2021 r. rokiem dogecoina jest i basta. Kryptowaluta przebojem wdarła się do ścisłej czołówki największych kryptowalut. Łączna wartość wszystkich dogecoinów wynosi obecnie blisko 80 mld dolarów. To rzecz jasna mniej od bitcoina i ethereum, ale jednocześnie o wiele więcej od bardziej popularnych w latach poprzednich litecoina, tethera czy bitcoin cash.
Powyższej historii można dodać jeszcze więcej pikanterii – dogeocoin jest bowiem wart więcej niż giganci tacy jak BASF, Dell, Activision Blizzard, Heineken czy Nintendo. O spółkach z GPW nawet nie ma co wspominać – nawet Allegro warte jest mniej niż 15 mld USD. Rzecz jasna porównujemy tu różne klasy aktywów (kryptowaluta vs. akcje), ale nadal pokazuje to skalę, do jakiej urósł dogecoin (czasami tłumaczony na polski jako „pieseł”).
(...)
Historia dogecoina sięga końcówki 2013 r. Dla znawców historii kryptowalut nie jest to data obojętna – właśnie wtedy bitcoin notował swój pierwszy rajd śledzony przez media głównego nurtu. Na nagłówki trafiał zarówno wzrost kursu w pobliże 1000 dolarów, jak i symboliczne przebicie ceny jednej uncji złota. Właśnie w takich realiach dwaj amerykańscy programiści – Billy Markus pracujący dla IBM oraz Jackson Palmer zatrudniony przez Adobe – postanowili dla żartu stworzyć alternatywną kryptowalutę. Jej nazwa, dogecoin, związana była z popularnym memem opartym na wizerunku psa rasy shiba-inu. Jak przyznał w liście otwartym do użytkowników Billy Markus, „opracowanie dogecoina zajęło około 3 godzin, a sporo z tego czasu zajęło zaimplementowanie czcionki Comic Sans i kilku grafik”.
Żart ewidentnie spodobał się ówczesnej społeczności kryptowalutowej. 16 grudnia 2013 r. cena otwarcia dogecoina wynosiła 0,0002993 dolara. Zaledwie trzy dni później jednostka kryptowaluty kosztowała już 0,001162 dolara (+467,7 proc.). Kluczowe dla okresu szczenięcego dogecoina było jednak przetrwanie ataku hakerskiego, do którego doszło w Boże Narodzenie 2013 r. Hakerom udało się wykraść kilkanaście milionów dogecoinów. Z jednej strony było to cios dla dopiero co powstałej kryptowaluty, z drugiej… za sprawą ataku o dogecoinie zaczęło być głośno. Co najistotniejsze, społeczność uruchomiła akcję „Uratuj DogeŚwięta” (ang. Save Dogemas), której celem była pomoc osobom poszkodowanym w wyniku ataku hakerskiego. Wystarczył miesiąc, aby wszystkie straty zostały pokryte, co tym razem przysporzyło dogecoinowi jednoznacznie pozytywnego rozgłosu.
Dogecoinowcy postanowili pójść za ciosem. Na początku 2014 r. zebrali kilkadziesiąt tysięcy dolarów dla jamajskiego zespołu bobslejowego, który zakwalifikował się, ale nie był w stanie opłacić kosztów udziału w zimowych igrzyskach olimpijskich w Soczi. Wsparcie otrzymał także hinduski saneczkarz Shiva Keshavan. Obie informacje trafiły do największych światowych mediów, co jeszcze bardziej zbudowało pozytywny wizerunek dogecoina. Pozytywny wydźwięk miała także dogecoinowa zbiórka na budowę studni w Kenii czy wsparcie psów przewodników i korzystających z ich pomocy dzieci.
Powstanie dogecoina było bezpośrednio związane z rosnącą popularnością bitcoina oraz innych kryptowalut (tzw. altcoinów). Twórcy waluty opartej o internetowy mem wykorzystali otwarty kod źródłowy innych kryptowalut, wprowadzając pewne zmiany. Przykładowo, początkowo przewidywano, że maksymalna liczba dogecoinów może wynieść 100 miliardów wobec 21 miliardów w przypadku bitcoina.
To właśnie z maksymalną liczbą jednostek kryptowaluty związana jest główna charakterystyka odróżniająca dogecoina od bitcoina i innych „deflacyjnych” kryptowalut. Szybko okazało się, że maksymalny poziom zostanie osiągnięty już w 2015 r., wobec czego twórcy dogecoina znieśli górny limit – od tamtej pory co rok podaż kryptowaluty rośnie o 5 miliardów jednostek. W przypadku bitcoina limit jest sztywny, a z każdym rokiem przybywa coraz mniej jednostek (obecnie wydobyto już 89 proc., lecz w związku z rosnącym poziomem trudności wydobywania datę wydobycia ostatniej jednostki szacuje się na rok 2140).
bankier.pl