Marta Roels, Business Insider Polska: Kraje nordyckie są uważane za wzór sukcesu społecznego i gospodarczego. Które aspekty tej narracji uważa pan za błędne lub przesadzone?
Dr Tom G. Palmer: Rzeczywiście to kraje odnoszące sukcesy. Pierwszym mitem jest jednak socjalizm. Czasami mówi się na przykład, że Dania jest krajem socjalistycznym. Twierdzą tak politycy pokroju Berniego Sandersa. Duński premier w słynnej odpowiedzi na to zaprzeczył, ponieważ Duńczycy cieszą się gospodarką rynkową opartą na dobrowolnej wymianie i własności środków produkcji. Mają państwo transferowe, ale gospodarka jest mniej socjalistyczna niż w USA, jeśli spojrzeć na własność państwową. Co więcej, ochrona praw własności jest silniejsza niż w wielu innych krajach. Prywatna gospodarka rynkowa generuje ich bogactwo. To po pierwsze.
Drugą kwestią jest to, że choć państwo nakłada podatki i prowadzi redystrybucję poprzez świadczenie usług, opiekę medyczną, edukację itp., to polityka państw skandynawskich nie jest tak hojna, jak sądzi wiele osób z zewnątrz, ponieważ postrzeganie ich przez wielu ludzi jest zakorzenione w latach 70. i wczesnych 80. ubiegłego wieku, kiedy to państwo socjalne zostało znacznie rozbudowane, zwłaszcza w Szwecji. Doprowadziło to jednak do sporego kryzysu w kraju, a wydatki zostały drastycznie ograniczone.
Trzecią kwestią jest to, że państwa opiekuńcze nie są finansowane z podatków od najbogatszych czy miliarderów, ale z podatków od osób pracujących. W przeciwnym razie liczby się nie sumują. Wreszcie z powodu kryzysów w państwach dobrobytu przesunęły się one w kierunku systemów, które są mniej ekspansywne i bardziej zorientowane na swobodę wyboru usług bez monopolizacji państwa. Dotacje można przekazywać różnym usługodawcom. To nie jest monopolistyczny system państwowy, ale z jakiegoś powodu wiele osób postrzega kraje nordyckie jako małe Związki Radzieckie. Tak nie jest. To silne, wolnorynkowe gospodarki.
15 listopada swoją premierę w Polsce będzie miała pana książka "Być wolnym. Jak zachować kontrolę nad swoim życiem w państwie opiekuńczym?". Twierdzi pan, że samokontrola jest lepsza niż kontrola państwa. Wśród czynników, które doprowadziły kraje nordyckie do sukcesu, są wysoka etyka pracy, zaufanie społeczne i podejście, w którym nie chce się nadużywać systemu. Pana zdaniem system ten jednak obecnie zawodzi – jak można to wyjaśnić?
Zawodzi to zbyt mocne słowo, ale widzimy zdecydowane podkopywanie fundamentów dobrobytu. Niedawno ukazała się bardzo ważna książka, której współautorami są Nima Sanandaji i Gabriel Heller-Sahlgren. Przyglądają się w niej wpływowi zasiłków i podatków na zachowanie. Państwo opiekuńcze doprowadziło do załamania norm moralnych – liczba osób skłonnych do oszukiwania systemu wzrosła, zmniejszając zaufanie społeczne. Wiele osób uważa, że akceptowalne jest otrzymywanie świadczeń, do których nie jest się uprawnionym oraz uchylanie się od płacenia podatków, które finansują te świadczenia. W badaniu przyjrzano się wpływowi państwa opiekuńczego na zaufanie społeczne – jeden z fundamentów dobrobytu. Wraz ze wzrostem świadczeń i podatków coraz mniej osób zgadzało się, że oszukiwanie nie jest w porządku. W ostatnich latach nastąpiła niewielka poprawa norm moralnych, które są skorelowane z dwiema rzeczami: workfare, co oznacza system, w którym za otrzymywane świadczenia trzeba wykonywać jakąś pracę oraz zmniejszenie ogólnego obciążenia podatkowego. Kiedy ludzie otrzymują więcej za swoją pracę, a motywacja do korzystania z zasiłków jest mniejsza, zmniejsza się liczba oszustw.
Jest w tym ważna lekcja. Świadczenia państwowe mogą podważyć fundamenty dobrobytu i źródła bogactwa państwa do redystrybucji. Tak więc kraje skandynawskie są dla nas nauką o tym, jak generować dobrobyt i jakie jest niebezpieczeństwo podważenia zaufania społecznego i etyki pracy, jeśli świadczenia są zbyt łatwe, a podatki zbyt wysokie.
businessinsider.com.pl