czwartek, 26 grudnia 2024



— Robimy wszystko, co w naszej mocy — powiedziała Wiktoria Hryb, szefowa podkomisji do spraw bezpieczeństwa energetycznego w ukraińskim parlamencie.

(...)

Ponieważ ukraińskie obiekty energetyczne zostały w większości zbudowane, gdy Ukraina była częścią Związku Radzieckiego, są one uzależnione od części zamiennych z obiektów z czasów radzieckich, powiedział Andrian Prokip, ekspert do spraw energii z think tanku Kennan Institute w Waszyngtonie.

W zeszłym roku DTEK, największa prywatna firma energetyczna na Ukrainie, rozpoczęła poszukiwania kompatybilnych części w elektrowniach w krajach byłego bloku wschodniego, takich jak Słowacja i Czechy.

— Znaleźliśmy elektrownie wykorzystujące generatory i turbiny, które były bardzo podobne do naszych — powiedział Ołeksij Powołotskij z DTEK.

W ramach jednego z najodważniejszych ukraińskich projektów cała elektrownia, która niegdyś dostarczała ciepło do połowy Wilna, stolicy Litwy, jest demontowana przy wsparciu Unii Europejskiej, a jej części są wykorzystywane do naprawy kilku uszkodzonych ukraińskich obiektów.

Według Ignitis, litewskiej spółki energetycznej, która jest właścicielem elektrowni, operacja rozpoczęła się latem tego roku i jest kontynuowana. Ponad 300 sztuk sprzętu jest wysyłanych do Ukrainy, a ich dokładne przeznaczenie jest utrzymywane w tajemnicy ze względów bezpieczeństwa.

Części zamienne do elektrowni miały pierwotnie dotrzeć do Ukrainy przed zimą, ale przeszkody logistyczne i biurokratyczne opóźnienia spowodowały przesunięcie harmonogramu. Według urzędników i biznesmenów zaangażowanych w operację, którzy chcieli zachować anonimowość, niektóre kluczowe urządzenia zostaną dostarczone dopiero w przyszłym roku.

(...)

Ponieważ większość jej elektrowni cieplnych i wodnych została zniszczona lub poważnie uszkodzona, Ukraina polega na swoich trzech działających elektrowniach jądrowych, aby utrzymać dostawy prądu. Według DiXi Group, ukraińskiego think tanku zajmującego się energetyką, łącznie mogą one dostarczyć 7,7 gigawatów energii elektrycznej na godzinę, czyli ponad połowę mocy potrzebnej dla kraju.

Rosja powstrzymała się od bezpośredniego ataku na elektrownie jądrowe, co mogłoby wywołać katastrofalną w skutkach katastrofę. Zamiast tego skupiła się ostatnio na sparaliżowaniu ich zdolności do przesyłania energii poprzez niszczenie podstacji łączących je z siecią.

Od sierpnia Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej, organ ONZ, odnotowała cztery ataki na takie podstacje. Za każdym razem ataki wymuszały wyłączenie kilku reaktorów lub wymagały od nich zmniejszenia mocy w ramach środków ostrożności.

Ukraina zbudowała betonowe schrony wokół podstacji, aby je chronić, ale urzędnicy przyznają, że są one nieskuteczne przeciwko pociskom. Ukraińcy sięgnęli więc po drastyczny środek: poprosili urzędników z agencji ONZ o pozostanie w podstacjach, licząc na to, że ich obecność odstraszy rosyjskie ataki.

onet.pl/The New York Times


Ukraińscy eksperci wojskowi zaobserwowali zauważalny spadek jakości rosyjskiej broni używanej podczas trwających ataków na Ukrainę.

Pomimo wysiłków Rosji, aby dostosować swój arsenał do wymagań współczesnej wojny, w tym masowej produkcji irańskich dronów Shahed, jakość tych systemów pogorszyła się z powodu niedoborów dostaw i środków obniżających koszty.

Andrij Kulczycki, szef wojskowego laboratorium badawczego Kijowskiego Instytutu Badań Naukowych Ekspertyzy Sądowej, podzielił się swoimi spostrzeżeniami w wywiadzie dla DW, stwierdzając, że chociaż Rosji udało się uruchomić krajową produkcję dronów Shahed na dużą skalę i zmodyfikować ich konstrukcję pod kątem warunków pola walki, zmiany te wiązały się z kosztami.

