wtorek, 19 lipca 2022


„Coraz wyraźniej widać, jak niemiecki rząd od miesięcy okłamywał opinię publiczną na temat energii jądrowej" – napisał na Twitterze Simon Wakter, szwedzki inżynier jądrowy, który zaprezentował na swoich social mediach szereg materiałów wskazujących na to, że narracja Berlina ws. atomu mijała się z prawdą. Wakter zebrał wypowiedzi niemieckich polityków i energetyków z ostatnich miesięcy zestawiając je ze sobą. Rezultat jest uderzający: wszystko wskazuje na to, że niemiecki rząd wprowadził swoich obywateli w błąd w kwestii możliwego przedłużenia pracy elektrowni jądrowych, dążąc do zamknięcia jednostek bez względu na koszty i ryzyka.

W swoim wywodzie Wakter przytacza m.in. kluczowy argument niemieckiego rządu dot. paliwa jądrowego. Berlin twierdził, że przedłużenie pracy elektrowni jądrowych jest niemożliwe ze względu na brak zakontraktowanych dostaw prętów paliwowych. Jednakże, jak podaje Die Welt, w marcu 2022 roku odbyło się poufne spotkanie polityków koalicji rządzącej z przedstawicielami operatorów elektrowni jądrowych. Ci drudzy stwierdzili na nim, że są w stanie zorganizować dostawy w „rozsądnych terminach". Jednakże Berlin nie podjął żadnych działań w tym zakresie, idąc dalej w narrację o niemożności zapewnienia wkładu paliwowego. „Niemiecki rząd kłamie" – pisze wprost Wakter.

„Dokładnie 8 marca niemiecki rząd opublikował raport wyliczający powody, dla których elektrownie jądrowe nie mogą dłużej pracować. Jednakże w tym samym czasie rządzący spotykali się z przedstawicielami operatorów przemysłu jądrowego, którzy wskazywali rozwiązania dla stawianych przez raport zarzutów" – wskazuje inżynier.

Jako dodatkowy dowód wskazuje on wypowiedź rzecznika prasowego spółki Preussen Elektra, który mówi, że elektrownia jądrowa Isar, jedna z trzech ostatnich jednostek tego typu w Niemczech, może pracować po 31 grudnia 2022 roku – i to bez dodatkowych dostaw paliwa jądrowego. Argument Berlina w tym zakresie okazał się być zwykłym kłamstwem.

Wakter wskazuje też, że TÜV (Technischer Überwachungsverein), niemiecki podmiot świadcząca usługi dozoru technicznego, stwierdził, że możliwe jest dłuższe operowanie trzema pozostałymi elektrowniami jądrowymi, a także restart trzech elektrowni wyłączonych w roku 2021. „Z perspektywy technicznej, byłoby możliwe ponowne włączenie wygaszonych w grudniu 2021 roku trzech elektrowni jądrowych (...). TÜV może wykonać dla nich testy bezpieczeństwa po roku 2022" – wskazuje cytowane przez Waktera oświadczenie prasowe podmiotu. Z kolei dyrektor zarządzający TÜV, Joachim Buehler wskazuje, że niemieckie elektrownie jądrowe są w „doskonałym stanie technicznym".

Szwedzki inżynier przytacza też badania opinii publicznej z wiosny 2022 roku, które pokazują, że większość Niemców widzi energetykę jądrową jako część działań ukierunkowanych na wypełnienie celów klimatycznych UE. Taki pogląd wyraziło aż 65% ankietowanych.

Jak się zatem okazuje, kluczowe argumenty niemieckiego rządu dotyczące zamykania atomu (brak paliwa i sprzeciw społeczny) okazały się kłamstwami. Można zastanawiać się, dlaczego Berlin tak desperacko prze do wygaszenia tych jednostek – pomimo kryzysu energetycznego.

energetyka24.com

18 kwietnia klienci kilku rolniczych banków w chińskich prowincjach Henan i Anhui zostali pozbawieni dostępu do swoich oszczędności, które łącznie mogą wynosić nawet kilkadziesiąt miliardów yuanów. Według szacunków Sanlian Lifeweek, jednego z państwowych czasopism, poszkodowanych może być aż 400 tysięcy osób z całych Chin.

