13 lipca 2024 r. zamachowiec próbował zabić Trumpa podczas wiecu. Zaraz potem Elon Musk po raz pierwszy poparł republikańskiego kandydata, a dwa dni później Trump wybrał J.D. Vance'a, również popieranego przez Muska, na swojego kandydata na wiceprezydenta.
W ten sposób wyścig po fotel wiceprezydenta wygrała nowa republikańska technoelita, z prawicowcami z Doliny Krzemowej na czele: Peter Thiel i Elon Musk, ich przyjaciel i partner biznesowy David Sacks, który obecnie pełni funkcję doradcy Białego Domu ds. sztucznej inteligencji i kryptowalut, oraz syn prezydenta Trumpa, Donald Jr. Ich kandydatem był J.D. Vance.
Przedstawiciele starego kapitału medialnego, kierowanego przez republikańskiego potentata medialnego Ruperta Murdocha, który jest właścicielem Fox News Channel i WSJ, przegrali. Byli oni zdecydowanie przeciwni Vance'owi i nalegali, by wiceprezydentem został Marco Rubio (który później został sekretarzem stanu USA) lub Doug Burgum (obecnie sekretarz spraw wewnętrznych).
Podczas kampanii prezydenckiej Vance odegrał kluczową rolę w przyciągnięciu Doliny Krzemowej na stronę Trumpa, w tym elit, które wcześniej głosowały wyłącznie na kandydatów Demokratów i uważały pierwsze wybory Trumpa za katastrofę. W szczególności Vance pomógł Davidowi Sacksowi, którego do tego czasu nazywał "jednym ze swoich najbardziej zaufanych ludzi w polityce", zorganizować protrumpowską kolację dla technoelit i zebrać 15 mln dol. (58 mln zł) na kampanię.
Przez prawie cały wyścig, odkąd Vance został ogłoszony kandydatem na wiceprezydenta, jego wskaźnik poparcia był ujemny. Na początku wyścigu wynosił -3 proc. (co oznacza, że 26 proc wyborców lubiło Vance'a, a 29 proc. go nie lubiło), a miesiąc przed wyborami spadł jeszcze bardziej do -12 proc. Polityk został nazwany najgorszym kandydatem na wiceprezydenta od dziesięcioleci i nawet zwolennicy Trumpa rozważali zastąpienie Vance'a kimś innym w ostatniej chwili.
(...)
Debata kandydatów na wiceprezydenta pomogła podnieść jego notowania — Vance'owi przeciwstawił się Demokrata i gubernator Minnesoty Tim Walz. Podczas debaty Vance dał się poznać jako spokojny i elokwentny mówca, któremu udało się uwypuklić słabości retoryki rywala. Vance wykonał również kilka zabawnych grymasów, które stały się podstawą popularnych memów na jego temat. Ocena polityka po raz pierwszy była pozytywna, ale wkrótce spadła.
Chociaż Vance był przekonującym mówcą i dobrym debatantem, wystarczyło kilka filmów (w jednym z nich, na przykład, rozmawia z personelem w kawiarni), na których był nieporadny w życiu codziennym, aby ugruntować jego status "dziwnej" osoby. Ta "dziwność" została również skutecznie wypromowana przez Demokratów.
Po zwycięstwie Trumpa w wyborach w listopadzie i do jego inauguracji 20 stycznia 2025 r. Vance zniknął z pola widzenia opinii publicznej. Technooligarcha Elon Musk zajął całą przestrzeń obok Trumpa: zamieszkał obok prezydenta-elekta i uczestniczył w wyborze kandydatów na kluczowe stanowiska w nowej administracji.
Pojawiły się plotki, że Vance był postacią czysto dekoracyjną, która nie odegra znaczącej roli w przyszłej administracji, a prawdziwym numerem dwa (a może nawet numerem jeden) był Musk. Miliarder szybko zajął jednak miejsce w Departamencie Wydajności Rządu, a wiceprezydent Vance z każdym tygodniem zyskuje coraz większe znaczenie w nowej administracji.
