poniedziałek, 30 czerwca 2025



Nowa taktyka Federacji Rosyjskiej: fala ogniowa dronów i rakiet jako narzędzie strategicznego paraliżu Ukrainy

Minionej nocy Rosja przeprowadziła jeden z największych skoordynowanych ataków powietrznych na cele w głębi terytorium Ukrainy. Wbrew twierdzeniom niemieckich mediów, nie był to atak chaotyczny. Przeciwnie – działania miały wyraźnie zaplanowany charakter, z precyzyjnie dobranymi celami i wysokim poziomem koordynacji.

Rosja zastosowała nową taktykę fali saturacyjnej – połączenie tanich dronów Shahed/Geran-2 z precyzyjnymi rakietami manewrującymi (Ch-101, Kalibr), rakietami balistycznymi Iskander oraz pociskami hipersonicznymi Kindżał. W jednej fali wykorzystano ponad 500 środków rażenia. Operacja była podzielona na warstwy: nasycenie radarów, uderzenie główne, przełamanie obrony oraz rozpoznanie skutków. Wśród porażonych celów znalazły się: największa rafineria Ukrainy w Kremenczuku (trafiona ponad 70 Shahedami, Kindżałami i Iskanderami), druga rafineria w Drohobyczu (100 Shahedów i 15 Ch-101), elektrociepłownia w Bursztynie (Kalibr + BSP), zakład UAV i lotnisko Kulbakino w Mikołajowie (6 Iskanderów, Shahedy), zakład remontowy BSP i silników lotniczych we Lwowie (Geran-2, Kalibr, Ch-101), końcowa linia montażu dronów bojowych w Połtawie (Geran-2, Iskander, Kindżał) oraz technikum w Smiłej (zniszczony budynek edukacyjno-techniczny). Porażone zostały obiekty kluczowe dla zdolności energetycznych, produkcyjnych i logistycznych Ukrainy. Uderzenia były punktowe, ale skoordynowane w czasie i przestrzeni – obejmując obszar od Lwowa po Połtawę.

Ukraińska obrona powietrzna nie wytrzymała obciążenia. Mimo użycia systemów Patriot, NASAMS i IRIS-T, zestrzelono jedynie 50–60% Shahedów i 60–80% Ch-101 w rejonach dobrze chronionych. Iskandery i Kindżały praktycznie przełamały wszystkie osłony – skuteczność ich przechwycenia oceniana jest na 10–20%. Ukraina po takim ataku traci setki efektorów PWO i potrzebuje kilku dni na odtworzenie gotowości – podczas gdy Rosja powtarza uderzenia co 48–72 godziny.

Nowa doktryna SZ FR polega na punktowym wyniszczaniu zdolności Ukrainy do prowadzenia wojny: niszczenie zaplecza produkcji dronów, paliwa, energii, infrastruktury edukacyjno-naprawczej. Nie chodzi o terror wobec cywilów, lecz o techniczną likwidację odporności Ukrainy jako organizmu funkcjonującego. Ukraina potrzebuje decentralizacji przemysłu, systemów mobilnej obrony powietrznej, tanich efektorów, nowoczesnych radarów i realnego wsparcia w domenie C-UAS.  – a przewaga Rosji w tempie i skali rażenia rośnie z każdym cyklem operacyjnym.

Dzisiejszy atak nie był wyjątkiem – to nowy standard prowadzenia wojny. Wojny prowadzonej precyzyjnie, warstwowo i z zimną systematycznością.

x.com/DarmolinskiT


Xi nadal boryka się z problemami w dwóch ważnych obszarach: wojsku i kompleksie technologiczno-przemysłowym. W Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (PLA) pojawiły się dowody na walki wewnętrzne między generałami lojalnymi wobec Xi a tymi, którzy zbłądzili, aby podążać za wrogami Xi. Od początku 2025 r. trzech czołowych generałów uznanych za protegowanych Xi — i na których Xi polegał, aby utrzymać swoją władzę nad establishmentem obronnym — zostało usuniętych przez jego przeciwników. Byli to generał He Weidong (何卫东), drugi wiceprzewodniczący CMC; generał Miao Hua (苗华), szef personelu i kontroli ideologicznej w armii; oraz dowódca Dowództwa Wschodniego Teatru, generał Lin Xiangyang (林向阳). Wszyscy trzej zniknęli z funkcji publicznych od końca lutego. Od czasu, gdy generałowie He, Miao i Lin po raz pierwszy zdobyli ostrogi w obecnie nieistniejącej 31. Grupie Armii z bazą w prowincji Fujian, byli bliskimi przyjaciółmi Xi, gdy ten ostatni służył w „prowincji frontowej” (前线省) w latach 1985–2002 (...).

Na froncie technologicznym inicjatywa inwestycyjna kierowana przez państwo związana z Xi nie działa zgodnie z planem. Wyniki polityk /przemysłowych - red./, które przeznaczyły dziesiątki miliardów dolarów na rozwój sektorów high-tech, takich jak sztuczna inteligencja, komputery kwantowe, pojazdy elektryczne (EV) i zielone technologie, były rozczarowujące. Na przykład w połowie 2024 r. Xi osobiście zatwierdził „Duży Fundusz 3” w celu zainwestowania 45 miliardów dolarów w celu dofinansowania wybranych technologii, w szczególności sektora chipów. Opierał się on na dwóch poprzednich funduszach utworzonych odpowiednio w 2014 i 2019 r. (...). Jednak pomimo intensywnej propagandy, to odrodzenie polityki przemysłowej w stylu radzieckim nie doprowadziło do pożądanych przełomów. Zamiast tego korupcja była powszechna. W maju Zhao Weiguo (赵伟国), były miliarder i prezes czołowej firmy produkującej chipy Tsinghua Unigroup, otrzymał wyrok śmierci w zawieszeniu za korupcję i defraudację (...). Jest on tylko najnowszym dyrektorem generalnym firmy, która w ciągu ostatniej dekady zabezpieczyła dotacje z „dużych funduszy”, uznanym za winnego korupcji (...). Ciągłe uzależnienie od zagranicznej technologii w tym sektorze zostało podkreślone na początku tego roku, gdy ChRL ścigała się, aby zaimportować chipy o wartości co najmniej 20 miliardów dolarów od zachodnich firm, zanim administracja Trumpa mogła podjąć jakiekolwiek środki w celu ograniczenia dostępu do najnowocześniejszych technologii (...). Branża pojazdów elektrycznych znajduje się w podobnym chaosie, wchodząc w nową rundę brutalnej wojny cenowej, której władze wydają się bezsilne, aby ją powstrzymać. Według raportów branżowych, od 2018 r. w ChRL zamknięto ponad 400 firm produkujących pojazdy elektryczne, co oznacza spadek o 80 procent (...).

(...)

10 czerwca, w szczytowym momencie negocjacji handlowych USA-ChRL w Londynie, People's Daily opublikował na pierwszej stronie artykuł Rena Zhengfeia (任正非), założyciela i dyrektora generalnego pioniera high-tech Huawei. Artykuł nosi tytuł „Im bardziej otwarty kraj, tym większy postęp możemy osiągnąć” (国家越开放,会促使我们更加进步) (...). Podobnie jak w przypadku innych ostatnich ważnych wiadomości, artykuł Rena nie wspomniał ani o Xi Jinpingu, ani o jego myśli. Artykuł Rena — wysuwający na pierwszy plan najsłynniejszego przedsiębiorcę kraju — był bardzo niezwykły. Ostatnim razem, gdy ktoś z sektora prywatnego znalazł się na pierwszej stronie People's Daily, był Jack Ma, w sierpniu 2015 r. (...).

Kolejny incydent wzmacnia pogląd, że Xi robi mały krok wstecz w okresie poprzedzającym XXI Narodowy Kongres Komunistycznej Partii Chin. Na „domowym bankiecie” wydanym dla odwiedzającego białoruskiego prezydenta Aleksandra Łukaszenki 4 czerwca, do Xi niespodziewanie dołączyły jego żona, piosenkarka PLA, generał Peng Liyuan (彭丽媛), i jego córka, absolwentka Harvardu Xi Mingze (习明泽). Niezwykłe wydarzenie nie zostało zgłoszone w mediach ChRL i zostało początkowo zgłoszone przez białoruskie media państwowe, powołując się na pierwszego wicepremiera kraju Nikołaja Snopkowa. Białoruskie relacje zostały od tego czasu usunięte (...). Żaden przywódca KPCh, w tym Mao Zedong, nigdy nie zabierał swoich dzieci na uroczystości dyplomatyczne (...). Chociaż nie ma żadnych konkretnych dowodów, które pomogłyby obserwatorom zrozumieć, dlaczego Xi postanowił pochwalić się swoją córką na tym „rodzinnym bankiecie” (家庭晚宴), w chińskiej polityce istnieje tradycja, zgodnie z którą pojawienie się publicznie z dziećmi można zinterpretować jako znak, że niegdyś autorytatywny ojciec przygotowuje się do przynajmniej częściowego przejścia na emeryturę (...).

jamestown.org


Sąd w Jekaterynburgu wysłał do aresztu śledczego siedem osób podejrzanych o zabójstwa i usiłowanie zabójstwa przedstawicieli diaspory azerskiej w latach 2001–2011.

Jak informują lokalne media, dzień wcześniej w mieście doszło do masowych zatrzymań mieszkańców Jekaterynburga pochodzenia azerskiego, którym towarzyszyła przemoc ze strony sił bezpieczeństwa.

Na masowe zatrzymania w Jekaterynburgu zareagowało ministerstwo spraw zagranicznych Azerbejdżanu, które nazwało działania sił bezpieczeństwa "niedopuszczalną przemocą". Baku wezwało władze rosyjskie do zbadania naruszeń podczas prowadzenia czynności śledczych.

Wszystko to zaognia stosunki na linii Moskwa-Baku. Ostatnie pogorszenie relacji między krajami nastąpiło, gdy Rosja zestrzeliła azerski samolot w grudniu 2024 r. Prezydent Azerbejdżanu Alijew z powodu tuszowania przez Kreml przyczyn katastrofy odmówił niedawnej wizyty w Rosji.

Dwóch podejrzanych zmarło podczas zatrzymania, siedem zostało aresztowanych i przewiezionych do sądu z widocznymi śladami pobicia. 50 osób zostało zatrzymanych w celu sprawdzenia ich udziału w zabójstwach i zamachach popełnionych w latach 2001–2011.

Dwóch głównych podejrzanych, bracia Husejn i Zijaddin Safarow, zmarło podczas czynności śledczych z powodu problemów z sercem. Jak podaje serwis E1 z Jekaterynburga, źle się poczuli podczas zatrzymania. Trzech innych mężczyzn po zatrzymaniu trafiło do szpitala, a jeden z nich — Kamal Safarow — znajduje się na oddziale intensywnej terapii. Według doniesień rosyjskich mediów w sprawę zaangażowanych jest łącznie 15 osób, w tym dziewięciu braci Safarowów, a także Achliman Ganjiew i Aziz Abasow.

Następnego dnia po obławie rosyjskie media ogłosiły "zlikwidowanie działalności etnicznej grupy przestępczej". Przeciwko jej członkom wszczęto postępowanie karne w sprawie zabójstwa z premedytacją, zabójstwa na zlecenie i usiłowania zabójstwa.

Według śledztwa zatrzymani są podejrzani o udział w zabójstwie Junisa Paszajewa, który zmarł w szpitalu w wyniku ran zadanych mu nożem w maju 2001 r. Do zabójstwa doszło w pobliżu kawiarni "Kaspij" należącej do rodziny Safarowów.

Jak pisze E1, wówczas śledztwo nie zdołało postawić zarzutów braciom Safarowom, chociaż przed śmiercią Paszajew zdążył wskazać ich służbom bezpieczeństwa.

Jak podaje E1, zatrzymani są również podejrzani o zorganizowanie zamachu na życie Fehruza Sh., innego mieszkańca Jekaterynburga pochodzenia azerbejdżańskiego, w maju 2011 r. Wówczas śledczym udało się zatrzymać sprawcę (obecnie odbywa on karę więzienia), ale nie udało się dotrzeć do zleceniodawców. Trzeci epizod sprawy, według informacji E1, związany jest z zabójstwem właściciela jednego lokalnego sklepu Ikrama Gadżijewa latem 2011 r.

29 czerwca 2025 r. sąd w Jekaterynburgu skierował do aresztu śledczego siedmiu podejrzanych w tej sprawie. Adwokat jednego z nich, Mazahira Safarowa, powiedział dziennikarzom, że podczas zatrzymania jemu podopiecznemu złamano żebra.

Kolejny podejrzany, Ajaz Safarow, wystąpił w sądzie ze śladami pobicia na twarzy. Stwierdził, że "upadł jeszcze przed zatrzymaniem".

