piątek, 14 marca 2025



W 2024 r. gospodarka Chin nadal nie przezwyciężyła trapiących ją od kilku lat problemów, m.in. niższego wzrostu, słabości konsumpcji i presji deflacyjnej. Dla władz w Pekinie obecne trudności stanowią jednak akceptowalny, przejściowy koszt transformacji ekonomicznej. Jej celem jest wzmocnienie bezpieczeństwa ChRL i znalezienie nowych źródeł rozwoju dzięki modernizacji gospodarki.

Kierownictwo Komunistycznej Partii Chin (KPCh) toleruje funkcjonowanie gospodarki „dwóch prędkości”: spowolnienie w skali makro w zamian za postęp w uznawanych za kluczowe, zaawansowanych technologicznie sektorach przemysłu. Rozumie przy tym, że stabilizacja gospodarcza i społeczna jest konieczna, aby długofalowa strategia odniosła sukces. KPCh wciąż nie uznała za konieczne wprowadzenia szerokiego pakietu stymulacyjnego i ograniczyła się do wdrożenia mniej kosztownych rozwiązań stabilizujących gospodarkę.

Pekin zdołał przekierować strumień środków przez lata płynący do sektora nieruchomości do branż realizujących główne priorytety partii: rozwoju konkurencyjnej i samowystarczalnej bazy przemysłowej, a także elektryfikacji gospodarki w oparciu o krajowe źródła energii. Skutkiem jest intensyfikacja rywalizacji rynkowej, która z jednej strony stymuluje postęp technologiczny oraz ogranicza zależność Chin od importu, a z drugiej – pogłębia przerost mocy wytwórczych i podsyca wyniszczające wojny cenowe.

Od co najmniej kilkunastu lat nadwyżka handlowa nie miała tak dużego wpływu na wzrost gospodarczy jak w ubiegłym roku. W przededniu potencjalnej wojny handlowej Chiny pozostają silnie uzależnione od popytu z zagranicy, a reszta świata w bezprecedensowym stopniu polega na dostawach z tego kraju.

Pekin nadal może nadać priorytet uruchomieniu alternatywnego, mniej korzystnego z perspektywy władz silnika wzrostu – konsumpcji. Rządzący od dwóch dekad deklarują wolę wzmocnienia roli wydatków gospodarstw domowych jako motoru gospodarczego, jednak wciąż nie rezygnują z modelu rozwojowego opartego głównie na inwestycjach i eksporcie. W ostatnich miesiącach władze ChRL zintensyfikowały przygotowania gruntu pod prokonsumpcyjny zwrot, m.in. wprost wskazując, że słabość popytu krajowego to zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Zwrot ten może w końcu zostać wykonany w celu ograniczenia zależności chińskiej gospodarki od sprzedaży za granicę na wypadek drastycznej eskalacji wojny handlowej.

Chiński urząd statystyczny zaraportował, że tempo wzrostu PKB osiągnęło w minionym roku poziom wyznaczony przez władze, niemniej niezależni ekonomiści podają te wyliczenia w wątpliwość. Zdaniem analityków Rhodium Group w 2024 r. chińska gospodarka urosła realnie o niecałe 3%, a nie o 5%, jak twierdzi Pekin. Model badaczy z Banku Finlandii, podważający jedynie oficjalne szacunki dotyczące inflacji, wskazuje na niespełna 4-procentową dynamikę. Główny ekonomista państwowego SDIC Securities Gao Shanwen publicznie stwierdził, że w ostatnich dwóch–trzech latach faktyczny wzrost wynosił ok. 2%. Dokładne tempo pozostaje nieznane, lecz z pewnością gospodarka ChRL nadal rośnie wolniej niż przed wybuchem pandemii COVID-19.

Z wyłączeniem okresu pandemii COVID-19 oficjalny wzrost realnego PKB Chin był w minionym roku najniższy od 1990 r., a nominalnego PKB – od 1976 r. Pierwszą z miar uznaje się na świecie za podstawowy wyznacznik kondycji gospodarczej i jako taka od lat służy Pekinowi za narzędzie wewnętrznej i zewnętrznej propagandy. Druga podlega mniejszym manipulacjom, ponieważ jest mierzona w cenach bieżących. Dostarcza przy tym informacji o dochodach ludności i firm, wpływających na ich zdolność do spłacania zadłużenia oraz skłonność do konsumpcji i inwestowania. W minionym roku wzrost nominalnego PKB po raz drugi z rzędu był niższy niż dynamika realna.

