wtorek, 4 lutego 2025



Zardzewiały tankowiec zacumował w porcie w Rotterdamie 27 października 2023 r. Statek o długości 184 m nazywał się "Chemtrans Uranus" i pływał pod banderą niemiecką. Dziesiątki podobnych codziennie ładują i rozładowują produkty naftowe w tym ruchliwym porcie w Holandii - pisze portal w materiale opublikowanym we wtorek.

Kilka dni później tankowiec opuścił Rotterdam, tylko już pod inną nazwą - "Coast Buster", a na jego rufie powiewała nie flaga niemiecka, ale niebiesko-biało-czerwona flaga afrykańskiego państwa Liberia. "Coast Buster" obrał kurs na port Murmańsk w Rosji.

Niedługo potem podobną transformację przeszły w tym samym porcie dwa inne tankowce niemieckich właścicieli. Wszystkie po przybyciu do Rotterdamu znajdowały się pod zarządem hamburskiej firmy żeglugowej Chemikalien Seetransport. Gdy później obrały kurs na Rosję, były już własnością Rhine Marine Services. Mimo że nazwa brzmi niemiecko, siedziba firmy mieści się w indyjskim Bombaju.

Za trzy tankowce zapłacono 54 mln dolarów. Unia Europejska zakazała bezpośredniej sprzedaży statków rosyjskim firmom, dlatego kupowane są przez spółki zarejestrowane w takich krajach, jak Indie, Seszele, Hongkong czy Wietnam. W tym przypadku jest to legalne.

Jak powiedział portalowi Benjamin Hilgenstock, główny ekonomista instytutu badawczego Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej (KSE), mimo że statki nie są własnością Rosji ani rosyjskich firm, nie ma wątpliwości, kto stoi za tajemniczymi nabywcami z państw trzecich. "Można śmiało założyć, że nabywcy pochodzą z Rosji i że za tymi firmami stoją rosyjskie interesy" – powiedział.

Zdaniem dziennikarzy Follow the Money, trzy tankowce obecnie stanowią część rosyjskiej "floty cieni". To ponad 600 statków zarejestrowanych w krajach na całym świecie, które transportują rosyjską ropę naftową za pośrednictwem nieprzejrzystych struktur własnościowych – i bez odpowiedniego ubezpieczenia na wypadek katastrof ekologicznych.

Dzięki nim Kreml obchodzi sankcje na sprzedaż ropy naftowej nałożone przez Zachód, w tym Unię Europejską. Rosja wykorzystuje statki, aby sprzedawać ropę naftową po cenie wyższej niż pułap cenowy ustalony przez kraje zachodnie w 2022 r. To zapewnia państwu rosyjskiemu dodatkowe miliardy dolarów dochodu, które przeznacza na finansowanie wojny z Ukrainą.

Ze śledztwa Follow the Money wynika, że ponad jedna trzecia floty cieni (230 statków), w większości starych i zużytych tankowców, należała wcześniej do armatorów z krajów zachodnich. Właściciele sprzedali je za wyjątkowo wysokie ceny. Statki, które w przeciwnym razie zostałyby sprzedane na złom, od 2022 roku, gdy rozpoczęła się wojna na Ukrainę, wygenerowały obecnie ponad 6 miliardów dolarów zysku.

Mimo że sankcje przeciwko temu handlowi zostały ostatnio rozszerzone, w przeszłości niewiele zrobiono, aby zapobiec sprzedaży starych tankowców "flocie cieni". Europa zbiera teraz gorzkie owoce tej sytuacji: wojna trwa, przestarzałe statki są wykorzystywane do szpiegostwa i sabotażu, a katastrofy ekologiczne wiszą w powietrzu – czytamy w artykule.

money.pl


Punktem bez powrotu dla Kremla była inwazja na Ukrainę na pełną skalę w lutym 2022 r. Gdy sprawy przybrały zły obrót, starał się zrekompensować straty sprzętowe, opierając się na Białorusi; aby zwiększyć siłę roboczą, rekrutował najemników z wielu innych krajów, a mianowicie z krajów Globalnego Południa. Kiedy stało się oczywiste, że żadne z tych działań nie przyniesie większych zmian, Kreml zawarł umowę z Iranem na dostarczenie dużej liczby osławionych dronów Szahed oraz z Koreą Północną na dostawę amunicji i sprzętu. Chociaż materiały te spowodowały wiele ofiar śmiertelnych i zniszczeń ukraińskiej infrastruktury cywilnej, miały one marginalny wpływ na strategiczny kierunek wojny lądowej.