Azerbejdżańska gazeta Oxu.Az też opublikowała zdjęcia siniaków na ciałach Ramila i Muhammada Safarowów, którzy zostali zatrzymani przez siły bezpieczeństwa dzień wcześniej i są w tej sprawie świadkami.

Ministerstwo spraw zagranicznych Azerbejdżanu wezwało tymczasowego pełnomocnika ambasady Rosji w tym kraju, Piotra Wołokowa, i złożyło mu "stanowczy protest" w związku z obławą na obywateli Azerbejdżanu w Jekaterynburgu.

Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa wkrótce nazwała zatrzymanych obywatelami Rosji. Tego samego dnia szef Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej Aleksander Bastrykin polecił oddziałowi swojej agencji przygotowanie raportu o masowych zatrzymaniach członków diaspory azerskiej i śmierci dwóch podejrzanych.

onet.pl


Minister spraw zagranicznych Niemiec Johann Wadephul oświadczył w poniedziałek w Kijowie, że wraz z szefem niemieckiego resortu obrony Borisem Pistoriusem wystąpił ze wspólnym listem do europejskich partnerów. Celem tej inicjatywy jest znalezienie i przekazanie Ukrainie dodatkowych systemów obrony powietrznej.

Wadephul zapewnił, że jego kraj "użyje (w tym celu) wszelkich możliwych środków". Minister powiadomił o liście wystosowanym do państw UE na wspólnej konferencji prasowej z szefem ukraińskiego MSZ Andrijem Sybihą.

"Oczywiście, niemiecki przemysł (zbrojeniowy) stara się zwiększyć swoje możliwości. Omówimy to ponownie z naszymi europejskimi partnerami. Minister obrony Boris Pistorius i ja wystosowaliśmy (również) wspólny list do europejskich partnerów, aby sprawdzić, czy wszystkie dostępne (tym państwom) systemy (rakietowe) są im naprawdę potrzebne, czy też niektóre mogą zostać przekazane Ukrainie" - oznajmił szef niemieckiej dyplomacji.

Wadephul przypomniał podczas wizyty w Kijowie, że w ostatnich tygodniach Rosja zintensyfikowała ataki powietrzne na Ukrainę. "Dlatego potrzebujemy jeszcze więcej systemów obrony powietrznej, zdolnych do obrony Ukrainy na wszystkich kierunkach i na różnej wysokości" - zaznaczył minister. Poinformował, że wraz z nim do Kijowa przybyła delegacja niemieckiego przemysłu obronnego.

"Dzisiejsza wypowiedź Putina o pokoju to czysty blef. Jego rzekoma gotowość do negocjacji to tylko fasada. On chce, jak wyraźnie oświadczył po raz kolejny, podbić całą Ukrainę i jednocześnie przestraszyć całą Europę" - zauważył szef MSZ Niemiec.

Ukraiński minister spraw zagranicznych wezwał partnerów do przejścia od wykorzystywania odsetek od zamrożonych rosyjskich aktywów na rzecz Ukrainy do przejmowania samych aktywów. "Pracujemy dalej. Pracują również zespoły prawne w niektórych krajach, w których skoncentrowano najwięcej zamrożonych rosyjskich aktywów. Szukają właściwych rozwiązań, aby przyjąć tę decyzję. Chodzi o wykorzystanie rosyjskich aktywów na potrzeby ukraińskiej obrony i odbudowy" - oznajmił Sybiha.

Szef ukraińskiej dyplomacji wyraził nadzieję na otrzymanie dodatkowych systemów obrony powietrznej od partnerów i ich pomoc w budowaniu zdolności do produkcji takich wyrzutni w Ukrainie. "Rosjanie uderzają w cele cywilne, by siać panikę. Systemy obrony mają kluczowe znaczenie, by temu zapobiegać" - podkreślił minister.

(...)

PAP


W ostatnim dniu przewodnictwa Polski w Radzie UE udało się przedłużyć o kolejne sześć miesięcy obowiązywanie 17 pakietów sankcyjnych nałożonych do tej pory przez Wspólnotę na Rosję w związku z jej agresją przeciwko Ukrainie. Decyzja zapadła jednomyślnie.

Porozumienie polityczne co do przedłużenia obostrzeń zapadło na szczycie szefów państw i rządów UE w czwartek. Zielone światło dały też Węgry i Słowacja. Te dwa kraje wstrzymują jednak przyjęcie 18. pakietu, który zaproponowała Komisja Europejska, a nad którym prace praktycznie zakończyła polska prezydencja.

Decyzja zapadła w ramach procedury pisemnej, która trwała do godz. 11 w poniedziałek. Nikt nie zgłosił sprzeciwu.

Sankcje, w tym zamrożenie aktywów rosyjskiego banku centralnego, zakaz nadawania kremlowskich programów propagandowych takich jak RT i wykluczenie z systemu SWIFT rosyjskich banków, będą obowiązywać do końca stycznia 2026 r. 

PAP


Rosja przeprowadziła największą serię uderzeń w tej wojnie w nocy z 28 na 29 czerwca, wystrzeliwując ponad 500 pocisków i dronów przeciwko Ukrainie. Ukraińskie Siły Powietrzne poinformowały, że Rosjanie wystrzelili łącznie 537 pojazdów uderzeniowych, w tym 447 Shahed i dronów-wabików z kierunków miast Kursk, Orzeł i Briańsk; Szatałowo, obwód smoleński; i okupowany Przylądek Czauda na Krymie. Ukraińskie Siły Powietrzne poinformowały, że siły rosyjskie wystrzeliły również cztery pociski aerobalistyczne Kh-47M2 Kinzhal z przestrzeni powietrznej nad obwodem tambowskim; siedem pocisków balistycznych Iskander-M/KN-23 z obwodu woroneskiego; 41 pocisków manewrujących Kh-101/Iskander-K z obwodów saratowskiego, kurskiego i briańskiego; pięć pocisków manewrujących Kalibr z Morza Czarnego; i trzy pociski obrony powietrznej S-300 z obwodu kurskiego. Ukraińskie Siły Powietrzne poinformowały, że siły ukraińskie zestrzeliły 221 dronów, jeden pocisk balistyczny Iskander-M/KN-23, 33 pociski manewrujące Ch-101/Iskander-K i cztery pociski manewrujące Kalibr, a 225 dronów i jeden pocisk manewrujący Ch-101/Iskander-K zostały „zgubione na miejscu” lub stłumione przez ukraińskie systemy walki elektronicznej (EW). Ukraińscy urzędnicy poinformowali, że siły rosyjskie zaatakowały infrastrukturę cywilną, w tym domy i placówki edukacyjne, w obwodach tarnopolskim, iwanofrankowskim, czerkaskim i mikołajowskim, a także infrastrukturę kolejową i przemysłową w obwodach lwowskim i połtawskim. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przyznał, że ukraiński pilot myśliwca F-16 zginął podczas odpierania ataków. Rosja nadal używa coraz większej liczby dronów w swoich nocnych pakietach uderzeniowych, aby przytłoczyć ukraińską obronę powietrzną i umożliwić kolejne ataki pociskami manewrującymi i balistycznymi. Wzrost liczby pakietów uderzeniowych Rosji w ostatnich tygodniach wynika w dużej mierze ze starań Rosji o zwiększenie produkcji przemysłowej na potrzeby obronności, w szczególności w zakresie samolotów Shahed, dronów-wabików i pocisków balistycznych.

Siły ukraińskie były w stanie zestrzelić tylko jedną z siedmiu rakiet balistycznych Iskander-M/KN-23 i nie zestrzeliły żadnej z czterech rakiet aerobalistycznych Kinzhal podczas serii uderzeń w dniach 28-29 czerwca. (...)

Rosja wydaje się coraz częściej atakować obszary cywilne w ramach swoich pakietów uderzeniowych na dużą skalę. Szef Administracji Wojskowej Miasta Kijowa Timur Tkachenko oświadczył, że Rosja zmieniła taktykę uderzeniową, aby wyrządzić jak największe szkody obszarom cywilnym. Tkachenko zauważył, że rosyjskie ataki rakietowe i dronów były silnie ukierunkowane na miasto Kijów trzy razy w czerwcu 2025 r., wystrzeliwując łącznie 285 dronów i 65 pocisków w kierunku stolicy do czerwca 2025 r. – znacznie więcej niż 35 dronów i jeden pocisk balistyczny, które siły rosyjskie wystrzeliły w kierunku miasta Kijów w styczniu 2025 r. Tkachenko zauważył, że 42 cywilów, w tym dziecko, zginęło w wyniku rosyjskich ataków na stolicę od początku czerwca 2025 r., a 234 osoby, w tym 11 dzieci, odniosło obrażenia. Tkachenko poinformował, że siły rosyjskie przeprowadzają „podwójne uderzenia” przeciwko służbom ratunkowym i używają amunicji kasetowej z opóźnionymi detonacjami, która zagraża zarówno cywilom, jak i ratownikom. ISW zaobserwowało, że rosyjscy urzędnicy i blogerzy zajmujący się tematyką wojskową odpowiadają na niedawne masowe i śmiercionośne ataki rosyjskie na Kijów, wzywając Rosję do nasilenia ataków.

Zdjęcia satelitarne i ogłoszenia rosyjskiego rządu wskazują, że Rosja stara się zwiększyć produkcję samolotów w średnim i długim okresie. Fiński serwis Yle poinformował 28 czerwca, że ​​zdjęcia satelitarne zebrane między połową 2024 r. a majem 2025 r. pokazują, że Rosja zbudowała lub rozbudowała co najmniej pięć budynków w Kazańskich Zakładach Lotniczych o 19.000 metrów kwadratowych. Serwis Yle poinformował, że zakład produkuje i modernizuje rosyjskie strategiczne samoloty Tupolewa, takie jak Tu-160M, Tu-160M2 i Tu-22M3, a także śmigłowce. Serwis Yle poinformował, że rosyjskie władze planują kontynuować nową budowę do końca 2026 r. w celu zwiększenia zdolności produkcyjnych zakładu. Rosyjska państwowa służba prasowa United Aircraft Corporation (UAC) ogłosiła w styczniu 2025 r., że urzędnicy zbudowali już nową halę montażu końcowego, zmodernizowali technologię produkcji i zakupili nowy sprzęt do zakładu, taki jak obrabiarki sterowane numerycznie, roboty spawalnicze oraz systemy pomiarowe i kontrolne. UAC poinformował, że Rosja zamierza, aby kazańska fabryka produkowała cztery samoloty Tu-214 do 2025 r., siedem do 2026 r., 17 do 2027 r. i 28 rocznie do 2028 r. Rosyjski regionalny kanał Evening Kazan poinformował w lutym 2025 r., że rosyjscy urzędnicy planują wydać aż 90 miliardów rubli (około 1,2 miliarda dolarów) na modernizację fabryki. Yle poinformował, że fabryka ma problemy z nadążaniem za planami modernizacji i zwiększonej produkcji samolotów z powodu sankcji i trwających niedoborów siły roboczej w Rosji. Yle poinformował, że fabryka dostarczyła tylko dwa Tu-160M2 i dwa Tu-160M ​​w 2024 r. Obecna roczna stopa produkcji fabryki pozostaje jednak niejasna, ponieważ Tupolewy, które fabryka dostarczyła w 2024 r., prawdopodobnie są w budowie od jakiegoś czasu. Sankcje oraz niedobory części zamiennych i siły roboczej prawdopodobnie w dalszym ciągu będą spowalniać produkcję samolotów w Rosji, nawet gdy Rosja pracuje nad rozbudową fizycznych możliwości produkcyjnych.

Rosja podobno również zwiększa produkcję samolotów Suchoj. Szef UAC Vadim Badekha ogłosił 25 czerwca, że ​​Rosja zamierza zwiększyć efektywność produkcji samolotów Suchoj o 30 procent do 2030 roku. Badekha oświadczył, że Rosja pracuje nad zwiększeniem wolumenu produkcji samolotów Suchoj ponad tempo produkcji w 2024 roku. Ukraiński obserwator wojskowy Ołeksandr Kowalenko stwierdził w maju 2025 roku, że Rosja może obecnie wyprodukować samolot Suchoj w ciągu jednego do dwóch miesięcy. ISW wcześniej informowało, że UAC zamierza zwolnić 1500 pracowników kierowniczych w Moskwie i oceniło, że Kreml może obniżać priorytet przemysłu lotniczego, aby oszczędzać fundusze i materiały na produkcję dronów i broni. Oświadczenie Badekha z 25 czerwca i ocena zdjęć satelitarnych Yela wskazują, że Rosja prawdopodobnie próbuje zrównoważyć przydzielanie znacznych zasobów na produkcję dronów z ciągłą potrzebą produkcji tradycyjnych systemów.

understandingwar.org

niedziela, 29 czerwca 2025



W momencie, w którym rosyjskie lotniska głęboko wewnątrz kraju zostały skutecznie zaatakowane przez ukraińskie drony, a ukraińskie działania uszkodziły most kolejowy na Krymie i kilka odcinków torów w obwodach briańskim i kurskim, komentatorzy zwrócili uwagę, że wojna znów przeniosła się na szyny – i to dosłownie.W ocenie „The Moscow Times” strategiczna infrastruktura kolejowa pełni dziś dla Kremla podobną rolę, jaką w latach 70. odgrywały rurociągi naftowe: jej sparaliżowanie sprawiłoby, że rosyjskie siły lądowe szybciej się zatrzymają, niż skończy im się amunicja. 

