wtorek, 25 lutego 2025



Wizyta prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w Ankarze (18 lutego) stanowiła dla Turcji okazję do zaprezentowania stanowiska wobec rozmów między Stanami Zjednoczonymi a Federacją Rosyjską. Podczas konferencji prasowej turecki prezydent Recep Tayyip Erdoğan oznajmił, że inicjatywa administracji Donalda Trumpa zmierzająca do szybkiego zakończenia wojny w drodze negocjacji wpisuje się w działania dyplomatyczne podejmowane przez Ankarę od początku rosyjskiej agresji. Dodał, że jego państwo byłoby idealnym gospodarzem rozmów między Waszyngtonem, Kijowem i Moskwą. Jednocześnie Erdoğan podkreślił, że kwestie integralności terytorialnej i suwerenności Ukrainy będą miały dla Turcji „zasadnicze znaczenie”, a także zadeklarował, że udzieli ona „wszelkiego rodzaju wsparcia”, aby proces negocjacyjny zakończył się trwałym pokojem. Wskazał też, że zapewnienie bezpieczeństwa handlu na Morzu Czarnym mogłoby służyć jako środek budowy zaufania.

Przychylne komentarze wobec inicjatywy Trumpa wynikają z ostrożnego podejścia Ankary do nowej administracji amerykańskiej. Wypowiedzi Erdoğana wskazują jednak, że Turcja sprzeciwia się próbom regulacji konfliktu na Ukrainie w ramach bilateralnych rozmów USA i Rosji. Tureccy decydenci są przekonani  o konieczności uwzględniania interesów aktorów regionalnych i obawiają się nadmiernego wzmocnienia FR w basenie Morza Czarnego. To stanowisko zwiększa otwartość Ankary na współpracę z partnerami europejskimi.

Komentarz

Chociaż Turcja liczy na zakończenie konfliktu na Ukrainie, to w jej interesie nie leży jego rozstrzygnięcie w drodze negocjacji amerykańsko-rosyjskich. Wynika to z trzech czynników. Pierwszym jest przekonanie tureckich decydentów, że rozwiązania sporów – jeśli mają być trwałe – wymagają uwzględniania interesów bezpieczeństwa aktorów regionalnych, a nie porozumienia mocarstw ponad ich głowami. Drugi wiąże się z zamiarami Ankary względem Ukrainy – państwo to nie tylko daje szansę na odniesienie korzyści gospodarczych z jego odbudowy, lecz także odgrywa istotną rolę w tureckich planach rozwoju sektora obronnego (m.in. jako dostawca silników do dronów Akıncı i Kızılelma oraz ich potencjalny współproducent do myśliwca Kaan). Trzecim czynnikiem są obawy przed wzmocnieniem Rosji. Turcy wydają się poważnie zaniepokojeni nadmiernie koncyliacyjnym stanowiskiem Trumpa wobec Moskwy. Gdyby skutkowało ono uznaniem rosyjskich zdobyczy terytorialnych na Ukrainie, umożliwiłoby FR szybszą odbudowę potencjału, a w konsekwencji – przechylenie równowagi sił na Morzu Czarnym na jej korzyść. Ponadto Ankara chciałaby odebrać dywidendę za dotychczasowe zaangażowanie w negocjacje między Kijowem a Moskwą – stąd postulat Erdoğana organizacji rozmów czterostronnych w Turcji, co potwierdziłoby jej rolę jako kluczowego mediatora w konflikcie.