Mimo że Pekin deklaruje wolę wzmocnienia konsumpcji prywatnej jako silnika gospodarczego, to w minionym roku jej udział we wzroście PKB był najniższy od 2006 r. (z wyjątkiem covidowego 2020 r.). Gospodarstwa domowe od lat dysponują relatywnie niewielką częścią wypracowanego w kraju dochodu, a równocześnie wyróżniają się wysoką skłonnością do oszczędzania. Polityka „zero COVID” i rachityczne ożywienie popandemiczne umocniły te tendencje. W 2024 r. władze realizowały kampanię wymiany starych samochodów i urządzeń gospodarstwa domowego (oraz sprzętu przemysłowego) na nowe. Niemniej jednak, pomimo wielokrotnie składanych deklaracji oraz coraz częściej pojawiających się zaleceń krajowych i zagranicznych ekonomistów, nadal nie zaproponowały reform strukturalnych, które mogłyby istotnie i trwale wzmocnić popyt konsumpcyjny w ChRL.

Nastroje konsumenckie utrzymują się na wyraźnie niższym poziomie niż przed wprowadzeniem w Chinach masowych lockdownów na wiosnę 2022 r. W obliczu silnej konkurencji i słabego popytu firmy ograniczają wynagrodzenia pracowników. Władze lokalne, które mierzą się z koniecznością obsługi ogromnego zadłużenia, redukują wypłaty i premie urzędnikom oraz zwlekają z regulowaniem zobowiązań wobec kontrahentów. Do zachowania większej dyscypliny finansowej motywują Chińczyków także kryzys na rynku nieruchomości, brak stanowczej reakcji Pekinu na spowolnienie gospodarcze oraz groźba eskalacji konfliktu z USA.

(...)

W przeciwieństwie do poprzednich epizodów dekoniunktury, w latach 2023–2024 rządzący nie wdrożyli dużego pakietu stymulacyjnego, lecz ograniczyli się do działań mających na celu stabilizację gospodarki i poprawę nastrojów ludności. To istotna zmiana paradygmatu polityki gospodarczej ChRL, odzwierciedlająca zmianę priorytetów Pekinu. Wysiłki władz koncentrują się już nie na wspieraniu wzrostu dochodów (kosztem gwałtownego zwiększania zadłużenia), lecz na ograniczaniu zależności od zagranicy i kreowaniu nowych źródeł produktywności[8]. Decydenci rozumieją przy tym, że aby długofalowa strategia odniosła sukces, konieczne jest ustabilizowanie sytuacji bieżącej. Dlatego stopniowo korygowali kurs polityki gospodarczej.

Pod koniec września ub.r. władze w krótkim czasie ogłosiły szereg decyzji mających stworzyć wrażenie wprowadzenia silnego, kompleksowego pakietu stymulacyjnego. Wbrew entuzjastycznym komentarzom medialnym, określającym pakiet mianem „bazooki”, większość jego elementów wprowadzała niewielkie korekty, zgodne z dotychczasowym kierunkiem działań Pekinu. Rządzący kontynuowali m.in. stopniowe obniżanie stóp procentowych czy łagodzenie regulacji dotyczących rynku mieszkaniowego. Wymusili też na bankach przyspieszenie dostosowania oprocentowania istniejących kredytów hipotecznych do korzystniejszych bieżących warunków rynkowych.

Wrześniowy pakiet stabilizujący przedstawiany jest jako decydujący czynnik, który umożliwił w 2024 r. oficjalną realizację celu wzrostu PKB na poziomie 5%, ale z oficjalnych danych wynika, że przyspieszenie w IV kwartale było przede wszystkim zasługą powiększenia nadwyżki handlowej. Stopniowe luzowanie polityki pieniężnej pozostaje nieefektywne, ponieważ to nie wysoki koszt pieniądza stanowi główną przeszkodę dla wzrostu konsumpcji i inwestycji. Zmiany dotyczące oprocentowania kredytów weszły w życie na tyle późno, że ich wpływ na realną gospodarkę w ubiegłym roku nie zdążył się w pełni urzeczywistnić. Ograniczały go również ostrożne postawy kredytobiorców, którzy nie decydowali się na przeznaczenie uzyskanych środków na masowe zwiększenie bieżących wydatków. Wsparcie władz dla rynków akcji oraz nieruchomości znalazło odzwierciedlenie we wzroście wycen giełdowych oraz sprzedaży mieszkań w głównych metropoliach. Sprzyja to tymczasowej poprawie nastrojów inwestorów, lecz nie ma istotnego przełożenia na aktywność ekonomiczną.

Wrześniowy pakiet doprowadził do ustabilizowania sytuacji na rynku mieszkaniowym i może stać się impulsem, który przesądzi o zakończeniu trwającego od ponad trzech lat kryzysu. Władze centralne od miesięcy starały się powstrzymać niespodziewanie głęboką i długotrwałą zapaść, którą same wywołały w 2020 r., próbując ograniczyć patologie w sektorze nieruchomości. W ostatnich miesiącach sprzedaż mieszkań w Chinach przestała w końcu spadać, a w głównych metropoliach wyraźnie wzrosła. Nie wiadomo jednak, jak długo efekt się utrzyma i czy rozprzestrzeni się na mniejsze miasta.

