Analityk wojskowy Nico Lange, badacz uczestniczący m.in. w Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, mówi: "Po raz pierwszy od zamachu stanu Prigożyna Putin wydaje się wściekły i wykonuje przesadnie groźne gesty. Jeśli ludzie nie pozwolą się dłużej zastraszać, straci władzę".
Jak poważnie powinniśmy traktować nową groźbę wojny ze strony Putina? Lange nie dostrzega obecnie bezpośredniego zagrożenia wojną między Rosją a Zachodem.
Mattia Nelles, dyrektor zarządzający agencji konsultingowej Biuro Niemiecko-Ukraińskie (Deutsch-Ukrainisches Buero, DUB), uważa, że "coraz bardziej teatralne groźby Putina mają na celu zastraszenie Zachodu i podważenie poparcia dla Ukrainy w zachodnich demokracjach".
Groźby przywódcy Kremla, według eksperta, są "w rzeczywistości oznaką rosyjskiej słabości i pokazują, że Putin nie ma prawie żadnych innych środków wywierania wpływu".
Benjamin Tallis, dyrektor berlińskiego think tanku "Democratic Strategy Initiative" (DSI), jest podobnego zdania. W wywiadzie dla "Bilda" powiedział, że groźby Putina są "elementem wojny psychologicznej, mającej na celu wykorzystanie europejskiej — a zwłaszcza niemieckiej — słabości".
Ekspertowi, jak wyjaśnił, chodzi o "nasz brak zdecydowania i determinacji, by stanąć w obronie siebie, gdy jesteśmy zagrożeni".
W rzeczywistości, zdaniem Tallisa, sytuacja wygląda zupełnie inaczej: "Możemy zniszczyć Rosję i Putin o tym wie. Ale odstraszanie wymaga również woli — a on jej w nas nie widzi i próbuje ją jeszcze bardziej osłabić".
Rada eksperta dla zjednoczonego Zachodu jest następująca: "Najlepszą drogą jest uzbrojenie Ukrainy, aby zwyciężyła, wykorzystanie zamrożonych rosyjskich funduszy, aby za to zapłacić i włączenie Ukrainy [do NATO], gdy obecne walki ustaną".
Jak piszą z kolei Klemens Wergin i Paweł Łoszkin z "Die Welt", to sam Putin umiędzynarodowił wojnę, prosząc o żołnierzy z Korei Północnej do walki przeciwko Ukrainie.
Wcześniej USA pilnie ostrzegały Putina przed konsekwencjami takiej eskalacji. Moskwa najwyraźniej nie potraktowała tych ostrzeżeń poważnie.
onet.pl/Bild