piątek, 20 października 2023


Rosyjskie ataki i ukraińskie kontrataki w rejonie Awdijiwki doprowadziły do ukształtowania nowej linii obrony na północny zachód i na południe od miasta wzdłuż przebiegającej przez nie linii kolejowej. Nie przyniosły natomiast rezultatu ponawiane przez Rosjan próby przełamania ukraińskiej obrony na zachód od Awdijiwki. Niepowodzeniem zakończyły się również ponawiane przez agresora szturmy na pozycje obrońców na północny i południowy wschód od Kupiańska, na pograniczu obwodów charkowskiego i ługańskiego, w rejonie Marjinki oraz na południowy wschód od Wełykiej Nowosiłki, a także podejmowane przez obie strony ataki na południowy zachód od Bachmutu i na południe od Orichiwa. 19 października rzecznik ukraińskiego operacyjno-strategicznego zgrupowania wojsk Tauryda deklarował jednak, że na południowy zachód od wsi Werbowe (na południe od Orichiwa) siły ukraińskie miały się przesunąć o 400 metrów.

Według źródeł rosyjskich i zachodnich 17 października dwie ukraińskie grupy szturmowe wyprowadziły uderzenie z przyczółku na lewym brzegu Dniepru (w rejonie mostu kolejowego na wschód od Oleszek, sąsiadujących przez rzekę z Chersoniem) i zajęły wieś Pojma, a po sprowadzeniu posiłków sąsiadującą z nią Piszczaniwkę. Rosyjski kontratak wyparł Ukraińców z obu miejscowości, lecz do zlikwidowania przyczółku nie doszło. Dwa dni później ukraińskie grupy dywersyjno-rozpoznawcze wylądowały w rejonie miejscowości Krynky na zachód od Nowej Kachowki, przejściowo zajmując jej część, skąd zostały wyparte na jej obrzeża. Strona ukraińska konsekwentnie nie informuje o działaniach na lewym brzegu Dniepru.

(...)

17 października rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA Adrienne Watson potwierdziła, że Ukraina otrzymała partię rakiet ATACMS o zasięgu 165 km. Według amerykańskich mediów przekazano kilkanaście (Associated Press) lub ok. 20 („The New York Times”) rakiet z głowicami kasetowymi M74. Wcześniej „The Wall Street Journal” donosił, że 17 października rakiety te zostały wykorzystane przez armię ukraińską do ataków na lotniska w okupowanych Berdiańsku i Ługańsku, co następnego dnia potwierdził głównodowodzący armii ukraińskiej Wałerij Załużny. Początkowo sprawstwo przypisały sobie ukraińskie Siły Operacji Specjalnych, które przekazały, że w Berdiańsku i Ługańsku zniszczono m.in. dziewięć śmigłowców różnych typów, wyrzutnię systemu obrony powietrznej oraz składy amunicji. Późniejsze zdjęcia satelitarne potwierdziły różnego stopnia uszkodzenia pięciu śmigłowców w Ługańsku i ogólne zniszczenia (m.in. pasa startowego) w Berdiańsku. Z kolei brytyjski wywiad donosił o zniszczeniu dziewięciu śmigłowców w Berdiańsku i pięciu w Ługańsku. Poza rakietami ATACMS Ukraińcy wykorzystali w atakach pociski GLSDB, również odpalane z wyrzutni HIMARS.

(...)

Informacje na temat pierwszego wykorzystania rakiet ATACMS wskazują, że USA jedynie połowicznie spełniły wielomiesięczne prośby Kijowa o przekazanie mu rakiet balistycznych mogących razić cele na głębokim zapleczu agresora. Ukraińcy spodziewali się otrzymania standardowych, używanych obecnie pocisków ATACMS o zasięgu 300 km, dostali zaś najstarszą wersję M39 (Block 1) z naprowadzaniem inercyjnym (według części zachodnich komentatorów Stany Zjednoczone miały zrezygnować z dostarczenia nowszych pocisków z naprowadzaniem GPS ze względu na rosyjskie zdolności w zakresie zakłócania sygnału). Dodatkowo przekazano wyłącznie rakiety z głowicami kasetowymi (co już wcześniej sugerowały amerykańskie media), a więc przeznaczone głównie do niszczenia siły żywej i celów lżej opancerzonych. Dostarczone ATACMS mogły więc co najwyżej uszkodzić atakowane cele, co potwierdzają zdjęcia satelitarne z Ługańska. Ewentualne zniszczenie składów amunicji należy przypisać równocześnie użytym przez Ukraińców pociskom GLSDB o zasięgu zaledwie 15 km krótszym od ATACMS, których główny element stanowi stukilogramowa bomba lotnicza. Pociski Block I są z pewnością cennym uzupełnieniem ukraińskiego arsenału, jednak nie dają obrońcom żadnych nowych zdolności. Dużo większymi możliwościami rażenia Ukraińcy dysponują dzięki Wielkiej Brytanii i Francji, które od kilku miesięcy przekazują im pociski manewrujące Storm Shadow/SCALP z klasycznymi głowicami o zasięgu 250 km. 

osw.waw.pl


Przedstawiciel rządzącej izraelskiej partii Likud Amir Weitmann skrytykował Rosję za wspieranie bojowników Hamasu i zagroził Federacji Rosyjskiej odpłatą. Stało się tak podczas wywiadu na żywo dla anglojęzycznej kremlowskiej telewizji RT (d. Russia Today). 