Zakończenie kryzysu na rynku nieruchomości, zanim nasilający się globalny protekcjonizm osłabi kluczowy motor gospodarczy ChRL (handel międzynarodowy), byłoby dla Pekinu pozytywną wiadomością. W 2024 r. załamanie w sektorze mogło przełożyć się na ograniczenie tempa wzrostu PKB nawet o 2 p.p. Inwestycje w sektorze zostały zredukowane o przeszło 10%. Deweloperzy rozpoczęli budowę najmniejszej powierzchni mieszkalnej od 2004 r., a do użytku formalnie oddali najmniej lokali od 2008 r. Sprzedaż mieszkań spadła o kilkanaście procent w porównaniu z rokiem poprzednim i była o niemal połowę niższa niż w rekordowym 2021 r. Według oficjalnych danych przyspieszyły spadki cen na rynkach pierwotnym i wtórnym. Stabilizacja tego rynku nie tylko wpłynęłaby bezpośrednio na aktywność w sektorze, lecz także sprzyjałaby trwałej poprawie nastrojów ludności, które wciąż stanowią główną barierę wzrostu konsumpcji i ożywienia gospodarczego.

Jeśli kryzys rzeczywiście dobiegł końca, to Pekin może uznać swoją operację ograniczenia patologii na rynku nieruchomości za sukces. Działania władz doprowadziły do redukcji roli sektora w gospodarce, korekty wygórowanych cen, ograniczenia spekulacji oraz oczyszczenia branży deweloperskiej i wzmocnienia pozycji podmiotów państwowych, a przy tym nie wywołały kryzysu ekonomicznego, finansowego ani społecznego. Rządzący zdołali przekierować więcej zasobów z obszaru generującego rosnące ryzyko dla stabilności państwa do branż realizujących główne priorytety Pekinu, tj. rozbudowę i modernizację bazy przemysłowej oraz elektryfikację gospodarki w oparciu o krajowe źródła energii.

Przestawianie gospodarki na nowe tory widać w danych o inwestycjach. Rok 2024 był trzecim z rzędu, kiedy nakłady w sektorach przetwórstwa przemysłowego oraz infrastrukturalnym dynamicznie rosły, podczas gdy w sektorze nieruchomości wyraźnie spadały. Kapitał płynie do firm przemysłowych szerokim strumieniem za sprawą odziaływania władz na politykę kredytową banków. Rząd dodatkowo wspiera wydatki przedsiębiorstw na zakup maszyn i narzędzi, zapewniając subsydia na wymianę sprzętu. W minionym roku inwestycje na ten cel wzrosły o ponad 15%. W odpowiedzi na impuls z Pekinu władze lokalne aktywnie angażują się w rozwój priorytetowych branż i technologii.

Wbrew opiniom o nasyceniu Chin infrastrukturą po dekadach ogromnych inwestycji nakłady na ten cel nadal rosną, lecz są w mniejszym stopniu przeznaczane na budowę budynków i dróg, a w większym na wytwarzanie i dystrybucję prądu, ochronę zasobów wodnych oraz kolej. Działania wpisują się w strategię wzmacniania bezpieczeństwa narodowego i rozwoju państwa, a dodatkowo wspierają wzrost gospodarczy w obliczu kryzysu na rynku nieruchomości. Pekin stawia na zwiększenie samowystarczalności energetycznej, rozbudowę zielonych technologii oraz poprawę konkurencyjności krajowego przemysłu dzięki stabilnym i tanim dostawom energii.

Chiny inwestują w źródła odnawialne najwięcej na świecie, lecz zarazem nie szczędzą środków na energetykę węglową i nuklearną. W 2024 r. w ChRL zainstalowano rekordowe 429 GW nowych mocy, z czego ponad 86% stanowiły te z OZE. Wizerunek Chin jako globalnego lidera zielonej transformacji osłabia jednak fakt, że równocześnie buduje się tam najwięcej elektrowni węglowych od co najmniej dekady. Za sprawą zmian legislacyjnych dotyczących urynkowienia cen prądu oraz pogłębiających się problemów z wykorzystaniem energii wytwarzanej z OZE tempo instalacji nowych mocy fotowoltaicznych powinno w drugiej połowie br. wyhamować. Udział „zielonych” źródeł w produkcji energii elektrycznej rośnie, ale nadal wynosi raptem około jednej trzeciej (węgiel odpowiada za ok. 55%), co jest wynikiem dalekim od rezultatów uzyskiwanych przez światowych liderów.

(...)