Ta wrażliwość wynika z systemowych decyzji państwa. Ustawa z 2014 r. wpisała transport – obok ropy, gazu i kompleksu zbrojeniowego – na listę „sektorów strategicznych”, co ograniczyło kapitał zagraniczny, a nadzór resortu obrony wzmocniła nominacja ministra Andrieja Biełousowa na przewodniczącego rady dyrektorów Rosyjskich Kolei (RŻD) Kolej liczy dziś ponad 85.000 km, ale to jedyny masowy środek przerzutu wojsk: samoloty są zbyt drogie, drogi – zbyt wolne, a żegluga śródlądowa sezonowa. Bogato ilustruje to opracowanie Center for Naval Analyses o Wojskach Kolejowych (Железнодорожные войска Российской Федерации) – formacji inżynieryjnej liczącej ~30.000 żołnierzy, założonej w 1851 r. i odgrywającej rolę „mobilnej służby drogowej” rosyjskiej armii.

Obecnie dowodzi nimi gen. porucznik Oleg Iwanowicz Kosenkow . Są one częścią logistyki Sił Zbrojnych Rosji i zasadniczym elementem w zapewnianiu zdolności obronnych. Do ich zadań należy nie tylko zaopatrywanie jednostek wojskowych w żywność, mundury, amunicję i inne zasoby materialne za pośrednictwem kolei. Wojska kolejowe zajmują się odbudową i budową torów kolejowych. Żołnierze jednostki stawiają bariery, aby uniemożliwić wrogowi korzystanie z kolei. Oczyszczają obiekty z min i przywracają je do stanu używalności w przypadku ich zniszczenia. W czasie pokoju zespoły zajmują się utrzymaniem w sprawności technicznej strategicznie ważnych obiektów kolejowych powierzonych opiece tej jednostki.

defence24.pl


Rosja przeprowadziła w nocy z soboty na niedzielę największy atak powietrzny na Ukrainę od początku wojny - podało w niedzielę wojsko ukraińskie. W ciągu tygodnia rosyjskie siły użyły przeciwko Ukrainie ponad 114 rakiet i 1270 dronów - przekazał prezydent Wołodymyr Zełenski.

Szef służby prasowej Sił Powietrznych płk Jurij Ihnat powiedział agencji Associated Press, że nocny atak był "najbardziej zmasowanym nalotem" na kraj. Był on wymierzony w regiony w całej Ukrainie, w tym w jej zachodnią część, z dala od linii frontu.

"Moskwa nie zatrzyma się, dopóki może przeprowadzać zmasowane ataki. Tylko w tym tygodniu wystrzelono ponad 114 pocisków rakietowych, ponad 1270 dronów i prawie 1100 bomb lotniczych KAB-500. (Przywódca Rosji Władimir) Putin już dawno zdecydował, że będzie kontynuował walkę mimo apeli świata o pokój" - napisał Zełenski w komunikatorze Telegram.

Prezydent wezwał międzynarodowych partnerów Ukrainy do zwiększenia pomocy, przede wszystkim w dziedzinie obrony powietrznej. "Musimy zakończyć wojnę, musimy wywrzeć presję na agresora, potrzebujemy ochrony. Przed pociskami balistycznymi, rakietami i dronami, przed terrorem. Ukraina musi wzmocnić swoją obronę powietrzną. To najlepszy sposób na ochronę życia. To są amerykańskie systemy, które jesteśmy gotowi kupić" - podkreślił.

Szef chersońskiej wojskowej administracji obwodowej Ołeksandr Prokudin powiedział, że jedna osoba zginęła w wyniku ataku drona w tym regionie położonym na południu kraju.

Z kolei w obwodzie czerkaskim w środkowej części Ukrainy rannych zostało sześć osób, w tym dziecko - powiadomił Ihor Taburec, szef wojskowych władz tego regionu.

W obwodzie lwowskim na zachodzie po ataku dronów wybuchł duży pożar w zakładzie przemysłowym w Drohobyczu. Nalot spowodował również utratę zasilania w części miasta.

Rosyjskie wojska zaatakowały Ukrainę w nocy z soboty na niedzielę 477 dronami oraz 60 rakietami - podały ukraińskie Siły Powietrzne. Minionej nocy Ukraina straciła też myśliwiec F-16 podczas odpierania rosyjskiego ataku; pilot maszyny zginął.

W związku z rosyjskim atakiem polskie Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało w niedzielę nad ranem, że poderwane zostały dyżurne polskie i sojusznicze pary myśliwskie, a naziemne systemy obrony powietrznej i rozpoznania radiolokacyjnego osiągnęły stan najwyższej gotowości. Wkrótce potem polskiego i sojuszniczego lotnictwa zakończono ze względu na zmniejszenie poziomu zagrożenia. Nie odnotowana przypadków naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej.

PAP


Od kwietnia w skład załogi Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) wchodzi Ołeksij Zubrycki - były porucznik armii ukraińskiej, który podczas okupacji Krymu przeszedł na stronę Rosji i został w Ukrainie skazany za zdradę stanu - poinformował ukraiński portal Suspilne.

Ołeksij Zubrycki (Aleksiej Zubricki) urodził się w Zaporożu na Ukrainie i ukończył Uniwersytet Sił Powietrznych w Charkowie. W randze porucznika Sił Zbrojnych Ukrainy służył jako pilot klucza lotniczego w jednej z jednostek wojskowych stacjonujących na Krymie.

Kiedy Rosja rozpoczęła okupację ukraińskiego półwyspu, dowództwo wysłało Zubryckiego do innej jednostki na kontynencie ukraińskim. Miał się tam stawić 12 maja 2014 roku, ale nigdy nie zgłosił się do służby. 11 marca 2025 r. sąd miejski w Winnicy skazał go zaocznie na 15 lat więzienia za zdradę stanu.

Sąd w wyroku uznał, że Zubrycki w okresie od 22 marca do 13 maja 2014 r. przebywał w Sewastopolu, gdzie "działając umyślnie, z pobudek najemniczych, opowiedział się po stronie wroga, dopuszczając się tym samym zdrady stanu, czyli działania na szkodę suwerenności, integralności terytorialnej i nienaruszalności, zdolności obronnych, bezpieczeństwa państwowego, gospodarczego i informacyjnego Ukrainy".

Sąd w Winnicy dodał, że Zubrycki służył w rosyjskiej armii przez ponad 10 lat, w tym podczas pełnowymiarowej rosyjskiej inwazji na Ukrainę. W 2018 roku został wcielony do rosyjskiej eskadry kosmicznej. Na ISS został wysłany 8 kwietnia 2025 r. Według dziennikarzy śledczych jest pierwszym kosmonautą w historii, który został skazany za zdradę państwa.

W skład załogi ISS wchodzi siedem osób. Oprócz Zubryckiego są to: Japończyk Takuya Onishi, Amerykanie: Jonny Kim, Anne McClain i Nichole Ayers oraz Rosjanie: Kirył Pieskow i Siergiej Ryżykow. Ponadto od czwartku na stacji przebywa czteroosobowa załoga misji Axiom 4, w tym Sławosz Uznański-Wiśniewski - drugi Polak w kosmosie i pierwszy na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Uczestnicy misji mają tam spędzić około dwóch tygodni; w tym czasie przeprowadzą eksperymenty w warunkach mikrograwitacji oraz zaangażują się w działania edukacyjne.

PAP


Taniej pracy już w Polsce nie ma i nie będzie, chyba że dostarczą jej nam migranci, pracujący na peryferyjnych rynkach pracy lub po prostu w szarej strefie. Nie ma bowiem na horyzoncie nowych przewag konkurencyjnych, mimo że o potrzebie ich stworzenia mówi się od ponad dekady, a w Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju, w 2017 r. (sic!) jasno postawiono sprawę. Parafrazując stare hasło Clintona, brzmiałoby to tak: inwestycje, głupcze! Łatwiej jednak powiedzieć, niż zrobić.

Mając niewiele nowoczesnych technologii, które pozwalałyby na produkcję gotowych dóbr – a nie tylko półfabrykatów i komponentów – nasze przedsiębiorstwa znajdują się stosunkowo nisko w globalnych łańcuchach wartości. Co za tym idzie, nie możemy skutecznie się wyrwać ze stadium "montowni", a jednocześnie, chcąc nie chcąc, przestajemy nią być, bo produkcja mebli, czy sprzętu AGD odpływa od nas do miejsc, gdzie koszty pracy są niższe, a kwalifikacje pracowników wystarczające.

Spory wokół tego, czy i na ile powinna rosnąć płaca minimalna, traktuję więc jak papierek lakmusowy pokazujący dylematy, z jakim mierzymy się w dyskusji nad tym, jak ma wyglądać nowy model rozwoju i czy w ogóle takowy się w najbliższym czasie wyłoni. To jest debata o dużej wadze, ale prowadzona bez głębokiego przekonania i zrytualizowana.

Na razie wydaje się, że improwizujemy i staramy się tchnąć jeszcze trochę życia w model pogrążony w agonii, traktując jak swoisty zastrzyk adrenaliny gastarbajterów. Temu terminowi nie nadaję pejoratywnego zabarwienia: dzięki badaniom, w jakie jestem aktualnie zaangażowany, dostrzegam po prostu postawy imigrantów, u których nie widać nadmiernego zainteresowania trwałym związaniem się z Polską. Dominuje podejście: przyjechać, zarobić, wrócić do domu. Nie miejmy więc złudzeń, że staną się oni panaceum na strukturalne problemy gospodarcze Polski.

money.pl

sobota, 28 czerwca 2025



Przekonanie o nieuchronności zmiany wzmacniała publiczna nieobecność najwyższego przywódcy oraz doniesienia, że Izraelczycy na niego polują. Informacje o uderzeniu na jego teherański bunkier rodziły wątpliwości, czy najważniejsza osoba w kraju ciągle żyje. Biorąc pod uwagę wspomniane straty w generalicji, całkiem rozsądne wydawało się przynajmniej nie wykluczać, że może również i on zginął.

Najwyższy przywódca nie zginął, a jego nieobecność w krytycznych momentach zdaje się być świadoma. Wynikało to nie tylko z próby zadbania o jego bezpieczeństwo, co w sytuacji padających jak muchy kolejnych irańskich generałów stawało się sprawą szczególnie trudną, ale również stanowiło efekt pragmatycznych kalkulacji. Tak przynajmniej uważa Alex Vatanka, znany ekspert do spraw Iranu, który współpracuje z waszyngtońskim Instytutem Bliskiego Wschodu (Middle East Institute, MEI). Jego zdaniem milczenie Chameneiego było zgodne z irańską doktryną „strategicznej niepewności”. Nieobecność miała „chronić przywództwo ideologiczne przed oskarżeniami o wycofanie się, jednocześnie dając umiarkowanym pole do manewru.

Iran już wcześniej stosował podobną strategię. Przypomnijmy zawieszenie broni z Irakiem w 1988 r., kiedy to Islamska Republika po latach kosztownego oporu ostatecznie zaakceptowała rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 598. Wówczas również kierownictwo pozwoliło bardziej pragmatycznym postaciom, takim jak Ali Akbar Rafsandżani, przejąć inicjatywę w „przekazie”.

(...)

Okazuje się, że rację miał ten, kto jako pierwszy powiedział, że „Izrael jest lepszy w sprincie, podczas gdy Iran biegnie w maratonie”. Jak trafnie zauważył Vali Nasr z Johns Hopkins School of Advanced International Studies: „Przywódcom Iranu wojny nie są obce. Wielu najwyższych rangą przedstawicieli kraju, w tym prezydent, minister spraw zagranicznych i kluczowi dowódcy wojskowi, to weterani długiej wojny Iranu z Irakiem w latach 80. – wyniszczającego konfliktu, który kosztował Iran miliardy dolarów i setki tysięcy istnień ludzkich. Za rządów ajatollaha Chameneiego, który był prezydentem w latach 1981-1988, a od 1989 roku jest najwyższym przywódcą Iranu, lekcje tej brutalnej wojny stały się podstawą światopoglądu reżimu – oraz jego polityki bezpieczeństwa narodowego”.

