czwartek, 14 listopada 2024



Siły rosyjskie nadal w dużym stopniu polegają na odnowionych czołgach i pojazdach opancerzonych wyciągniętych z magazynów, aby zastąpić pojazdy utracone podczas trwających działań bojowych, ale prawdopodobnie nie będą w stanie utrzymać tych strat w dłuższej perspektywie. Ekspert ukraińskiego Centrum Strategii Obronnych Viktor Kevlyuk oświadczył 13 listopada, że ​​siły rosyjskie nadal produkują i odnawiają około 150 do 160 nowych czołgów miesięcznie — około 1920 czołgów rocznie — mniej więcej tyle, ile wynosi obecna szybkość wymiany rosyjskich pojazdów. [79] Holenderski projekt open source Oryx poinformował, że siły rosyjskie straciły około 3558 czołgów od rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji w 2022 r. Kevlyuk stwierdził, że około 30 procent wszystkich rosyjskich czołgów produkowanych rocznie (czyli około 567 z łącznej liczby 1344 czołgów produkowanych rocznie) to czołgi nowo wyprodukowane, a siły rosyjskie wycofują pozostałe 70 procent z magazynów, zauważając, że ostatnie szacunki brytyjskiego wywiadu sugerują, że Rosja wyczerpie swoje zapasy czołgów i opancerzonych wozów bojowych do jesieni 2025 r., jeśli będzie nadal wycofywać te pojazdy z magazynów w tym tempie. Brytyjski Międzynarodowy Instytut Studiów Strategicznych (IISS) ocenił w lutym 2024 r., że siły rosyjskie prawdopodobnie będą w stanie wytrzymać około 3000 rocznych strat pojazdów przez co najmniej kolejne dwa lub trzy lata, reaktywując pojazdy z magazynów.  Ukraiński obserwator wojskowy Kostiantyn Maszowec ocenił wcześniej, że rosyjska baza przemysłu obronnego (DIB) może wyprodukować około 250–300 nowych czołgów i naprawić dodatkowe 250–300 czołgów rocznie. 

understandingwar.org


Marta Roels, Business Insider Polska: Kraje nordyckie są uważane za wzór sukcesu społecznego i gospodarczego. Które aspekty tej narracji uważa pan za błędne lub przesadzone?

Dr Tom G. Palmer: Rzeczywiście to kraje odnoszące sukcesy. Pierwszym mitem jest jednak socjalizm. Czasami mówi się na przykład, że Dania jest krajem socjalistycznym. Twierdzą tak politycy pokroju Berniego Sandersa. Duński premier w słynnej odpowiedzi na to zaprzeczył, ponieważ Duńczycy cieszą się gospodarką rynkową opartą na dobrowolnej wymianie i własności środków produkcji. Mają państwo transferowe, ale gospodarka jest mniej socjalistyczna niż w USA, jeśli spojrzeć na własność państwową. Co więcej, ochrona praw własności jest silniejsza niż w wielu innych krajach. Prywatna gospodarka rynkowa generuje ich bogactwo. To po pierwsze.

Drugą kwestią jest to, że choć państwo nakłada podatki i prowadzi redystrybucję poprzez świadczenie usług, opiekę medyczną, edukację itp., to polityka państw skandynawskich nie jest tak hojna, jak sądzi wiele osób z zewnątrz, ponieważ postrzeganie ich przez wielu ludzi jest zakorzenione w latach 70. i wczesnych 80. ubiegłego wieku, kiedy to państwo socjalne zostało znacznie rozbudowane, zwłaszcza w Szwecji. Doprowadziło to jednak do sporego kryzysu w kraju, a wydatki zostały drastycznie ograniczone.

Trzecią kwestią jest to, że państwa opiekuńcze nie są finansowane z podatków od najbogatszych czy miliarderów, ale z podatków od osób pracujących. W przeciwnym razie liczby się nie sumują. Wreszcie z powodu kryzysów w państwach dobrobytu przesunęły się one w kierunku systemów, które są mniej ekspansywne i bardziej zorientowane na swobodę wyboru usług bez monopolizacji państwa. Dotacje można przekazywać różnym usługodawcom. To nie jest monopolistyczny system państwowy, ale z jakiegoś powodu wiele osób postrzega kraje nordyckie jako małe Związki Radzieckie. Tak nie jest. To silne, wolnorynkowe gospodarki.

15 listopada swoją premierę w Polsce będzie miała pana książka "Być wolnym. Jak zachować kontrolę nad swoim życiem w państwie opiekuńczym?". Twierdzi pan, że samokontrola jest lepsza niż kontrola państwa. Wśród czynników, które doprowadziły kraje nordyckie do sukcesu, są wysoka etyka pracy, zaufanie społeczne i podejście, w którym nie chce się nadużywać systemu. Pana zdaniem system ten jednak obecnie zawodzi – jak można to wyjaśnić?

Zawodzi to zbyt mocne słowo, ale widzimy zdecydowane podkopywanie fundamentów dobrobytu. Niedawno ukazała się bardzo ważna książka, której współautorami są Nima Sanandaji i Gabriel Heller-Sahlgren. Przyglądają się w niej wpływowi zasiłków i podatków na zachowanie. Państwo opiekuńcze doprowadziło do załamania norm moralnych – liczba osób skłonnych do oszukiwania systemu wzrosła, zmniejszając zaufanie społeczne. Wiele osób uważa, że akceptowalne jest otrzymywanie świadczeń, do których nie jest się uprawnionym oraz uchylanie się od płacenia podatków, które finansują te świadczenia. W badaniu przyjrzano się wpływowi państwa opiekuńczego na zaufanie społeczne – jeden z fundamentów dobrobytu. Wraz ze wzrostem świadczeń i podatków coraz mniej osób zgadzało się, że oszukiwanie nie jest w porządku. W ostatnich latach nastąpiła niewielka poprawa norm moralnych, które są skorelowane z dwiema rzeczami: workfare, co oznacza system, w którym za otrzymywane świadczenia trzeba wykonywać jakąś pracę oraz zmniejszenie ogólnego obciążenia podatkowego. Kiedy ludzie otrzymują więcej za swoją pracę, a motywacja do korzystania z zasiłków jest mniejsza, zmniejsza się liczba oszustw.

Jest w tym ważna lekcja. Świadczenia państwowe mogą podważyć fundamenty dobrobytu i źródła bogactwa państwa do redystrybucji. Tak więc kraje skandynawskie są dla nas nauką o tym, jak generować dobrobyt i jakie jest niebezpieczeństwo podważenia zaufania społecznego i etyki pracy, jeśli świadczenia są zbyt łatwe, a podatki zbyt wysokie.

businessinsider.com.pl