sobota, 26 sierpnia 2017


Polesie miało stosunkowo słabą sieć komunikacyjną - dostatecznie dobrą, by dowieźć na miejsce więźniów i zaopatrzenie, ale także dostatecznie słabą, by stworzyć problem ewentualnym ciekawskim, których na początku było wielu. Należy tez dodać, że teren Polesia był gęsto zalesiony, a lasy te były bardzo zaniedbane - wynikało to m. in. z naturalnej bariery, jaką stanowiły w przypadku niespodziewanego ataku ze wschodu. Co za tym idzie decyzje o budowie dróg czy wyrębie lasów podejmowali wojskowi, to oni byli faktycznymi administratorami Polesia. Ważnym czynnikiem była także lokalna ludność czyli społeczeństwo słabo wykształcone, bardzo nieuświadomione politycznie, zainteresowane wyłącznie własnymi sprawami, mieszkające w jednym z najuboższych regionów Polski. W tej sytuacji nie interesowali się oni obozem karnym, znajdującym się na obrzeżach miasta. Można było być spokojnym o to, że więźniowie rzeczywiście będą przebywali w „miejscu odosobnienia” i nikt się nimi nie zainteresuje. Kolejnym z istotnych czynników decydujących powstania łagru w Berezie były budynki, będące pozostałościami po starych rosyjskich koszarach - nie trzeba było budować wszystkiego od nowa, a miejsca wystarczyło zarówno dla więźniów jak i dla personelu obozu. Dwie części obozu rozdzielała szosa Berestje-Kobruń, a miejsce już sprawdzone z tajnych i nietypowych zastosowań.

Ciekawym był sam proces wysyłania podejrzanego do miejsca odosobnienia w Berezie. Starosta występował do miejscowego wojewody z wnioskiem o skierowanie określonej osoby do miejsca odosobnienia czyli do łagru. Jeśli wojewoda wyrażał opinię pozytywną, to wtedy wniosek ten trafiał do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, do Departamentu I Politycznego, gdzie dyrektor zbierał codziennie nadesłane nazwiska i przedstawiał je ministrowi. Kiedy wniosek o umieszczenie jakiejś osoby był rozpatrywany pozytywnie, wojewoda był o tym listownie informowany, a drugi egzemplarz tego dokumentu trafiał do sędziego śledczego, któremu podlegał obóz - jego siedziba znajdowała się w Brześciu nad Bugiem. Formalnie to on musiał zaakceptować skierowanie danej osoby do miejsca odosobnienia, ale nigdy nie odrzucił takiego wniosku, akceptując decyzje MSW. To on także decydował o ewentualnym przedłużeniu pobytu więźnia w Berezie, na wniosek komendanta obozu. Często zdarzało się także, że z takim wnioskiem występował wojewoda terenu, z którego pochodził więzień. W czasach, kiedy Felicjan Sławoj-Składkowski był ministrem spraw wewnętrznych, często akty i dokumenty były podpisywane przez niego niejako automatycznie, bez czytania - zdawał się on na wiceministrów, którzy wcześniej parafowali podpisywany przez ministra dokument. I tak można było zostać już łagiernikiem w swej Ojczyźnie.

macierz.org.pl

Po fali protestów w 2012 roku w Rosji reżim Putina obwinił organizacje pozarządowe o koordynację i podsycanie protestów. Wkrótce przyjęto nowe prawo o organizacjach pozarządowych, nakazujące rejestrować się każdej otrzymującej finansowanie z zagranicy organizacji trzeciego sektora pod etykietą „obcego agenta”.

Określenie to było głęboko stygmatyzujące, miało zniechęcić społeczeństwo do trzeciego sektora. Rządowi Putina zależało, by przedstawić niezależne formy organizowania się obywateli – nawet nie wprost polityczne – jako narzędzie interwencji obcych sił w wewnętrzne sprawy Rosji.

(...)

Czarnym charakterem propagandy przeciw trzeciemu sektorowi jest i w Polsce i w Rosji George Soros – miliarder znany z finansowania licznych inicjatyw trzeciego sektora w Europie postkomunistycznej. Bliski Kremlowi portal „Sputnik” przestrzega przed planami destabilizacji Rosji przez amerykańskiego miliardera, rosyjski prokurator generalny uznał rok temu Sorosa za zagrożenie dla narodowego bezpieczeństwa Rosji.

(...)

Rosyjska propaganda także uwielbia podkreślać jak bardzo bezradna wobec islamskiego terroryzmu jest pogrążona w dekadencji, osłabiona przez radykalny islam Europa. W dzielnicach miast, gdzie policja się nie zapuszcza, migranci wprowadzają prawo szariatu – to typowa narracja Russia Today o takich państwach, jak Szwecja.

krytykapolityczna.pl