(...)

Ostatecznie Iran zyskał całkiem mocną kartę przetargową w negocjacjach z Amerykanami. Przed atakiem Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej miała system monitorowania magazynu wzbogaconego uranu w kompleksie w Isfahanie. Teraz nie jest on aktywny – albo został zniszczony, albo wyłączony. Nie wiadomo, gdzie podziało się około 400 kilogramów uranu wzbogaconego do 60%. Jeśli Iran wzbogaci go do poziomu 90% to będzie miał dość materiału, by wyposażyć 10 ładunków jądrowych. Amerykański wiceprezydent JD Vance już zapowiedział, że „zaginiony uran” stanie się jednym z głównych tematem rozmów ze stroną irańską.

(...)

Po czwarte, przy całych swych słabościach Iran udowodnił, ze Izrael wcale nie jest niezwyciężony. Chociaż Izrael polował na irańskie wyrzutnie rakiet, to Iran był zdolny razić cele na terytorium „syjonistycznego reżimu”. Wraz z upływem dni widać było, ze irańska fala rakietowa słabnie, ale to samo można powiedzieć o izraelskiej obronie. Izrael drastycznie zmniejszył swoje zapasy rakiet przechwytujących, a ich odbudowanie będzie wymagało czasu i pieniędzy. Według Ynet News wojna Izraela z Iranem kosztowała to pierwsze państwo około 725 milionów dolarów dziennie, i to wyłącznie na działania wojskowe.

defence24.pl


Rosyjscy urzędnicy twierdzili wcześniej, że budżety federalne na lata 2025-2027 będą priorytetowo traktować inwestycje w sektor cywilny i socjalny, pomimo że projekty budżetów z września 2024 r. wskazują, że Rosja wyda około 41 procent swoich rocznych wydatków w 2025 r. na bezpieczeństwo narodowe i obronę. Rosyjskie Ministerstwo Finansów ponad trzykrotnie zwiększyło swój cel deficytu budżetowego na 2025 r. w maju – z 0,5 procent produktu krajowego brutto (PKB) do 1,7 procent PKB – po kilku miesiącach oszałamiająco niskich zysków z ropy naftowej i gazu. Przewodnicząca Rosyjskiego Banku Centralnego Elwira Nabiullina oświadczyła na Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w Petersburgu (SPIEF) 19 czerwca, że ​​Rosja wyczerpała wiele swoich „wolnych zasobów” od czasu rozpoczęcia pełnoskalowej wojny Rosji z Ukrainą, w tym rosyjską siłę roboczą, zdolności produkcyjne i substytucyjne importu oraz rezerwy Narodowego Funduszu Dobrobytu i rosyjskiego sektora bankowego. Strategia tworzenia sił zbrojnych Rosji opiera się obecnie na dużych rekrutacjach i wypłatach emerytur, a nadal nie jest jasne, w jaki sposób Kreml zamierza sfinansować te płatności w średnim i długim okresie, ponieważ według doniesień Rosja wyczerpała cały federalny fundusz budżetowy na rekrutację na 2025 r. w okresie od stycznia do marca 2025 r. Rosja dokonuje również znacznych inwestycji finansowych w krajowe zdolności produkcyjne dronów i zobowiązała się do przekazania 243 miliardów rubli (około 3 miliardów dolarów) rosyjskim firmom zajmującym się dronami w latach 2023–2024. Jakiekolwiek gwałtowne zmniejszenie wydatków Rosji na obronę prawdopodobnie osłabi rosyjską gospodarkę w perspektywie średnioterminowej, gdyż rosyjska baza przemysłowa zajmująca się zbrojeniem stanowi obecnie znaczną część całkowitej rosyjskiej produkcji krajowej.

(...)

Putin powtórzył długoterminowe twierdzenie Rosji, że NATO obiecało Rosji, że nigdy nie rozszerzy się na wschód i stwierdził, że Rosja została „okrutnie oszukana”.[10] Putin twierdził, że kraje zachodnie sprzeciwiające się Rosji „wkrótce same umrą”. Putin powtórzył również, że Rosja zakończy wojnę z Ukrainą tylko na warunkach Rosji i stwierdził, że wydatki na obronę Rosji są przeznaczone na osiągnięcie tego celu. 

(...)

Dane z Centrum Analiz Makroekonomicznych i Prognoz Krótkoterminowych powiązanego z Ministerstwem Obrony Rosji (MoD) opublikowane 26 czerwca wskazują, że Rosja zwiększyła swoją produkcję przemysłową o 2,6 procent między kwietniem a majem 2025 r., a większość tego wzrostu wynika z „gwałtownego” wzrostu rosyjskiej produkcji przemysłowej w sektorze obronnym. Centrum poinformowało, że miesięczna stopa produkcji samolotów w Rosji wzrosła o 16,9 procent w maju 2025 r. w porównaniu z kwietniem 2025 r. i jest 1,6 razy większa niż miesięczna stopa produkcji w Rosji w 2024 r. Centrum poinformowało, że Rosja zwiększyła swoje zdolności produkcyjne w zakresie marynarki wojennej i samolotów o 16 procent między lutym a majem 2025 r. Dane centrum sugerują, że Rosja próbuje rozszerzyć swoje zdolności produkcyjne w zakresie budowy okrętów i samolotów, co jest działaniem średnio- lub długoterminowym i prawdopodobnie częścią trwających działań Rosji na rzecz restrukturyzacji i regeneracji sił zbrojnych w ramach przygotowań do długoterminowego konfliktu z NATO.

Zdjęcia satelitarne wybranych zakładów naprawczych pojazdów opancerzonych w Rosji dostarczają dalszych dowodów na to, że Rosja zwiększa swoje możliwości produkcji bojowych wozów piechoty. Źródło w mediach społecznościowych śledzące sprzęt w rosyjskich składach wojskowych i zakładach naprawczych za pomocą zdjęć satelitarnych poinformowało 26 czerwca, że ​​Rosja jest teraz w stanie odnawiać i produkować więcej BMP niż wcześniej w nieokreślonym czasie, a zmniejszone wykorzystanie pojazdów opancerzonych i czołgów przez Rosję od zimy 2024-2025 pozwala Rosji gromadzić zapasy bojowych wozów piechoty. Źródło zauważyło, że Kurganmaszzawod pozostaje jedynym publicznie znanym rosyjskim zakładem zdolnym do produkcji bojowych wozów piechoty BMP-3 z czasów radzieckich. Źródło stwierdziło, że zdjęcia satelitarne wskazują, że niektóre rosyjskie zakłady naprawcze pojazdów opancerzonych najwyraźniej wykorzystały większość swoich radzieckich zapasów bojowych wozów piechoty, chociaż co najmniej jeden zakład produkcyjny w Rubcowsku w Kraju Ałtajskim wydaje się drastycznie poprawić swoje możliwości modernizacyjne. Nadal nie jest jasne, czy Rosja zamierza gromadzić materiały w ramach przygotowań do większej ofensywy przeciwko Ukrainie w krótkim lub średnim terminie, czy też odtworzyć armię rosyjską w ramach przygotowań do szerszego przyszłego konfliktu z NATO. Dodatkowe informacje wywiadowcze ze źródeł otwartych wskazują, że Rosja skutecznie zwiększa swoje możliwości produkcyjne czołgów T-90M, co dodatkowo podkreśla trwające inwestycje Rosji w długoterminowe zdolności produkcyjne czołgów i pojazdów opancerzonych.

(...)

Siły rosyjskie nadal wdrażają innowacje taktyczne, które odpowiadają postępowi technologicznemu systemów uzbrojenia. Rosyjski milbloger twierdził 27 czerwca, że ​​siły rosyjskie coraz częściej wykorzystują drony Geran 2 i 3 – rosyjskie odpowiedniki irańskiego Shahed-136 – zamiast bomb szybowcowych do uderzeń na linii frontu krótkiego i średniego zasięgu. Milbloger zauważył, że siły rosyjskie zaczęły zmieniać priorytety wykorzystania dronów Geran zeszłej zimy, kiedy Rosja rozpoczęła masową produkcję zmodernizowanych dronów Geran 2 o zwiększonej prędkości, zasięgu i ładowności, i twierdził, że siły rosyjskie używają tych dronów do atakowania ukraińskich obszarów magazynowych, stanowisk dowodzenia i twierdz na linii frontu i w pobliżu zaplecza. Milbloger zauważył, że elementy rosyjskiej 51. Armii Połączonych Sił [CAA] (dawniej 1. Korpus Armijny Donieckiej Republiki Ludowej [DNR AC], Południowy Okręg Wojskowy [SMD]) były pionierami masowego użycia dronów Geran na linii frontu i że Centralne Zgrupowanie Sił Rosji, działające głównie na kierunkach Pokrovsk i Novopavlivka, wkrótce prawdopodobnie przyjmie drony Geran 2, gdy rosyjscy producenci jeszcze bardziej zwiększą tempo produkcji. Milbloger ocenił, że siły rosyjskie mogą być w stanie zastąpić 500- i 1000-kilogramowe bomby szybujące KAB dronami Geran 3, jeśli rosyjscy deweloperzy będą skłonni pójść na kompromis w kwestii zasięgu drona, aby uwzględnić zwiększony ładunek. Analiza rosyjskiego milblogera w dużej mierze pokrywa się z obserwacjami ISW, że siły rosyjskie coraz częściej używają dronów podobnych do Shaheda do atakowania ukraińskich celów na linii frontu. Rosyjska baza przemysłowa zajmująca się obroną do tej pory skutecznie zwiększyła tempo produkcji dronów Geran oraz poprawiła ich precyzję i operacyjność, co pozwoliło siłom rosyjskim na łatwiejsze rozmieszczanie takich dronów na linii frontu.

understandingwar.org


Zarówno Rosjanie, jak i Ukraińcy od początku wojny na Ukrainie (licząc od roku 2014) wcielają do swojej służby pojazdy zdobyte na stronie przeciwnej, co ułatwia fakt korzystania z konstrukcji często bardzo podobnych lub zbliżonych technologicznie. W przypadku zachodniej produkcji uzbrojenia Rosjanie początkowo po jego przejęciu transportowali je w głąb kraju, gdzie było wykorzystywane na potrzeby testów, eksperymentów lub jako element kampanii propagandowej np. wystawy sprzętu zdobycznego (zarówno stacjonarne, jak i obwoźne).

Z czasem jednak zaczęły się pierwsze próby wcielenia zachodnich pojazdów do rosyjskiej armii, z czego chyba najciekawszym przypadkiem było wdrożenie do służby amerykańskiej produkcji M2A2ODS-SA Bradley. Trafił on na wyposażenie 155. Brygady Piechoty Morskiej Floty Pacyfiku, która miała go zdobyć w rejonie obwodu sumskiego. W kwietniu stał się on bohaterem materiału wideo opublikowanego przez rosyjską agencję informacyjną TASS.

Pojazd ten był pozytywnie oceniany przez jednego z członków załogi. W ramach ćwiczeń poligonowych żołnierze z jego wykorzystaniem udoskonalali swoje umiejętności z zakresu m.in. szturmu na ukraińskie pozycje umocnione, dostarczania desantu oraz amunicji. Rosjanie dotychczas mieli zdobyć przynajmniej kilkanaście Bradleyów w różnym stanie (plus zapewne sporo pojazdów będących stratami bezpowrotnymi). Niewykluczone, że z czasem w rosyjskiej służbie pojawi się następny taki pojazd (zwłaszcza że sporo wozów tej rodziny w dobrym stanie mogło zostać porzuconych podczas wycofywania z obwodu kurskiego).

defence24.pl

piątek, 27 czerwca 2025



Można spotkać głosy, że wręcz przeciwnie, że wojna i upokorzenie przesunęły centrum irańskiej władzy ku twardogłowym mundurowym z Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Takim, którzy z większym prawdopodobieństwem pójdą ścieżką dalszej konfrontacji?

