środa, 27 grudnia 2023



Tym co Ukraińcy zużywają w największej ilości na froncie w atakach kamikaze są kwadrokoptery. Są to najczęściej drony klasy FPV (first person view), a więc z widokiem z perspektywy pierwszej osoby. Oznacza to, że pilot widzi to, co widzi dron. Pomagają w tym specjalne gogle oraz kamera, jaka znajduje się na bezzałogowcu. Obraz z tej kamery jest podłączony do nadajnika wideo i jest bezprzewodowo przekazywany do operatora poprzez specjalne okulary.

Ukraińcy po mistrzowsku opanowali wykorzystanie tego rodzaju uzbrojenia. Opracowali przy tym nie tylko własną taktykę, ale przede wszystkim system jego pozyskiwania w ilości, która zapewnia im atakowanie nawet najmniejszych celów, takich jak stanowiska ogniowe, czy nawet pojedynczy żołnierze. O ile więc wlatujące do armeńskich ziemianek i okopów azerskie drony kamikaze w czasie wojny w Górskim Karabachu było czymś wyjątkowym, to na wojnie w Ukrainie są zjawiskiem codziennym, wywołując strach u żołnierzy rosyjskich

Dla zabezpieczenia odpowiedniej ilości kwadrokopterów kamikaze Ukraińcy stosują dwa sposoby. Albo kupują rozwiązania komercyjne – np. w ramach zbiórek pieniędzy w innych państwach, albo produkują własne rozwiązania zgodnie z zasadą – im  taniej tym lepiej. W pierwszym przypadku wykorzystuje się dostępne na rynku drony ze składanymi ramionami oraz z częściami produkowanymi bardzo często w Chinach. Liczba kupowanych w ten sposób kwadrokopterów jest ogromna.

(...)

W drugim przypadku stosuje się już projekty ukraińskie, charakteryzujące się z zasady maksymalnym uproszczeniem konstrukcji. Ukraińcy wyrzucili wszystko co nie jest niezbędne z budowanych przez siebie kwadrokopterów. Widać to bardzo dobrze w przypadku produkowanych masowo dronów Wild Hornet. Są one składane z jednolitego szkieletu z tworzyw sztucznych wyglądającego tak jak rozłożone komercyjne kwadrokoptery, z tą różnicą, że wszystko co jest później dokładane jest odkryte.

Do tego szkieletu są więc przykręcane z zewnątrz przewody, dokładane silniki ze śmigłami (już produkowane masowo na Ukrainie), prosta, nieruchoma kamerka komputerowa  (która w Internecie może kosztować nawet kilkanaście złotych), gotowe moduły sterowania, kontroli lotu i łączności, antena oraz zabezpieczone jest miejsce do podczepienia taśmami lub opaskami źródła zasilania oraz ładunku bojowego.

Zasadą jest wykorzystanie charakterystycznych, tanich akumulatorów (przyczepiane paskami przed startem), które wystarczają tak naprawdę jedynie na dolot do celu (co bardzo często widać po komunikacie ukazującym się na ekranie operatora - „low battery”). Nie ma więc potrzeby wprowadzania warunku wielokrotnego ładowania bez utraty pojemności. Ukraińcy prawdopodobnie ustandaryzowali ich wielkość oraz sposób łączenia z dronem (poprzez odpowiednie wiązki przewodów ze złączem), dzięki czemu te same bloki zasilania można wkładać do różnych kwadrokopterów.

Zaprojektowane według tych zasad drony Wild Hornet, są na masową skalę produkowane w niewielkich warsztatach, przez co nie ma zagrożenia, by jednym uderzeniem przerwać ich dostawy do jednostek walczących na froncie. (...)

Innym przykładem jeszcze prostszego i tańszego rozwiązania jest kwadrokopter firmy Terminal Autonomy AQV Scalpel, najlepszy przykład prostoty i użyteczności. Na jego pokładzie znajduje się bowiem to, co jest niezbędne i jak najtańsze. Oczywiście nie ma w nim składanych ramion, ale stała rama wykonana z ceowników i prostokątnego kawałka blachy. Do tego dołożone są cztery nóżki które są po prostu przyczepione nitami i przez to nie są składane w locie. Wszystkie te elementy są najprawdopodobniej wykonane z aluminium.

Taki „siermiężny” kwadrokopter ma maksymalną masę startową 5 kg i może przenosić ładunek o wadze 2,5kg (a więc podczepia się pod niego tyle, ile sam waży). Scalpel porusza się z maksymalną prędkością 45 km/h w promieniu 10 km przebywając w powietrzu tylko 12 minut. Nie jest to więc amunicja krążąca, wyczekująca na pojawienie się celu, ale środek niszczenia obiektów wykrytych przez inne drony rozpoznawcze w ściśle określonym rejonie.