Za ten kryzys odpowiedzialna jest grupa przestępcza, która była w posiadaniu udziałów we wszystkich czterech henańskich bankach zamieszanych w aferę. Gang, w zmowie z pracownikami banków przyciągnął fundusze za pośrednictwem platform internetowych, oferując m.in. nawet dwukrotnie wyższe niż w banku centralnym odsetki na pięcioletniej lokacie, by następnie wyprowadzić zgromadzone środki w formie fikcyjnych pożyczek. Niektóre produkty oszczędnościowe były oferowane poprzez platformy powiązane z gigantami technologicznymi jak Baidu i JD.com.

Pod koniec maja odbyły się protesty przed oddziałem Chińskiej Komisji Regulacji Bankowości i Ubezpieczeń w stolicy prowincji, Zhengzhou. Brak postępów w tej sprawie spowodował, że około 1000 poszkodowanych deponentów zebrało się 10 lipca przed budynkiem Banku Ludowego Chin, aby ponownie zaprotestować. Zebrani zostali otoczeni przez policję, a wielu demonstrantów zostało pobitych przez anonimowych mężczyzn, ubranych jednolicie w białe koszule i czarne spodnie. Wkrótce wiele z osób obecnych na tym wydarzeniu odkryło, że ich aplikacja covidowa zmieniła kolor na czerwony, przyznawany osobom zarażonym lub tym, którzy mieli z nimi kontakt, co uniemożliwia im uczestnictwo w podobnych zgromadzeniach. 

W niedzielę Biuro Bezpieczeństwa Publicznego w Henan poinformowało, że aresztowało członków gangu oskarżonych o finansowe przestępstwo, w tym lidera grupy, który od 2011 r. kontrolował szereg banków rolniczych poprzez Henan New Fortune Group i inne firmy. Z kolei Chińska Komisja Regulacji Bankowości i Ubezpieczeń zapowiedziała, że klienci banków z depozytami o wartości do 50 tys. juanów zostaną spłaceni w pierwszej kolejności. Choć w Chinach depozyty są gwarantowane do 500 tys. juanów na deponenta w jednym banku, to nie zostało powiedziane, że banki rolnicze zostaną tym objęte. Co więcej, konta, które są podejrzane o udział w nielegalnych działaniach lub otrzymały wysokie odsetki z innych kanałów, nie otrzymają zwrotu utraconych środków.

Chińskie banki rolnicze są bardziej podatne na zagrożenia w czasie spowolnienia gospodarczego i formalnie mogą pozyskiwać depozyty jedynie od lokalnej bazy klientów. Jednak w ostatnich latach powszechna stała się współpraca z platformami internetowymi i pozyskiwanie środków z całego kraju, co zwiększa ryzyko w systemie finansowym. Zdaniem komentatorów, poszkodowani obywatele „postrzegają banki jako najbezpieczniejsze miejsce wsparte wiarygodnością kredytową państwa. Nieodpowiednie potraktowanie tej kwestii może spowodować niepokój społeczny i zagrozić stabilności". To jest ostatnia rzecz, jakiej partia chciałaby przed nadchodzącym jesienią XX kongresem, dlatego przewodniczący Xi obiecał wzmocnić nadzór nad systemem finansowym.

wnp.pl

15 lipca Michael Carpenter omówił raport ekspertów OBWE. Organizacja ta wysłała do Ukrainy zespół, który sprawdzał, czy podczas konfliktu z Rosją doszło do łamania praw człowieka. Była to druga taka misja.