osw.waw.pl


23 lutego w Kijowie odbyła się dwugodzinna konferencja prasowa Wołodymyra Zełenskiego. Dużą jej część zajęły tematy związane ze stosunkami Ukrainy z USA oraz perspektywami zakończenia wojny. Prezydent stwierdził, że:
  • wierzy, iż Donald Trump chce pomóc zakończyć wojnę. Wyraził też nadzieję, że prezydent Stanów Zjednoczonych będzie stał po stronie Ukrainy, a Ameryka nie będzie odgrywała jedynie roli mediatora w rozmowach z Rosją;
  • negocjacje nie mogą się odbywać bez udziału Kijowa i że nie zaakceptuje porozumienia wynegocjowanego bez ukraińskiego udziału. W jego opinii przy stole znaleźć się powinny: Ameryka, Europa (rozumiana szerzej niż UE), Japonia i Turcja (nie wykluczył również udziału Chin). Zapowiedział też w najbliższych tygodniach rozmowy z partnerami na temat gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy;
  • gdyby zabrakło amerykańskiej pomocy w przyszłości, to „poważne państwa europejskie” są gotowe do jej zwiększenia. Należy również wypracowywać zasady wysyłania na Ukrainę europejskich sił pokojowych, m.in. z udziałem Turcji;
  • nie mógł zgodzić się na amerykańską propozycję umowy o eksploatacji ukraińskich złóż, gdyż nie przewidywała ona gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Potwierdził kontynuowanie intensywnych rozmów ze stroną amerykańską na ten temat oraz wolę osiągnięcia pragmatycznego i korzystnego dla obydwu stron rezultatu;
  • pomoc amerykańska dla Kijowa wyniosła nie 500 mld dolarów, jak twierdził Trump, lecz 100 mld. Wskazał też, że miała ona charakter bezzwrotny. Żądanie przez USA jej zwrotu (z nawiązką) uznał za niesprawiedliwe (i przywołał przykład amerykańskiej pomocy m.in. dla Izraela), a także za związane z ryzykiem precedensu, gdyż podobnej spłaty mogłyby zażądać państwa europejskie;
  • trwa audyt przyznanych na Ukrainie pozwoleń na wydobycie kopalin, a te wydane niezgodnie z prawem będą unieważniane. Ogłosił gotowość do przyjęcia amerykańskich inwestycji i przyszłego podziału zysków z eksploatacji krajowych złóż w proporcji 50/50%;
  • najlepszą gwarancją zaangażowania amerykańskich środków na Ukrainie byłoby zapewnienie im bezpieczeństwa poprzez obecność na miejscu żołnierzy USA. Wpisanie gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy do umowy dotyczącej wydobycia minerałów jest niezbędne;
  • rozumie sprzeciw Stanów Zjednoczonych i kilku krajów Europy wobec szybkiego przyjęcia Ukrainy do NATO, lecz zaznaczył, iż temat ten cały czas powinien być „na stole”. Zapytany przez jednego z dziennikarzy oznajmił ponadto, że jeśli warunkiem pokoju lub wejścia do Sojuszu byłaby jego rezygnacja ze stanowiska, to jest na nią gotowy;
  • zagraniczni partnerzy nie naciskają na przeprowadzenie wyborów na Ukrainie. Nie widzi też technicznej możliwości zorganizowania ich w czasie wojny. Zadeklarował, że nie obraził się na Trumpa za nazwanie go dyktatorem, gdyż nim nie jest;
  • nie obawia się odcięcia Ukrainy od sieci Starlink ze względu na to, że dostęp do niej jest płatny, a jego koszt ponoszą na razie zagraniczni partnerzy (podziękował Polsce i Niemcom).
Komentarz

Zełenski dał jasno do zrozumienia, że nie zaakceptuje żadnego porozumienia dotyczącego zakończenia wojny uzgodnionego bez udziału Ukraińców. W razie przyjęcia jego niekorzystnego wariantu Kijów będzie kontynuował opór w oparciu o własne zasoby oraz pomoc Europy. Wzmocnieniu tego przekazu służyło wspomnienie już na samym początku o zbliżających się rozmowach na temat gwarancji bezpieczeństwa z partnerami europejskimi i podkreślenie niemal codziennego kontaktu z przywódcą Francji Emmanuelem Macronem. Prezydent zasugerował, że udział Ukrainy w ponoszeniu kosztów wojny stale rośnie i Kijów będzie nadal toczył wojnę nawet bez pomocy USA.

Pojednawczy ton Zełenskiego należy traktować jako wyraz chęci wyjścia ze spirali retorycznej eskalacji z Trumpem, do której doszło w ostatnich dniach. Ukraiński przywódca wykorzystał konferencję do spokojnego, lecz asertywnego wytłumaczenia stanowiska państwa w sprawie umowy o wydobyciu surowców. Używał argumentów biznesowych, a także akcentował wzajemne korzyści, jakie mogłyby odnieść oba kraje z zawarcia porozumienia, w tym sprawiedliwy podział zysków z inwestycji, oraz praktykę Stanów Zjednoczonych stosowaną wobec innych sojuszników.

