunkach, jak również o zniesienie przynajmniej części zachodnich sankcji, a optymalnie – ułożenie relacji energetycznych z Europą na zasadach podyktowanych przez Kreml. Niezależnie od tego w interesie Moskwy leży destabilizacja sytuacji wewnętrznej w kluczowych państwach Zachodu, które uważa ona za przeciwników w toczonej z nim wojnie.

osw.waw.pl