Z raportu wynika m.in., że ataki na supermarkety, szpitale i szkoły, które przeprowadza Rosja, można uznać za zbrodnie wojenne. Eksperci wykazali, że Rosja złamała zapisy konwencji genewskich. Michael Carpenter poinformował, że z raportu wynika, iż "Federacja Rosyjska prawdopodobnie popełniła zbrodnie przeciwko ludzkości". Chodzi m.in. o celowe zabójstwa ludności cywilnej, porwania oraz umieszczanie Ukraińców w tzw. obozach filtracyjnych.

— Raport kataloguje również rosyjskie prowizoryczne komory tortur, a w szczególności podaje przykład jednej, która została stworzona w Buczy. Zacytuję bezpośrednio z raportu: "W komorze tej odkryto pięciu martwych mężczyzn ubranych w cywilne ubrania. Byli oni pokryci oparzeniami, siniakami i ranami. Również w innej wsi w rejonie Buczy w piwnicy odkryto 18 okaleczonych ciał zamordowanych mężczyzn, kobiet i dzieci: niektórym obcięto uszy, innym wyrwano zęby" — powiedział Carpenter, cytując dokument.

Raport wskazuje także, że rosyjskie oddziały w Buczy angażowały się w systematyczną grabież. Skradzione przedmioty były następnie wprowadzane do obrotu na Białorusi, gdzie sprzedawano m.in. pralki, zmywarki, lodówki, biżuterię, samochody, rowery, motocykle, naczynia, dywany, dzieła sztuki, zabawki i kosmetyki.

— W sprawozdaniu znajduje się część dotycząca wykorzystywania dzieci jako żywych tarcz, użycia broni masowej, niszczenia dóbr kultury i wiele innych — powiedział Michael Carpenter.

onet.pl/state.gov

Tajwanem interesuje się szereg globalnych korporacji ze względu na jego kluczowe znaczenie w produkcji półprzewodników i chipów. Jeden z amerykańskich scenariuszy na wypadek wojny zakłada zniszczenie fabryk strategicznych tych komponentów, w tym zakładów TSMC, co wiązałoby się również z globalnym kryzysem dostaw. Wśród planów znajduje się także natychmiastowa ewakuacja pracowników z wyspy. 

Dyrektor działu zajmującego się Indopacyfikiem w firmie Beacon Global Strategies podkreślił w rozmowie z Financial Times, że pracownicy coraz częściej otrzymują prośby o ocenę ryzyka związanego z sytuacją na Tajwanie. Globalne korporacje potrzebują nie tylko większej niż dotychczas liczby informacji, ale także wdrożenia strategii, przygotowania playbooków na wypadek inwazji i gier strategicznych pozwalających się lepiej przygotować na jej ewentualność. Dodatkowo, wzrasta zapotrzebowanie na bezpośrednie przekazywanie informacji dotyczących Tajwanu do dyrektorów naczelnych.

Największe zapotrzebowanie na ekspertyzę dotyczy oprócz wyżej wymienionych konfliktów, także przemian politycznych w Hongkongu po protestach i możliwości zbrojnego konfliktu na Morzu Południowochińskim. W pierwszym przypadku wyzwanie dotyczy przede wszystkim bezpieczeństwa pracowników w obliczu możliwości ekstradycji do Chin, a także szeroko rozumianego bezpieczeństwa finansowego związanego z transformacją Hongkongu w stronę de facto wcielenia do Chińskiej Republiki Ludowej. W drugim przypadku możliwości pojawienia się konfliktu mogłaby zagrozić stabilności łańcuchów dostaw, co stanowi istotne ryzyko dla globalnych korporacji.

