piątek, 28 kwietnia 2023


Walki w Chartumie wybuchły 15 kwietnia po wielu tygodniach napięć między armią Sudanu (SAF), którą dowodzi Fattah Abd ar-Rahman al-Burhan i paramilitarnymi Siłami Szybkiego Wsparcia (RSF) - ich dowódcą jest Mohamed Hamdan Dagalo (Hemetti). Wcześniej obie frakcje były sojusznikami i w 2021 roku przejęli władzę w wojskowym zamachu stanu.

Napięcia wzrosły po tym, jak zaproponowano RSF integrację z wojskiem. Pojawiło się wtedy pytanie, kto w takiej sytuacji zostałby osobą dowodzącą. Zatem według analityków jest to walka o przejęcie władzy nad krajem. Większość walk toczy się w Chartumie, stolicy Sudanu, jednak starcia pojawiają się również na pozostałym obszarze kraju. Zaledwie podczas trzech pierwszych dni zginęło około 200 osób, a tysiące zostało rannych - przekazuje Al Jazeera.

- To są dwa wojska, dwie sudańskie armie. Burhan ma za sobą tak zwane Wojsko Sudańskie (Sudanese Armed Forces) z całym arsenałem. Stąd też bombardowania lotnicze. Hemetti ma tak zwaną milicję. Są to oddziały sprawdzone w bojach, wyrosły na bazie dżandżawidów - tej niesławnej milicji, która odpowiada za akty ludobójstwa w Darfurze. Później byli wykorzystywani w Libii, w Jemenie, teraz właściwie są na żołdzie państwowym. Jest to normalna formacja wojskowa. Szanse są na pewno wyrównane. Za jednym stoi Egipt i Arabia Saudyjska, także Izrael. Mowa tutaj o Burhanie. Natomiast za Hemettim stoją Zjednoczone Emiraty Arabskie, które pomagają trochę jego siłom. I także grupa Wagnera, czy - jak kto woli - Kreml - przekazał prof. Uniwersytetu Śląskiego Maciej Kurcz, antropolog kulturowy, cytowany przez RMF 24.

Problem w Sudanie polega również na tym, że władze nie wiedzą, co robić z oddziałami partyzanckimi, które nagle stały się sprzymierzeńcami. - To zawsze był element każdego procesu pokojowego, żeby tych ludzi wziąć na żołd, jakoś zintegrować, obdarować stanowiskami, wpływami. I o to poszło tak naprawdę obu panom - przekazał Kurcz.

(...)

- To, co dzieje się w Sudanie, nie pozostanie w Sudanie. Czad i Sudan Południowy są najbardziej narażone na ryzyko potencjalnego efektu ubocznego. Ale im dłużej walka się przeciąga, tym bardziej prawdopodobne jest, że zobaczymy poważną zewnętrzną interwencję - przekazał Alan Boswell z International Crisis Group, cytowany przez AP NEWS.

gazeta.pl