Po 15 latach i miliardach dolarów na badania i rozwój oraz testy, Waymo dopiero teraz zaczyna przenosić swoją technologię autonomicznej jazdy do bardziej znaczącej fazy komercyjnej. Waymo podaje, że obsługuje setki pojazdów elektrycznych w Phoenix, San Francisco i Los Angeles – bez ludzkiego kierowcy za kierownicą – które zapewniają klientom „dziesiątki tysięcy” przejazdów tygodniowo. Jeszcze w tym roku firma planuje rozszerzyć swoją usługę komercyjnych przejazdów na Austin.
Waymo nie udostępnia danych dotyczących przychodów, ale zakładając, że w 2024 r. zarezerwuje średnio 50 tys. przejazdów tygodniowo po 20 dol. za przejazd, całoroczne przychody z usługi w obecnej skali przekroczyłyby 50 mln dol. A jeśli firma będzie nadal ulepszać usługę, rozszerzy swoją flotę do dziesiątek lub setek tysięcy pojazdów i wejdzie do kilkudziesięciu kolejnych miast, może to szybko wzrosnąć do miliardów dolarów rocznie. Na to właśnie liczy Alphabet i jest to okazja, na którą czeka Musk.
Ten duży przychód opiera się jednak na założeniu, że roboty są bezpieczne. W zeszłym roku wspierany przez General Motors Cruise, główny rywal Waymo, wstrzymał działanie całej swojej floty w San Francisco i stracił licencję na prowadzenie usługi robotaxi w Kalifornii po tym, jak jeden z jego pojazdów uderzył pieszego, który został uderzony chwilę wcześniej przez inny samochód. Waymo miało również kilka wypadków, w tym niewielką kolizję z holowanym pojazdem w Phoenix i robotaxi, który uderzył w rowerzystę w San Francisco, który został zasłonięty przez ciężarówkę. Jak dotąd jednak pojazdy bez kierowcy nie spowodowały poważnych obrażeń ani ofiar śmiertelnych.
Incydenty związane z bezpieczeństwem Tesli z jej obecnym oprogramowaniem wymagającym, aby ktoś siedział za kierownicą, niepokoją weteranów branży. Nacisk Muska na to, że Tesle mogą stać się w pełni autonomiczne po prostu przy użyciu sztucznej inteligencji, wzmocnionej przez sieć neuronową i system obliczeniowy firmy oraz widzenie maszynowe oparte na kamerach, unikając czujników takich jak lidar laserowy i radar, nie jest częstym poglądem.
– Moim głównym zmartwieniem jest to, że Tesli brakuje cierpliwości i technicznego podejścia niezbędnego do bezpiecznego uruchomienia prawdziwie autonomicznej technologii na drogach publicznych – mówi John Krafcik, były dyrektor generalny Waymo i wieloletni szef amerykańskiego biznesu samochodowego Hyundai Motor. – To naraża całą branżę autonomicznych pojazdów na ogromne ryzyko.
Ekspert ds. sztucznej inteligencji, Cummings, nie podziela zaufania Muska do sieci neuronowych i kamer.
– Nie ma możliwości, aby jakikolwiek samochód mógł wykonać dynamiczne zadanie jazdy w dowolnym środowisku, korzystając wyłącznie z wizji komputerowej – twierdzi, powołując się na opublikowane przez siebie badanie naukowe na ten temat. – Po prostu nie jest w stanie prawidłowo postrzegać świata. Ze wszystkich systemów w samojezdnym samochodzie, wizja komputerowa jest najmniej dokładna. Radar może być całkiem dokładny. Lidar może być całkiem dokładny, jeśli nie pada. Ale jeśli samochód ma polegać wyłącznie na wizji komputerowej, ludzie będą umierać.
I pomimo statusu lidera w branży autonomicznej jazdy, w Waymo nie są przekonani, że jakakolwiek firma może wkrótce opanować tę technologię, biorąc pod uwagę wyzwania związane z AI.
– Jednym z problemów są halucynacje – mówi. – Wiele słyszy się o dużych modelach językowych i halucynacjach, ale komputerowe systemy wizyjne dosłownie mają halucynacje. Widzą rzeczy, których nie ma. To nierozwiązywalne.
– Bardzo staramy się pokonać kwestię halucynacji sieci neuronowych. Ale nie udało nam się. Nie jesteśmy nawet blisko.
onet.pl