Na marginesie warto również zaznaczyć, że liderzy z sektora cyberbezpieczeństwa, w tym choćby Mandiant przejęty w tym roku przez Google, posiadają działy zajmujące się wojną na Ukrainie. Z kolei japońskie korporacje, w tym IHI i Hitachi, zaczęły powoływać własne zespoły do analizy ryzyka geopolitycznego. Era kryzysów politycznych i gospodarczych niesie ze sobą potrzebę tworzenia nowego typu usług przede wszystkim w tych metropoliach, gdzie mieszczą się siedziby i zarządy globalnych korporacji. 

wnp.pl

Spotkanie rosyjskiego ministra obrony Siergieja Szojgu 18 lipca z dowódcą wschodniej grupy sił generałem porucznikiem Rustamem Muradowem potwierdza ocenę ISW, że Moskwa nie będzie traktować priorytetowo ataku w celu zajęcia Słowiańska na tym etapie operacji, ale skupi się na zajęciu Siwerska i Bachmutu. Rosyjskie Ministerstwo Obrony ogłosiło 18 lipca, że ​​Szojgu przeprowadził inspekcję wschodniego ugrupowania i polecił Muradowowi, aby priorytetowo potraktował zniszczenie ukraińskich rakiet dalekiego zasięgu i systemów artyleryjskich. Po raz pierwszy ISW zaobserwowała wyraźną wzmiankę o wschodnim ugrupowaniu sił działającym na Ukrainie w tej fazie wojny. Rosyjskie MON informowało wcześniej, że w zdobyciu obwodu ługańskiego wzięły udział siły centralne i południowe pod dowództwem generała pułkownika Aleksandra Łapina i generała armii Siergieja Surowikina. Wschodnia grupa sił prawdopodobnie składa się z elementów Rosyjskiego Wschodniego Okręgu Wojskowego (EMD), które były aktywne wzdłuż osi Izyum w obwodzie charkowskim. Nadal nie jest jasne, czy Muradov bezpośrednio kontroluje również operacje wokół Charkowa. Siły Muradowa operują w kierunku Izjum-Słowiańsk rzekomo w celu ostatecznego zajęcia samego Słowiańska, i warto zauważyć, że Szojgu nie polecił Muradowowi, aby w tym czasie priorytetowo traktował zajmowanie terenu wzdłuż tej osi. Muradow ma niższą rangę niż Łapin i Surowikin, co sugeruje, że Kreml uważa obszar izjumsko-słowiański za niższy priorytet niż zajmowanie terytorium w obwodzie donieckim w ramach szerszej kampanii w Donbasie. Kreml prawdopodobnie koncentruje zasoby wojskowe i przywódców wysokiego szczebla na lokalnych i dyskretnych zdobyczach wokół Siwerska i Bachmutu, pomimo wcześniejszych wezwań Szojgu do zintensyfikowania operacji na wszystkich osiach postępu. 

Prawdopodobne wysiłki rosyjskiego prezydenta Władimira Putina mające na celu ochronę Rosjan przed wysokim poziomem mobilizacji mogą wywołać opór w niektórych enklawach etnicznych, które wydają się nieproporcjonalnie ponosić ciężar wojny. Rosyjski kanał Telegram Rybar opublikował 18 lipca raport o ruchu Nowaja Tuwa – organizacji antywojennej złożonej z aktywistów z enklawy mniejszości etnicznej Tuwian. Rybar oskarżył ruch Nowaja Tuwa o rozpowszechnianie propagandy antywojennej i podżeganie do niezgody etnicznej w Federacji Rosyjskiej. Raport ten jest godny uwagi w kontekście niedawnego wzrostu formowania regionalnych batalionów ochotniczych przez Rosję, z których wiele znajduje się w odrębnych liniach etnicznych. ISW i inni już wcześniej zauważyli przewagę nieetnicznych rosyjskich batalionów walczących na Ukrainie, do których należą wojska z Czeczenii, Osetii Południowej, Tuwy, Tartarstanu, Baszkortostanu, Czuwaszji i innych. Wskaźniki te sugerują, że Putin może być niechętny do przeprowadzenia ogólnej mobilizacji po części ze względu na niechęć do mobilizacji dużej liczby etnicznych Rosjan. Post Rybara, a także poprzednie doniesienia o antywojennej grupie „Wolna Buriacja” wysuwają na pierwszy plan ryzyko, że widoczne pragnienie Putina, aby na tym etapie główny ciężar wojny ponosili nie-Rosjanie, może wywołać wewnętrzne napięcia w tych regionach.

