środa, 17 sierpnia 2022


Wojska rosyjskie i zastępcze na Ukrainie prawdopodobnie działają w około sześciu grupach sił zorientowanych na: miasto Charków i północno-wschodni obwód charkowski; wzdłuż linii Izjum-Słowiańsk; obszar Siewiersk-Łysyczańsk; Bachmut; obszar miasta Avdiivka-Donieck; i południową Ukrainę. Grupy wokół Charkowa i Siwierska-Łysyczańska są prawdopodobnie budowane wokół rdzeni zaczerpniętych odpowiednio z Zachodniego i Centralnego Okręgu Wojskowego. Oś Izjum-Słowiańsk jest coraz częściej obsadzana przez niedawno utworzone bataliony ochotnicze, które prawdopodobnie mają bardzo małą siłę bojową. Żołnierze prywatnej kompanii wojskowej (PKW) Grupy Wagner prowadzą operacje wokół Bachmutu, podczas gdy siły wyprowadzone z Donieckiej Republiki Ludowej (DNR) dominują w rejonie miasta Awdijewka-Donieck. Oddziały z Południowego Okręgu Wojskowego (SMD) prawdopodobnie stanowiły pierwotny rdzeń sił w obwodach chersońskim i zaporoskim, ale zostały wzmocnione oddziałami Wschodniego Okręgu Wojskowego, Siłami Powietrznodesantowymi i Rosgwardią. Żadne z tych ugrupowań nie jest jednorodne – składają się na nie elementy różnych okręgów wojskowych, sił najemniczych i jednostek ochotniczych.

To rozlokowanie sugeruje, że Moskwa priorytetowo traktuje natarcie wokół Bachmutu i być może w kierunku Siwierska, jednocześnie starając się wykorzystać entuzjazm sił DNR, by przejąć teren, którego nie udało im się zająć od 2014 r., na osi Awdijewki. Duża koncentracja batalionów ochotniczych wokół Iziumu i Słowiańska sugeruje, że obszar ten nie jest przedmiotem uwagi Rosji i może być narażony na kontrataki ukraińskie. Zgrupowania sił w obwodzie chersońskim i wokół niego mogą stanowić poważne wyzwanie dla rosyjskiego dowodzenia i kontroli, zwłaszcza jeśli siły ukraińskie przeprowadzą tam kontrofensywę.

understandingwar.org

Od zakończenia wojny w Górskim Karabachu (GK) w 2020 r. na linii rozgraniczenia w GK oraz na bezpośredniej granicy Armenii i Azerbejdżanu regularnie dochodzi do inicjowanych przez Azerbejdżan incydentów zbrojnych (m.in. nad jeziorem Sew w maju 2021 r. czy we wsi Paruch w marcu 2022 r.). W ich efekcie Azerbejdżan przesuwa linię rozgraniczenia lub granicę państw na swoją korzyść, zajmując obszary ważne dla działań wojskowych. Na początku sierpnia siły azerskie przeprowadziły ofensywę w okolicach tzw. korytarza laczyńskiego, łączącego Armenię z GK, w efekcie której przejęły kontrolę nad kilkoma strategicznie położonymi wzgórzami.

Obecne status quo w GK zostało ukształtowane w wyniku zawartego pod patronatem Rosji rozejmu z 9 listopada 2020 r. Azerbejdżan przejął kontrolę nad ok. 75% terytoriów dotychczas kontrolowanych przez Ormian w GK i rozpoczął proces ich zabezpieczenia (m.in. rozminowania), odbudowy oraz likwidacji pozostałości ormiańskiego osadnictwa (m.in. obiektów kulturalnych i religijnych). Armenia zachowała ok. 25% dotychczasowego terytorium GK, wraz z korytarzem laczyńskim, łączącym GK i Armenię.

Gwarantem porozumienia stały się rosyjskie siły pokojowe (ok. 2 tys. żołnierzy), rozmieszczone w GK na pięć lat. Oprócz żołnierzy w GK stacjonuje kilkuset funkcjonariuszy FSB i ministerstwa ds. nadzwyczajnych. Pełnią oni obecnie nadrzędną rolę wobec sił zbrojnych Armenii i GK, również stacjonujących w GK. GK znajduje się de facto pod kontrolą Rosji – nadrzędną rolę wobec ormiańskiej administracji sprawuje dowództwo rosyjskiego kontyngentu wojskowego, które przejęło zarządzanie wszystkimi sferami funkcjonowania GK (ochrona granic i porządku publicznego, gospodarka komunalna, telekomunikacja). Co najmniej połowa obywateli GK uzyskała rosyjskie paszporty.