Odrzucenie przez Kijów amerykańskiej propozycji umowy dotyczącej eksploatacji surowców nie przekreśla rychłego porozumienia w tej sprawie. Według szefa Biura Prezydenta Andrija Jermaka strony prowadzą zaawansowane rozmowy na ten temat, a amerykańskie inwestycje mogą być elementem gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Wicepremier Olha Stefaniszyna oznajmiła zaś, że odnośne negocjacje z USA są bliskie zakończenia, a prawie wszystkie kluczowe kwestie zostały już uzgodnione.

osw.waw.pl


24 lutego Unia Europejska przyjęła 16. pakiet sankcji przeciwko Federacji Rosyjskiej, uderzający m.in. w sektory energetyczny, finansowy i metalurgiczny. Jego istotnym elementem są kolejne utrudnienia sprzedaży rosyjskich paliw i ropy naftowej – dokument nakłada restrykcje na 74 tankowce tzw. floty cienia, zwiększając liczbę łącznych desygnacji do 153 jednostek. Bruksela zacieśniła istniejące obostrzenia w odniesieniu do eksportu sprzętu i technologii niezbędnych dla projektów naftowych w Rosji, zabraniając także czasowego przechowywania surowca i paliw z tego państwa na terytorium Unii. Wprowadzono również stopniowe embargo na import aluminium (całkowity zakaz jego sprowadzania wejdzie w życie w 2026 r.) oraz rozszerzono listę towarów podwójnego zastosowania. W obszarze finansowym UE odłączyła kolejne 13 rosyjskich banków od systemu SWIFT, a także po raz pierwszy ukarała podmioty z państw trzecich za korzystanie z systemu SPFS (rosyjskiego odpowiednika SWIFT-u). Za wspieranie rosyjskiego kompleksu wojskowo-przemysłowego sankcjami objęto też kilkadziesiąt osób fizycznych i prawnych (m.in. firmy z Rosji, Chin, Indii i Turcji).

Nowy pakiet restrykcji stanowi przede wszystkim sygnał polityczny mający potwierdzić unijną gotowość do kontynuowania polityki sankcyjnej bez względu na zmianę polityki Waszyngtonu. Podobnie należy interpretować wypowiedzi urzędników unijnych, m.in. specjalnego wysłannika ds. sankcji Davida O’Sullivana, który zapowiedział wzmacnianie restrykcji do momentu, kiedy Rosja zaakceptuje swoją odpowiedzialność za inwazję na Ukrainę. Utrzymanie tego kursu zależy jednak od zdolności do wypracowania wewnątrzunijnego konsensusu, co staje się coraz trudniejsze, m.in. z uwagi na stanowisko Węgier i brak woli politycznej innych państw członkowskich. Nie bez znaczenia pozostaje także niejasna postawa USA wobec kontynuowania reżimu sankcyjnego (sekretarz stanu Marco Rubio mówił o konieczności zniesienia obostrzeń w przypadku osiągnięcia porozumienia z Moskwą), co negatywnie wpływa na nastawienie poszczególnych stolic europejskich.

osw.waw.pl


Putin nie wydaje się zniechęcony pomysłem dalszego przedłużania wojny, mimo że poniósł znaczne i prawdopodobnie niemożliwe do utrzymania straty w ludziach i materiałach w ciągu ostatnich trzech lat. ISW niedawno zauważył, że wojsko rosyjskie wydaje się stosować metodę natarcia na Ukrainie opartą na założeniu, że wojna będzie trwała w nieskończoność i że wojsko rosyjskie nie musi dokonywać szybkich lub znaczących zdobyczy terytorialnych w ramach pojedynczej operacji ofensywnej. ISW niedawno oceniło, że zajęłoby siłom rosyjskim ponad 83 lata, aby zdobyć pozostałe 80 procent Ukrainy, zakładając, że będą w stanie utrzymać obecne tempo natarcia i ogromne straty w ludziach w nieskończoność — co jest mało prawdopodobne. Putin sformułował jednak teorię zwycięstwa, która zakłada, że ​​Rosja może przetrwać Ukrainę i Zachód i kontynuować natarcie na polu bitwy, dopóki nie pokona Ukrainy. Ostatnie oświadczenia Putina odrzucające możliwość zawarcia porozumienia pokojowego z Ukrainą są oznaką jego gotowości do przedłużania wojny. Putin nadal daje rosyjskiemu wojsku i społeczeństwu sygnały, że nie zakończy wojny, dopóki Ukraina nie skapituluje całkowicie i że nie jest zainteresowany negocjowanym porozumieniem pokojowym, które wymagałoby od Rosji pójścia na kompromis w sprawie długoterminowych celów wojny, mimo wysiłków Putina, aby zasygnalizować zachodnim przywódcom zainteresowanie negocjacjami pokojowymi.