„Rosjanie dostosowali te drony do swoich potrzeb, ale z powodu braku komponentów i wysiłków na rzecz obniżenia kosztów ich jakość spadła” — wyjaśnił Kulczycki.

Wcześniejsze wersje dronów Shahed zawierały liczne komponenty produkcji zagranicznej, w tym łożyska wyprodukowane w Japonii i precyzyjnie wykonane drążki serwomechanizmu. Jednak ostatnie wersje wykazały przejście na uproszczone łożyska i bezpośrednie zespoły korbowodów, co wskazuje na niedobór wysokiej jakości komponentów.

Kulczycki podkreślił ustalenia dotyczące dronów Shahed odzyskanych po ataku na cele ukraińskie.

„To silnik drona, który uderzył w budynek mieszkalny w Kijowie” — powiedział. „Oczywiste jest, że wraz z masową produkcją dronów Rosja coraz bardziej zmaga się z niedoborem części. Nie ma koła zamachowego, rozrusznika. Zamiast tego są surowe cięcia i śruby. Drony są ręcznie wystrzeliwane i projektowane do masowego użytku. Jeśli lata, to lata”.

Takie modyfikacje odzwierciedlają rosyjską strategię stawiania ilości ponad jakością w kampanii powietrznej. Podczas gdy wydajność dronów Shahed zmalała, ich liczba w atakach znacznie wzrosła.

Pogorszenie jakości rosyjskich dronów podkreśla skuteczność międzynarodowych wysiłków na rzecz ograniczenia dostaw zaawansowanych technologicznie komponentów do Rosji. Ukraińscy eksperci systematycznie analizują komponenty znalezione w odzyskanych dronach i dzielą się tymi informacjami z międzynarodowymi partnerami.

„Widzimy rezultaty tych wysiłków” — zauważył Kulczycki. „Brak łożysk i uproszczenia w projektowaniu odzwierciedlają brak dostępu do kluczowych komponentów, prawdopodobnie z powodu międzynarodowych sankcji i ograniczeń”.

Pomimo spadku jakości, rosnąca liczba ataków dronów Shahed stanowi stałe wyzwanie dla ukraińskich systemów obrony powietrznej. Poleganie na uproszczonych, produkowanych masowo dronach podkreśla zmianę Rosji w kierunku taktyki nasycenia, której celem jest przytłoczenie systemów obronnych samą liczbą, a nie precyzją lub wyrafinowaniem.

defence-blog.com


Inaczej wygląda sytuacja w przypadku fabryk amunicji, które grupa buduje w Europie i z dumą prezentuje opinii publicznej. Zakłady te mają w przyszłości produkować amunicję, która uczyni Europę obronną.

W prawie żadnym innym kraju europejskim Rheinmetall i rząd nie są tak ściśle ze sobą powiązane jak na Węgrzech. Dyrektor generalny Armin Papperger jest członkiem rady doradczej 4iG, powiązanej z rządem firmy zajmującej się technologiami informacyjnymi. A w kwietniu 2023 r. Rheinmetall dodał do swojego kierownictwa byłego sekretarza stanu Gáspára Marótha. Po latach negocjacji dla rządu Orbána z przemysłem zbrojeniowym, rozważał on teraz rozszerzenie obecności firmy na Węgrzech.

Plany są ambitne. Rheinmetall założył już fabrykę na Węgrzech, aby produkować czołgi Lynx, a także pojazdy bojowe, fabrykę radarów i pocisków. Buduje również fabrykę do produkcji materiałów wybuchowych i amunicji. RDM wygrało kontrakt o wartości 192 mln euro na budowę tego zakładu na działce o powierzchni 150 hektarów. Po zakończeniu budowy będzie produkować amunicję średniego i dużego kalibru.