Jak najbardziej jest to możliwe, ale nie widziałbym Iranu przekształcającego się w państwo całkowicie kontrolowane przez dyktaturę wojskowych jak Egipt czy Pakistan. Szczerzę wątpię, aby strażnicy wystąpili otwarcie przeciw szyickiemu klerowi, formalnie sprawującemu przywództwo. W Korpusie kierują wciąż ludzie, którzy walczyli za sprawę nowego systemu jeszcze podczas samej rewolucji, a do tego dzisiaj na tych samych średnich i niższych szczeblach są ich dzieci. Przy czym ta organizacja i tak już ma ogromne wpływy w Iranie. Kontroluje praktycznie każdą gałąź gospodarki, która jest dochodowa, albo strategicznie ważna. Na tym między innymi polega problem z reformami lub ewentualną transformacją tego kraju. Ci ludzie z własnej woli nie oddadzą takiej władzy i takich pieniędzy. Z kolei bez ich odsunięcia od władzy i gospodarki nie są możliwe jakieś realne reformy. Dlatego zgoda, że ich rola najpewniej jeszcze bardziej wzrośnie. Może powstanie coś w rodzaju modelu państwa pretoriańskiego, czyli pod dominującym wpływem organizacji chroniącej formalną władzę. W Iranie stale funkcjonuje równolegle Korpus Strażników i regularne siły zbrojne nazywane Artesz. Dodatkowo pod tą pierwszą organizację podlega liczna paramilitarna organizacja Basidżów, skrzyżowanie naszych PRL-owskich ORMO i ZOMO, która raz szybciej, raz wolniej, ale od lat jest w stanie zdławić kolejne fale społecznego niezadowolenia.

Teraz żadnej nie widać. Militarna klęska nie wywołała ludowego buntu. Co by musiało się stać, żeby ten reżim się zawalił?

Przed wojną byłem zdania, że on nie przetrwa sukcesji po obecnym ajatollahu, najwyższym przywódcy duchowym, Alim Chameneim. Ma 86 lat. Napięcia wewnętrzne pomiędzy różnymi frakcjami w reżimie byłyby wtedy za duże. Od 2020 roku, kiedy na rozkaz Trumpa USA zabiły generała Korpusu Kassema Solejmaniego, irańskim władzom właściwie wszystko szło źle. Najpierw tamten policzek, a zaraz potem naprawdę fatalne zarządzanie kryzysem pandemicznym COVID. Przespali potem szansę na wynegocjowanie jakiegoś porozumienia z bardziej ugodową administracją Joe Bidena, albo z drugiej strony dwustronnego traktatu z będącą w trudnej sytuacji Rosją. Na dodatek od 2023 r. doszło rozbicie przez Izrael Hamasu i Hezbollahu, które miały być jednym z filarów oporu w potencjalnej wojnie z Izraelczykami...

Jednak teraz, po otwartej wojnie nie mam już takiej pewności. To znaczy, ten reżim upadnie i o tym jestem przekonany, ale teraz wygląda, że upadnie później niż wcześniej. Kwestia sukcesji miała bowiem zostać rozstrzygnięta pod izraelskim ogniem i rzekomo są już trzej wyłonieni faworyci, którzy pozostają ciągle w ukryciu. Reżim na pewno będzie musiał się w jeszcze większym stopniu opierać na represjach wewnętrznych, ale rzeczywiście będzie teraz bardziej skonsolidowany, bo wszystkie jego filary zostały osłabione i muszą bliżej współpracować. Nie zlikwiduje to całkowicie napięć i problemów wewnętrznych, ale je może przygasić.

gazeta.pl


Eskalacja konfliktu izraelsko-irańskiego spowodowała spore zaniepokojenie, zarówno wśród społeczeństwa, jak i wszystkich środowisk politycznych Armenii, czyli wśród kręgów rządzących, jak i opozycji. W tym wypadku Ormianie zaniepokojeni są atakiem na Iran.

Aby uzmysłowić sobie, jak istotne w polityce zagranicznej Armenii są stosunki z Iranem należy cofnąć się do przynajmniej do końca istnienia ZSRR, gdy pod koniec lat 80-tych XX wieku rozpoczęły się Związku Sowieckim procesy separatystyczne i niepodległościowe. To jest okres, gdy aktywnie rozpoczęła się walka Ormian o Górski Karabach – 20.02.1988 r. delegaci Nagorno-Karabachskiego Obwodu Autonomicznego przyjęli rezolucję o przyłączeniu regionu do Armeńskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Rozgorzał aktywny spór, a następnie otwarta wojna z Azerbejdżanem, który uważał to terytorium za integralną część Azerbejdżańskiej SRR. W efekcie tego sporu Armenia znalazła się z trzech stron otoczona przez Państwa jej nieprzyjazne – Turcję od Zachodu i Azerbejdżan od Wschodu oraz Gruzję od Północy, z którą stosunki były dosyć złożone i niejednoznaczne przez wiele pierwszych lat istnienia niepodległych Armenii i Gruzji, m.in. przez separatyzm ormiańskiej mniejszości w gruzińskim regionie Samcche-Dżawachetii (Ormianie stanowią tam ponad 50% mieszkańców), udziału Ormian po stronie Abchazów w wojnie z początków lat 90-tych XX wieku (do dzisiaj Gruzini oskarżają Ormian z Batalionu im. Bagramiana o ludobójstwo i zbrodnie wojenne) itd.

A Armenię na początku lat 90-tych XX wieku trapiły same katastrofy, zaś Ormianie lata 1992-1995 nazywają „ciemnymi latami”. Zaczęło się od tragicznego w skutkach ogromnego trzęsienia ziemi w północnej Armenii 7 grudnia 1988 r. Zginęło ponad 25 tys. osób, dziesiątki tysięcy rannych i kalek, zaś bez dachu nad głową zostało ok. 520 tys. osób, 1/6 populacji Armenii. Straty oszacowano na ówczesne ok. 17 mld USD (wg obecnych przeliczeń – około 80 mld USD). Następnie, po rozpoczęciu konfliktu z Azerbejdżanem doszło do ogromnego kryzysu gospodarczego, braku energii elektrycznej, izolacji gospodarczej i handlowej. Do dzisiaj Armenia po tych „ciemnych latach” w wielu aspektach jeszcze się rozwojowo i gospodarczo nie podniosła.

I tu warto zauważyć, że właśnie w tych latach Iran był jedynym w zasadzie Państwem poprzez które trafiała do Armenii zarówno pomoc humanitarna, jak i surowce i towary. Ormianie do dzisiaj granice z Iranem nazywają „drogą życia”.

Z punktu widzenia Armenii, jej relacje z Iranem stały się kluczowe po wybuchu wojny z Azerbejdżanem w 2020 roku, czego efektem było pozbawienie Armenii ochrony ze strony Rosji. W konflikcie armeńsko-azerbejdżańskim Iran nie stanął jednoznacznie po stronie żadnego z tych państw, ale wielokrotnie jasno formułował, że nie zgodzi się na żadne zmiany graniczne w regionie. Początkowo to stanowisko dotyczyło w ogóle „zmian terytorialnych”, czyli przejścia Górskiego Karabachu pod kontrolę Azerbejdżanu – Iran nie był zainteresowany przedłużenia granicy irańsko-azerbejdżańskiej o granice tego właśnie regionu. 

Gdy jednak Azerbejdżan przejął pod kontrolę Górski Karabach, cała energia dyplomatyczna Teheranu ukierunkowana została na zachowanie bez zmian południowej granicy właściwej Armenii. Z tym wiąże się sprzeciw wobec inicjatywy Baku związanej z tzw. „korytarzem Zangezurskim”, czyli utworzenia połączonego korytarza transportowego (drogi, koleje) i „energetycznego” (rurociągi, linie energetyczne), łączącego właściwy Azerbejdżan z enklawą Nachiczewańską i dalej z Turcją. Utworzenie tego korytarza wynika z porozumienia Putin-Paszynjan-Alijew z 10 listopada 2020 r., jednakże jest jednym z najbardziej nie do przyjęcia przez społeczeństwo Armenii. 

Początkowo zakładano, że korytarz miałby być „eksterytorialny”, czyli pod kontrolą de facto Azerbejdżanu i Rosji (której posterunki policyjno-wojskowe miały zapewniać realizację umowy i gwarantować Erywaniowi, że Azerbejdżan nie zajmie tego terytorium na własność). Po zaangażowaniu się Rosji na Ukrainie i wycofaniu jednostek „pokojowych” z Górskiego Karabachu i zmniejszenia rosyjskiej obecności wojskowej w całej Armenii, ta „gwarancja” upadła. 

Ormianie obawiają się więc, że realizacja tego punktu doprowadzi do utraty całych regionów Syunik oraz Vayots Dzor, które są przez Azerbejdżan nazywane jednym określeniem Zangezur. Stąd w Armenii istnieje ogromna obawa, że wykorzystując obecne osłabienie Iranu, Azerbejdżan może podjąć działania militarne celem zajęcia tych ziem, a Armenia nie ma obecnie siły, aby je obronić i nie ma żadnych sojuszników, którzy mogliby jej realnie pomóc.

Dla Iranu utrata tego połączenia z Armenią to również byłaby ogromna strata geopolityczna. Region Syunik to jedyne lądowe połączenie Iranu z tworzoną przez Rosję Euroazjatycką Wspólnotą Gospodarczą, poprzez którą Teheran planuje dostawy do państw Azji Centralnej i Europą. Na tym terytorium ma powstać korytarz transportowo-energetyczny „Północ-Południe” (Iran-Armenia-Gruzja-Rosja), poprzez który Iran planuje dostawy swoich surowców i towarów do wymienionych części Europy i Azji, a z drugiej strony ma to być umożliwienie Armenii łatwy dostęp do regionu Zatoki Perskiej.

Warto przy tym dodać, że z punktu widzenia obrotów handlowych Armenii i Iranu ( z wyłączeniem surowców energetycznych), zablokowanie Zangezuru dla Armenii nie miałaby może większego znaczenia – strukturalnie transport ładunków spożywczych, budowlanych, konsumpcyjnych i innych z Iranu do Armenii nie jest zbyt duży. Ale jeżeli chodzi o surowce, to już ma ogromny wpływ.

„Zangezur” ma ogromne znaczenie dla realizowanej od lat pomiędzy Iranem i Armenią wymiany barterowej – „gaz za energie elektryczną”, zgodnie z którą Armenia przekazuje Iranowi 3 kWh energii elektrycznej za każdy 1 m3 gazu (Armenia posiada nadwyżki energii z elektrowni atomowej Metsamor niedaleko Erywania).

Sprawa staje się już obecnie na tyle niebezpieczna dla Armenii, że w wyniku izraelskiego ataku na Iran, produkcja na największym w Iranie złożu gazowym „South Pars” została zawieszona, a to może bezpośrednio zagrozić wymianie barterowej i pozbawić Armenię znacznego udziału gazu irańskiego w jej rynku. A poza Iranem wśród dostawców do np. elektrociepłowni  jest tylko Rosja… 

Dodajmy jeszcze, że z Iranu na rynek armeński trafia również wersja skroplona – propan, na którym oparty jest praktycznie cały transport w Armenii (98% samochodów jeździ na gazie, w przeważającej większości właśnie na propanie, nieduża ilość na metanie). I tu znowu, w zasadzie pozostałaby tylko Rosja jako dostawca. Co spowoduje nieaktualność armeńskiego planu dywersyfikacji dostaw surowców z różnych kierunków i uniezależnienia się od monopolistycznej roli Rosji.

Zmniejszenie ilości dostaw surowców energetycznych, a z Iranu oprócz gazu Armenia sprowadza również olej napędowy i benzynę, spowoduje bez wątpienia duży wzrost cen na te surowce, wpłynie na inflację w Armenii, zmniejszy stabilność ormiańskiego systemu energetycznego, ograniczy jego „margines bezpieczeństwa”, ale też zagrozi budowie trzeciej linii przesyłowej gazu (planowanej do zwiększenia barteru) i wyżej wymienionemu projektowi „Północ-Południe”. 

Jak wynika z powyższych rozważań, z uwagi na zagrożenie dla integralności terytorialnej Armenii, rząd tego Państwa, jak i społeczeństwo powinno być po stronie Iranu. I tak jest w rzeczywistości. 

(...)

Bo niezależnie od prozachodniej obecnie polityki Erywania, Armenia w ostatnich miesiącach stawała się sojusznikiem strategicznym Iranu. A w społeczeństwie ormiańskim istnieją obawy, że rozwój współpracy Armenii z Iranem skomplikuje relacje Erywania z Zachodem. 

Przypomnijmy tylko 3 sytuacje, które nie spodobały się Waszyngtonowi – lipiec 2024 – podpisanie umowy o wartości 500 mln USD na irańskie dostawy dronów Shahed i zaawansowanych systemu obrony powietrznej; kwiecień 2025 – realizacja wspólnych ćwiczeń wojskowych przy granicy irańsko-ormiańskiej; maj 2025 – podpisanie Memorandum o porozumieniu w sprawie współpracy wojskowej między dwoma krajami. To mocno zaniepokoiło administrację USA i nie wykluczone, że Biały Dom będzie naciskał na Armenię w celu ograniczenia współpracy z Teheranem, zwłaszcza w zakresie wojskowym. 