(...)

System łączności i transmisji danych w tego rodzaju systemach jest najczęściej bardzo prosty i prawdopodobnie nie zabezpiecza on dronów przed zakłóceniami stawianymi przez Rosjan z jammerów montowanych powszechnie na pojazdach. Taktyka prowadzenia przez Ukraińców ataku nie przeszkadza im jednak w trafieniu w cel, nawet jeżeli operatorzy tracą obraz celu tuż przed jego trafieniem.

Niekiedy wymaga to powtórzenia nalotu, jednak w przypadku kwadrokopterów jest to stosunkowo proste i szybkie. Dron przy nawrocie nie odlatuje bowiem tak daleko jak bezzałogowe samoloty kamikaze. Dodatkowo operatorzy nabrali już takiego doświadczenia, że potrafią kontynuować atak, nawet wtedy, gdy w ostatniej fazie tracą obraz lub jest on zakłócany. Skuteczność tego rodzaju uderzeń jest zresztą sprawdzana, ponieważ atak dronów kamikaze jest najczęściej koordynowany przez inny bezzałogowiec rozpoznawczy. To on odszukuje cele i nakierowuje na nie operatora bojowego kwadrokoptera.

Koszt dronów kamikaze jest przy tym tak mały, że Ukraińcy potrafią atakować ten sam cel kilkakrotnie, jeżeli wcześniejsze trafienia nie przyniosły pożądanych skutków. Oznacza to, że operatorzy działają w grupach, w których każdy ma określone zadanie z oceną sytuacji włącznie. Jest to konieczne ponieważ odseparowani goglami od świata ukraińscy żołnierze muszą cały czas czuć się bezpieczni.

Coraz bardziej skuteczne stają się również ładunki wybuchowe mocowane do dronów kamikaze. Początkowo do zwalczania pojazdów wykorzystywano głównie części wybuchowe granatników rodziny RPG. Są one mocowane zwykłymi, plastykowymi opaskami kablowymi, ponieważ w przypadku dronów kamikaze nie ma konieczności wyczepiania ładunku wybuchowego.

Pomysłowość i zaradność Ukraińców zaskakuje wszystkich, ponieważ nawet w przypadku braku „specjalistycznych” opasek do mocowania ładunków bojowych stosuje się zwykłą taśmę pakową, którą w normalnych czasach zabezpiecza się paczki. Ukraińskim żołnierzom to jednak nie przeszkadza i nikt nie przejmuje się wyglądem. Byle ładunek został dostarczony do wykrytego obiektu i go zniszczył.

Tego rodzaju ładunki okazały się one na tyle skuteczne, że tanie kwadrokoptery zaczęły także zwalczać poruszające się transportery i czołgi, w tym pojazdy wyposażone w nadajniki zakłóceń. Stuprocentową skuteczność uzyskiwano natomiast przy atakowaniu słabo chronionych, holowanych systemów artyleryjskich oraz wyrzutni rakietowych, wypełnionych amunicją.

(...)

Czy ktoś wreszcie w NATO przyjmie do wiadomości, że w okresie nasilonych ataków rosyjskich 4-11 września 2023 roku na wschodzie Ukrainy, drony były odpowiedzialne za 25% całego sprzętu wojskowego utraconego przez Rosję podczas starć, w tym za zniszczenie 42% czołgów i 47? pojazdów opancerzonych. Czy ktoś przeczyta ukraińskie analizy, opublikowane np. przez „Forbes Ukraine”  z których wyraźnie wynika, że „małe, dostępne na rynku drony są zdecydowanie najbardziej opłacalną bronią do niszczenia sprzętu i personelu wroga”.

Z szacunków opublikowanych przez dziennikarza Wołodymyra Dacenkę wynika np. że dron kamikaze FPV jest do 30 razy bardziej opłacalny w niszczeniu pojazdów opancerzonych niż artylerii i daje co najmniej 175-krotne przebicie porównując koszt dronu w porównaniu z wartością zniszczonego sprzętu. Ale muszą być to tanie systemy bezzałogowe, wprowadzane masowo. Ukraiński dowódca dronów Jurij Kasjanow ujawnił w wywiadzie dla BBC, że siły zbrojne Ukrainy potrzebują miesięcznie 25 000 dronów taktycznych.

defence24.pl