Urzędnicy Kremla formalnie odrzucili możliwość zawieszenia broni na innych warunkach niż całkowita kapitulacja Ukrainy i Zachodu 24 lutego, co dodatkowo podkreśliło niechęć Rosji do pójścia na kompromisy podczas przyszłych negocjacji pokojowych. Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow oświadczył 24 lutego podczas konferencji prasowej w Turcji, że Rosja zaprzestanie działań wojskowych na Ukrainie tylko wtedy, gdy negocjacje pokojowe przyniosą „solidny, stabilny wynik, który odpowiada Rosji” i uwzględnią „realia” pola bitwy. Ławrow zauważył, że każde porozumienie pokojowe musi zawierać postanowienia zakazujące Ukrainie przystąpienia do NATO w przyszłości. Rosyjski państwowy kanał telewizyjny Kanał Pierwszy (Pierwyj Kanał) podsumował oświadczenia Ławrowa następująco: „[Rosja] zakończy operacje bojowe” tylko wtedy, gdy negocjacje zakończą się w sposób, który zadowoli Rosję. Rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow powiedział rosyjskiej państwowej agencji informacyjnej RIA Novosti 24 lutego, że Rosja nie zgodzi się na zawieszenie broni, które nie zajmie się „głównymi przyczynami” wojny. Riabkov stwierdził, że zawieszenie broni, które nie zajmuje się „głównymi przyczynami” wojny, jest drogą do „szybkiego wznowienia” wojny i powtórzył, że Rosja uważa ekspansję NATO na wschód po 1991 r. za główną przyczynę wojny. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow również stwierdził 24 lutego, że „niemożliwe” będzie rozwiązanie wojny na Ukrainie bez zrozumienia i zajęcia się jej „głównymi przyczynami”. Urzędnicy Kremla wielokrotnie nawiązywali do potrzeby przyszłych negocjacji pokojowych, aby zająć się „głównymi przyczynami” wojny na Ukrainie, którą Ławrow zdefiniował w grudniu 2024 r. jako rzekome naruszenie przez NATO zobowiązań do nierozprzestrzeniania się na wschód i „agresywne wchłanianie” obszarów w pobliżu granic Rosji oraz rzekomą dyskryminację etnicznych Rosjan na Ukrainie przez rząd ukraiński.

Rosyjscy urzędnicy nadal przedstawiają żądanie Rosji, aby siły ukraińskie wycofały się z terytorium, które siły ukraińskie obecnie kontrolują we wschodniej i południowej Ukrainie, jako „kompromis”. Riabkow stwierdził, że żądanie prezydenta Rosji Władimira Putina z czerwca 2024 r., aby Ukraina „całkowicie wycofała się” z kontrolowanego przez Ukrainę terytorium w obwodach donieckim, ługańskim, zaporoskim i chersońskim oraz porzuciła swój cel przystąpienia do NATO, zawiera „znaczące kompromisy”, które mogłyby posłużyć jako podstawa przyszłego porozumienia pokojowego. Riabkow twierdził, że żądania Putina z czerwca 2024 r. podkreślają chęć Rosji znalezienia rozwiązania wojny, które „zrównoważy” interesy Rosji i Ukrainy, pomimo faktu, że Putin wezwał Ukrainę do oddania znacznych obszarów w zamian za brak ustępstw ze strony Rosji. ISW wcześniej zauważył, że władze ukraińskie odrzuciły protokół stambulski z 2022 r., ponieważ jego warunki w rzeczywistości oznaczały całkowitą kapitulację Ukrainy, a władze ukraińskie prawdopodobnie odrzucą wszelkie przyszłe zawieszenie broni lub porozumienie pokojowe, które oznaczałoby to samo.

understandingwar.org


Spotkanie odbyło się 12 lutego w Kijowie. Donald Trump wysłał na nie swojego nowego sekretarza skarbu Scotta Bessenta, by ten przedstawił Wołodymyrowi Zełenskiemu propozycję umowy wymiany części zasobów mineralnych Ukrainy na gwarancje bezpieczeństwa ze strony USA. Jak donosi "Daily Mail", po szczegółowym zapoznaniu się z treścią umowy Zełenski i jego współpracownicy odkryli, że nie ma w niej realnych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Wynikało z niej raczej, że USA domagają się dostępu do cennych minerałów w zamian za już wcześniej udzieloną pomoc. Zełenski miał zdenerwować się tak mocno, że krzyczał na Bessenta, a ten miał wyjść ze spotkania roztrzęsiony.

Ukraińscy urzędnicy, którzy słyszeli krzyki prezydenta Ukrainy, mówili później, że "odbijały się echem" w korytarzach pałacu prezydenckiego w Kijowie. Wołodymyr Zełenski miał ostro krytykować Scotta Bessenta za oczekiwanie, że "sprzeda swój kraj" Waszyngtonowi.