Tu pojawia się zapewne u czytelnika pytanie, dlaczego Erywań, wzorem Zachodu, nie stoi po stronie Izraela? 

I tu sytuacja jest bardzie skomplikowana. Bo o ile stosunki dyplomatyczne Izrael i Armenia nawiązały w 1991 roku, to do dzisiaj oba Państwa nie otworzyły nawzajem u siebie Ambasad. W latach 1993-2007 Ambasador Izraela w Erywaniu rezydował w Tbilisi (potem już w Jerozolimie), zaś Ambasador Erywania rezydował jakoby w Jerozolimie, ale na stałe przebywał w Erywaniu.

Sytuacja szła w ostatnich latach ku unormowaniu – w 2019 roku Ambasador Izraela w Armenii Eliav Belocerkowski (z rezydencją w Jerozolimie) przybył do Erywania i spotkał się z Prezydentem Armenem Sarkisjanem, wręczył mu listy uwierzytelniające i zapowiedział rezydowanie w Erywaniu. Ormianie wyszli naprzeciw tej inicjatywy i już kilka dni później ogłosili, że ich Ambasador zamieszka w Tel Awiwie. Proces ratyfikacji po stronie ormiańskiej ruszył i…. we wrześniu 2020 roku sprawa upadła po wyjścia na jaw, że Izrael sprzedawał Azerbejdżanowi nowoczesną broń, której Azerowie używali przeciwko Ormianom w wojnie o Górski Karabach. Stosunki zostały ograniczone – Armenia wycofała swojego Ambasadora, zaś szereg polityków Ormiańskich najwyższego szczebla oskarżyło Izrael o udział w „ludobójstwie Ormian”.

Warto dodać, że w stosunkach ormiańsko-izraelskich w pierwszej dekadzie po nawiązaniu stosunków dyplomatycznych, to strona Ormiańska była bardziej aktywna i to jej prezydenci odwiedzali Izrael (1995 – Lewon Ter-Petrosjan, 2000 – Robert Koczarjan, 2005 – Serż Sarkisjan), ale co ciekawe Izrael bardzo niechętnie się tym chwalił na świecie i przekazów medialnych z tych wizyt zbyt wielu nie było (może oprócz grupowego zdjęcia Lewona Ter-Petrosjana, który uczestniczył w pogrzebie Premiera Icchaka Rabina). 

Powodów było sporo, ale wymieńmy kilka:

Po pierwsze – przez wiele lat ważniejsze dla Izraela były wojskowe i gospodarcze stosunki z Turcją (a następnie Azerbejdżanem), a nie z antyturecką Armenią. 

Po drugie – właśnie z powodu bardzo dobrych kontaktów Armenii z Iranem, naturalnym wrogiem Izraela. 

Po trzecie – Izrael stoi na stanowisku wyjątkowości Holokaustu w historii świata, tymczasem Erywań chce, aby Izrael uznał Ludobójstwo Ormian w Imperium Osmańskim, które wg Ormian było pierwszym „klasycznym” ludobójstwem w historii świata, na co Izrael nigdy się nie zgodzi. 

Po czwarte – powszechne wsparcie dla Palestyńczyków przez Ormian. 

Po piąte – konflikty, jakie mają miejsce w diasporą Ormiańską w Jerozolimie (temat na tyle szeroki, że nie czas i nie miejsce).

I dlatego pomiędzy Izraelczykami, a Ormianami, którzy przez wiele lat nazywali siebie w propagandzie „Izraelem na Kaukazie”, a sąsiednie narody nazywały Ormian  „Żydami Kaukazu”, do dobrych stosunków daleko. 

centrumrosja.com

czwartek, 26 czerwca 2025



Spowolnienie gospodarcze w Rosji intensyfikuje rywalizację o zasoby państwowe i wywołuje spory o priorytety prowadzonej polityki. Potwierdza je polemika dotycząca stanu gospodarki, do jakiej doszło w trakcie petersburskiego Forum. Podczas publicznego panelu Maksim Rieszetnikow, minister rozwoju gospodarczego, stwierdził m.in., że kraj znajduje się na „krawędzi recesji”. Przeciwstawne zdania zaprezentowali pozostali paneliści – szefowa CBR i minister finansów mówili o trwającym obecnie okresie „chłodzenia” gospodarki i „wyjściu ze stanu przegrzania”. Nabiullina powtórzyła swoją tezę, po raz pierwszy sformułowaną w lipcu 2024 r., że Rosja wyczerpała już dotychczasowe zasoby umożliwiające rozwój gospodarczy. Z krytycznymi ocenami kontrastowała optymistyczna diagnoza sytuacji gospodarczej i jej dalszego rozwoju przedstawiona przez Putina podczas sesji zamykającej Forum, który wspomniał przy okazji o odmiennych opiniach, obracając całą sytuację w żart.

Rozbieżności te ujawniają wzajemnie sprzeczne interesy, którymi kierują się zarządzający poszczególnymi częściami tzw. bloku ekonomicznego rządu. Dla CBR utrzymanie odpowiednio wysokich stawek procentowych jest kluczowe w walce z inflacją, m.in. poprzez wzmocnienie waluty i ograniczenie popytu. Mocny rubel jest natomiast przeszkodą z perspektywy konieczności bilansowania budżetu w warunkach rekordowego wydatkowania środków, co stanowi priorytet ministra finansów. Wysokie koszty kredytów ograniczają zaś aktywność firm – stąd surowa wypowiedź Rieszetnikowa.

Można zakładać, że konflikt o kształt polityki ekonomicznej Rosji będzie się nasilał ze względu na spowolnienie gospodarki (CBR przewiduje w br. wzrost PKB o 1–2%, podczas gdy w 2024 r. wyniósł on według oficjalnych danych 4,1%) i kurczenie się zasobów przy wciąż rosnących wydatkach powodowanych wojną. Dodatkowo negatywnym czynnikiem jest presja zewnętrzna w postaci niskich cen ropy, utrudniających bilansowanie budżetu (...).

Pomimo rosyjskich zapowiedzi ograniczony i niepubliczny udział amerykańskich firm na Forum wskazuje na brak szerszego zainteresowania z ich strony powrotem do FR na tym etapie. Zgodnie z wypowiedzią Kiriłła Dmitrijewa, szefa Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich i jednego z kremlowskich wysłanników na rozmowy z USA, w petersburskim wydarzeniu miało uczestniczyć „ponad 70” przedstawicieli amerykańskich firm, chociaż „wielu z nich” nie informowało o tym publicznie (sesja z ich udziałem została zamknięta dla mediów). Dmitrijew jeszcze w lutym zapowiadał powrót biznesu z USA do Rosji już w drugim kwartale br., co do tej pory nie nastąpiło. Jak stwierdził szef Amerykańskiej Izby Handlowej w FR w rozmowie z rosyjskimi mediami, obecnie nie ma „dużej kolejki” podmiotów wyczekujących powrotu na tamtejszy rynek, a realne zainteresowanie przejawiają „jedna–dwie firmy”. Sugeruje to brak istotnego postępu w odbudowywaniu współpracy gospodarczej pomiędzy Rosją a USA, a także głęboką rezerwę w kwestii ponownych inwestycji w FR ze strony amerykańskiego biznesu.

osw.waw.pl


Reporter zapytał Trumpa podczas konferencji prasowej na szczycie NATO 25 czerwca, czy możliwe jest, aby prezydent Rosji Władimir Putin miał ambicje terytorialne wykraczające poza Ukrainę, a Trump odpowiedział, że „to możliwe”. ISW od dawna ocenia, że ​​Rosja przygotowuje swoje wojsko i społeczeństwo na możliwy przyszły konflikt z NATO po zakończeniu wojny na Ukrainie, w tym poprzez przeprowadzanie reform wojskowych; integrowanie weteranów na wszystkich szczeblach rosyjskich władz lokalnych, regionalnych i federalnych; oraz ustalanie warunków retorycznych uzasadniających przyszłą agresję przeciwko NATO. ISW zauważył, że Kreml wykorzystuje tę samą retorykę, której użył przeciwko Ukrainie przed rozpoczęciem pełnoskalowej inwazji w lutym 2022 r., aby zagrozić państwom NATO. Kreml wykorzystał również w szczególny sposób koncepcję „rodaków za granicą” — rosyjskojęzycznej ludności mieszkającej poza Rosją, którą Rosja twierdzi, że musi chronić — aby uzasadnić agresję przeciwko byłym państwom radzieckim w przeszłości. Kreml promował również koncepcję „Russkiego Miru” („Rosyjskiego Świata”) — amorficzną koncepcję ideologiczną i geograficzną, która obejmuje wszystkie dawne terytoria Rusi Kijowskiej, Królestwa Moskiewskiego, Imperium Rosyjskiego, Związku Radzieckiego i współczesnej Federacji Rosyjskiej, i którą Putin wykorzystuje do określania wszelkich terytoriów, którymi rządził lub twierdził, że rządził reżim rosyjski, jako „historycznych terytoriów” Rosji. Kreml ustalał warunki informacyjne, aby uzasadnić potencjalną agresję przeciwko Mołdawii i państwom bałtyckim, wykorzystując rzekomą potrzebę ochrony swoich „rodaków za granicą” i twierdzenie, że kraje te są częścią „Russkiego Mira” — te same narracje, których Kreml użył, aby uzasadnić pełnoskalową inwazję na Ukrainę w lutym 2022 r. Wypowiedzi Trumpa są zatem spójne z podstawową oceną ISW, że Rosja ma ambicje terytorialne wykraczające poza Ukrainę i będzie je nadal realizować, chyba że Putin zostanie zmuszony do ponownego rozważenia swojej teorii zwycięstwa.

Sekretarz stanu USA Marco Rubio słusznie stwierdził, że Rosja nie wykazała chęci kontynuowania negocjacji pokojowych. Rubio stwierdził w wywiadzie dla Politico opublikowanym 25 czerwca, że ​​Rosja próbuje „osiągnąć na polu bitwy to, czego [Rosja] żąda przy stole negocjacyjnym”, w tym „kontrolę nad pewnymi terytoriami”, ale zauważył, że ten cel będzie trudniejszy do osiągnięcia, niż Rosja obecnie sądzi. Rubio stwierdził, że Rosja poniosła ponad 80.000 ofiar śmiertelnych w akcji (KIA) od stycznia 2025 r., ale że Putin mimo to nadal „podsyca machinę wojenną” i że Rosja „nie wykazała chęci kontynuowania” negocjacji pokojowych. Oświadczenia Rubia są zgodne z ocenami ISW, że Rosja próbowała opóźnić proces negocjacji i przedłużyć wojnę w celu zabezpieczenia dodatkowych zdobyczy terytorialnych. Maksymalistyczne żądania negocjacyjne Rosji dotyczące terytorium Ukrainy, w tym znacznych obszarów, których Rosja obecnie nie okupuje, stanowią taktykę informacyjną mającą na celu wymuszenie ustępstw terytorialnych w celu zrekompensowania zysków, których Rosja nie może osiągnąć na polu bitwy. ISW nadal ocenia, że ​​Rosja nie jest skłonna do angażowania się w merytoryczne negocjacje w celu zakończenia wojny na Ukrainie w sposób, który nie będzie ustępstwem wobec maksymalistycznych żądań Rosji, które pozostały niezmienne od czasu rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji.

(...)

Ukraiński portal Kyiv Independent poinformował 24 czerwca, że ​​państwowa rosyjska fabryka Votkińsk zatrudniła 2500 pracowników, wybudowała nowe obiekty i sprowadziła specjalistyczny sprzęt produkcyjny w ramach wysiłków na rzecz rozszerzenia rosyjskiej produkcji pocisków balistycznych Iskander-M, pocisków manewrujących Iskander-K, międzykontynentalnych pocisków balistycznych (ICBM) Yars i Bulava, a prawdopodobnie także pocisków balistycznych Oreshnik od czasu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. Kyiv Independent stwierdził, że analiza wewnętrznych operacji biznesowych zakładu pokazuje, że zakład pozyskiwał sprzęt produkcyjny od firm z ChRL, Tajwanu i Białorusi za pośrednictwem prywatnych rosyjskich pośredników. Kyiv Independent oświadczył, że nie jest jasne, ile ICBM produkuje obecnie fabryka w Wotkińsku, ale zauważył, że wewnętrzne dokumenty wskazują, że Rosja inwestuje w swój arsenał ICBM i że rosyjskie Ministerstwo Obrony (MoD) nakazało fabryce w Wotkińsku w marcu 2022 r. realizację kontraktu produkcyjnego na części do ICBM Buława o wartości 13 mln USD do 2024 r. Wysoki rangą urzędnik Głównego Zarządu Wywiadu Wojskowego Ukrainy (GUR) powiedział Kyiv Independent, że Rosja przygotowuje się do długiej wojny i gromadzi różne rodzaje pocisków. Kyiv Independent, powołując się na Królewski Instytut Usług Zjednoczonych (RUSI), oświadczył, że Rosja zwiększyła produkcję pocisków balistycznych Iskander-M z 250 w 2023 r. do 700 w 2024 r. i zauważył, że jego źródło w GUR zgadza się z oceną RUSI. Kyiv Independent poinformował, że otrzymał informacje wywiadowcze GUR na początku czerwca 2025 r., wskazujące, że Rosja zgromadziła około 600 pocisków balistycznych Iskander-M i 300 pocisków manewrujących Iskander-K — zapas, który wystarczyłby na około dwa lata, gdyby Rosja utrzymała obecne tempo ataków na Ukrainę. ISW niedawno zauważyło doniesienia wskazujące, że Rosja aktywnie rozszerza i gromadzi produkcję czołgów T-90M, a ekspansja i przyspieszenie rosyjskich zdolności produkcyjnych pocisków dodatkowo potwierdzają ocenę ISW, że Rosja pracuje nad rozszerzeniem swojej bazy przemysłu obronnego (DIB), prawdopodobnie w ramach przygotowań do przedłużającej się wojny na Ukrainie i potencjalnego rozszerzonego przyszłego konfliktu z NATO.