Intensywna konkurencja między firmami, wspieranymi przez rywalizujące władze lokalne, stymuluje rozwój gospodarczy i produkcję, ale jednocześnie pogłębia przerost mocy wytwórczych oraz podsyca wyniszczające wojny cenowe. Według danych urzędu statystycznego w ubiegłym roku produkcja osobowych aut elektrycznych i hybrydowych wzrosła o 39%, półprzewodników – o 22%, ogniw fotowoltaicznych – o 16%, a baterii litowo-jonowych i robotów przemysłowych – o 14%. Krajowe dostawy zastępują import, a konkurencyjność chińskich towarów na rynkach zagranicznych rośnie. W ten sposób, kosztem nieefektywnej alokacji zasobów w krótkim okresie, realizowane są długoterminowe cele Pekinu: ograniczenie zależności od dostaw z zagranicy i „wykuwanie” krajowych championów w ogniu agresywnej rynkowej rywalizacji.

Sztandarowym przykładem jest rynek motoryzacyjny, na którym gwałtownie rośnie rola pojazdów elektrycznych i hybrydowych, a chińskie marki wypierają zagranicznych rywali. W 2024 r. udział tych samochodów w sprzedaży w ChRL wzrósł do 41%, z 32% rok wcześniej. Chińczycy kupili 7 na 10 tego typu aut osobowych sprzedanych na całym świecie. Zwiększenie produkcji „elektryków” o ok. 3 mln sztuk mogło dodać 0,5 p.p. do dynamiki PKB, co odpowiadało 10% zeszłorocznego wzrostu gospodarczego ChRL. Udział chińskich marek w całym lokalnym rynku samochodów osobowych przekroczył 60% wobec niespełna 52% w 2023 i blisko 36% w 2020 r. Jak wylicza firma AlixPartners, wojna cenowa między producentami doprowadziła do wyeliminowania z rynku 23 marek i obniżek cen 227 modeli samochodów (wobec 148 rok wcześniej). Przeciętna przecena przekroczyła 10 tys. juanów na pojazd. Mimo wzrostu sprzedaży aut o blisko 5% problemy finansowe doprowadziły do zamknięcia co dziesiątego spośród 40 tys. salonów samochodowych w kraju. Eksperci AlixPartners szacują, że firmy motoryzacyjne działające w Chinach wykorzystywały jedynie około połowy dostępnych mocy wytwórczych, co oznacza, że mają możliwość zwiększenia liczby wytwarzanych pojazdów o ok. 30 mln. Obecnie na świecie produkuje się ok. 90 mln aut rocznie.

(...)

Skutkiem bezwzględnej rywalizacji rynkowej jest też dalsze pogarszanie się wyników finansowych przedsiębiorstw. Zyski dużych firm przemysłowych spadały trzeci rok z rzędu, a odsetek podmiotów notujących straty na koniec roku wzrósł do najwyższego od 2001 r. poziomu 23%. Analogiczny obraz dają raporty spółek notowanych na giełdzie oraz dane o bezpośrednich inwestycjach zagranicznych. Wiele przedsiębiorstw prowadzi działalność wyłącznie dzięki wsparciu lokalnych władz i państwowych banków. W efekcie pracownicy nie mogą liczyć na podwyżki i zwyczajowe, wysokie premie, lecz mierzą się z groźbą zwolnień. Pogłębia to złe nastroje społeczne oraz umacnia skłonność do oszczędzania, a w konsekwencji skutkuje postępującą erozją kondycji finansowej przedsiębiorstw.

W obliczu niezadowalających wyników wypracowywanych na rynku krajowym wiele firm decyduje się na ekspansję zagraniczną, gdzie nabywcy akceptują wyższe ceny, a konkurencja generalnie jest słabsza. W efekcie produkcja w Chinach wypycha produkcję z innych państw bądź uniemożliwia rozwój nowoczesnych gałęzi przemysłu. Ma to negatywne skutki dla krótko- i długookresowych perspektyw wzrostu tych gospodarek oraz stabilności tamtejszych rynków pracy, a także budzi obawy przed zagrożeniem wynikającym z uzależnienia od dostaw z ChRL. Obecnie Chiny odpowiadają za ok. 30% globalnej produkcji przemysłowej, a agenda ONZ przewiduje, że do końca dekady udział ten wzrośnie aż do 45%, czyli poziomu porównywalnego z USA tuż po II wojnie światowej. Szacunki te wydają się zbyt alarmistyczne, ale oddają istotę wyzwania, z jakim muszą się zmierzyć władze innych państw, jeśli chcą uniknąć gwałtownej dezindustrializacji swoich gospodarek.

W minionym roku Chiny odnotowały rekordową, wynoszącą blisko bilion dolarów nadwyżkę w handlu towarowym oraz sięgającą niemal dwóch bilionów dolarów nadwyżkę w sektorze wytwórczym. Dodatnie saldo po stronie ChRL musi być bilansowane przez analogiczne ujemne saldo po stronie reszty świata. W ujęciu arytmetycznym Chiny są więc nie motorem, lecz hamulcowym wzrostu gospodarczego innych państw. Pekin zamiast dążyć do zrównoważonego handlu poprzez wsparcie popytu krajowego, nadal stymuluje podaż dóbr i wykorzystuje popyt zagraniczny, by zagospodarować nadwyżki produkcyjne. W efekcie reszta świata musi absorbować nierównowagi wewnętrzne ChRL, co sprzyja wzrostowi bezrobocia lub zadłużenia tych gospodarek.

