W listopadzie /2022 - red./ portal The Bell ujawnił jednak, że założycielem Rybara jest 31-letni tłumacz wojskowy, Michaił Zwinczuk. Wcześniej był pracownik służby prasowej rosyjskiego Ministerstwa Obrony. Jego najbliższym współpracownikiem miał być Denis Szczukin, programista z Moskwy.
W tym czasie między prokremlowskimi blogerami wojskowymi a zwierzchnikiem sił zbrojnych generałem Walerijem Gierasimowem doszło do otwartego konfliktu. Gierasimow był wściekły, bo korespondenci krytykowali ruchy armii. Choć współpraca między nimi a Ministerstwem Obrony była regularna, blogerzy pozwolili sobie na niezależność wobec przekazów z armii.
W efekcie Gierasimow zwrócił się do Roskomnadzoru (Federalna Służba ds. Nadzoru w Sferze Łączności, Technologii Informacyjnych i Komunikacji Masowej) z oficjalnym żądaniem sprawdzenia wpisów dziewięciu korespondentów wojskowych. Urzędnicy mieli się im przyjrzeć pod kątem „dyskredytowania” Sił Zbrojnych FR. Gdyby udowodniono im winę, groziłoby im nawet więzienie.
W oświadczeniu Gierasimow wskazał, kogo należy monitorować. Wymieniono: Igora Striełkowa, Siemiona Pegowa (kanał WarGonzo), Jurija Podolaka, Vladlena Tatarskiego, Siergieja Mardana, Igora Dimitriewa, Kristinę Potupczik, oraz autorów kanałów GreyZone i Rybar.
Blogerzy odebrali to jako niezasłużony atak, nie pierwszy zresztą, bo spór nabrzmiewał przynajmniej od września. Jednym ze skutków wszystkich tych zdarzeń było ujawnienie się Zwinczuka. Przyznał, że to on stoi za kanałem Rybar, a nawet udzielił wywiadu prywatnej rosyjskiej telewizji RTVI.
Dość szczegółowo opisał, jak funkcjonuje cały projekt. Jego słowa (nawet gdy zachowamy do nich dystans, Zwinczuk na pewno nie mówi pełnej prawdy o swojej działalności) dają znaczący wgląd w mechanizmy rosyjskiej wojny informacyjnej.
Przede wszystkim stwierdzenie, że Zwinczuk to były tłumacz wojskowy, w żadnej mierze nie oddaje jego przeszłości. To zawodowy oficer. Ukończył Akademię Wojskową Ministerstwa Obrony FR, a potem trafił do służb specjalnych. Był dowódcą grupy wywiadowczej. Potem, jak to opisał, zajmował się „pracą informacyjną i analityczną”. Może to oznaczać, że pracował także dla rosyjskiego wywiadu. Oficjalnie jako tłumacz służył w Syrii. Następnie pracował w służbach prasowych ministerstwa obrony. W 2019 roku miał przejść na emeryturę wojskową. I, jak zapewnia, wtedy właśnie rozpoczął „samodzielną” działalność informacyjna. Jednak „Rybara” założył w 2018 roku, czyli gdy był jeszcze czynnym oficerem.
Zwinczuk przyznał również, że w latach 2020-2021 (a właściwie do rozpoczęcia wojny w Ukrainie, jak pokazują archiwa internetowe) był felietonista portalu RIA FAN, należącego do grupy Jewgienija Prigożina. Zapewnił przy tym, że pracował tam jako niezależny ekspert, który od czasu do czasu wysyłał do redakcji swoje teksty.
(...)
20 grudnia prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin wydał dekret, którym powołał „grupę roboczą do spraw zapewnienia interakcji między władzami publicznymi i organizacjami w kwestiach szkolenia mobilizacyjnego, ochrony socjalnej i prawnej obywateli Federacji Rosyjskiej, biorących udział w specjalnej operacji wojskowej oraz członków ich rodzin". W skład grupy weszli rosyjscy deputowani, wysocy urzędnicy i kilku „dziennikarzy”, zapewne rekrutujących się z grona najbardziej zaufanych. Wśród nich — Michaił Zwinczuk. Tym samym mit jego niezależności prysł bezpowrotnie.
oko.press