Kilkanaście dni przed wyborami rozgłos zyskał konflikt w czołowym amerykańskim dzienniku „The Washington Post”. Na łamach gazety nie ukazał się przygotowany wcześniej artykuł redakcyjnym, w którym jej dziennikarze chcieli oficjalnie poprzeć kandydaturę wiceprezydent Kamali Harris. Obecni i byli pracownicy medium skrytykowali decyzję swoich przełożonych, bo ich zdaniem Trump stanowi zagrożenie dla demokracji, stąd też konieczne było poparcie jego przeciwniczki. Tym samym dziennik pierwszy raz od kilkudziesięciu lat nie zajął konkretnego stanowiska w sprawie wyborów prezydenckich.
Decyzję o nieudzielaniu poparcia żadnemu z kandydatów podjął właściciel „The Washington Post”. Twórca Amazona Jeff Bezos, który przejął gazetę w 2013 roku, według mediów miał to uczynić z powodu obawy o swoje interesy. Drugi najbogatszy człowiek świata rzekomo uważa, że zaangażowanie polityczne dziennika podczas pierwszej prezydentury Trumpa pozbawiło go lukratywnego kontraktu rządowego. Później okazało się, że z republikańskim kandydatem spotkali się dyrektorzy Blue Origin, czyli przedsiębiorstwa kosmicznego założonego przez Bezosa. Do ich rozmowy z Trumpem doszło właśnie w dniu, w którym zadecydowano, iż „The Wasington Post” nie poprze Harris.
Na stronie internetowej gazety ostatecznie ukazał się artykuł samego właściciela, który tłumaczył w nim swoją decyzję. Bezos w samym tytule „Trudna prawda: Amerykanie nie wierzą mediom informacyjnym” postawił mocną tezę. Jego zdaniem zawód dziennikarza od dawna nie cieszy się zaufaniem społecznym, a według ostatnich sondaży Amerykanie bardziej ufają nawet Kongresowi. Między innymi z tego powodu wskazanie konkretnego kandydata przekona żadnego wyborcy, za to jedynie ugruntuje wrażenie, że dane medium jest stronnicze i nie jest niezależne.
Według właściciela „The Washington Post” nie jest to jedynie problem jego gazety. Zaufanie tracą wszystkie tradycyjne media, dlatego według Bezosa ich odbiorcy coraz chętniej sięgają po wpisy w mediach społecznościowych, nagrania twórców podcastów czy innych niezweryfikowanych źródeł wiadomości. Z tego powodu twórca Amazona uważa, że należący do niego czołowy amerykański dziennik powinien stać się ponownie głosem niezależności i rzetelności.
(...)
Tygodnik „Newsweek” w porównaniu do The Federalist nie wieszczy ostatecznego końca mediów, lecz w wypowiedziach Trumpa na temat „zabicia głównego nurtu mediów” dostrzega ziarno prawdy. Po tegorocznych wyborach na prezydenta oraz do Kongresu tradycyjna prasa jest wyraźnie osłabiona. Rosnąca nieufność do dziennikarzy jest bowiem bardzo dobrze widoczna.
Na obecną sytuację złożyły się przede wszystkim dwa czynniki. Pierwszym z nich jest upadek dotychczasowego modelu biznesowego masowych mediów, a drugim utrata przez nich wpływów wśród społeczeństwa. Liczby przytaczane przez „Newsweek” mówią same za siebie. Na przykład w ciągu czternastu lat o ponad jedną trzecią spadła liczba gospodarstw domowych wykupujących pakiety telewizji kablowej. Przekłada się to wprost na obniżki wynagrodzeń dla znanych prezenterów, chociażby w cytowanej telewizji CNN. Od początku wieku nakłady gazet spadły o połowę, a wiele z nich zamknięto lub zrezygnowały one ze swoich drukowanych wersji. Od 1989 roku spadek popularności prasy doprowadził do likwidacji czterdziestu procent stanowisk dziennikarzy.
Jak na łamach „The Wastington Post” wspominał Bezos, spada zaufanie do pracowników mediów. „Newsweek” przytacza badania z których wynika, że w tym roku niechęć do dziennikarzy była większa od nieufności Amerykanów wobec parlamentarzystów. „Niezbyt” lub „w ogóle” nie ufa im blisko 70 proc. respondentów. Ostatnie badanie Gallupa w tej kwestii było pozytywne z punktu widzenia środowiska dziennikarskiego blisko dwadzieścia jeden lat temu.
Tygodnik zwraca też uwagę na spadek zaufania do mediów z powodu ich postawy wobec Trumpa i Bidena. W trakcie pierwszej kadencji Trumpa powielały one oskarżenia na temat jego powiązań z Rosją, które ostatecznie nie zostały udowodnione przez śledczych. W przypadku Bidena dziennikarze ukrywali jego stan zdrowia, aby po nominacji Harris udawać, że nie wspierali go przez ostatnich siedem lat.
psz.pl