W poniedziałek, 23 maja, cena kontraktów na czerwcową dostawę megawatogodziny gazu w notowaniach na giełdzie ICE spadła do 83 euro. Tak tanio nie było od 22 lutego, czyli od drugiego dnia wkroczenia rosyjskich wojsk do Donbasu, jeszcze przed oficjalnym atakiem na samą Ukrainę. We wtorek co prawda kurs gazu odbił w górę do 86 euro, ale to wciąż poziomy niższe od obowiązujących przez długi czas. Przez dwa ostatnie miesiące ceny oscylowały wokół 100 euro.
Powodów spadku jest kilka. Pierwsza sprawa to działające na wysokich obrotach europejskie terminale LNG. Te w Portugalii, Hiszpanii, we Francji, Włoszech, Holandii, Grecji, pływający terminal na Litwie i polski terminal LNG w Świnoujściu przyjmują ostatnio wiele statków wypełnionych gazem. Podawaliśmy ostatnio, że hiszpańskie gazociągi transportujące gaz do Francji wykorzystywane są na maksimum potencjału, rekordy bije terminal w Świnoujściu.
Dostawcy z całego świata mają silną motywację, by gazowce przekierowywać właśnie tu, bo europejskie ceny są bardzo wysokie. To pomaga wypełniać magazyny i zwiększać podaż na rynku, a w konsekwencji obniżać ceny. Polska, choć gaz nie płynie już Gazociągiem Jamalskim ze strony Białorusi, to płynie rewersem z Niemiec i właśnie z gazoportu.
Mamy magazyny już w 91 proc. pełne gazu, podczas gdy rok temu o tej samej porze wystarczyło dla bezpieczeństwa gospodarki tylko 48 proc. W Unii wypełnienie wynosi 43 proc. i rośnie, podczas gdy rok temu wynosiło 36 proc. Docelowo w UE ma osiągnąć jednak poziom 80 proc., ale to dopiero 1 listopada. Dla porównania w ub.r. 1 listopada magazyny w Unii wypełnione były w 77 proc., więc różnica jest niewielka. Na kolejne zimy wypełnienie ma być jednak 90-procentowe. Wielka Brytania ma już obecnie 93 proc. pojemności magazynów zajęte przez gaz.
Skoro gazu Europa ma już w magazynach więcej niż rok temu, a przy tym zapewniła sobie dostawy morzem, to popyt będzie stopniowo spadał. Kupujący stoją już w lepszej pozycji niż jeszcze niedawno i nie muszą godzić się na każdą cenę. A do tego gaz z Rosji płynie do większości krajów normalnym strumieniem.
Mimo że pierwotnie Komisja Europejska wskazywała, że rosyjski dekret o płatnościach rublami jest sprzeczny z sankcjami i z umowami zawartymi z Gazpromem, to potem okazało się, że formalne obejście sankcji jest możliwe i akceptowane przez Komisję Europejską. Wystarczy założyć konto w euro i dolarach w Gazprombanku, gdzie potem następuje wymiana na ruble.
I to najwyraźniej działa. Rosyjski wicepremier Aleksander Nowak powiedział w czwartek, że ok. połowa z 54 nabywców gazu z Europy otworzyła już konta rublowe. Oczywiście konta są w euro i dolarach, ale potem te euro i dolary automatycznie zamieniane są na ruble.
Ten wybieg pozwolił na utrzymanie napływu gazu z Rosji do Europy, więc rynek przestał się tak bardzo obawiać niedoboru podaży. Na płatności w rublach sprzeczne z kontraktem nie zgodziły się Polska oraz Bułgaria i gaz już tam z Rosji nie płynie. Potencjalne odcięcie zgłasza też Finlandia, gdzie gaz nie dopływa już od 21 maja. Jednak magazyny europejskie są coraz bardziej wypełnione, a rynki połączone interkonektorami na gazociągach, co zmniejsza ryzyko niedoborów w najbliższej przyszłości.
businessinsider.com.pl