(...)

Chiny utrzymały pozycję przodującego eksportera samochodów na świecie. Sprzedaż za granicę wzrosła o 23% i przekroczyła 6,4 mln pojazdów. Za blisko 70% odpowiadały auta wyłącznie z silnikami spalinowymi. Eksport samochodów osobowych podniósł się o 25%, do 4,8 mln sztuk. Te o napędzie elektrycznym i hybrydowym stanowiły niespełna 30%. Za granicę trafiło 22% tego typu pojazdów wyprodukowanych w kraju.

W reakcji na chińską ekspansję handlową rządy innych państw przyspieszają wznoszenie barier protekcjonistycznych, mających ochronić miejscowych producentów przed konkurencją z Chin. Na takie kroki decydują się nie tylko władze gospodarek rozwiniętych, jak USA czy UE, lecz także rozwijających się, np. Indii, Brazylii, Meksyku czy Tajlandii. Za sprawą Donalda Trumpa oraz rosnącej nadwyżki ChRL tendencje protekcjonistyczne na świecie będą się nasilać. Jeśli prezydent Stanów Zjednoczonych naprawdę postanowi zredukować amerykański deficyt handlowy, który krytykuje od lat, i nałoży zaporowe cła importowe, to decyzja ta mocno uderzy w Chiny mimo pozornej dywersyfikacji geograficznej eksportu z ChRL w ostatnich latach. W praktyce gros towarów wysyłanych do państw trzecich (m.in. w Azji Południowo-Wschodniej) i tak ostatecznie trafia do USA, konsumenta ostatniej instancji absorbującego większość globalnych nadwyżek.

osw.waw.pl


Prezydent Rosji Władimir Putin odrzucił propozycję zawieszenia broni, którą Stany Zjednoczone i Ukraina niedawno uzgodniły w Dżuddzie w Arabii Saudyjskiej i zaproponował alternatywną propozycję, która podważa deklarowany cel prezydenta USA Donalda Trumpa, jakim jest zapewnienie trwałego pokoju na Ukrainie. Putin oświadczył 13 marca, że ​​„zgadza się” z propozycją tymczasowego zawieszenia broni i że „sama idea jest słuszna”, ale że zaprzestanie działań wojennych „powinno być takie, aby prowadziło do długoterminowego pokoju i eliminowało pierwotne przyczyny” wojny. Putin odrzucił zatem jedną z głównych zasad propozycji amerykańsko-ukraińskiej — że tymczasowe zawieszenie broni poprzedza formalne negocjacje w celu zakończenia wojny. Putin stwierdził również, że istnieją kwestie, które „wymagają żmudnych badań z obu stron”. Putin zakwestionował kilka aspektów propozycji tymczasowego zawieszenia broni amerykańsko-ukraińskiego /konceptu/. Putin zapytał, co stanie się z pozostałym ukraińskim punktem w obwodzie kurskim i czy Ukrainie będzie wolno kontynuować mobilizację sił, szkolenie nowo zmobilizowanych żołnierzy i otrzymywanie pomocy wojskowej od swoich partnerów i sojuszników. Putin zakwestionował środki kontroli i weryfikacji tymczasowego zawieszenia broni oraz to, kto miałby wydawać rozkazy zaprzestania walk. Putin zasugerował, że może zadzwonić do prezydenta Trumpa, aby omówić „kwestie” związane z propozycją zawieszenia broni. Putin przedstawił siłę militarną podczas odrzucania propozycji zawieszenia broni, podkreślając ostatnie sukcesy Rosji w wypychaniu sił ukraińskich z obwodu kurskiego i twierdząc, że siły rosyjskie posuwają się naprzód „prawie we wszystkich obszarach walki”.

Odrzucenie zawieszenia broni przez Putina jest zgodne z doniesieniami z 12 marca od rosyjskich źródeł wewnętrznych na temat prawdopodobnej odpowiedzi Kremla na propozycję. Bloomberg poinformował 12 marca, że ​​źródła zaznajomione z tokiem myślenia Kremla i sytuacją stwierdziły, że Putin „rozciągnie harmonogram” zgody na tymczasowe zawieszenie broni, aby mieć pewność, że jego warunki „zostaną uwzględnione”. Źródło zbliżone do Kremla stwierdziło, że Rosja może zażądać wstrzymania dostaw broni na Ukrainę jako warunku tymczasowego zawieszenia broni. Rosyjski opozycyjny portal Verstka poinformował 12 marca, że ​​źródło zbliżone do rosyjskiej administracji prezydenckiej stwierdziło, że Kreml „formalnie” udzieli „pozytywnej odpowiedzi” na propozycję tymczasowego zawieszenia broni, ale zażąda również „niemożliwych warunków”, na które Ukraina nie może się zgodzić. Źródło stwierdziło, że Putin chce wycofać Ukrainę z rozmów, aby Rosja mogła samodzielnie podjąć negocjacje ze Stanami Zjednoczonymi, a jednocześnie „skorygować sytuację na froncie”, aby wzmocnić pozycję negocjacyjną Rosji. ISW oceniło 12 marca, że ​​te przecieki od rosyjskich informatorów mogły być celowe i stanowić część rosyjskiej strategii negocjacyjnej, której celem jest nakłonienie Stanów Zjednoczonych do renegocjacji umowy z Ukrainą w sprawie tymczasowego zawieszenia broni. Odpowiedź Putina na ofertę zawieszenia broni sugeruje, że mogły one być przynajmniej częściowo dokładne.

