poniedziałek, 6 kwietnia 2020


Istotą konserwatywnego zwrotu Xi Jinpinga stała się wewnętrzna odnowa partii, afirmacja jej zwierzchności nad instytucjami państwa, przy jednoczesnym przywróceniu znaczenia partyjnej ideologii, zwiększeniu kontroli nad społeczeństwem i wewnętrznym „rewolucyjnym” oczyszczeniu kadr. W tym wymiarze program ma konserwatywny charakter – polityka Xi Jinpinga otwarcie nawiązuje do fundamentów ChRL, stworzonej w 1949 r. wedle modelu państwa leninowsko-stalinowskiego. W zakresie zarządzania społeczno-politycznego Xi Jinping otwarcie odwołuje się do koncepcji stalinowskich, choć ma to charakter wybiórczy i nie obejmuje m.in. masowego terroru czy centralnego planowania w gospodarce. Rządy Xi Jinpinga charakteryzują się wzmocnieniem tzw. ścisłego kierownictwa, tj. wąskiej elity partyjnej, przy udziale aparatu bezpieczeństwa oraz biurokracji dyscyplinowanej na wzór wojskowy. Istotnymi elementami stalinowskiego zarządzania społecznego są: (a) permanentna indoktrynacja i kontrola społeczeństwa poprzez manipulację i przymus; (b) dążenie do uniformizacji populacji mimo różnic etnicznych i religijnych, realizowanej metodami administracyjnymi i przy wykorzystaniu represji; (c) centralizm biurokratyczny; (d) kontrola i kształtowanie życia umysłowego i kulturowego; (e) kult jednostki. Wszystkie te elementy znajdują się na agendzie politycznej obecnego kierownictwa KPCh.

Pod koniec lat czterdziestych w ZSRR wypracowano tzw. siedem zasad zarządzania, które legły u podstaw budowy ChRL w latach pięćdziesiątych. Były to: (1) prymat partii i marksizmu-leninizmu; (2) prawo partii do kontroli; (3) jednoosobowe zarządzanie wzmacnia autorytet partii; (4) demokratyczny centralizm; (5) zaangażowanie pracowników i obywateli poprzez związki zawodowe i organizacje młodzieżowe; (6) podział terytorialny produkcji; (7) rozliczanie kosztów. (...) Z pewnymi modyfikacjami siedem zasad stanowi podstawę neokonserwatywnego zwrotu Xi Jinpinga. Największe różnice można znaleźć w odniesieniu do dwóch ostatnich zasad. Podział terytorialny produkcji jest rozumiany w dzisiejszej ChRL jako monopol przedsiębiorstw państwowych w określonych sektorach gospodarki, a rozliczanie kosztów zostało rozszerzone o mechanizmy rynkowe wymuszające większą efektywność przedsiębiorstw.

RAPORT OSW - Michał Bogusz - Jakub Jakóbowski - Komunistyczna Partia Chin i jej państwo

Po co nam historia ludowa?

Żeby zrozumieć naszą rzeczywistość. W książce „Kapitalizm. Historia krótkiego trwania” stawiam tezę, że żyjemy w świecie, którym rządzi klasa transnarodowa – elita czerpiąca korzyści z globalizacji. Może pozwolić sobie na zagraniczne wakacje, w centrum handlowym nie musi zastanawiać się, czy ją na coś stać, jada w restauracjach na mieście i tak dalej. 10 proc. globalnego społeczeństwa ma w ręku 87 proc. całego majątku. W każdym społeczeństwie to 10 proc. nieco inaczej wygląda, ale istnieje ono także u nas. Być może polską specyfiką jest to, że spora część tej elity żyje z państwa. W zasadzie cała sfera publiczna – kultura, media, polityka – są podporządkowane potrzebom i stylom życia tej wąskiej grupy ludzi. Historia ludowa jest opowieścią o tych pozostałych 90 proc., o których nie przeczytamy w kolorowych gazetach, nie zobaczymy ich w telewizji.

Poproszę o jakieś twarde dowody na potęgę tych 10 proc.