Ale ta jedna nowa fabryka najwyraźniej nie wystarczy, aby sprostać nowemu ogromnemu zapotrzebowaniu na amunicję. Dlatego Rheinmetall planuje budowę kolejnych fabryk w Europie. Szybkość tego procesu jest widoczna w raportach publikowanych w ostatnich miesiącach. Uderzające jest to, jak otwarcie firma komunikuje się na temat swojej ekspansji w Europie, podczas gdy jej transakcje biznesowe w RPA rzadko pojawiają się publicznie.

(...)

W marcu firma ogłosiła budowę fabryki prochu w Rumunii. W lipcu ogłoszono plany budowy fabryki na Ukrainie, a w listopadzie podpisano umowę na zakład produkcji amunicji na Litwie.

Biznes z fabrykami amunicji kwitnie. Dlatego Rheinmetall rozszerza teraz swoją działalność również w Republice Południowej Afryki. Na początku sierpnia 2024 r. grupa ogłosiła, że ​​zamierza nabyć większościowy udział w Resonant Holdings. Południowoafrykańska firma, która zatrudnia około 150 pracowników, specjalizuje się w zakładach produkujących materiały wybuchowe. W przyszłości niemiecka firma prawdopodobnie będzie zaopatrywać jeszcze więcej fabryk amunicji na całym świecie za pośrednictwem Republiki Południowej Afryki. (...)

Tymczasem jednak dla niemieckiej grupy staje się jasne, że jej południowoafrykański model biznesowy nie jest już pozbawiony zagrożeń. Przez długi czas służył firmie, aby nie musieć radzić sobie ze ścisłymi niemieckimi kontrolami eksportu broni. Teraz zwraca się przeciwko firmie. Pod koniec sierpnia okazało się, że zamówienie Rheinmetall na pilnie potrzebną amunicję kalibru 155 mm do Polski zostało wstrzymane. Powód? Władze RPA bezterminowo opóźniały decyzję o dostawie, argumentując, że amunicja może trafić w ręce armii ukraińskiej.

Dwa miesiące później prezydent RPA gościł w Johannesburgu swojego rosyjskiego odpowiednika Władimira Putina. „Wciąż postrzegamy Rosję jako cennego sojusznika, jako cennego przyjaciela, który wspierał nas od samego początku, od czasów naszej walki z apartheidem” – oświadczył Cyril Ramaphosa.

Następnie obaj przywódcy polecieli do Kazania w Rosji po dwustronnym spotkaniu, aby wziąć udział w 16. szczycie BRICS, gdzie dołączyli do nich ich odpowiednicy z Egiptu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Indii, między innymi. Premier Indii Narendra Modi mógł zapytać, jak sprawdziła się dla nich fabryka broni, którą kupili od Niemców, ponieważ właśnie dołączył do tego klubu.

investigate-europe.eu


To jak on ma być ułożony? I pytanie też, na ile gotowa do tego będzie Komisja i kraje członkowskie? KE, która z komisarzem Fransem Timmermansem niedawno robiła wszystko, żeby docisnąć pedał gazu.

Po pierwsze, komisarz Timmermans od ponad roku nie pracuje już w Komisji. Po drugie, to przyspieszenie w kierunku zielonych rozwiązań nastąpiło w kontekście inwazji Rosji na Ukrainę. Wtedy wszyscy pilnie szukali rozwiązań. Nie mieliśmy innych, alternatywnych źródeł, także przez politykę rządu Angeli Merkel i niewdrożenie Unii Energetycznej, którą premier Tusk zaproponował po inwazji Rosji na Ukrainę 10 lat temu. Unia energetyczna miała na celu m.in. odejście od uzależnienia energetycznego od Rosji i unijni liderzy na to przystali. Niestety, dwa lata później, mimo sprzeciwów i przestróg, do czego to może doprowadzić, kanclerz Merkel zmieniła zdanie.

Pamiętam jak w 2015 roku na spotkaniu szerpów G7 tłumaczyłem, czym może się skończyć dalsze uzależnienie od Rosji i budowa Nord Stream 2, że to geopolityczny samobój dla Europy. Dziś to niemiecka gospodarka płaci gigantyczną cenę za ten strategiczny błąd. I nie mamy tu żadnej Schadenfreude, ponieważ odbija się to negatywnie na całej UE, w tym na naszej gospodarce. Na szczęście Europejczycy wyciągają lekcje ze swoich błędów. Europa Merkel powoli odchodzi do lamusa, następuje zmiana w polityce migracyjnej, energetycznej, obronnej czy gospodarczej, o którą od lat zabiegał premier Tusk. Myślę, że nie będzie na wyrost stwierdzenie, że teraz powstaje Europa Tuska.