W lipcu 2024 r. prezydent Rosji Władimir Putin zdecydował się zagrać swoją ostatnią kartą, nie doprowadzając do eskalacji wojny nuklearnej. Podróżując do Pjongjangu, zawarł z Koreą Północną "Traktat o wszechstronnym partnerstwie strategicznym". Można się tylko domyślać, jakie emocje towarzyszyły nacjonalistycznym elitom rosyjskim, które zostały zmuszone do oglądania prezydenta Rosji siedzącego jak równy z równym obok globalnego pariasa, północnokoreańskiego dyktatora Kim Dzong Una. Putin już wcześniej był postrzegany jako petent obok protekcjonalnego chińskiego prezydenta Xi Jinpinga.

To, że takie upokorzenie zostało po cichu zaakceptowane w Moskwie, stanowiło wybitną ilustrację rosyjskiej obsesji na punkcie zniszczenia Ukrainy za wszelką cenę. Wartość północnokoreańskiego wsparcia w wojnie lądowej stanie się jasna z czasem, ale już teraz ma wyraźnie niepokojące implikacje dla globalnej geopolityki. To, co na początku rosyjskiej agresji na Ukrainę było ograniczonym konfliktem na obrzeżach Europy, teraz zostało rozszerzone na Półwysep Koreański.

(...)

Współpraca wojskowo-przemysłowa Moskwy z Iranem trwa i jest ważna, ale jej perspektywy i przydatność porozumienia o bezpieczeństwie między Rosją a Iranem, zawartego 17 stycznia br., są niejasne. Ponadto okrucieństwa popełnione przez Hamas 7 października 2023 r. mogły zmienić amerykańską doktrynę. Wygląda na to, że polityka "zarządzania eskalacją" może ustępować miejsca coraz większemu skupieniu się na wykorzystaniu siły militarnej za pośrednictwem pełnomocników w celu rozwiązywania konfliktów, a nie zarządzania nimi.

Dzięki broni i wsparciu ze strony USA, Izrael wyeliminował irańską obronę powietrzną, poważnie osłabił Hamas i zdekapitował Hezbollah. Siły wspierane przez należącą do NATO Turcję obaliły reżim Asada w Syrii, gdzie zarówno siły rosyjskie, jak i irańskie stały się persona non grata i gdzie Moskwa straciła swoją jedyną bazę morską na Morzu Śródziemnym. W sumie zadało to poważny cios "szyickiemu półksiężycowi", militarnej i strategicznej pozycji Teheranu oraz zdolności Putina do wywierania wpływu za granicą.

onet.pl/gisreportsonline.com


- Czytałam, że wróg ponosi bardzo duże straty w kierunku Pokrowska. Czy to prawda?

Tak, ale według wywiadu obronnego Ukrainy dzienne straty okupantów w sektorze Pokrowskim wynoszą około 300-500 osób dziennie. Oznacza to, że te 1,5 kilometra postępu kosztowało okupantów ogromne straty w zasobach ludzkich — od 10 do 15 tys. osób.

I przyznają to sami Rosjanie. Łączne straty armii rosyjskiej na samym kierunku pokrowskim za cały okres ofensywy, czyli od lata, wynoszą około 150 tys. ludzi.

Dla porównania, jest to wielkość Zachodniego Okręgu Wojskowego Sił Zbrojnych Rosji. Okupanci skutecznie zabili cały okręg wojskowy w pobliżu Pokrowska, a jednocześnie nie rozwiązali kwestii zdobycia samego Pokrowska ani dotarcia do granicy administracyjnej regionu.

Straty w sprzęcie podczas ofensywy wyniosły ponad 1,8 tys. jednostek. A to tylko te potwierdzone. Dane te pokrywają się z informacjami dostarczonymi zarówno przez ukraiński wywiad, jak i zachodnich analityków, którzy liczą tylko udokumentowane straty, tj. ze zdjęć i filmów.

- Powiedział Pan, że tempo natarcia wroga w sektorze pokrowskim spadło. Ale ogólnie, jaka jest tam teraz sytuacja?

W sektorze pokrowskim okupanci zmienili taktykę — starają się unikać bezpośrednich działań wojennych na obszarach miejskich, doskonale wiedząc, że jest to dla nich bardzo niebezpieczne. W końcu Pokrowsk to duże miasto przemysłowe. Główne wysiłki okupantów mają teraz na celu przejęcie kontroli nad szlakami logistycznymi Sił Obronnych Ukrainy. Celem jest uniemożliwienie dostarczania amunicji, przeprowadzania rotacji i ewakuacji rannych.

I w tym zadaniu, niestety, Rosjanie odnieśli pewien sukces taktyczny: przejęli bezpośrednią kontrolę nad dwiema trasami. Jednak możliwości logistyczne pozostają, co oznacza, że nie ma zagrożenia operacyjnego okrążenia ukraińskich wojsk.

(...)