Vance jest odpowiedzialny za kontakty prezydenta z Senatem, gdzie Republikanie mają obecnie większość. W szczególności odegrał wiodącą rolę w procesie potwierdzania przez Senat nominacji Trumpa na najwyższe stanowiska w nowej administracji: sekretarza obrony Pete'a Hegsetha i sekretarza zdrowia Roberta Kennedy'ego Jr.
"Jest zawsze dostępny", mówi senator Thom Tillis, którego Vance przekonał do głosowania na sekretarza obrony Hegsetha. — Jeśli do niego napiszę, odpowiada szybko, jeśli nie natychmiast". Inny senator, Markwayne Mullin, mówi, że kiedy Vance przychodzi do Senatu, "nie zachowuje się jak wiceprezydent. Zachowuje się, jakby był wśród przyjaciół — i to nam się bardzo podoba".
Vance odgrywa również kluczową rolę w relacjach między rządem a amerykańskim sektorem technologicznym i jest odpowiedzialny za sprzedaż chińskiej sieci społecznościowej TikTok amerykańskim właścicielom. To on musi znaleźć nabywców, w przeciwnym razie TikTok zostanie zakazany w USA.
Ale najważniejszą rzeczą, za którą Vance został zapamiętany w ciągu półtora miesiąca, są jego wypowiedzi na temat polityki zagranicznej USA. Pierwsze europejskie przemówienie Vance'a miało miejsce na szczycie AI Action Summit w Paryżu. Przemówienie amerykańskiego wiceprezydenta rozpoczęło się od krytyki europejskiego podejścia do technologii. Vance powiedział, że Europejczycy muszą podążać za Ameryką Trumpa, patrząc na zaawansowane technologie, takie jak sztuczna inteligencja, "z optymizmem, a nie niepokojem".
Powiedział również, że Europa powinna przestać "dokręcać śrubę" amerykańskim korporacjom technologicznym i ostrzegł Europejczyków przed używaniem sztucznej inteligencji "do cenzurowania i kontrolowania myśli użytkowników". Zwracając się do sali, w której znajdowali się prezydent Francji Emmanuel Macron, kanclerz Niemiec Olaf Scholz i przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, polityk zażądał, aby europejscy prawodawcy przestali "blokować dorosłym mężczyznom i kobietom dostęp do opinii, które rząd uważa za dezinformację".
Trzy dni później Vance wygłosił jeszcze bardziej agresywne przemówienie na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Oświadczył, że Europa jest w niebezpieczeństwie, ponieważ zbyt daleko odeszła od wspólnych wartości z Ameryką. Oskarżył europejskie władze o tłumienie wolności słowa i sprzeciwu politycznego, prześladowanie wierzących i narzucanie siłą wartości obywatelom.
Europejscy urzędnicy, którzy spotkali się z Vancem , powiedzieli, że osobiście był on mniej polityczny, a bardziej profesjonalny. Ale ze sceny na konferencji w Monachium wyraził ostrą krytykę, na którą Europejczycy nie byli przygotowani. 40-letni wiceprezydent, zaledwie miesiąc po objęciu urzędu, w ciągu godziny stał się zwiastunem zmian w porządku międzynarodowym po II wojnie światowej.
Dwa tygodnie po przemówieniu w Monachium Vance ponownie znalazł się w epicentrum polityki międzynarodowej, angażując się w publiczny spór między prezydentem Trumpem a ukraińskim prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. Odchodząc od standardów neutralnego zachowania wiceprezydentów, Vance upomniał i skrytykował prezydenta innego kraju przed kamerami.
Później Vance kontynuował głośne oświadczenia, mówiąc, że gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy nie mają żadnej wagi, jeśli są udzielane przez "jakiś przypadkowy kraj, który nie był w stanie wojny od 30 lub 40 lat", czyli Wielką Brytanię i Francję. Później zaprzeczył, że odnosił się do tych krajów, ale w czasie, gdy to mówił, nikt nie sugerował niczego podobnego.
W następstwie tych ataków dziennikarze zaczęli nazywać Vance'a "psem bojowym Trumpa". Sam wiceprezydent wydaje się cieszyć falą memów na temat swojego wyglądu, które pojawiły się w sieci społecznościowej X po jego medialnych wybuchach. Sam nawet publikuje memy na swój temat.
onet.pl