Jak na razie w okopach Donbasu powszechne jest odczucie ogromnej przewagi ogniowej nieprzyjaciela, przy słabym nasyceniu własnej armii sprzętem, zwłaszcza nowoczesnym,natowskim. Obecną sytuację na froncie oddaje powiedzenie, że u Rosjan jest dużo sprzętu i mało piechoty, a u Ukraińców odwrotnie, jest dużo piechoty i mało sprzętu.
O sytuacji w Donbasie, Witalij Markiw, żołnierz GN, mówi tak: "Przeciwnik przeważa w ilości artylerii lufowej - stawiając na ilość, a nie jakość. Ale ta znacząca przewaga jest odczuwalna w okopach. U nich jest bardzo dużo amunicji (...) tu na wschodzie nie odczuwamy, że u nich są problemy z amunicją. Tak, HIMARS-y zadały szkody, wykonały uderzenia po wielkich skupiskach rosyjskiej techniki. Ale przeciwnik się adoptuje i zaczyna tworzyć niewielkie składy (amunicji). Dlatego nam potrzeba chociażby osiągnąć parytet z możliwościami ich artylerii. Wtedy nastanie przełomowy moment w wojnie. Będziemy w stanie przeprowadzać zmasowane uderzenia i trzymać ich na dystans, i w okopach będzie łatwiej, i dobijemy wroga moralnie i psychicznie".
Taktyka niszczenia składów amunicji jest celowa, ale musi być rozpatrywana w czasie. "Głód amunicji" z jakim może się zetknąć agresor, nie będzie gwałtowny i z dnia na dzień, ale pierwsze jego symptomy, zdaniem niektórych analityków, mogą pojawić się za kilka miesięcy (np. za 2-3 miesiące, późną jesienią). Można przypuszczać, że składy amunicji w Zachodnim Okręgu Wojskowym, zwłaszcza w strefie przyfrontowej (obwody kurski, biełgorodzki, rostowski) zostały już "wyczyszczone", amunicję trzeba przywozić ze składów z centralnej i wschodniej Rosji. Jest to już widoczne w przypadku pocisków rakietowych, np. do systemów S-300 używanych do ostrzałów celów naziemnych, które przewożone są z Syberii. Mowa o zidentyfikowanym przypadku transportu pocisków systemu S-300 z odległego Ułan-Ude, kiedy to z początkiem sierpnia wyprawiono na zachód eszelon kolejowy (28 platform z 32 pociskami), który przybył na granicę z Ukrainą w trzeciej dekadzie sierpnia.
Potwierdzone jest również korzystanie z zapasów amunicji białoruskiej armii. Wedle ukraińskich analityków siły agresora mają obecnie dostęp do co najmniej kilku białoruskich składów i arsenałów amunicji.
Warto przypomnieć, że tylko w obszarze Rzeczyca-Homel, czyli na bezpośrednim zapleczu frontu w kampanii kijowskiej, znajdowały się cztery duże obiekty logistyczne (2271. Baza Saperskich Materiałów Wybuchowych, 1393. Baza Artyleryjskiej Amunicji, 1868. Baza Uzbrojenia Artyleryjskiego i 43. Arsenał Rakiet i Amunicji). Latem dostęp do białoruskich składów i arsenałów znacząco się poszerzył, źródła ukraińskie (np. grupa analityczna "Informacyjny Sprotyv") sugerują, że pełny dostęp siły agresora mają np. do trzech baz amunicji artyleryjskiej: 1405. Bazy Amunicji Artyleryjskiej (JW nr 42707) w Osipowiczach; 1393. Bazy Amunicji Artyleryjskiej (JW nr 52208) w Pionierze pod Homlem; 1868. Bazy Uzbrojenia Artyleryjskiego (JW nr 63604) w Homlu oraz trzech arsenałów: 25. Arsenału Uzbrojenia Rakietowo-Artyleryjskiego (JW nr 25819) w Nawakołasawie: 43. Arsenału Rakiet i Amunicji (JW nr 11724) w Dobruszu; 46. Arsenału Rakiet i Amunicji (JW nr 67878) w Bronnej Górze. W sierpniu miano wywieść z białoruskich składów i arsenałów 12 tys. ton amunicji.
Pozostałe po ZSRR gigantyczne zapasy amunicji mają jednak swoje dno. Analizy ukraińskie i zachodnie wskazują, że przy tak zmasowanym użyciu artylerii za kilka miesięcy pojawią się poważne problemy z amunicją wybranych kalibrów, z częściami zapasowymi, np. lufami, do zużytych armat i haubic, z silnikami do haubic samobieżnych i czołgów z przekroczonym resursem itd. Jak na razie ukraińscy oficerowie stwierdzali, że tu, czy tam, zmniejszyła się intensywność rosyjskiego ostrzału, jednakże na wybranych kierunkach wciąż jest to niezauważalne - dominują płynące z Donbasu opisy nieprawdopodobnie intensywnego ognia artylerii, trwającego całymi godzinami i dniami, które rujnują całe miejscowości, rozbijają okopy i betonowe umocnienia, utrzymują żołnierzy w okopach całymi dniami i generują duże straty w ludziach i sprzęcie. Na wybranych kierunkach ogień artylerii oznacza zmasowany ostrzał z najcięższych kalibrów - systemów 2S4 Tiulpan kal. 240 mm, 2S7/M Pion/Małka kal. 203 mm, termobarycznych TOS-1/2 itd. Do tego dochodzi jeszcze ogień bezpośredni, lub coraz częściej pośredni (korygowany z komercyjnych dronów) z czołgów, czy armat przeciwpancernych.
"Wał ogniowy", jak się czasami określa nieograniczone amunicją użycie środków ogniowych separatystyczno-rosyjskiej artylerii, nie musi być skuteczniejszy niż precyzyjne ostrzały ukraińskiej artylerii NATO-wskiej, operującej w rozproszeniu, ale ma również, co jest istotne, określony wpływ na psychofizyczną kondycję ukraińskich żołnierzy. Aby zachować zdolność bojową pododdziałów broniących kluczowych odcinków frontu należy zadbać o ich morale, wsparcie własną artylerią, czy lotnictwem, a przede wszystkim w odpowiednim momencie zrotować.
Póki co należy pamiętać, że SZ FR dysponują wciąż ogromnymi rezerwami sprzętu, w tym systemów artylerii, który można rozkonserwować i użyć na froncie. Znany jest przypadek związany z rozkonserwowaniem na terenie 94. Składu Wojsk Rakietowo-Artyleryjskich w Omsku armatohaubic 2S7 Pion. Na zdjęciach satelitarnych z wczesnego kwietnia widać na terenie arsenału 170 armatohaubic, na zdjęciu z 2 czerwca 135, a na zdjęciu z 18 lipca już tylko 110, co oznacza, że ok. 60 Pionów wywieziono z bazy i zapewne przywrócono do służby liniowej. Pojawiające się zdjęcia z rozerwanymi lufami armat, czy haubic, świadczą o ogromnym zużyciu sprzętu artylerii, są również wzmianki o tym, że separatyści (1. i 2. Korpusy Armijne) mają pewne problemy z amunicją (kłopoty dotyczyć mają sprzętu i amunicji 122 mm i 152 mm). Jednakże w tej fazie wojny wydaje się, że nie jest to odczuwalne na linii frontu.
defence24.pl