Tylko czy taka refleksja staje się dominująca? Niedawno, na wystąpieniu w Brukseli, stwierdził pan, że głośny raport byłego premiera Włoch Mario Draghiego o wyzwaniach dla europejskiej gospodarki, stawia zbyt wiele rekomendacji i jeśli zaczniemy realizować je bez załatwienia podstawowego problemu - cen energii - to będzie to droga donikąd.

Zadaniem polskiej prezydencji będzie ukierunkowanie tej dyskusji. Nie krytykowałem raportu Draghiego, tylko powiedziałem, że musimy się na czymś skupić, żeby osiągnąć rezultaty. Na to wskazują dwie dekady polskiego doświadczenia w Unii. Jak weszliśmy do Wspólnoty w 2004 roku, to powstał bardzo podobny raport "Agenda for Growing Europe", zamówiony przez ówczesnego szefa Komisji Europejskiej Romano Prodiego. Diagnoza tamtego raportu była taka sama jak raportu Draghiego: utrata konkurencyjności UE względem Stanów Zjednoczonych. Niestety, niewiele z tego wyszło. Dlatego, jeżeli dziś na serio chcemy rozwiązać problemy Europy, to musimy zdecydować, od czego mamy zacząć. Wybrać to, co najważniejsze i na tym skupić polityczną uwagę.

Jeżeli patrzymy na całość gospodarczej mapy Europy, to najważniejszą jej częścią jest energia i ceny, jakie płacimy. W raporcie Draghiego słowo "energia" pojawia się 600 razy, co dobrze obrazuje dobitny wpływ cen energii na całą gospodarkę - od firm, przez szpitale i szkoły, po konsumentów. Jeżeli Europejczycy płacą od 2 do nawet 5 razy więcej za energię niż Chińczycy i Amerykanie, to jak mamy konkurować?

(...)

To jak w tym kontekście ocenić Zielony Ład?

To są poważne dyskusje, które nas czekają. Jedna z nich, którą szef MF Polski będzie prowadził, dotyczy tego, żeby więcej prywatnych środków płynęło na transformację energetyczną. Minister Domański jest tutaj chyba najlepszą osobą, z tego względu, że wiele lat pracował na rynku prywatnym i doskonale go zna i rozumie. Od kilku miesięcy rozmawia z koleżankami i kolegami z ECOFINU, jak sprawić, aby część oszczędności, które odpływają do Stanów, o których pisał m.in. Draghi (tj. około 300 miliardów rocznie euro) została w Europie i pracowała dla naszej gospodarki na transformację.

Jeszcze przed wojną Green Deal momentami się spinał, tak?

Opierał się w dużej mierze na fotowoltaice z Chin i tanim gazie z Rosji, tylko te fundamenty runęły w 2022 roku. To już wiemy i tu dokonuje się zmiana.