Putin oferuje alternatywne porozumienie o zawieszeniu broni, które jest sprzeczne z intencjami i celami amerykańsko-ukraińskiej propozycji zawieszenia broni. Amerykańsko-ukraińska propozycja zawieszenia broni przewiduje 30-dniowe odnowienie zawieszenia broni na całej linii frontu, moratorium na ataki rakietami dalekiego zasięgu i dronów oraz zaprzestanie działań na Morzu Czarnym. Propozycja pozwala Rosji i Ukrainie na przedłużenie zawieszenia broni i zakłada kontynuację wymiany informacji wywiadowczych USA oraz amerykańskiej i innej pomocy wojskowej dla Ukrainy. Amerykańsko-ukraińska propozycja zawieszenia broni miała wyraźnie na celu umożliwienie Rosji i Ukrainie zademonstrowania gotowości do zawarcia pokoju i oddziela tymczasowe zawieszenie broni od przyszłych negocjacji w celu zakończenia wojny.

Przewidywane przez Putina porozumienie o zawieszeniu broni dałoby Rosji bardzo nieproporcjonalne korzyści i ustaliłoby warunki, na których Kreml mógłby wznowić działania wojenne na warunkach niezwykle korzystnych dla Rosji. Przewidywane przez Putina porozumienie o zawieszeniu broni prawdopodobnie wymagałoby od Stanów Zjednoczonych i innych zwolenników Ukrainy wstrzymania pomocy wojskowej dla Ukrainy i zobowiązałoby Ukrainę do zaprzestania rekrutacji i szkolenia personelu. Takie porozumienie o zawieszeniu broni rozpoczęłoby rozbrajanie Ukrainy, gdyby zostało przedłużone na długi okres czasu, uniemożliwiając jej wojsku odbudowę, szkolenie i wyposażanie się, a także spowodowałoby, że Ukraina i Zachód oddałyby Rosji znaczną przewagę. Putin nie zasugerował, że Rosja zaprzestanie również rekrutacji wojskowej, produkcji sprzętu wojskowego i otrzymywania pomocy wojskowej od sojuszników Rosji. Możliwość kontynuowania tych środków przez Rosję podczas potencjalnego zawieszenia broni, jednocześnie uniemożliwiając Ukrainie to, umożliwiłaby Rosji wznowienie działań ofensywnych z lepiej obsadzonymi i wyposażonymi jednostkami w wybranym przez nią czasie. Siły rosyjskie są obecnie w ofensywie na całym teatrze działań wojennych, jak zauważył Putin, więc żądania, które uniemożliwiłyby odtworzenie sił ukraińskich, mogą być jedynie nastawione na zachowanie lub wzmocnienie zdolności Rosji do wznowienia ofensywy w późniejszym terminie. Takie żądania wydają się jasnym sygnałem, że Putin nie jest w rzeczywistości zdeterminowany do zawarcia pokoju.

Próby Putina wprowadzenia nowego porozumienia o zawieszeniu broni na warunkach, które asymetrycznie przynoszą korzyści Rosji, ignorują wyrażoną intencję Trumpa, że ​​zawieszenie broni ustali warunki negocjacji w kierunku bardziej kompleksowego porozumienia pokojowego w przyszłości. Porozumienie w stylu, jaki wydaje się oferować Putin, podważyłoby deklarowany cel administracji Trumpa, jakim jest doprowadzenie do trwałego pokoju na Ukrainie, wzmocniłoby przekonanie Putina, że ​​Rosja może militarnie pokonać Ukrainę i zachęciłoby Putina do wznowienia działań wojskowych przeciwko Ukrainie, zamiast czynienia jakichkolwiek ustępstw w formalnych negocjacjach w celu zakończenia wojny.

