Politico: - Jeśli nie dostrzegliśmy tego w przemówieniu wiceprezydenta J.D. Vance'a na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, to z pewnością dowiedzieliśmy się z czatu na Signalu, że ma on wiele pogardy dla Europy. Dał jasno do zrozumienia, że jego zdaniem interwencja wobec Hutich to ratowanie Europy. Czy możesz powiedzieć, co kryje się za tą niechęcią J.D. Vance'a do Europy? Oczywiście nie zgadzasz się z tym, prawda?
John Bolton, były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego w pierwszej kadencji Donalda Trumpa: Cóż, nie potrafię wyjaśnić, co motywuje Vance'a, ale myślę, że odzwierciedla to bardzo prymitywny pogląd na stosunki międzynarodowe. I tak naprawdę nie różni się tak bardzo od Trumpa, u którego wszystko jest kwestią dolarów i centów. Nie doceniają, czym jest organizacja zbiorowego bezpieczeństwa i zbiorowej obrony, taka jak NATO, ani tego, jakie korzyści przynosi Stanom Zjednoczonym.
Sądzę, że po części cierpimy z powodu 35 lat po zakończeniu zimnej wojny, kiedy to w niewystarczający sposób mówiono nam o tym, dlaczego Ameryka ma strategiczne interesy na całym świecie i dlaczego musimy je chronić, dlaczego dalekowzroczna polityka amerykańska przynosi nam korzyści.
Szczerze mówiąc, zbyt wiele słyszeliśmy od liberałów o tym, że robimy to dla dobra demokracji na całym świecie. W rzeczywistości to nieprawda. Robimy to w znacznej mierze dlatego, że leży to w naszym interesie, że jakakikolwiek minimalny porządek na świecie przynosi nam korzyści. To prawda, że wielu naszych sojuszników nie ponosi sprawiedliwego udziału w obciążeniach, ale nie robimy tego dla nich. Robimy to dla siebie. A jeśli nie zrobimy tego dla siebie, nikt inny nie zrobi tego za nas.
Weźmy na przykład sytuację w Jemenie, gdzie Huti zablokowali Kanał Sueski i przejście morskie przez Morze Czerwone. I choć prawdą jest, że większość handlu, który przez niego przechodzi, odbywa się między Europą a innymi częściami świata, to fundamentalną zasadą amerykańskiej polityki zagranicznej była wiara w wolność mórz. I zdradzę mały sekret tym, którzy o tym nie wiedzą: morza rozciągają się wszędzie. Ostatecznie wszystkie są ze sobą połączone. Kiedy widzieliśmy naruszenie wolności mórz, w całej naszej historii działaliśmy, aby to zakończyć, bez względu na to, jak duży był w tym interes innych.
(...)
- Musimy porozmawiać o Ukrainie i Rosji. Sztuczką Trumpa jest najwyraźniej zwabienie Putina do stołu marchewką i próba przymuszenia Zełenskiego kijem. Czy istnieje pozytywne wyjaśnienie, dlaczego Trump okazuje tak wiele szacunku Rosji i tak surowo traktuje Ukrainę?
Trump postrzega stosunki międzynarodowe przez pryzmat swoich osobistych relacji z zagranicznymi przywódcami. Uważa więc, że jeśli on ma dobre stosunki z Putinem, to Stany Zjednoczone mają dobre stosunki z Rosją. To nieprawda, ale tak właśnie myśli. Uważa, że on i Putin są przyjaciółmi.
Dla kontrastu, nie miał dobrych relacji z Zełenskim od czasu słynnej "doskonałej rozmowy telefonicznej" z 2019 r., która doprowadziła do jego pierwszego impeachmentu. Dlatego uważa, że jeśli da swoim przyjaciołom pewne korzyści, takie jak wszystkie ustępstwa, które już poczynił w sprawie Ukrainy, pomoże to zaprowadzić pokój. Chce mieć tę wojnę za sobą. Uważa, że to wojna [Joego] Bidena. Podczas kampanii powiedział, że nigdy by do niej nie doszło, gdyby to on był prezydentem.
Putin nie uważa go za przyjaciela. Uważa, że Trump jest łatwym celem. I myśli, że można nim manipulować. I manipuluje nim, jak wtedy, gdy powiedział kilka tygodni temu: "Wiecie, Trump miał rację, że gdyby był prezydentem, nie byłoby wojny w Ukrainie". Cóż, może tak, może nie. Ale Trump był zachwycony, słysząc to.
Potem [Rosjanie] uwolnili zakładnika, Marka Foleya. Następnie [Aleksander] Łukaszenko i Białoruś uwolnili kolejnego amerykańskiego zakładnika. Tak działa manipulacja.
Teraz myślę, że Putin musi być bardzo ostrożny, aby nie przesadzić i nie ryzykować utraty niektórych ustępstw poczynionych przez Trumpa. Trump wydał oświadczenie [w środę], które wskazywało, że być może uważa, że Putin działa powoli. Nie jest więc nieuniknione, że Putin dostanie wszystko, czego chce. Może popełnić błąd, ale szanse są teraz na jego korzyść. I myślę, że on chce powoli toczyć sprawy, ponieważ wierzy, że dynamika na polu bitwy płynie w jego kierunku.
(...)
- Byłeś bardzo krytyczny wobec prezydenta Trumpa i jego obecnej polityki zagranicznej, ale zastanawiam się, czy jest coś, co twoim zdaniem robi teraz dobrze na arenie międzynarodowej?
Wydaje mi się, że uszczelnianie południowej granicy [USA] idzie bardzo dobrze. Nie robi tego, co chce, jeśli chodzi o deportację. Być może nigdy mu się to nie uda, ale okazuje się, że był w stanie uszczelnić granicę w pierwszej kadencji i robi to teraz ponownie, ponieważ zasada odstraszania działa również przeciwko nieudokumentowanym imigrantom. Jeśli myślą, że przejdą przez Amerykę Środkową i Meksyk, dotrą do Rio Grande i nie dostaną się do USA, są na tyle rozsądni, by nie opuszczać swoich domów.
Myślę, że większość Amerykanów opowiada się za większą imigracją, ale powinniśmy wybierać, kto przyjeżdża. W tej kwestii odniósł więc zwycięstwo. Myślę, że nie ma co do tego żadnych wątpliwości.
onet.pl/Politico