Grupa Mińska OBWE po 2020 r. straciła swoją rolę w procesie pokojowym, w który, niezależnie od siebie, zaangażowały się Rosja i UE. Rosja skupiła się na otwarciu regionalnych korytarzy transportowych, które umacniałyby jej pozycję jako ich gwaranta, tworząc w tym celu trójstronną grupę roboczą. UE włączyła się do mediacji w marcu br. – przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel doprowadził do powołania dwustronnej komisji ds. delimitacji granicy. Oba formaty jak dotąd nie doprowadziły do znaczących postępów w procesie pokojowym.

Azerbejdżan pozoruje gotowość do zawarcia układu pokojowego z Armenią, wykorzystując swoją silniejszą pozycję w konflikcie. Nie wyraża przy tym zgody na przywrócenie mandatu Grupy Mińskiej. Azerbejdżan stawia Armenii następujące warunki: uzyskanie eksterytorialnego korytarza do Nachiczewanu przez terytorium Armenii w wyznaczonym przez Azerbejdżan odcinku (przy południowej granicy z Iranem), delimitacja granic w oparciu o korzystne dla Azerbejdżanu mapy (istnieją ich różne wersje), wycofanie sił zbrojnych Armenii z GK i docelowe przejęcie kontroli nad całością GK. Postulaty te prawdopodobnie były podstawą azerskiej propozycji normalizacji wzajemnych relacji, wyrażonej w tzw. pięciu punktach ministra spraw zagranicznych Dżejhuna Bajramowa z marca br. (ich treść nie została opublikowana).

Równolegle do negocjacji Azerbejdżan utrzymuje wobec Armenii presję militarną, której granice są wyznaczane przez działania rozjemcze rosyjskiego kontyngentu w GK. Azerbejdżan, poprzez regularne inicjowanie incydentów zbrojnych, liczy na uzyskanie ustępstw politycznych ze strony Armenii oraz utrzymuje wojenną mobilizację własnego społeczeństwa.

Premier Armenii Nikol Paszynian wyraził bezprecedensową gotowość do ustępstw – m.in. poprzez przekazanie większości map zaminowania terenów odzyskanych przez Azerbejdżan czy rozpoczęcie wycofywania sił zbrojnych Armenii z GK. Warunkami Armenii są uwolnienie przez Azerbejdżan wszystkich przetrzymywanych jeńców, zagwarantowanie praw Ormianom zamieszkującym GK i wyrzeczenie się przez Azerbejdżan roszczeń wobec terytorium Armenii. Ormiański rząd nie zgadza się przy tym na azerską propozycję sposobu delimitacji granic i otwarcia korytarzy transportowych – m.in. korytarz do Nachiczewanu miałby być objęty nadzorem Ormian w zakresie kontroli paszportowych czy ceł i przebiegać w głębi terytorium Armenii, a nie przy granicy z Iranem, jak domaga się Azerbejdżan. Te postulaty były prawdopodobnie podstawą kontrpropozycji ormiańskiego ministra spraw zagranicznych (tzw. sześć punktów Ararata Mirzojana z 5 maja br.) wobec pięciu punktów Bajramowa. Armenia opowiada się przy tym za wznowieniem prac Grupy Mińskiej i przywrócenia jej mandatu jako głównego forum negocjacji.

Gotowość do ustępstw wobec Azerbejdżanu i prowadzona równolegle próba normalizacji z Turcją wywołują protesty i krytykę Paszyniana ze strony opozycji, skupionej wokół tzw. klanu karabaskiego i diaspory, a także napięcia w ramach elity rządzącej (był to jeden z powodów rezygnacji z urzędu prezydenta Armena Sarkisjana w lutym br.). Ich zdaniem Paszynian dąży de facto do rezygnacji z ormiańskiej kontroli nad GK, chcąc zagwarantować bezpieczeństwo terytorium Armenii, co jest przez jego przeciwników oceniane jako zdrada stanu.