(...)

Siły ukraińskie prawdopodobnie przeprowadziły atak dalekiego zasięgu na rosyjskie przedsiębiorstwo przemysłu zbrojeniowego w obwodzie rostowskim 24 czerwca. Szef ukraińskiego Centrum Zwalczania Dezinformacji, porucznik Andrij Kowalenko, który często informuje o udanych ukraińskich atakach dronów, poinformował, że siły ukraińskie zaatakowały rosyjską fabrykę Atlant-Aero w Taganrogu w obwodzie rostowskim. Kowalenko poinformował, że fabryka Atlant-Aero specjalizuje się w produkcji kluczowych rosyjskich komponentów dronów bojowych i systemów sterowania, w tym dronów „Orion”, systemów walki elektronicznej (EW) oraz cyfrowej integracji dronów z widokiem z pierwszej osoby (FPV) i amunicji krążącej. Źródła rosyjskie opublikowały materiał filmowy z eksplozji w Taganrogu i twierdziły, że rosyjska obrona przeciwlotnicza odparła atak dronów w pobliżu Taganrogu i innych obszarów obwodu rostowskiego w nocy.

understandingwar.org


Ukraina ma za sobą ciężkie dni. Rosja używa przeciwko niej więcej dronów, bomb szybujących i pocisków manewrujących niż kiedykolwiek od początku wojny w lutym 2022 r. Na początku tego tygodnia w ciągu jednej nocy w wyniku ataków zginęło 26 cywilów, a 200 osób zostało rannych. W tej sytuacji można było oczekiwać, że podczas szczytu NATO w Hadze w środę — podobnie jak rok temu w Londynie — Wołodymyr Zełenski będzie miał wystarczająco dużo okazji, aby przedstawić swoje obawy i postulaty.

Prezydent USA Donald Trump zepchnął Zełenskiego na margines podczas szczytu NATO. Celem Trumpa jest przede wszystkim to, by niepotrzebnie nie drażnić władcy Kremla Władimira Putina i nie zagrozić politycznemu i gospodarczemu zbliżeniu między Moskwą a Waszyngtonem.

W związku z tym Ukraina została wspomniana w końcowej deklaracji szczytu jedynie jednym zdaniem: "sojusznicy potwierdzają swoje trwałe zobowiązania poszczególnych państw do wspierania Ukrainy, której bezpieczeństwo przyczynia się do naszego bezpieczeństwa".

Nie podjęto jednak żadnych nowych konkretnych zobowiązań finansowych wobec Kijowa, nie odbyło się również posiedzenie Rady NATO-Ukraina na szczeblu szefów państw i rządów, nie padły też żadne nowe obietnice zwiększenia wsparcia ze strony USA, na przykład w zakresie sankcji lub dostaw broni. Trump nie dał również do zrozumienia, że spełni prośbę Zełenskiego i sprzeda Kijowowi amerykańską broń.

Trump poświęcił jednak Zełenskiemu 50 min na dwustronne spotkanie. "Było bardzo miło, nie mogło być lepiej" — powiedział Amerykanin na konferencji prasowej po zakończeniu szczytu NATO. "Rozmawialiśmy o tym, jak osiągnąć zawieszenie broni i prawdziwy pokój" — wyjaśnił Zełenski. "Rozmawialiśmy o tym, jak chronić naszych obywateli" — dodał.

Trump natychmiast zaprzeczył: według jego informacji rozmowa z Zełenskim nie była konkretnie o zawieszeniu broni z Rosją.

Z punktu widzenia Zełenskiego szczyt NATO był rozczarowaniem. Europejczycy zrobili wszystko, co w ich mocy, aby Ukraina znalazła się w centrum uwagi w Hadze. Waszyngton jednak nie poszedł na ustępstwa. Przynajmniej europejskim przywódcom udało się osiągnąć to, że przyszłe wydatki na wsparcie militarne dla Kijowa będą w dużej mierze zaliczane do wydatków na obronność. Może to stanowić dodatkową zachętę do wspierania Ukraińców.

(...)

W Brukseli Zełenski jest mile widziany. Europejczycy są jedynymi sojusznikami, jacy mu pozostali. W tym roku zobowiązali się już do przekazania Ukrainie 35 mld euro (148 mld zł) nowej pomocy. 

(...)

Pod rządami Trumpa USA znacznie ograniczyły jednak swoje wsparcie. Nie ma nowych zobowiązań finansowych ani dostaw broni. Obecne dostawy zostały zatwierdzone jeszcze przez poprzednika Trumpa, Joego Bidena, i wygasają latem.

A co potem? Trump już dał do zrozumienia, że to koniec. 

(...)

Mówiąc wprost: dla Zełenskiego szczyt UE ma znaczenie decydujące, jest to szczyt, który zadecyduje o losie Ukrainy. Wysoki rangą dyplomata UE, który nie chciał ujawnić swojego nazwiska, ujął to w następujący sposób: "zdajemy sobie sprawę, że Europa będzie musiała zrobić więcej w przyszłości, ponieważ Amerykanie stopniowo wycofują się z zaangażowania".

To dyplomatyczny żargon, który brzmi racjonalnie i trzeźwo, ale stwierdzenie to miałoby ogromne konsekwencje — gdyby było wypowiedziane poważnie.

onet.pl\Die Welt


Trump ogłosił zwycięstwo, gdy kraje NATO zgodziły się przeznaczyć 5 proc. PKB na obronność do 2035 r. A inni sojusznicy odetchnęli z ulgą, gdy prezydent USA potwierdził zaangażowanie Ameryki w NATO — przynajmniej na razie.

To wszystko powody do świętowania: Stany Zjednoczone pozostają kluczowym członkiem sojuszu. Zobowiązanie Europy do zwiększenia wydatków oznacza, że z czasem rządy poszczególnych krajów przejmą znacznie większą odpowiedzialność za własną obronę, a NATO będzie w stanie lepiej odstraszać i, w razie potrzeby, odeprzeć zagrożenie militarne ze strony Rosji.

Jednak pomimo uścisków, szerokich uśmiechów i serdeczności nie można ignorować prawdziwych obaw i lęków, które obecnie całkowicie przeniknęły sojusz.

(...)

Chociaż w krótkim oświadczeniu uzgodnionym przez przywódców Rosja została nazwana "długoterminowym zagrożeniem", język ten jest znacznie łagodniejszy w porównaniu z zeszłorocznym oświadczeniem, w którym nazwano ją "najważniejszym i najbardziej bezpośrednim zagrożeniem dla bezpieczeństwa sojuszników". Trump zapytany wprost, czy zgadza się z twierdzeniem, że prezydent Władimir Putin jest "przeciwnikiem", uniknął odpowiedzi.

Wspólne postrzeganie zagrożenia stanowi sedno sojuszu wojskowego, a nieporozumienia dotyczące charakteru zagrożenia ze strony Rosji (a wcześniej Związku Radzieckiego) często prowadziły do kryzysów. Nigdy jednak wcześniej Stany Zjednoczone nie dążyły do bagatelizowania wyzwań militarnych ze Wschodu.

Te różnice w postrzeganiu zagrożenia mają również wpływ na politykę sojuszu wobec Ukrainy — kraju, który od ponad dziesięciu lat jest ofiarą agresji Rosji. Trump postrzega tę wojnę jako czysto "europejską sytuację" i zrezygnował z dość krótkotrwałych wysiłków na rzecz zakończenia konfliktu.

Jednak dla większości Europejczyków Ukraina i jej bezpieczeństwo są integralną częścią pokoju na ich kontynencie. I pomimo tego, że Trump zdecydowanie zamknął Kijowowi drzwi do NATO, sekretarz generalny Mark Rutte i inni przywódcy sojuszniczych państw twierdzą, że droga Ukrainy do członkostwa jest "nieodwracalna".

Europejscy członkowie sojuszu i Kanada zrozumieli, że nie mogą już liczyć na Stany Zjednoczone w kwestii bezpieczeństwa i obrony. Jak podkreślił w lutym sekretarz obrony USA Pete Hegseth: "Surowe realia strategiczne uniemożliwiają Stanom Zjednoczonym Ameryki skupienie się przede wszystkim na bezpieczeństwie Europy".

Co więcej, ogłaszając zwycięstwo w sprawie celu 5 proc., Trump dał jasno do zrozumienia, że Stany Zjednoczone nie będą się do niego stosować. — Od tak dawna wspieramy NATO — powiedział, zapytany o nowy wymóg. — Nie sądzę więc, że powinniśmy, ale uważam, że kraje NATO powinny to zrobić bez wątpienia.

onet.pl\Politico


USA ocaliły Izrael, a teraz ocalą izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu, który został w poniedziałek wezwany do sądu - oświadczył w środę prezydent USA Donald Trump. Zaapelował o natychmiastowe unieważnienie toczącego się procesu korupcyjnego izraelskiego premiera.

"Byłem w szoku, gdy usłyszałem, że Państwo Izrael, które doświadczyło właśnie jednej z najwspanialszych chwil w historii i jest pod silną wodzą Bibiego Netanjahu, kontynuuje swoje absurdalne polowanie na czarownice wobec premiera czasów wojny!" - napisał Trump w serwisie Truth Social.

Dodał, że wraz z Netanjahu "przeszli razem przez piekło", walcząc z "silnym i wieloletnim wrogiem Izraela, Iranem". Pochwalił Netanjahu za jego "miłość dla niesamowitej Ziemi Świętej". Napisał, że premier Izraela to "wojownik" jak żaden inny w historii Izraela.

W wyniku tej walki - kontynuował Trump - wyeliminowano potencjalnie "jedną z największych i najsilniejszych broni nuklearnych na świecie".

"Walczyliśmy dosłownie o przetrwanie Izraela i nie ma nikogo w historii Izraela, kto walczył silniej albo bardziej kompetentnie od Bibiego Netanjahu" - napisał prezydent USA.

Mimo tego - zaznaczył Trump - Netanjahu został wezwany na poniedziałek do sądu, gdzie toczy się wobec niego proces korupcyjny. Trump ocenił, że sprawa jest "umotywowana politycznie".

"Takie polowanie na czarownice wobec człowieka, który oddał tak wiele, jest dla mnie nie do pomyślenia" - dodał. Wezwał do natychmiastowego unieważnienia procesu albo "uniewinnienia" premiera.

"To USA ocaliły Izrael i teraz to USA ocalą Bibiego Netanjuahu" - podsumował Trump.

Portal Times of Israel podkreślił, że nie wiadomo, do jakiej rozprawy odniósł się Trump. Przesłuchanie Netanjahu, które rozpoczęło się wcześniej w czerwcu, ma zostać wznowione po przerwie ogłoszonej w związku z wojną z Iranem.

PAP

środa, 25 czerwca 2025



Niedawno sytuację Armenii jeszcze dotkliwiej skomplikował antyzachodni zwrot Gruzji, skutkujący m.in. problemami z tranzytem przez ten kraj dostaw zachodniego sprzętu wojskowego dla Erywania. W ostatnich tygodniach Tbilisi stwarza też problemy z przesyłem armeńskiego eksportu do Rosji. Po izraelskich atakach na Iran Armenia stanęła w obliczu groźby całkowitej izolacji – do zamkniętych granic z Azerbejdżanem i Turcją oraz niepewnej sytuacji na tej z Gruzją doszły izraelskie i amerykańskie ataki na terytorium Iranu, jej czwartego sąsiada.

