wtorek, 16 stycznia 2024



We współczesnym świecie wojna jest dużym zagrożeniem i wyzwaniem dla demokracji, które nie czerpią z niej żadnych korzyści, a ponoszą jedynie straty. To zasadniczo odróżnia demokracje od dyktatur, które – jak nietrudno się domyślić – wiele zyskują na konfliktach zbrojnych. /??? - red./

Stany Zjednoczone próbowały powstrzymać Putina, a nawet dały Ukrainie – dzięki działaniom prezydenta Zełenskiego – znacznie więcej broni, niż pierwotnie planowały. Niewątpliwie liczyły na to, że podczas letniej ofensywy w 2023 r. Siły Zbrojne Ukrainy odetną korytarz lądowy na Krym, co sprawi, że główny nabytek Putina będzie zagrożony i zmusi rosyjskiego prezydenta do negocjacji.

Kiedy jednak okazało się, że armia rosyjska okopała się na swoich pozycjach, koszty przedsięwzięcia dla Stanów Zjednoczonych stały się nieracjonalnie wysokie. Pomoc Ukrainie zmieniła się z dobrowolnego wsparcia w zobowiązanie, którego politycy próbują pozbyć się przed wyborami.

Jednocześnie nie widać żadnych oznak zmuszania Ukrainy do zawarcia pokoju, poza ograniczeniem dostaw broni. Można założyć, że w przypadku zintensyfikowania ataków wojsk rosyjskich Zachód dostarczy broń w ilości, która nie pozwoli Putinowi na dokonanie przełomu. To strategia charakterystyczna dla demokracji — jest ona bowiem zaprojektowana w taki sposób, że pozwala podejmować decyzje w dowolnym momencie — tak, by zminimalizować ryzyko polityczne dla rządzących.

W XVIII lub XIX w. państwo znajdujące się na miejscu Ukrainy po krótkim bohaterskim oporze zostałoby szybko pokonane. W dzisiejszych czasach Ukraina, która wciąż walczy głównie dzięki wsparciu innych państw, będzie bronić się tak długo, aż obie strony wykończą się nawzajem.

Równocześnie politycy obu stron nie będą w stanie ani przeprowadzić mobilizacji na dużą skalę (spotkałoby się to z wielkim sprzeciwem społeczeństwa), ani wystąpić z propozycją zawarcia pokoju (zostaliby za to odwołani ze stanowisk), ani zreformować kraju i jego gospodarki (wojna to nie czas na zmiany gospodarcze).

W takich warunkach Putin będzie nadal atakował, wierząc w to, że zwycięstwo jest już na horyzoncie – a ten horyzont będzie się stale oddalał. Ukraińscy przywódcy nie będą mogli nawet wspomnieć o propozycji zakończenia wojny, ponieważ zostaną odwołani ze stanowisk i okrzyknięci agentami Kremla. Zamiast tego będą w nieskończoność obiecywać wyborcom upadek Rosji i powrót do granic z 1991 r.

Najbardziej odbije się to na ukraińskiej armii, ale ta nie ma wielkiego wyboru. Przewrót wojskowy położyłby kres dalszej pomocy dla Ukrainy, a poddanie się doprowadziłoby do katastrofy.

Putin już dawno dał jasno do zrozumienia, jak postrzega sąsiedni kraj. Nie uważa walczących o niepodległość Ukraińców za przeciwników wojskowych – według niego są oni przestępcami i nazistami, których należy głodzić, torturować i poddawać pokazowym procesom. Gdyby nie ta skrajna postawa, historia tej wojny mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej. Z drugiej jednak strony – bez niej może w ogóle nie doszłoby do konfliktu zbrojnego.

onet.pl/Nowa Gazieta


Obecnie, gdy wojska rosyjskie w dalszym ciągu próbują odrobić straty na terenie wschodniej Ukrainy, „Bundeswehra przygotowuje się na dramatyczny scenariusz: hybrydowy, poważny atak Rosji na wschodnią flankę NATO” – stwierdził Bild, powołując się na wewnętrzny, niejawny dokument niemieckiego resortu obrony. Przedstawiono w nim szczegółowy scenariusz potencjalnego rozwoju konfliktu pomiędzy agresorem (Rosją) a krajami Zachodu.

Stopniowa eskalacja konfliktu może skutkować „rychłym wybuchem wojny” latem 2025 roku.

Scenariusz Bundeswehry, obejmujący już luty bieżącego roku, przewiduje kolejną falę mobilizacji w Rosji – powołanie dodatkowych 200 tys. żołnierzy. Zapoczątkować ma to wiosenną ofensywę Kremla, czemu towarzyszyć będzie coraz słabsze poparcie Zachodu dla Ukrainy. Dzięki temu już od czerwca 2024 roku „Rosja będzie stopniowo wypierać armię ukraińską”.

– Zgodnie ze scenariuszem początkowo niejawny, a później coraz bardziej otwarty atak Rosji na Zachód rozpocznie się w lipcu – podkreślił Bild.

Będą to „poważne ataki cybernetyczne i inne formy wojny hybrydowej, głównie w krajach bałtyckich”, co doprowadzi do nowych kryzysów.

Rosja rozpocznie też „podżeganie przeciwko rosyjskim mniejszościom etnicznym w Estonii, Łotwie i Litwie”. Będzie to mogła wykorzystać jako pretekst do rozpoczęcia we wrześniu na terenie zachodniej Rosji i Białorusi zakrojonych na szeroką skalę ćwiczeń Zapad 2024, z udziałem 50 tys. żołnierzy. Podobnie jak w 2021 roku, Rosja wykorzysta „rzekome manewry na Białorusi” do masowego gromadzenia wojsk na granicy z Polską i Litwą.

Z dokumentu Bundeswehry wynika, że w październiku Rosja przemieści wojska i rakiety średniego zasięgu do Kaliningradu, stosując przy tym „propagandowe kłamstwa o zbliżającym się ataku ze strony NATO” – dodał Bild.

Kolejnym celem Kremla będzie zdobycie strategicznego dla NATO tzw. przesmyku suwalskiego – wąskiego korytarza polsko-litewskiego między Białorusią a Kaliningradem. Środkiem do osiągnięcia tego celu przez Rosję może być wywołanie na tym obszarze od grudnia 2024 „konfliktu granicznego” i „zamieszek, w wyniku których zginie wiele osób”.

Jak podkreśla Bild, będzie to moment, gdy USA tuż po wyborach prezydenckich będą pozbawione przez kilka tygodni przywódcy.

W styczniu 2025 roku podczas specjalnego posiedzenia Rady NATO Polska i kraje bałtyckie zgłoszą rosnące zagrożenie ze strony Rosji. Rosyjska propaganda odwróci tę sytuację, uznając siebie za stronę zagrożoną, i wykorzysta to jako pretekst do rozmieszczenia dodatkowych sił wojskowych bliżej granic z krajami bałtyckimi i na Białorusi do marca 2025 r.

W maju 2025 r. zgodnie ze scenariuszem Bundeswehry NATO podejmie decyzję o „środkach wiarygodnego odstraszania”, aby zapobiec rosyjskiemu atakowi na Przesmyk Suwalski od strony Białorusi i Kaliningradu. W efekcie naczelne dowództwo NATO może nakazać przerzucenie na wschodnią flankę 300 tys. żołnierzy, w tym 30 tys. żołnierzy Bundeswehry.

– To, czy Rosję odstraszy to rozmieszczenie sił przez NATO, pozostaje otwartą kwestią w scenariuszu Bundeswehry – stwierdził Bild.

belsat.eu/PAP