- Powiedział Pan, że tempo rosyjskiego natarcia spadło. Czy wynika to ze strat, jakie ponoszą? Czy możemy powiedzieć, że brakuje im również personelu?

W grudniu Rosja straciła rekordową liczbę 48 tys. ludzi w ciągu zaledwie jednego miesiąca. Poprzedni antyrekord wynosił 42 tys., a następnie 45 tys. Jak widać, liczby te rosną z każdym miesiącem.

Nie ma rezerw operacyjnych, ponieważ mogą rekrutować tylko do 40 tys. osób, a straty wynoszą już 48 tys. Czyli, mówiąc językiem księgowych, bilans jest ujemny, wyszli na minus, a to bardzo poważny wskaźnik.

Dane, które sami Rosjanie udostępniają publicznie, potwierdzają, że do szturmu rzucają nawet rannych.

Istnieją oznaki trudności finansowych. Odmówili płacenia za obrażenia — wcześniej płacili 3 miliony rubli. Nie płacą pieniędzy tak zwanemu "kontyngentowi specjalnemu" [więźniom, którzy podpisali kontrakt z rosyjskim Ministerstwem Obrony].

Ponieśli również bardzo poważne straty w sprzęcie. To również spowalnia ich tempo posuwania się naprzód. Teraz wykorzystują "mięso" i radziecki przemysł samochodowy. Na przykład atakują w samochodach lub na ciężarówkach i motocyklach, tłumacząc to zmianą taktyki — rzekomo w ten sposób unikają trafienia przez drony. Ale, jak pokazuje praktyka, to wcale nie działa. Wręcz przeciwnie, taki sprzęt nie jest chroniony, a ukraińskie wojska są z nim jeszcze skuteczniejsze.

onet.pl


IDF zniszczyło armię Hamasu poprzez systematyczne operacje oczyszczające i ukierunkowane naloty. IDF odizolowało, a następnie zdegradowało jednostki Hamasu, dopóki nie mogły działać bez pełnej odbudowy, co jest doktrynalną definicją zniszczenia sił zbrojnych.Hamas nie mógł przeszkodzić żadnej operacji izraelskiej do końca 2024 r., co pokazało słabość Hamasu. IDF ustanowiło dwa operacyjnie istotne korytarze podczas operacji oczyszczających, które odizolowały siły Hamasu na północy od ich odpowiedników na południu i odizolowały Hamas od zewnętrznych dostaw.

Zajęcie dwóch korytarzy może umożliwić IDF zapobiegnięcie militarnej rekonstrukcji Hamasu. Pierwszy korytarz, który odcinał pas północny od południa, oznaczał, że siły Hamasu na południu nie mogły zaopatrywać tych na północy, uniemożliwiając rekonstrukcję Hamasu na północy. IDF wykorzystało ten korytarz do przeprowadzania powtarzających się nalotów na pas północny i zakłócania wysiłków Hamasu na rzecz rekonstrukcji, ponieważ rekonstrukcja wymaga, aby siły pozostawały poza kontaktem przez znaczne okresy czasu. Te naloty uniemożliwiły Hamasowi materialne korzyści z nowych rekrutów, ponieważ nie mieli oni schronienia, w którym mogliby nauczyć się technik zasadzek lub jak budować improwizowane urządzenia wybuchowe lub rakiety. Powtarzające się naloty IDF zabiły również kluczowych dowódców Hamasu i zniszczyły zapasy broni. Hamas w pasie północnym nie mógł łatwo zastąpić martwych dowódców ani zniszczyć broni. Korytarz Filadelfia, który odciął Hamas od zewnętrznych dostaw, mógłby zapobiec odbudowie Hamasu w dłuższej perspektywie, jeśli Izrael lub jego partnerzy zabezpieczą granicę Strefy Gazy z Egiptem po zawieszeniu broni. Korytarz ten mógłby umożliwić Izraelowi zablokowanie dostaw Hamasu z innych miejsc za granicą i powstrzymanie grupy po wojnie.

(...)

Presja militarna IDF zmusiła Hamas do poszukiwania porozumienia pokojowego w celu uwolnienia zakładników. Celem siły militarnej jest zazwyczaj uczynienie wroga niezdolnym lub niechętnym do walki. Izraelska logika była taka, że ​​presja militarna na Hamas sprawiłaby, że straciłby on zdolność lub chęć do walki, co ostatecznie przełożyłoby się na porozumienie o zawieszeniu broni i zakładnikach. Hamas nie był skłonny zgodzić się na proponowane przez USA, zaakceptowane przez Izrael zawieszenie broni w maju 2024 r. Kampania militarna IDF zmusiła Hamas do przyznania się do porażki militarnej, gdy grupa zgodziła się na zawieszenie broni z maja 2024 r. w styczniu 2025 r.

understandingwar.org