„Pocisków SAMP/T nigdy nie było za dużo. To kwestia tych systemów. Jesteśmy wdzięczni Włochom, jesteśmy wdzięczni Francji, ponieważ dali to, co mają w służbie. A to są złożone systemy. Są dobre, ale nie możemy powiedzieć, że są odpowiednikiem Patriota – są fajne, zestrzeliwują, ale nie wszystko, co zestrzeliwuje Patriot. Ale jesteśmy wdzięczni za te systemy. Nie chcę mówić, w jakich regionach, ale pomogły i pomagają” - Wołodymyr Zełenski, 15 marzec 2025 roku.
Tak naprawdę, Amerykanie mogą obecnie liczyć na sukces, powołując się jedynie na wysokie oceny, jakie system Patriot otrzymuje od ukraińskich sił zbrojnych. Jak się jednak okazuje, system SAMP/T (jedna bateria) jest również wykorzystywany na Ukrainie i nie odstaje on możliwościami bojowymi od swojego amerykańskiego odpowiednika. Poza tym, że jest go niewątpliwie mniej. Za jego największą wadę uważa się więc zbyt małą ilość pocisków, jaką można było dostarczyć ukraińskim siłom zbrojnym, przez co ich zapas bardzo szybko się wyczerpuje.
Potwierdził to nawet sam ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski. Został on bowiem poproszony o skomentowanie doniesień medialnych, według których Ukrainie praktycznie skończyły się rakiety SAMP/T. Prezydent Zełeński tego nie potwierdził, ujawniając jednak, że dostarczony przez Francuzów i Włochów system sprawdza się w działaniu, chociaż nie przeciwko wszystkim rodzajom celów, jakie zwalcza Patriot. I jest to prawda, ponieważ Ukraińcy otrzymali baterie pierwszych serii z podstawową wersją rakiet Aster-30.
Teraz próbują to wykorzystać Amerykanie wskazując na ograniczenia baterii SAMP/T w czasie walk na Ukrainie (np. w publikacji w „Wall Street Journal”), w tym na brak możliwości zwalczania rakiet balistycznych (np. typu Iskander-M). Nie potwierdzili tego sami Ukraińcy nieoficjalnie potwierdzając, że rakiety Aster-30 sprawdzały się również w odniesieniu do takich celów. Przyznano jednak, że są pewne ograniczenia wynikające z działania radaru kierowania ogniem Arabel.
Problem Amerykanów jest w tym, że konsorcjum EUROSAM oferuje Danii najnowszą wersję systemu SAMP/T, z nowymi pociskami Aster-30 oraz najnowszy radar Ground Fire 300 (lub Leonardo Kronos GMHP - Grand Mobile High Power), zdolny już bez problemu do wykrywania i naprowadzania pocisków przeciwlotniczych na rakiety balistyczne i hipersoniczne. Zestawy europejskie będą więc robiły to samo, co amerykański Patriot. A przy ich kupnie nie trzeba będzie prosić o zgodę amerykańskiego departamentu obrony, Kongresu i również – Donalda Trumpa.
Duńczycy wezmą też na pewno pod uwagę ograniczenia systemu Patriot, jakie zostały wykazane przez Ukraińców. Najważniejszym z nich jest radar kierowania ogniem, który jest sektorowy (mając tylko jedną, nieruchomą antenę ścianową). Oczywiście Amerykanie temu zaradzili wprowadzając radar LTAMDS (Lower Tier Air and Missile Defense Sensor) z trzema nieruchomymi antenami, jednak automatycznie wpłynęło to na zwiększenie jego ceny (i kosztów zakupu samej baterii) oraz mobilność (ze względu na wzrost wagi całej stacji).
I tu pojawia się najważniejszy problem amerykańskiego Patriota. Jest on bowiem prawdopodobnie dwukrotnie droższy od SAMP/T, w tym głównie przez cenę rakiet. Pojedynczy pocisk PAC-3 MSE kosztuje bowiem ponad 6 milionów dolarów, podczas gdy cena rakiety Aster-30 jest szacowana na około 2,9 miliona dolarów. I nawet, gdyby amerykańskie rakiety PAC-3MSE zostały uznane za bardziej wyrafinowane technologicznie od najnowszych pocisków Aster-30, to i tak, w starciu ze stosunkowo prymitywnymi, rosyjskimi środkami napadu powietrznego nie ma to większego znaczenia. W przypadku Federacji Rosyjskiej liczy się bowiem bardziej liczba środków przeciwlotniczych niż ich przygotowanie do zwalczania obiektów nowej generacji, posiadanych zresztą obecnie głównie przez kraje zachodnie.
defence24.pl