sobota, 11 stycznia 2025



Do frontalnego ataku na Starmera Musk wrócił w ostatnich tygodniach. Pretekstem stało się odrzucenie przez wiceministerkę ds. ochrony i przemocy wobec kobiet i dziewcząt Jess Phillips wniosku złożonego przez radę miasta Oldham o przeprowadzenie rządowego dochodzenia w sprawie podejrzeń o niedopełnienie obowiązków przez władze publiczne. Zaniechania miały dotyczyć tego, jak rząd, sądy, prokuratura i służby mundurowe reagowały na wieloletni zorganizowany proceder gwałtów dokonywanych na nieletnich przez gangi złożone głównie z Brytyjczyków o pakistańskim pochodzeniu.  

Phillips uzasadniła swoją decyzję tym, że brytyjski rząd już w 2015 roku zlecił niezależne dochodzenie w sprawie molestowania seksualnego dzieci przez zorganizowane grupy, a powołana w tym celu komisja opublikowała raport końcowy w 2022 roku. Odrzuciła wniosek w październiku 2024 roku, a jej decyzja nie wzbudziła pierwotnie większego zainteresowania opinii publicznej. Na początku stycznia nagłośniło ją kilka dużych alt-rightowych profili na portalu X - wśród nich Visegrad Insight, prowadzony przez polsko-brytyjskiego influencera Stefana Tompsona - i w ten sposób trafiły do Muska.  

W ciągu pierwszego tygodnia stycznia miliarder opublikował lub udostępnił co najmniej 230 wpisów dotyczących brytyjskiej polityki, z których niemal wszystkie dotyczyły tej jednej sprawy. W jednym z nich Musk oskarżył Phillips o to, że jest "apologetką ludobójczych gwałtów", w innym - że Starmer "jest współwinny za masowe gwałty", które ukrywał "w zamian za głosy". Zarówno Phillips jak i Starmer powinni według właściciela X wylądować w więzieniu, a Stany Zjednoczone powinny rozważyć "wyzwolenie Brytyjczyków spod tyranicznych rządów" Partii Pracy.

(...)

Wygrana referendum brexitowego przez zwolenników wyjścia z Wielkiej Brytanii z UE przy jednoczesnym "zużywaniu się" będącej od wielu lat przy władzy Partii Konserwatywnej była dla Farage’a sygnałem, że po dekadach spędzonych na marginesie wielkiej polityki nadchodzące lata mogą otworzyć się przed nim szansę rzucenia torysom rękawicy i podważenia ich wielowiekowej pozycji hegemona prawej strony brytyjskiej sceny politycznej. W tym celu potrzebował partii, która nie będzie obciążona w społecznej wyobraźni bliskimi związkami z ekstremistycznymi ruchami kojarzonymi z faszyzmem, neonazizmem i islamofobią. Jednym słowem - partii, która nie będzie poświęcać swojej reputacji dla obrony osób takich jak Robinson, które dla większości wyborców są całkowicie nie do zaakceptowania.  

Farage chce być "wybieralny". Muska nieszczególnie to interesuje, bo doświadczenia wyniesione z jego rosnącego w ostatnich latach zaangażowania w amerykańską politykę są inne. Trump bronił uczestników faszystowskich marszy i swoich zwolenników szturmujących Kapitol, republikanie stanęli murem za Kyle'em Rittenhousem, czyli człowiekiem, który uzbrojony w karabin półautomatyczny pojechał na demonstrację odbywającą się w innym stanie by "bronić mieszkańców" przed "lewackimi bojówkami" i zabił trzy osoby, JD Vance przekonywał, że imigranci polują na koty domowe a następnie je jedzą.  

Choć granica między "poważnymi" konserwatystami i jej najbardziej ekstremalnymi, "odklejonymi" odnogami całkowicie zniknęła, to starzy wyborcy w większości zostali, a nowi, nieszczególnie odnajdujący się w radykalnej retoryce, nie poczuli się na tyle odstraszeni, żeby nie postawić na Trumpa w nadziei na to, że przyniesie on pozytywną zmianę w ich statusie materialnym. Z tego punktu widzenia Farage "nie ma tego, czego partii potrzeba" właśnie dlatego, że wierzy w to, że droga do wygranej prowadzi przez przekonanie wyborców, że jest się poważnym, odpowiedzialnym i "wybieralnym". Musk jest przekonany, że jest dokładnie odwrotnie - wybory w USA jednoznacznie udowodniły, że droga do wygranej prowadzi przez bycie absolutnie bezkompromisowym i bezwstydnym.  

A jeśli Farage ma przed tym opory, to miliarder chętnie przeniesie swoje wsparcie na tych, którzy ich nie mają. Szansę dostrzega w tym nowa przewodnicząca Partii Konserwatywnej Kemi Badenoch, która z wielką werwą dołączyła się do prowadzonej przez Muska krucjaty przeciwko rzekomemu tuszowaniu przez Starmera i jego sojuszników wielkiego pedofilskiego skandalu. To o tyle ryzykowne, że sam zorganizowany proceder gwałtów dokonywanych na nieletnich przez gangi miał miejsce za rządów torysów, a nie Partii Pracy, a rząd Borisa Johnsona w 2022 roku również odrzucił wniosek o przeprowadzenie publicznego dochodzenia w tej sprawie, co z kolei ochoczo podkreśla Farage.  

gazeta.pl