W USA ten rozdźwięk między promowanym przez kulturę stylem życia a rzeczywistością widać m.in. w serialu „Seks w wielkim mieście”. Ktoś obliczył, że bohaterki, biorąc pod uwagę to, jakie zawody wykonywały, nie byłyby w stanie mieszkać tam, gdzie mieszkają i prowadzić takiego życia, jakie prowadzą. Tacy ludzie mogą żyć w Nowym Jorku tylko głównie dzięki wsparciu finansowemu rodziców – to jest cicha tajemnica nowojorskiej hipsterki. W serialu „Dziewczyny”, którego akcja także toczy się w tej metropolii, widać to już bardzo wyraźnie. A moment, w którym rodzice głównej bohaterki przestają dawać jej pieniądze, jest jednym z kluczowych wydarzeń. W Polsce większość ludzi nie ubiera się w markowych sklepach, ale raczej w lumpeksach. Tylko 15 proc. populacji może pozwolić sobie na regularne jedzenie na mieście. Według danych GUS 10 proc. najlepiej zarabiających Polaków dostaje na rękę ok. 5 tys. zł miesięcznie. Nazywam to granicą Bieńkowskiej, gdyż, jak powiedziała kiedyś była minister, za mniej pracują tylko idioci lub złodzieje.

Te dysproporcje były u nas zawsze tak wyraźne?

Można powiedzieć, że górne 10 proc. zwykle sprawowało społeczną hegemonię – nadawało ton całej kulturze, polityce, życiu gospodarczemu. W polskiej historii taką funkcję spełniała szlachta. To właśnie o niej uczymy się w szkole. Nie dowiadujemy się tego, jak żyło pozostałe 90 proc. Co więcej, to pozostałe 90 proc. samo nauczyło się żyć sprawami elity. Dobrym współczesnym tego przykładem jest sprawa Katynia.

W jakim sensie?

Jest to – używając pojęcia antropologicznego – „wybrana trauma”. Oczywiście było to wydarzenie bolesne i okropne, ale dotknęło ono głównie rodziny elit. Niewielka kropla w skali całego cierpienia, z którym wiąże się II wojna światowa. Polska inteligencja nadała Katyniowi szczególne znaczenie, bo często była to historia ich przodków, ich własna rodzinna trauma. Dzięki temu, że mogli mówić o niej w radiu, telewizji czy prasie – nawet jeśli to były media emigracyjne – udało im się „stworzyć” traumę ogólnonarodową. Podobnie niewspółmierna jest kulturowa rola powstania warszawskiego. W takich regionach jak Wielkopolska jest ona zupełnie niezrozumiała: poznaniacy dziwią się, że stołeczne elity celebrują spektakularną klęskę militarną oraz rzeź ludności cywilnej. Miejsce powstania warszawskiego w naszym kulturowym imaginarium wynika z tego, że Warszawa absolutnie zdominowała całą polską gospodarkę i politykę.

dziennik.pl

W poniedziałek 10 lutego gospodarka ChRL miała wrócić do normalnej aktywności po przerwie świątecznej z okazji chińskiego Nowego Roku. Przerwa ta miała trwać pierwotnie od 24 stycznia do 2 lutego, ale z powodu wybuchu epidemii koronawirusa z Wuhan przedłużono ją o tydzień. 10 lutego wprowadzono ograniczenia w poruszaniu się mieszkańców Pekinu i Szanghaju, a 15 lutego Najwyższy Sąd Ludowy Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL) uznał, że ukrywanie przypadków koronawirusa, ich nieraportowanie oraz świadome zarażanie innych powinno być kwalifikowane jako „narażanie bezpieczeństwa publicznego przez niebezpieczne środki”, co jest zagrożone karą od 10 lat pozbawienia wolności do kary śmierci. 17 lutego sąd ten ogłosił, że produkcja sprzętu medycznego (w tym masek chirurgicznych) niespełniającego norm krajowych jest zagrożona karą więzienia do dożywocia włącznie. Tego samego dnia oficjalnie podano, że na skutek COVID-19 w ChRL zmarły już 1772 osoby, a liczba chorych sięgnęła 70 tysięcy.