money.pl

Wysoki rangą urzędnik rosyjski powtórzył naleganie prezydenta Rosji Władimira Putina, że ​​negocjacje z Ukrainą muszą opierać się na tych samych bezkompromisowych żądaniach, jakie wysunął przed pełnoskalową inwazją i w momencie największych zdobyczy terytorialnych Rosji, pomimo faktu, że Ukraina wyzwoliła znaczną część terytorium od tego czasu. Przewodnicząca Rady Federacji Rosyjskiej Walentina Matwijenko oświadczyła 24 grudnia, że ​​Rosja jest otwarta na kompromis w negocjacjach z Ukrainą, ale że Rosja będzie ściśle przestrzegać warunków, które przedstawiła podczas negocjacji w Stambule w marcu 2022 r., gdy wojska rosyjskie zbliżały się do Kijowa i całej wschodniej i południowej Ukrainy. Matwijenko dodała, że Rosja nie odstąpi od tych warunków „ani o jotę”. Częściowe porozumienie, które pojawiło się podczas negocjacji ukraińsko-rosyjskich w Stambule w marcu 2022 r., stwierdzało, że Ukraina będzie państwem neutralnym na stałe, które nie może przystąpić do NATO, i nakładało ograniczenia na ukraińską armię podobne do tych nałożonych na Niemcy przez Traktat Wersalski po I wojnie światowej, ograniczając Siły Zbrojne Ukrainy do 85.000 żołnierzy. Żądania Rosji w Stambule były głównie bardziej szczegółowymi wersjami żądań, które Putin wysunął na kilka miesięcy przed rozpoczęciem pełnoskalowej inwazji w lutym 2022 r., w tym „demilitaryzacji” i neutralności Ukrainy. Matwijenko powtarza żądanie Putina z jego dorocznej telewizyjnej konferencji prasowej Direct Line 19 grudnia, a wyżsi rangą rosyjscy urzędnicy prawdopodobnie złożą podobne roszczenia publiczności krajowej i zagranicznej w nadchodzących tygodniach. ISW nadal ocenia, że ​​odniesienia wysokich rangą rosyjskich urzędników do warunków, jakie Putin próbował narzucić Ukrainie, gdy uważał, że jego pełnoskalowa inwazja może się powieść w ciągu kilku dni w 2022 r., odzwierciedlają jego przekonanie, że może całkowicie pokonać Ukrainę militarnie, pomimo ogromnych niepowodzeń, jakie Ukraina zadała siłom rosyjskim od tego czasu.

Ograniczenia ekonomiczne Kremla prawdopodobnie utrudnią jego wysiłki na rzecz narzucenia polityki zwalczającej długoterminowy spadek demograficzny w Rosji. Gubernator obwodu niżnonowogrodzkiego Gleb Nikitin oświadczył 23 grudnia, że ​​obwód niżnonowogrodzki zapewni wypłatę kapitału macierzyńskiego w wysokości jednego miliona rubli (około 10.000 USD) na urodzenie każdego dziecka począwszy od nieokreślonej daty w 2025 r. Nikitin oświadczył, że władze obwodu niżnonowogrodzkiego zapewnią milion rubli na pierwsze i drugie dziecko ze środków federalnych i regionalnych oraz zapewnią milion rubli na trzecie i czwarte dziecko wyłącznie z budżetu regionalnego. Rosyjskie władze regionalne prawdopodobnie będą nadal zwiększać wypłaty kapitału macierzyńskiego w ramach dyrektywy Kremla mającej na celu rozwiązanie długoterminowych problemów demograficznych. Jednak rząd rosyjski może mieć trudności z zapewnieniem dużych wypłat kapitału macierzyńskiego w dłuższej perspektywie, ponieważ gospodarka rosyjska jest stale obciążona wojną na Ukrainie, sankcjami międzynarodowymi i rosnącymi niedoborami siły roboczej. Rosyjska państwowa agencja informacyjna RIA Novosti poinformowała 24 grudnia, że ​​otrzymała list wysłany przez rosyjski bank centralny w odpowiedzi na prośbę deputowanego rosyjskiej Dumy Państwowej Denisa Parfenova, w którym bank centralny stwierdził, że obniżenie głównej stopy procentowej w celu pobudzenia popytu, gdy „popyt już przewyższa podaż”, jest „niebezpieczne”. Bank centralny stwierdził, że obecne niedobory siły roboczej, sprzętu i transportu w Rosji oznaczają, że tanie pożyczki nie zapewnią natychmiast producentom dodatkowych zasobów, a jedynie zaostrzą konkurencję o zasoby i podniosą ceny. Rosyjski bank centralny podniósł główną stopę procentową do 21 procent w październiku 2024 r., a szefowa banku, Elwira Nabiullina, niedawno oświadczyła, że ​​bank może ją jeszcze podnieść. Prezydent Rosji Władimir Putin próbował podczas swojej transmitowanej w telewizji konferencji prasowej Direct Line 19 grudnia przedstawić rosyjską gospodarkę jako „stabilną i niezawodną”, jednocześnie obwiniając rosyjski bank centralny i Nabiullinę o niewłaściwe zarządzanie rosnącymi stopami procentowymi.

understandingwar.org