Newsweek: Kiedy niedawno pisaliśmy, jaka jest statystyczna Polka, jedna z naszych bohaterek mówiła: "Wykańcza mnie mój perfekcjonizm. Chcę wszystko robić na więcej niż 100 proc.". Też słyszy pani w gabinecie takie wyznania?
Cveta Dimitrova: Takie słowa padają często nie tylko w gabinetach terapeutycznych, ale też w wielu codziennych rozmowach. Wszyscy mniej lub bardziej cierpimy na tę chorobę.
Właściwie jaką?
– To stan umysłu, w którym mnóstwo energii psychicznej kierowanej jest na osiągnięcie celu, jakim jest ideał. Tak jakby codzienne życie i realne potrzeby już się nie liczyły. Uwierzyliśmy, że nasze życie ma być perfekcyjne: mamy osiągnąć doskonałość w jodze, gotować zdrowe posiłki, utrzymać wagę, dobrze wyglądać, nadążać za tym, co ważne, interesujące… Ale wtedy właściwie przestajemy być sobą, cała energia jest skierowana na realizację projektu idealnego siebie. Kiedy dbanie o siebie nie jest sprawianiem sobie radości, ale staje się zadaniem, ludzie stają się śmiertelnie zmęczeni. To ciężka praca: być idealnym rodzicem, kochanką, pracownikiem, kobietą, mężczyzną, przyjacielem. I to nieosiągalne dla jednostki.
Ale dalej próbujemy.
– Wiele osób nie potrafi zaakceptować, że są obszary, w których nie potrafią być idealni, że mogą być świetni albo bardzo dobrzy tylko w jakimś wycinku. Bo to strata wyobrażeń na swój temat, a to zawsze boli.
Po co szukamy kolejnych wyzwań?
– Ludzie stracili zaufanie do świata, społeczeństwa, polityków, religii. Wierzą tylko sobie. Karmimy się iluzją, że możemy osiągnąć jakiś stan ideału, który będzie nas chronił przed różnymi rozczarowaniami, które przynosi życie. Jeżeli będę doskonała, to nikt mi nie zrobi krzywdy, świat mnie nie zrani, nie odrzuci. Kiedyś dzięki rodzinie, szerzej – strukturze społecznej, ludzie byli osadzeni w międzypokoleniowym systemie, sieć tych relacji dawała siłę. Teraz jesteśmy coraz bardziej samotni w świecie i wydaje nam się, że jeżeli nie będziemy doskonali, to w nim nie przetrwamy. Nie mamy wpływu na wojny, kryzysy gospodarcze, zmiany klimatu, relacje z bliskimi są trudne i wymagające, to co nam pozostaje?
Inwestycja w siebie: lepszą sylwetkę, bycie idealnym rodzicem, kochankiem, maratończykiem, hodowcą roślin doniczkowych…
– Dokładnie tak. Dodatkowo wspiera to przekaz społeczny, który mówi: trzeba cały czas się rozwijać, udoskonalać. Perfekcjonizm zajął miejsce poszukiwania egzystencjalnego sensu, odpowiadania sobie na pytania: kim jestem. Współczesne społeczeństwa zachodnie odwróciły się od życia introspekcyjnego. To widać w prymacie kultury wizualnej, liczy się obraz, szybkie wnioski.
onet.pl