poniedziałek, 2 września 2024



BBC zaznacza, że nie miało bezpośredniego dostępu do żadnych materiałów w tej sprawie, ale rozmawiało z wiarygodnymi źródłami, których relacje ujawniają, że Pablo Gonzalez informował o wielu osobach w Europie. Kiedy został zatrzymany, polscy śledczy odkryli raporty szczegółowo opisujące ruchy, kontakty i profile osób na przestrzeni kilku lat.

Jednym z celów byli rosyjscy działacze opozycyjni, w tym osoby bliskie Żannie Niemcowej. Istnieje raport dotyczący co najmniej jednego obywatela Polski, a także studentów letniej szkoły dziennikarskiej prowadzonej przez Niemcową. Śledczy znaleźli również e-maile, które Gonzalez skopiował z pożyczonego mu laptopa. BBC zastrzega, że nie wie, do kogo te raporty zostały wysłane, ale zawierają one listę wydatków poniesionych na zbieranie informacji, w tym koszty transportu.

Oficjalny akt oskarżenia zarzuca Gonzalezowi szpiegostwo, poprzez dostarczanie informacji wywiadowczych, szerzenie dezinformacji i „prowadzenie rozpoznania operacyjnego” dla rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU.

BBC zaznacza, że nie wie, jakie mogą być inne dowody, ale wartość tego, co zebrał na temat rosyjskiej opozycji, jest niejasna. Korespondentka stacji usłyszała, że niektóre raporty są „niechlujne” i zawierają informacje zaczerpnięte z internetu. „Niektóre były naprawdę rozwlekłe, miały 10 stron zamiast jednej. Prawdopodobnie po to, by zdobyć więcej funduszy” – uważa źródło.

Według jej rozmówców dokładność raportów znacznie się pogorszyła po 2018 roku, z mniejszą liczbą notatek lub poprawek dokonywanych przez starszego oficera lub opiekuna. Może to zbieg okoliczności, ale właśnie wtedy wydalono z Europy dużą liczbę rosyjskich pracowników wywiadu po tym, jak podwójnego agenta Siergieja Skripala i jego córkę próbowano otruć w brytyjskim mieście Salisbury.

tvp.info


"Bez wątpienia dziś, w 85. rocznicę niemieckiej napaści na Polskę, w Turyngii wydarzyło się coś historycznego" - napisał tygodnik "Zeit". "To straszna cezura w powojennej historii Niemiec" - podkreślono. "W Saksonii wygląda na to, że zwycięstwu AfD udało się zapobiec, ale tylko niewielką liczbą głosów" - dodano w tekście. W landzie tym AfD stanowiła drugą siłę zaraz po CDU. 

Według "Spiegel" wyniki wyborów w Saksonii i Turyngii "symbolizują kryzys liberalnej demokracji". AfD jest partią skrajnie prawicową, BSW, która również zdobyła dużą liczbę głosów, reprezentuje "rodzaj lewicowego konserwatyzmu" - podkreślił tygodnik. Jak dodał, "pomimo wszystkich głębokich różnic, obie partie łączy to, że obca jest im wszelka liberalność". "Spiegel" zaznaczył przy tym jak wielką porażkę poniosło polityczne centrum, a same wybory są katastrofą dla rządu federalnego. 

"Migracja i wojna mogły być ważnymi kwestiami w tych wyborach, ale frustracja większości ludzi sięga znacznie głębiej i jest podsycana przez codzienne doświadczenia" - stwierdził "Spiegel". "Kiedy drogi i mosty są zniszczone, kiedy po raz kolejny nie ma sieci telefonii komórkowej, kiedy każda podróż pociągiem staje się loterią, w pewnym momencie pojawia się podstawowe uczucie: wszystko upada, nic już nie działa, zostajemy w tyle. A w Berlinie i tak nikogo to nie obchodzi" - dodał tygodnik. 

Podobne zarzuty padły ze strony dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung", który podkreślił, że wyniki wyborów "krzyczą w twarz rządowi kanclerza Olafa Scholza: migracja, głupcze!". Jak podkreślił, wynik ten musi być "ostrzeżeniem dla wszystkich demokratów". 

"Wszystkie sondaże wskazywały, że tsunami gniewu i rozczarowania płynie w kierunku partii koalicyjnych. Bez względu na to, jak bardzo rządzący w Saksonii i Turyngii starali się zwrócić uwagę wyborców na szczególne cechy ich landów, to federalne kwestie polityczne dały AfD impuls i pomogły Sojuszowi Sahry Wagenknecht (...): imigracja, bezpieczeństwo wewnętrzne, ustawa grzewcza, rosnące koszty życia, stosunki z Rosją Putina" - podkreślił "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

gazeta.pl