Pierwsze przypadki odwirusowego zapalenia płuc wywołanego nieznanym koronawirusem odnotowano w Wuhan (stolicy prowincji Hubei) w początkach grudnia ubiegłego roku. Przez kilka tygodni lokalne władze zapewniały, że wszystko jest pod kontrolą, a wirus 2019­nCoV (od 12 lutego oznaczany przez Światową Organizację Zdrowia jako COVID-19) nie ma zdolności do przechodzenia między ludźmi. W tym czasie represjonowano lekarzy i inne osoby, które próbowały informować przełożonych i alarmować opinię publiczną o skali epidemii. Opóźniona reakcja wynika z inercji urzędniczej, ale też z faktu, że 12 stycznia w Wuhan miał miejsce zjazd przedstawicieli ludowych prowincji, którego odwołanie wiązałoby się z utratą twarzy przez władze lokalne i zachwianiem kalendarza politycznego Komunistycznej Partii Chin (KPCh). Na 5 marca wyznaczono bowiem datę rozpoczęcia corocznej sesji parlamentu ChRL – Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych – a poszczególne delegacje muszą wcześniej formalnie odebrać instrukcje od ciał elektorskich poszczególnych prowincji (ostatecznie 17 lutego zapowiedziano odroczenie sesji). Pekin zniósł blokadę informacyjną dopiero 20 stycznia. Ujawniono wtedy, że dochodzi też do zarażeń między ludźmi. 23 stycznia Wuhan objęto kwarantanną, ale były to działania spóźnione, ponieważ od kilku dni trwała już migracja ludności związana z obchodami chińskiego Nowego Roku. Z miasta mogło zdążyć wyjechać ok. 5 milionów ludzi.

Od 19 stycznia władze centralne zmieniły politykę – przyznano, że sytuacja jest poważna i wymaga drastycznych działań. W Komitecie Centralnym (KC) KPCh powołano Małą Grupę Kierowniczą ds. Przeciwdziałania Epidemii Koronawirusa, na której czele stanął premier Li Keqiang, formalnie numer dwa w hierarchii partyjnej. W rzeczywistości akcją w Wuhan kieruje bezpośrednio Sun Chunlan, członkini Biura Politycznego KC KPCh i wicepremier odpowiedzialna m.in. za ochronę zdrowia. Ma ona jednak słabą pozycje polityczną, dlatego 12 lutego do dyscyplinowania lokalnych struktur KPCh w Hubei skierowany został Chen Yixin, sekretarz generalny Komitetu Politycznego i Prawnego KC KPCh, protegowany sekretarza generalnego KPCh Xi Jinpinga.

Po 23 stycznia w krótkim czasie kwarantanną objęto szereg miast w prowincji Hubei, w sumie ok. 60 milionów ludzi, po czym wprowadzono analogiczne restrykcje w innych prowincjach. Ponadto m.in.: ograniczono możliwości przemieszczania się między prowincjami; zakazano podróży grupowych za granicę; zamknięto muzea i inne miejsca odwiedzane przez turystów; ustanowiono punkty kontroli temperatury ciała w każdym możliwym miejscu – od osiedli po centra transportowe; ustanowiono centra izolacji i kwarantanny, do których są przymusowo kierowane cztery grupy ludzi: (1) z potwierdzonym zakażeniem COVID-19, (2) podejrzani o zarażenie, (3) mający kontakt z kategorią 1 i 2, (4) każdy, kto ma gorączkę; przedłużono ferie świąteczne dla uczelni wyższych i młodzieży szkolnej do 17 lutego; ogłoszono, że koszty leczenia COVID-19 będą refundowane i rozpoczęto w Wuhan budowę dwóch szpitali polowych z prefabrykowanych kontenerów. Część tych działań jest krytykowana przez specjalistów jako pokazowe (jak budowa szpitali zamiast szybszej adaptacji budynków biurowych) lub kontrproduktywne (ograniczenia w transporcie uniemożliwiają zaopatrzenie szpitali).

osw.waw.pl