Rosja pozostaje gwarantem bezpieczeństwa Armenii i po 2020 r. zwiększyła swoją obecność wojskową w tym państwie, wzmacniając kontyngent bazy wojskowej w Giumri oraz dyslokując żołnierzy do garnizonów w prowincji Sjunik, najbardziej narażonej na azerskie ataki. Jednocześnie Rosja skonsolidowała kontrolę nad GK, tworząc instrumenty do zagwarantowania swojej obecności wojskowej także po wygaśnięciu mandatu sił pokojowych w 2025 r. (m.in. poprzez proces paszportyzacji). Rozpoczęcie wojny na Ukrainie w lutym br. wymusiło jednak na Rosji taktyczną koordynację działań z Azerbejdżanem, w celu zabezpieczenia wpływów w GK. Dotyczyła tego prawdopodobnie wizyta prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Alijewa 22 lutego br. w Moskwie, w przededniu rosyjskiej agresji wobec Ukrainy. Rosyjskie siły pokojowe w praktyce zwiększyły margines tolerowanych działań strony azerskiej. W konsekwencji Rosja wykorzystuje działania Azerów do podkreślenia swojej roli mediatora i rozjemcy w GK.

Turcja pozostaje najważniejszym sojusznikiem politycznym i wojskowym Azerbejdżanu. Jednak od 2021 r. prowadzi samodzielną próbę normalizacji relacji z Armenią, uzależniając jej powodzenie od ormiańskich ustępstw wobec Azerbejdżanu. Turcja chce w ten sposób zarówno wzmocnić azerską presję wobec Armenii, jak i skonsolidować swoje wpływy na Kaukazie Płd., domagając się otwarcia przez Armenię korytarza Azerbejdżan–Nachiczewan na warunkach strony azerskiej, co gwarantowałoby jej uzyskanie lądowego połączenia transportowego z Azerbejdżanem.

pism.pl

Serbia zintensyfikowała współpracę z NATO po oświadczeniu rosyjskiego ambasadora, że utworzenie rosyjskiej bazy wojskowej w republice znajduje się na "liście interesów" Moskwy. Jak podaje Kommiersant, powołując się na źródła w Belgradzie, serbskie wojsko zwiększa swoje zaangażowanie we współpracę z USA w bazie wojskowej "Jug" koło Bujanovaca na południu kraju. Prezydent Vučić jednocześnie podkreśla, że jego kraj "nie będzie się wstydził więzi z Rosją".

Informacje te potwierdził szef amerykańskiego Biura Współpracy Obronnej (Office for Defence Cooperation, ODC) Alexandro Pedraza, który koordynuje współpracę serbskiej armii z Pentagonem. Według niego Waszyngton i Belgrad planują rozwój bazy południowej jako "głównego ośrodka szkolenia serbskiej armii według standardów NATO oraz szkolenia serbskich jednostek specjalnych do operacji pokojowych".

W ubiegłym tygodniu prezydent Serbii Aleksandar Vučić powiedział, że republika nie będzie gościć baz wojskowych innych państw.

— Serbia nie potrzebuje niczyich baz wojskowych, Serbia zachowa neutralność militarną, sama wzmocni swoją armię, Serbia zadba o swój naród i będzie wystarczająco silna, by być samodzielna — mówił Vučić.

Wypowiedź Vučića pojawiła się trzy dni po tym, jak rosyjski ambasador w Belgradzie Aleksander Bocan-Charczenko zasugerował możliwość utworzenia rosyjskiej bazy wojskowej w republice. Nazwał to "sprawą interesującą" dla Moskwy, zaznaczając jednak, że utworzenie baz pozostaje "suwerenną sprawą" władz serbskich.

Choć Vučić wyraźnie odrzucił taką możliwość, podkreślił, że kraj "nie będzie się wstydził więzi z Rosją", a także z Chinami, USA i UE.

Wcześniej prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko powiedział, że "Serbia chciałaby siedzieć na trzech krzesłach: UE, USA, Rosja — ale już nie będzie mogła". W Belgradzie słowa te zostały zinterpretowane jako żądanie opowiedzenia się po stronie Moskwy, wyrażone przez Kreml za pośrednictwem białoruskiego sojusznika.

(...)

Serbia jest uważnie obserwowana przez Zachód, ponieważ tworzy nowy rząd i decyduje, czy przyłączyć się do sankcji przeciwko Rosji. Jednocześnie Vučić nie chce psuć stosunków z Moskwą, gdyż ta "dostarcza Serbii najtańszy gaz w Europie i wspiera ją w sprawie Kosowa".

onet.pl/The Moscow Times