– Powiem, że zakończymy tę wojnę. Wygramy, bo jesteśmy silniejsi. Uwierzcie mi, Rosja zapłaci potem cenę – powiedział na antenie rosyjskiego kanału propagandowego RT.

Podkreślił, że Rosja obecnie wspiera wrogów Izraela, których nazwał nazistami:

– Rosja wspiera nazistów, którzy chcą dokonać ludobójstwa na naszym narodzie. I Rosja zapłaci. Posłuchajcie mnie bardzo uważnie: wykończymy tych nazistów, wygramy tę wojnę. Potem nie zapomnimy, co robicie. Przyjdziemy i zadbamy o zwycięstwo Ukrainy. Upewnimy się, że zapłacicie za to, co zrobiliście. Nie zapomnimy. Pamiętajcie, co przed chwilą powiedziałem: zapłacicie – podkreślił emocjonalnie izraelski polityk.

Stwierdził, że Żydzi zostali bestialsko zamordowani przez protegowanych Rosji.

– Wy za to zapłacicie. Musicie zrozumieć, że wszystko ma swoje konsekwencje. Kiedy ludzie popierają mordowanie Żydów, płacą za to cenę. Czasy, kiedy Żydzi nie byli w stanie się obronić, minęły” – dodał przedstawiciel partii rządzącej Izraela w łączeniu wideo z RT.

Rosyjskie władze od dawna utrzymują kontakty z przedstawicielami Hamasu. We wrześniu 2022 r. na spotkanie z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych przybył lider jej szef Ismail Hani.

belsat.eu wg East24.info

Wczoraj Federacja Rosyjska ogłosiła zakaz importu japońskich owoców morza, co ma być odpowiedzią na rozpoczęcie uwalniania oczyszczonych ścieków z uszkodzonej elektrowni jądrowej Fukushima. W ten sposób Moskwa przyłączyła się do Pekinu i wydaje się, że ma to być jeden z prezentów, które przywiózł Putin na Forum Pasa i Szlaku.

„Jako środek zapobiegawczy, Rosselkhoznadzor przyłącza się do tymczasowych środków ograniczających wprowadzonych przez Chiny wobec importu ryb i owoców morza z Japonii od 16 października 2023 r.” – podała rosyjska Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego (Rosselkhoznadzor). „Ograniczenia zostaną wprowadzone do czasu dostarczenia wyczerpujących informacji potwierdzających bezpieczeństwo produktów morskich i zgodność z wymogami Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej, a także ich analizy przez specjalistów Rosselkhoznadzor.” Jeszcze 13 września Zakarowa powiedziała: „Niestety, nie widzimy żadnej przejrzystości, to znaczy otwartości, w działaniach Tokio, o co apelowaliśmy.” Skrytykowała również japońskie „sztuczki reklamowe,” w których urzędnicy państwowi i zagraniczni dygnitarze publicznie jedli ryby z prefektury Fukushima.

Japońskie Ministerstwo Rolnictwa, Leśnictwa i Rybołówstwa stwierdziło w poniedziałek, że rosyjski zakaz „nie ma podstaw naukowych, jest niesprawiedliwy i godny ubolewania,” wzywając do jego cofnięcia, podała agencja prasowa Kyodo. W oświadczeniu wydanym również w poniedziałek, ale zanim Rosja ogłosiła swój zakaz, japońskie ministerstwo spraw zagranicznych stwierdziło, że przekazało Rosji dodatkowe informacje do 15 października w następstwie w rozmowach online między odpowiednimi organami państwowymi w dniu 10 października. „Japonia będzie nadal dostarczać Rosji wyjaśnienia oparte na dowodach naukowych w wysoce przejrzysty sposób i w dobrej wierze, podczas przeglądu przez MAEA [Międzynarodową Agencję Energii Atomowej].”

To wbrew pozorom nie jest mały prezent ze strony Putina dla Xi Jinping.

Co prawda, od stycznia do września Rosja zaimportowała 118 ton metrycznych ryb i owoców morza z Japonii, według Rosselkhoznadzor. Jednak znaczna część rosyjskich ryb i owoców morza jest poławiana w wodach dalekowschodnich regionów, które znajdują się stosunkowo blisko Japonii i dlatego to Japonia jest jednym z największych rynków eksportowych rosyjskich produktów morskich – obok Chin i Korei Południowej. Jeszcze w czerwcu br. „Nikkei Asia,” powołując się na statystyki handlowe japońskiego Ministerstwa Finansów, twierdziła, że import produktów morza z Rosji w 2022 r. osiągnął 155,2 mld JPY (1,1 mld USD), najwyższy poziom od 1992 r., czyli roku po upadku Związku Radzieckiego. Sytuacja „jest taka sama jak przed inwazją [Rosji] na Ukrainę” – powiedział wtedy gazecie urzędnik firmy importowej, która działa jako pośrednik w imporcie rosyjskich produktów rybołówstwa w Wakkanai, mieście na północnym krańcu Hokkaido. Jeżeli Tokio zdecyduje się ograniczyć import rosyjskich produktów morza – choćby, aby zrobić więcej miejsca dla rodzimego sektora – to Moskwę, która ma coraz większe problemy gospodarcze, zaboli.

zawielkimmurem.net