understandingwar.org

7 lipca Bundestag przyjął, a dzień później Bundesrat zatwierdził ustawę o zapewnieniu zastępczych elektrowni w celu zmniejszenia zużycia gazu w sektorze elektroenergetycznym (Ersatzkraftwerkebereithaltungsgesetz). Bezpośrednim powodem przyjęcia regulacji jest ryzyko wystąpienia niedoboru tego surowca na rynku najbliższej zimy. Po pierwsze nowe przepisy umożliwiają przywrócenie do pełnej działalności rynkowej siłowni pozostających w rezerwie sieciowej (Netzreserve) i wykorzystujących paliwo inne niż gaz ziemny. Dotyczy to obiektów spalających węgiel kamienny (o łącznej mocy 4,3 GW) lub ropę (1,6 GW). Po drugie ustawa zawiesza wygaszanie elektrowni, które zgodnie z ustawą o odejściu od węgla z 2020 r. wytypowano do zamknięcia w 2022 lub 2023 r. (zob. raport OSW Niemieckie pożegnanie z węglem. Kolejny etap Energiewende). Obejmuje to bloki o łącznej mocy 2,6 GW – przeniesiono je do rezerwy sieciowej i, tak jak inne siłownie pozostające w tym mechanizmie, będą one mogły tymczasowo powrócić na rynek. Po trzecie odroczono wygaszenie znajdujących się w rezerwie bezpieczeństwa (Sicherheitsbereitschaft) obiektów na węgiel brunatny. Jednostki te (1,9 GW) trafią do nowego mechanizmu rezerwowego (Versorgunsreserve) i w razie potrzeby również będą mogły znaleźć się na rynku. Po czwarte dokument daje rządowi możliwość odgórnego redukowania lub zawieszania działalności elektrowni gazowych. Okres obowiązywania ustawy ograniczono do 31 marca 2024 r. Uruchomienie poszczególnych instrumentów musi poprzedzić wprowadzenie stanu alarmowego lub nadzwyczajnego w sektorze gazu (ten pierwszy obowiązuje w RFN od 23 czerwca – zob. Niemcy: stan alarmowy w sektorze gazu) oraz wydanie odpowiedniego rozporządzenia przez rząd. Ostateczna decyzja o opuszczeniu mechanizmu rezerwowego i powrocie elektrowni na rynek pozostaje natomiast w gestii poszczególnych operatorów. 13 lipca Federalne Ministerstwo Gospodarki i Ochrony Klimatu (BMWK) opublikowało stosowne rozporządzenie, które zezwala na powrót do 30 kwietnia 2023 r. na rynek siłowni pozostających w (poszerzonej) rezerwie sieciowej – od 14 lipca regularną produkcję mogą wznowić jednostki o łącznej mocy 8,5 GW, które w zdecydowanej większości wykorzystują węgiel kamienny. Jednocześnie BMWK powiadomiło, że przygotowywane są także zarządzenia dotyczące uruchomienia kolejnych instrumentów (w odniesieniu do elektrowni na węgiel brunatny oraz do redukcji użytkowania bloków gazowych).

Pod koniec procesu legislacyjnego do powyższego aktu w trybie nadzwyczajnym dołączono nowelizację ustawy o zapewnieniu bezpieczeństwa zaopatrzenia w energię, co daje rządowi RFN instrumenty ratowania pogrążonych w problemach finansowych spółek energetycznych. Nowe przepisy ułatwiają m.in. dokapitalizowanie lub przejmowanie udziałów firm zagrożonych bankructwem. Umożliwiają także nałożenie na konsumentów gazu specjalnej opłaty – wpływy z tego tytułu mogłyby posłużyć wyrównywaniu strat importerów gazu, którzy po odcięciu od dostaw z Rosji muszą skupować brakujący surowiec na giełdzie po aktualnych, wielokrotnie wyższych cenach, co generuje u nich wielomilionowe straty. Ze względu na najczęściej przywoływany przykład firmy, która zgłosiła się o pomoc finansową do rządu, nowe przepisy określa się mianem „Lex Uniper”.