Putin trzyma propozycję zawieszenia broni jako zakładnika i próbuje wymusić prewencyjne ustępstwa przed formalnymi negocjacjami w celu zakończenia wojny. Putin odmówił przyjęcia amerykańsko-ukraińskiej propozycji zawieszenia broni na jej własnych warunkach i zamiast tego żąda dodatkowych warunków, które bezpośrednio przyczyniłyby się do celów wojennych Kremla. Sekretarz stanu USA Marco Rubio oświadczył 11 marca, że ​​USA „będą wiedzieć, jaka jest przeszkoda dla pokoju” na Ukrainie, jeśli Putin odrzuci propozycję zawieszenia broni. ISW nadal ocenia, że ​​Putin nie jest zainteresowany negocjacjami pokojowymi w dobrej wierze w celu zakończenia wojny. Putin pozostaje zaangażowany w realizację swoich długoterminowych celów, jakimi są instalacja prorosyjskiego reżimu marionetkowego na Ukrainie, osłabienie zdolności Ukrainy do obrony przed przyszłą rosyjską agresją i uniemożliwienie przystąpienia Ukrainy do NATO. Odrzucenie przez Putina propozycji zawieszenia broni podkreśla zaangażowanie Putina w realizację jego celów na Ukrainie, w szczególności demilitaryzacji kraju, i brak zainteresowania jakąkolwiek przerwą w walkach, która nie doprowadzi do kapitulacji Ukrainy lub przynajmniej nie stworzy warunków do udanego wznowienia rosyjskich działań ofensywnych w przyszłości.

Siły rosyjskie nadal wypierają siły ukraińskie z Sudży i okolic, ponieważ wojska rosyjskie zbliżają się do granicy w obwodzie kurskim, a ich postępy spowolniły 13 marca w porównaniu z ostatnimi dniami. Ukraiński dowódca naczelny generał Ołeksandr Syrskyi oświadczył 12 marca, że ​​wydał rozkaz siłom ukraińskim wycofania się z niektórych nieokreślonych pozycji w obrębie wybrzuszenia kurskiego i przejścia na korzystniejsze pozycje obronne w obwodzie kurskim, aby ratować życie Ukraińców. Zastępca szefa Głównego Zarządu Wojskowo-Politycznego i dowódca Specnazu Achmat Ministerstwa Obrony Rosji (MoD), generał dywizji Apti Alaudinov, twierdził, że siły rosyjskie zdobyły i oczyściły Sudzzę i atakują pozostałe osady wzdłuż granicy międzynarodowej. Źródła rosyjskie twierdziły, że siły rosyjskie oczyszczają Sudzhę i zajmują Podol (bezpośrednio na południe od Sudzhy), Gonczarowkę (tuż na zachód od Sudzhy), Zaoleszenkę (tuż na północny zachód od Sudzhy), Rubanszczinę (na zachód od Sudzhy) i Mołowoj (na południe od Sudzhy). Rosyjscy milblogerzy twierdzili, że siły rosyjskie posuwają się w kierunku Oleszny (na południowy zachód od Sudzhy, bezpośrednio przy granicy rosyjsko-ukraińskiej), a siły ukraińskie utrzymują pozycje w Oleszny, Gogolewce (na północny wschód od Oleszny), Guyewie (na południe od Sudzhy) i Gornale (na południowy zachód od Guyewa, bezpośrednio przy granicy rosyjsko-ukraińskiej). Rosyjski milbloger nadal twierdził, że wznowione ukraińskie ataki HIMARS spowalniają tempo rosyjskich postępów na południe od Sudzhy. Według doniesień operatorzy dronów z Centrum Zaawansowanych Technologii Bezzałogowych „Rubikon” działają w pobliżu Sudzhy.

(...)