"Był bardzo zły" — powiedziała "Financial Times" jedna z osób obecnych na miejscu, wyjaśniając, że drzwi prezydenckiego gabinetu Zełenskiego nie były wystarczającą barierą i słychać było niemal każde wykrzyczane słowo. Bessent miał być wstrząśnięty po tym, jak wygłaszał po spotkaniu oświadczenie dla dziennikarzy. Jego głos wyraźnie drżał.

onet.pl


Trump w trakcie rozmowy z dziennikarzami na pokładzie Air Force One, Boeinga B-747-200, przypomniał, iż maszyna ta ma około 35 lat, zaś nowej, opartej na nowocześniejszym Boiengu B-747-800, która miała zostać dostarczona w zeszłym roku jeszcze nie będzie nawet do 2027 roku. Dopiero wtedy ma pojawić się pierwszy gotowy samolot, drugi zaś pod sam koniec kadencji Trumpa w 2028 roku. Przy tym Trump już wycofał się z wymogu, aby nowa generacja samolotów, która będzie znana jako VC-25B, była zdolna do tankowania w powietrzu, podobnie jak para istniejących VC-25A, które zostały zaprojektowane w czasie zimnej wojny.

„Rozważamy alternatywy, ponieważ Boeingowi zajmuje to zbyt dużo czasu. Możemy pójść i kupić samolot” – powiedział Trump. I tu jednak zaczyna się problem, bo na świecie jest tylko dwóch dostawców maszyn szerokokadłubowych, drugim z nich jest europejski Airbus.

„Nie brałbym pod uwagę Airbusa. Mógłbym kupić samolot z innego kraju lub dostać jeden z innego kraju” – stwierdził jednak Trump, co oznacza, że brałby pod uwagę tylko używane Boeingi, a ich remont i modernizacja bez udziału samego Boeinga jest niemożliwa. Media twierdzą, że w grę wchodzi 13-letni Boeing B-747 należący do katarskiej rodziny królewskiej, ostatnio widziany na lotnisku w Palm Beach.

Maszyna prezydencka to standardowy płatowiec B-747-800, wszystko w nim podlega modyfikacjom, jak instalacja systemu łączności odpornego na działanie broni jądrowej i ataki hackerskie, czy bierne systemy obrony przeciwrakietowej, co znacznie zwiększa koszty i jak widać generuje opóźnienia.

W dość nietypowym posunięciu, Kelly Ortbeg, prezes zarządu i dyrektor generalny Boeinga, poprosił o pomoc w pracach nad prezydenckimi samolotami Elona Muska. Miał on pomóc w określeniu i likwidacji wąskich gardeł w procesie modernizacji, co miało przyspieszyć prace nad samolotami. Donald Trump wyraził zgodę, by w grudniu 2024 r. Musk odwiedził bazę w San Antonio w Teksasie, gdzie modernizowane są dwa najnowsze Boeingi B-747-800, pierwotnie przeznaczone dla rosyjskiego przewoźnika. Co ciekawe, firma Muska SpaceX jest wielkim rywalem Boeinga w amerykańskich programach kosmicznych.

Ortberg powiedział analitykom i inwestorom na konferencji Barclays Industrial Select, że firma czyni postępy z pomocą Muska, zwłaszcza jeśli chodzi o zmniejszenie czasu dostawy, co wyeliminuje ryzyko dalszych przekroczeń kosztów.

„Prezydent wyraźnie nie jest zadowolony z terminu dostawy. Myślę, że dał to wyraźnie do zrozumienia. A Elon Musk faktycznie bardzo nam pomaga. Potrafi dość szybko ustalić różnicę między wymaganiami technicznymi a rzeczami, które możemy pominąć” – powiedział Ortberg o Musku podczas konferencji Barclays.

Jednak chcący zachować anonimowość urzędnik administracji prezydenckiej stwierdził w wypowiedzi dla Reuters, że program Air Force One jest jeszcze bardziej opóźniony niż wykazują oficjalne informacje, zaś druga maszyna może zostać dostarczona „nawet po 2029 roku”. W przypadku zaś Elona Muska, jak stwierdził inny urzędnik administracji, chodzi nie tyle o pomoc w programie modernizacji maszyny, ile o „ugłaskanie i łatwiejszy dostęp do prezydenta”, dla którego „nowy Air Force One był ulubionym programem”.

isbiznes.pl