Komentarz

Dążenie do zastępowania elektrowni gazowych jednostkami wykorzystującymi inne paliwo (głównie węgiel) wynika z konieczności ograniczania zużycia gazu w gospodarce i oszczędzania jego zasobów na zbliżający się sezon grzewczy. W związku z drastycznym obniżeniem przesyłu surowca z Rosji do RFN (od połowy czerwca o 60%, a od 11 lipca, wskutek prac konserwatorskich na gazociągu Nord Stream 1, do zera) i brakiem możliwości pełnej substytucji dostaw z tego kierunku z innych źródeł istnieje poważne ryzyko, że Niemcom nie uda się wypełnić magazynów przed zimą. Jeżeli tak się stanie, to w środku sezonu grzewczego RFN będą grozić niedobory surowca i konieczność jego reglamentacji. Zastąpienie siłowni gazowych innymi należy do najmniej inwazyjnych sposobów przeciwdziałania takiej sytuacji. Na produkcję energii elektrycznej przeznaczono w 2021 r. 12% zużytego w niemieckiej gospodarce gazu – błękitne paliwo odpowiadało wówczas za 15,4% wytwarzanego prądu. W pierwszej połowie 2022 r. udział gazu w produkcji prądu w RFN zmalał do 10% (przy ogólnym spadku konsumpcji o 15% względem 2021 r.), co wynika przede wszystkim z bardzo wysokich cen surowca na rynku i, w konsekwencji, niższej konkurencyjności bloków gazowych. Choć dalsza redukcja zużycia gazu w tym sektorze jest możliwa, to pełne zastąpienie surowca będzie nierealne, ponieważ zdecydowana większość bloków gazowych pracuje w kogeneracji i wytwarza również ciepło. Elektrociepłownie gazowe odpowiadają z kolei za blisko połowę generacji ciepła w RFN, a wiele z nich uznaje się za niezbędne do prawidłowego funkcjonowania systemu. BMWK szacuje, że dzięki wykorzystaniu bloków rezerwowych (głównie węglowych) w ciągu najbliższej zimy uda się dodatkowo zaoszczędzić do 10 TWh gazu (8% ubiegłorocznego zużycia w elektroenergetyce i 1% w całej gospodarce). Większy potencjał do redukcji zużycia istnieje w sektorach przemysłu i gospodarstw domowych, które odpowiadają łącznie za dwie trzecie konsumpcji błękitnego paliwa w Niemczech.

Renesans węgla ma mieć charakter tymczasowy – szacuje się, że zwiększone wykorzystywanie surowca w trybie nadzwyczajnym (ustawowym) będzie potrzebne maksymalnie do końca kolejnej zimy (2023/2024), czyli do czasu, kiedy pełną funkcjonalność osiągną planowane w Niemczech pływające terminale LNG (zob. Urodzaj na gazoporty. Awaryjna dywersyfikacja dostaw gazu w Niemczech). Wówczas – dzięki uzyskaniu zdolności do (niemal) pełnego zastąpienia importu rosyjskiego gazu – spodziewana jest także stabilizacja na rynku błękitnego paliwa. Oficjalnie rząd Olafa Scholza podkreśla, że nie rezygnuje z dążenia do odejścia od węgla „w najlepszym przypadku” do 2030 r., co zapowiedziano w umowie koalicyjnej. Deklaracja ta od początku miała jednak charakter jedynie polityczny i była szczególnie istotna dla Zielonych – kryzys gazowy sprawia zaś, że niewielkie już wcześniej szanse na urzeczywistnienie tego scenariusza drastycznie spadły. Niemniej w drugiej połowie lat dwudziestych należy się spodziewać powrotu do realizacji uprzednich planów dotyczących transformacji energetycznej, w tym przyspieszenia redukcji zużycia węgla w energetyce. Jej tempo będzie zależeć od szeregu czynników: przyrostu mocy zainstalowanych w OZE (celem jest osiągnięcie 80% ich udziału w zużyciu energii elektrycznej do 2030 r.), sytuacji na rynku gazu, wysokości cen uprawnień do emisji w EU ETS, wybudowania nowych mocy gazowych i sieci przesyłowych. Zgodnie z regulacjami ustawowymi ostatnie bloki węglowe będą musiały zostać wygaszone najpóźniej z końcem 2038 r., przy czym istnieje możliwość przyspieszenia ich wyłączenia o trzy lata.

