Po tym, jak kraj zaanektował ukraiński Krym w 2014 r., Zachód uderzył Rosję sankcjami, powodując załamanie kursu rubla. Po kolejnych sankcjach za ingerencję w wybory w USA, wahaniach cen ropy i pandemii, rubel nigdy nie odzyskał dawnej wartości.
Ten upadek podważył starą strategię Putina wobec Rosjan: lepsze warunki życia nawet przy ograniczeniu swobód politycznych.
Zamiast tego zaoferował im coś innego: marzenie o odrodzeniu rosyjskiego imperium.
– Putin zaczął wierzyć w swoją historyczną misję, w to, że Rosjanie mają wobec niego dług i powinni oddać mu pełną odpowiedzialność – mówi Tatiana Stanowaja, założycielka firmy konsultingowej R.Politik. – W umyśle Putina, jeśli pójdzie na wojnę z Ukrainą, to jest to jego osobista sprawa oraz kwestia przetrwania Rosji.
Putin przekazał tę wojowniczą narrację w środę, po rzucającym się w oczy tygodniowym milczeniu na temat kryzysu ukraińskiego, podczas wideokonferencji z rosyjskimi sportowcami, wylatującymi na zimową olimpiadę w Pekinie.
– Rosjanie nie boją się trudności – powiedział. – One zawsze czynią nas silniejszymi, bardziej zjednoczonymi i pewnymi siebie.
Putin ma powody do pewności siebie. Rosja jest lepiej przygotowana finansowo na zewnętrzne ciosy gospodarcze niż w 2014 roku, co być może zwiększa pewność przywódcy, że może przetrwać kolejną burzę.
– Ceny ropy są wysokie, a sytuacja makroekonomiczna Rosji nie powoduje większych obaw; budżet jest zrównoważony – powiedział Guriew, były ekonomista.
Dodatkowo Rosja zgromadziła fundusz rezerwowy o wartości prawie 200 mld dolarów, z którego może korzystać, aby stabilizować gospodarkę.
– Jest inflacja, ale należy zauważyć, że Rosja ma ogromną przewagę nad wieloma innymi krajami: jeśli podniesie stopy procentowe, nie będzie miała problemów ze spłatą swojego długu państwowego – powiedział Guriew.
onet.pl