Żeby dostrzec różnicę, którą powoduje ten fakt należy porównać ceny gazu w głównych hubach handlowych UE oraz USA – są to odpowiednio holenderski TTF oraz leżący w Luizjanie Henry Hub. Przez zdecydowaną większość ostatnich 10 lat amerykańskie ceny gazu były 2-3 razy niższe od europejskich. Dla przykładu, we wrześniu 2014 roku surowiec ten kosztował w USA 3,92 dolara za mmBtu (czyli za milion brytyjskich jednostek termicznych, odpowiednik ok. 30 metrów sześciennych), a w UE – 9,24 dolara za mmBtu. We wrześniu 2019 roku ceny te wynosiły 2,58 dolara za mmBtu (USA) oraz 4,21 dolara za mmBtu (UE).
Od tej zasady były jednak dwa wyjątki. Pierwszy to okres pierwszych lockdownów związanych z pandemią koronawirusa. W lipcu 2020 roku gaz w UE był tak tani, że praktycznie zrównał się cenowo z gazem amerykańskim (1,80 vs. 1,74 dolara za mmBtu). Sytuacja ta nie trwała jednak zbyt długo i już pod koniec I kwartału 2021 roku poziomy cenowe wróciły do normy. Jednakże krótko potem pojawił się drugi wyjątek, który zupełnie zaburzył te proporcje: chodzi oczywiście o kryzys energetyczny związany z rosyjską wojną na Ukrainie.
Szykująca się do agresji Rosja już w połowie 2021 roku zaczęła ograniczać dostawy gazu do Europy (warto przypomnieć: uzależnionej od importów), co spowodowało istotny skok cen tego surowca. Już w październiku tego roku za mmBtu gazu w UE płaciło się 31,05 dolara. W USA cena pozostała na relatywnie niskim poziomie: 5,48 dolara za mmBtu. Amerykanie nie musieli się bowiem obawiać, że ktoś im ograniczy lub odetnie dostawy gazu – dostarczali go sobie sami; jego cena reagowała jedynie delikatnie na zaburzenia odnotowywane na rynku światowym.
Katastrofa spadła na Europejczyków jednak dopiero w roku 2022. W czasie szczytu kryzysu energetycznego – tj. w sierpniu – ceny gazu w hubie TTF osiągnęły astronomiczny poziom 70,04 dolara za mmBtu, były więc ok. 35 razy wyższe niż w sierpniu roku 2020. Zaburzenia na globalnym rynku surowca przelały się również na rynek USA – ale znów w delikatny sposób. Ceny były tam wciąż 8 razy niższe od europejskich (8,79 dolara za mmBtu). Z czasem presja na europejskim rynku gazu zaczęła ustępować: we wrześniu roku 2024 gaz w TTF kosztował 11,78 dolara za mmBtu. Jednakże było to wciąż 5 razy więcej niż w USA (2,25 dolara za mmBtu) i tego rodzaju proporcja utrzymuje się już od pewnego czasu.
(...)
Cena gazu jest absolutnie kluczowa dla zrozumienia różnicy w kosztach energii między USA i UE. Obecnie to właśnie gaz jest najważniejszym surowcem zarówno dla amerykańskiego, jak i europejskiego miksu energetycznego. Odpowiada on a ok. 40% produkcji energii elektrycznej w USA, a także – ze względu na tzw. system merit order – kształtowała cenę energii elektrycznej w UE w ostatnich latach. Jak się bowiem okazuje, to właśnie ekstremalnie drogi gaz, a nie np. koszty uprawnień do emisji, podbiły unijną cenę energii elektrycznej.
(...)
Z czasem ceny energii elektrycznej w UE zaczęły się stabilizować, ale nadal pozostały wysokie – jak podaje analityk Georg Zachmann, jeszcze w pierwszej połowie 2023 roku ceny hurtowe energii elektrycznej w Unii Europejskiej wahały się średnio wokół 110 dolarów/MWh, podczas gdy w kluczowych rynkach Stanów Zjednoczonych wynosiły około 30-50 dolarów/MWh.
(...)
Warto przy tym zaznaczyć, że węgiel w USA również jest tańszy niż w Europie: wg firmy węglowej Peabody Energy koszt wydobycia tego surowca w USA wynosił w 2024 r. 160 zł/tona. Tymczasem ceny w europejskich portach ARA sięgały w tym roku nawet 489 zł/tona. UE nie ma bowiem dostatecznie dużo własnych zasobów węgla kamiennego i musi importować ten surowiec (wydobywany w Europie węgiel jest zaś ekstremalnie drogi w wydobyciu; za 96% jego produkcji odpowiada Polska, gdzie koszty wydobycia tony sięgają obecnie 824 zł). Z kolei węgiel brunatny z roku na rok traci w UE na znaczeniu; jego udział w wytwarzaniu unijnej energii elektrycznej w 2024 roku będzie wynosił ok. 6%, z czego większość to Niemcy oraz Polska. W USA produkcja energii z węgla brunatnego jest pomijalnie mała, nie uwzględnia się jej nawet w statystykach.
Jednakże, jeśli chodzi o energię elektryczną, to UE może konkurować z USA mocami bezemisyjnymi, które mają bardzo niski koszt generacji energii. Są to zarówno źródła odnawialne (odpowiadające w tym roku za ok. 50% unijnej produkcji energii elektrycznej) oraz atom (w Unii Europejskiej działa obecnie 100 reaktorów jądrowych o łącznej mocy ok. 97 GW, czyli więcej niż w USA, gdzie pracują 94 reaktory o łącznej mocy 96 GW). Konkurencja ta musi się jednak wiązać ze zmianami w kształcie rynku energii. Chodzi przede wszystkim o system merit order, służący do ustalania cen, który narzuca na cały rynek koszt generacji z najdroższego źródła (to z jego powodu energetyka gazowa wywindowała unijne ceny energii). Taki mechanizm działał świetnie w stabilnej sytuacji podażowej, ale w czasie kryzysu okazał się dość niszczycielski dla europejskich gospodarek.
energetyka24.com