niedziela, 15 września 2024



„Po tym wszystkim, co się wyprawiało, teraz po tych wydarzeniach, które miały tam miejsce, sądy brytyjskie traktuję tak samo jak polskie. To znaczy powinny być radykalnie zreformowane, bo to nie są sądy w tej chwili państwowe, tylko sądy pewnej opcji politycznej” – oświadczył Jarosław Kaczyński pytany o losy Michała K., byłego szefa Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, którego brytyjski sąd nie chce wypuścić z aresztu przed procesem dotyczącym jego ekstradycji do Polski.

(...)

Kaczyński potrafi nie tylko wpadać w piętrowe dygresje, które w ten czy inny sposób zazwyczaj prowadzą do Donalda Tuska i Niemiec, lecz także brakuje mu wyczucia, że pewnymi refleksjami warto się ze światem dzielić, a pewne lepiej zachować dla siebie. I tak: chęć reformowania sądów w Wielkiej Brytanii przez prezesa polskiej partii, któremu nie podobają się orzeczenia owych sądów, to jedna z tych myśli, którymi należy się dzielić z opinią publiczną co najwyżej w pamiętnikach pisanych na zasłużonej politycznej emeryturze. Podobnie jak niedawny powrót do formuł o „poległych” pod Smoleńskiem, łączenie sprawy szpiega Pawła Rubcowa z wydarzeniami z Krakowskiego Przedmieścia z 2010 roku czy stwierdzenie, że Donald Tusk doszedł do władzy w Polsce w ramach niemiecko-brukselskiego spisku wymierzonego w nasz kraj. Są bowiem takie poglądy, do których przyjęcia potrzeba bardzo dużo wiary w nieomylność je głoszącego. I określenie „bardzo dużo” to w tym przypadku eufemizm.

rp.pl