Urzędnicy Kremla nadal używają narracji podobnych do tych, których Kreml używał do uzasadniania swoich inwazji na Ukrainę, aby ustalić warunki informacyjne uzasadniające przyszłą agresję przeciwko państwom członkowskim NATO. Rosyjski doradca prezydenta i były sekretarz Rady Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew stwierdził w wywiadzie dla rosyjskiego magazynu National Defense , poświęconego bezpieczeństwu narodowemu , opublikowanym 13 marca, że ​​NATO „tradycyjnie” wykorzystuje groźby jako główny instrument w stosunkach międzypaństwowych i że „europejskie skrzydło” NATO kontynuuje swoją politykę „blokowania” Rosji w regionie bałtyckim. Patruszew twierdził, że Wielka Brytania „organizuje” „pogorszenie sytuacji” przez NATO jako część wysiłków zmierzających do zakłócenia negocjacji na Ukrainie oraz rosyjskich i amerykańskich prób normalizacji stosunków dwustronnych. Patruszew twierdził również, że ludność fińska, w przeciwieństwie do władz fińskich, jest przyjazna Rosji i że Wielka Brytania wyraziła zgodę, aby władze fińskie „zrobiły wszystko, aby pozbawić ich kraj [Finlandię] suwerenności”. Patruszew groźnie twierdził, że Zatoka Fińska ma historyczną „geograficzną przynależność do Rosji” i że „nie należy zapominać, że Finlandia była częścią Imperium Rosyjskiego”. Patruszew twierdził, że Imperium Rosyjskie „szanowało” i „zachowało” naród fiński i język w Wielkim Księstwie Finlandii. Patruszew wydawał się próbować porównać obecną wojnę Rosji z Ukrainą do radziecko-fińskiej wojny zimowej w latach 1939–1940. Patruszew twierdził, że fińskie próby przejęcia ziem radzieckich i „aktywnej militaryzacji” stanowiły zagrożenie dla ZSRR i że Finlandia „bezmyślnie eksterminowała” ludność słowiańską w Karelii. Patruszew twierdził, że Zachód „ponownie zamienia [Finlandię] w trampolinę” do agresji przeciwko Rosji. Kreml używał podobnych fałszywych narracji o dyskryminacji rosyjskojęzycznych mniejszości na Ukrainie przez ukraiński rząd i o zagrożeniach militarnych, jakie Ukraina rzekomo stwarza dla Rosji, aby uzasadnić inwazje Moskwy na Ukrainę. Twierdzenia Patruszewa, że ​​Wielka Brytania „organizuje” rzekomo groźne zachowanie Finlandii i państw bałtyckich, są prawdopodobnie częścią trwających wysiłków Kremla, aby wbić kliny między Stany Zjednoczone a Europę i osłabić NATO[23]. Kreml wydaje się używać tej samej ogólnej narracji, której używał przeciwko Ukrainie i innym byłym państwom radzieckim, ale dostosowuje swoje narracje, aby wykorzystać wszelkie napięcia między państwami zachodnimi.

(...)

Ukraiński portal Suspilne poinformował 13 marca, że ​​ukraińska organizacja publiczna Niezależna Komisja Antykorupcyjna (NAKO) stwierdziła, że ​​Rosja zwiększa produkcję bomb szybowcowych, a co najmniej 26 fabryk w Rosji zajmuje się produkcją komponentów bomb szybowcowych. NAKO zauważyło, że nie wszystkie te fabryki są powiązane z rządem rosyjskim. NAKO zauważyło, że Rosja niedawno ulepszyła system nawigacyjny bomb „Comet”, który Rosja instaluje również na dronach i pociskach. Starsza badaczka NAKO, Viktoria Vyshnivska, stwierdziła, że ​​Rosja zwiększyła liczbę anten w systemie nawigacyjnym „Comet” z ośmiu do dwunastu, aby zmniejszyć ryzyko ingerencji sił ukraińskich w pociski. Vyshnivska zauważyła, że ​​nie da się całkowicie odizolować Rosji za pomocą sankcji, ponieważ NAKO poinformowało, że Rosja korzysta z setek firm fasadowych i offshore'owych w celu zakupu znacznych ilości mikroelektroniki do bomb szybowcowych. Rzecznik ukraińskich sił powietrznych, pułkownik Jurij Ihnat, oświadczył, że niszczenie rosyjskich samolotów zdolnych do wystrzeliwania bomb szybujących jest jednym z najlepszych sposobów przeciwdziałania rosyjskim atakom bomb szybujących, a doradca ds. wywiadu elektronicznego i środków zaradczych w Ministerstwie Przemysłu Strategicznego Ukrainy, Ilja Kucharenko, zauważył, że ukraińskie środki zaradcze przeciwko bombom szybującym obejmują fałszowanie rosyjskich radarów pokładowych samolotów i wykorzystywanie systemów walki elektronicznej (EW) do wpływania na nawigację każdej pojedynczej bomby lotniczej.

Rosja kontynuuje swoje wysiłki kryptomobilizacyjne na tle wysiłków USA zmierzających do rozpoczęcia procesu negocjacji w celu zakończenia wojny. Rosyjski portal opozycyjny Verstka poinformował 13 marca, że ​​źródło w biurze mera Moskwy Siergieja Sobianina stwierdziło, że Moscow City kontynuuje rekrutację ochotników (dobrowolców) do walki na Ukrainie i że władze rosyjskie nie wydały żadnych wytycznych w celu spowolnienia działań rekrutacyjnych do wojska. Inne źródło z siedzibą w Moscow City stwierdziło, że władze rosyjskie kontynuują rozpowszechnianie ogłoszeń o rekrutacji do wojska „jak zwykle”. Źródło z nieokreślonego rządu regionalnego powiedziało Verstce, że nie ma „żadnych oznak”, że Rosja jest „nawet bliska” zakończenia działań rekrutacyjnych do wojska, a inne źródło w biurze rejestracji i poboru wojskowego na Syberii przytoczyło groźbę przyszłej wojny z NATO jako jedno z uzasadnień kontynuowania działań rekrutacyjnych. Inne źródło rządowe z rosyjskiego Dalekiego Wschodu powiedziało Verstce, że władze rosyjskie będą kontynuować działania rekrutacyjne po cichu w tle, dopóki nie otrzymają dalszych instrukcji z Kremla.

understandingwar.org