Większość operatorów niemieckich elektrowni na węgiel kamienny (w tym najważniejsi – EnBW, Uniper i Steag) już zadeklarowała wykorzystanie potencjału swoich siłowni i przywrócenie ich jak najszybciej na rynek. Wskazują oni jednak na potencjalne problemy z dostępnością surowca oraz logistyką. Na skutek polityki odchodzenia od węgla, która w ostatnim czasie dotyczyła szczególnie segmentu węgla kamiennego (w latach 2020–2021 wygaszono bloki o łącznej mocy 4,7 GW), branża transportowa zredukowała zdolności dostarczania surowca zarówno drogą wodną (barkami Renem i Mozelą – dostawy ważne zwłaszcza dla elektrowni w południowo-zachodniej części kraju), jak i koleją. Dodatkowym zagrożeniem są ponadto prognozowane na lato upały i susze, które mogą doprowadzić do obniżenia poziomu rzek, co utrudni lub nawet uniemożliwi czasowo transport. Według niemieckiego Stowarzyszenia Importerów Węgla obecnie nie odnotowuje się natomiast problemów z zamówieniami na rynku globalnym – do głównych dostawców węgla kamiennego, alternatywnych względem Rosji, należą USA, RPA, Kolumbia, Indonezja i Australia. Od grudnia 2018 r. RFN nie wydobywa już rodzimego surowca.

Mimo wciąż trwającej debaty na temat odroczenia wygaszenia ostatnich trzech działających w Niemczech elektrowni jądrowych szanse na taką decyzję są niewielkie. Współrządzący liberałowie i znajdujący się w opozycji chadecy postulują przedłużenie ich pracy o trzy do pięciu lat lub co najmniej do końca najbliższej zimy (ustawową datą wyłączenia jest 31 grudnia 2022 r.), aby zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne RFN w najbardziej newralgicznym okresie. FDP i CDU/CSU reagują w ten sposób na zmianę nastrojów w społeczeństwie – wskutek kryzysu energetycznego zwolennicy energetyki jądrowej stanowią obecnie większość (w czerwcowym sondażu Deutschlandtrend – 61%). Zieloni i SPD zdecydowanie odrzucają jednak modyfikację dotychczasowej polityki, powołując się na opublikowaną na początku marca analizę rządową, zgodnie z którą koszty i ryzyka związane z przedłużeniem pracy reaktorów znacząco przewyższają potencjalne korzyści. Ponadto szczególnie dla Zielonych taki ruch stanowiłby podważenie ideologicznych korzeni partii. Czas gra na niekorzyść zwolenników energetyki jądrowej – im bliżej daty wygaszenia siłowni, tym trudniejsze i kosztowniejsze byłoby potencjalne wydłużenie ich działalności (zamówienie paliwa, zapewnienie personelu, uzyskanie zezwoleń, zmiany prawne). Ze strony operatorów elektrowni oraz przedstawicieli branży energetycznej płyną z kolei sprzeczne sygnały. Niektórzy z nich (np. PreussenElektra) wyrazili gotowość – przy przejęciu przez państwo kosztów i ryzyka – do dłuższego utrzymania funkcjonowania energetyki jądrowej, inni (np. RWE) uznają, że na zmianę polityki w tym zakresie jest już za późno.

osw.waw.pl