Taki stan rzeczy skłania Erywań do tym pilniejszego szukania porozumienia z Ankarą i utwierdza Paszyniana w przekonaniu, że po utracie przez Ormian kontroli nad Górskim Karabachem i tzw. terytoriami okupowanymi (lata 2020–2023) oraz zwrocie Armenii na Zachód (...), co wiązało się z faktycznym osłabieniem więzi z Moskwą (...), jedynym gwarantem bezpieczeństwa państwa może stać się Turcja.

osw.waw.pl


Tuż przed szczytem NATO Niemcy przedstawiły plan zwiększania wydatków obronnych do 2029 r., a Friedrich Merz zapowiedział, że Bundeswehra stanie się najsilniejszą armią w Europie. Zdaniem politologa dr Juergena Langa, to wyjątkowo ambitny plan, ale ze zwiększeniem liczebności armii mogą być problemy.

Jak podkreślił w rozmowie z PAP dr Juergen Lang, politolog i publicysta Bayerischer Rundfunk (BR), kanclerz Niemiec Friedrich Merz w swoim wtorkowym wystąpieniu w Bundestagu "w bardzo wyważony sposób mówił o Donaldzie Trumpie i ostatnich wydarzeniach na Bliskim Wschodzie".

"Widać, że za wszelką cenę stara się uniknąć konfliktu z prezydentem USA. I dlatego też chce, by Niemcy stały się pewnego rodzaju prymusem w NATO. By naprawdę wywiązywały się ze swoich zobowiązań w ramach sojuszu. I trzeba przyznać, że niemieckie plany dotyczące zbrojeń są bardzo konkretne" - powiedział ekspert.

Jak dodał Lang, "nie można jednak przewidzieć, czy z czasem Trump nie będzie postulował kolejnego podniesienia wydatków na obronę, może zażąda 6 proc., a potem 7 proc., itd. Można sobie zadać pytanie, czy w takich okolicznościach Merz będzie skłonny spełnić kolejne postulaty".

Ekspert zaznaczył, że Niemcy zapowiedziały zwiększenie budżetu obronnego i niemal trzykrotne zwiększenie wydatków na zbrojenia. "Już teraz budżet obronny nie jest mały. W bieżącym roku kalendarzowym wyniesie 62,43 mld euro, a do 2029 r. ma wzrosnąć do 153,83 mld euro" - dodał.

Ponadto, jak zakomunikował we wtorek minister obrony Boris Pistorius (SPD), jeszcze w tym roku Bundeswehra może, zgodnie z rządowym projektem, dostać dodatkowe 24 mld euro z tzw. funduszu specjalnego. Decyzja ta musi uzyskać akceptację parlamentu. Pistorius zapowiedział też 10 tys. etatów w wojsku i tysiąc w służbie cywilnej.

Zdaniem Langa, o ile jeszcze pieniądze nie powinny stanowić dla Berlina problemu, to już kwestie kadrowe mogą nastręczyć trudności.

"Docelowo Bundeswehra ma liczyć 260 tys. żołnierzy, obecnie jest ich 180 tys. To spora luka kadrowa i nie będzie łatwo ją zapełnić, zwłaszcza, że jeszcze nie zdecydowano się na przywrócenie obowiązkowej służby wojskowej. Politycy rozumieją, że dobrowolna służba wojskowa nie załatwi sprawy, ale doskwiera brak konkretów" - stwierdził Lang.

"Z jednej strony pada propozycja by wszystkich poddać testom sprawnościowym i obowiązkowym szkoleniom, ale do wojska brać tylko ochotników, a z drugiej jest jasne, że tych ochotników może być za mało" - dodał.

W opinii eksperta ostatecznie pobór zostanie przywrócony, ale trudno wyrokować w jakiej formie. Lang przypomniał też, że zwiększenie liczebności armii będzie wymagało inwestycji w infrastrukturę, w tym w budowę koszar, których brakuje już dziś.

Ekspert, zapytany o rozpoczynający się w najbliższy piątek w Berlinie zjazd SPD w kontekście ogłoszonego przez pacyfistyczne skrzydło SPD "manifestu" wzywającego do zmniejszenia nakładów na obronę i "dyplomatyczne zbliżenie z Rosją", ocenił, że dokument ten nie będzie miał żadnego znaczenia dla dalszej polityki SPD w ramach koalicji rządowej z chadekami.

"Politycy SPD czują swoją odpowiedzialność za stabilność rządu koalicyjnego a ci, którzy podpisali się pod tym manifestem są w zdecydowanej mniejszości i wyrażają przebrzmiałe poglądy" - ocenił Lang.

Jak podkreślił, "gdyby na zjeździe socjaldemokraci nagle uznali, że trzeba zmienić kurs na ten wyznaczony przez postulaty "manifestu", miałoby to poważne konsekwencje. Nie sądzę więc by do tego doszło".

"W ostatnich wyborach do Bundestagu socjaldemokraci odnotowali najgorszy wynik w swojej historii (16 proc. - PAP) i nie przetrwaliby rozpadu tego rządu, byliby zwyczajnie skończeni. W tym sensie zboczenie z kursu wyznaczonego przez Merza i wicekanclerza Larsa Klingbeila (SPD) uważam za mało prawdopodobne. 

Socjaldemokraci zdają sobie sprawę jaka jest stawka ewentualnego ustawienia się w poprzek linii rządu" - podsumował ekspert.

W środę po południu zakończył się szczyt NATO w Hadze. Najważniejszą konkluzją szczytu była zgoda liderów państw sojuszu na podniesienie do 2035 r. wydatków na bezpieczeństwo do 5 proc. PKB. Kanclerz Niemiec w wygłoszonym na zakończenie szczytu przemówieniu mówił o "pamiętnym dniu, który z pewnością zapisze się w historii NATO". 

PAP


Tymczasem według wstępnej oceny amerykańskich służb wywiadowczych, do których dotarło CNN i "The New York Times", optymizm polityka mógł być zbyt wczesny. Według raportu amerykański atak na Iran opóźnił program jądrowy tego kraju o mniej niż sześć miesięcy. Uderzenia miały zablokować wejścia do dwóch obiektów, ale nie zniszczyły podziemnych pomieszczeń. Dokument stwierdza również, że znaczna część irańskich zapasów wzbogaconego uranu została przeniesiona przed atakami, które zniszczyły tylko niewielką część materiałów jądrowych. Irańczycy przewieźli je do tajnych lokalizacji. CNN w swoim artykule powołuje się na siedem osób związanych z amerykańskim wywiadem. 

Karoline Leavitt, rzeczniczka Białego Domu, w odpowiedzi na pytania CNN, stwierdziła, że ocena zawarta w ujawnionym raporcie jest "całkowicie błędna". "Została sklasyfikowana jako 'ściśle tajna', ale mimo to została ujawniona przez anonimowego, niskiego szczebla nieudacznika ze służb wywiadowczych. Ujawnienie tej rzekomej oceny jest wyraźną próbą poniżenia prezydenta Trumpa i zdyskredytowania odważnych pilotów myśliwców, którzy przeprowadzili perfekcyjnie wykonaną misję zniszczenia irańskiego programu nuklearnego. Wszyscy wiedzą, co się dzieje, gdy zrzuca się czternaście bomb o wadze 30 000 funtów idealnie na cele: całkowite zniszczenie" - dodała. 

gazeta.pl


Premier Izraela Benjamin Netanjahu ogłosił we wtorek wieczorem, że zakończona kampania przeciwko Iranowi była "historycznym zwycięstwem", które przetrwa pokolenia. Iran nie będzie miał broni atomowej i nie zdoła odbudować swojego programu atomowego - podkreślił izraelski przywódca.

"Cały program nuklearny Iranu poszedł na marne (...) jeżeli ktoś w Iranie będzie chciał go odbudować, będziemy działać z tą samą determinacją i siłą, by udaremnić każdą taką próbę" - zaznaczył izraelski premier w przemówieniu do narodu.

"Podkreślam - Iran nie będzie miał broni atomowej" - oświadczył Netanjahu.

Dodał, że Izrael zadał również "miażdżące ciosy samemu reżimowi zła". Zapowiedział, że w miejsce sponsorowanej przez Iran "osi zła", powstanie "oś dobrobytu i pokoju narodów regionu".

(...)

W nocy z soboty na niedzielę USA zbombardowały trzy irańskie obiekty jądrowe. Trump ogłosił ich całkowite zniszczenie, wiceprezydent J.D. Vance tego nie potwierdził, ale powiedział, że uderzenie "znacząco opóźniło" rozwój irańskiego programu nuklearnego.

Prezydent Iranu Masud Pezeszkian we przemówieniu we wtorek również pogratulował swojemu narodowi "wielkiego zwycięstwa" w "dwunastodniowej wojnie wywołanej awanturnictwem i prowokacją" Izraela.

PAP

wtorek, 24 czerwca 2025



20 czerwca specjalny wysłannik prezydenta USA ds. Ukrainy generał Keith Kellogg spotkał się w Mińsku z Alaksandrem Łukaszenką. Towarzyszyli mu jego zastępca John Cole oraz Christopher Smith, odpowiedzialny w Departamencie Stanu za problematykę białoruską. Zgodnie z informacją strony białoruskiej tematami rozmów były uregulowanie „konfliktu na Ukrainie”, sankcje Zachodu wobec Białorusi, sytuacja na Bliskim Wschodzie oraz stosunki Mińska z Moskwą i Pekinem. Dzień później na wolność wyszło 14 więźniów politycznych, ułaskawionych przez Łukaszenkę „ze względów humanitarnych” i „na prośbę prezydenta USA”. Wśród nich znalazł się jeden z liderów opozycji w 2020 r. Siarhiej Cichanouski, mąż liderki sił demokratycznych Swiatłany Cichanouskiej. Ponadto ułaskawiono trzech obywateli RP, po dwóch Japonii i Łotwy oraz po jednym Estonii, USA i Szwecji.

Wizyta amerykańskiej delegacji stanowi kontynuację rozmów na linii Mińsk–Waszyngton, prowadzonych co najmniej od lutego br., gdy przyjazd Smitha zaowocował zwolnieniem trzech więźniów politycznych, w tym obywatela USA. Następnie negocjacje z reżimem miał prowadzić Cole, co doprowadziło pod koniec kwietnia do uwolnienia Jurasia Ziankowicza (obywatela Białorusi i USA). Mińsk jest zdecydowany wykorzystać politykę amerykańskiej administracji wobec Rosji do zwiększenia własnej podmiotowości na arenie międzynarodowej. Stąd też zwolnienie Cichanouskiego należy uznać za cenę, jaką reżim zgodził się zapłacić za wizytę Kellogga, oraz inwestycję w dalszą grę z USA.

Komentarz

Łukaszenka postrzega administrację Donalda Trumpa jako szansę na przynajmniej złagodzenie izolacji międzynarodowej. Ułaskawienie 14 więźniów politycznych ma zachęcić stronę amerykańską do rozmów, dalszych wizyt i tym samym do częściowego legitymizowania Łukaszenki w roli polityka dążącego do pokoju w regionie. Celem maksimum jest zapewne ulokowanie potencjalnych rozmów rosyjsko-ukraińskich w Mińsku, jak miało to miejsce w latach 2014–2015. Z wypowiedzi przedstawicieli władz FR wynika, że Moskwa rozpatruje taki wariant, lecz jest on nieakceptowalny dla Kijowa i Zachodu. Trudno przy tym zakładać, iż aktywizacja kontaktów białorusko-amerykańskich odbywa się bez wiedzy Kremla.

Poza chęcią uzyskania korzyści wizerunkowych Mińsk dąży do złagodzenia amerykańskich restrykcji gospodarczych. Wbrew oficjalnym deklaracjom o „pełnej odporności” na zachodnie sankcje Białoruś boleśnie odczuwa ich skutki. Wprowadzone przez USA na początku 2022 r. embargo na nawozy potasowe doprowadziło do spadku eksportu tego – strategicznego dla białoruskiej gospodarki – produktu o 40–60% (szczegółowe dane nie są upubliczniane). Na razie nie pojawiło się jednak potwierdzenie realnych decyzji USA o jakimkolwiek złagodzeniu reżimu sankcyjnego.

Mińsk tradycyjnie próbuje rozgrywać różnice między państwami Zachodu. W obszernym wywiadzie udzielonym już po wizycie Kellogga przez szefa KGB generała Iwana Tertela można było dostrzec wyraźną pochwałę „dobrego” Trumpa, który „wykazuje zrozumienie i jest gotów na współpracę”, oraz krytykę „złej, niekonstruktywnej UE”. Tertel wyraźnie wskazywał na kraje unijne, w tym na „konfrontacyjnie nastawionych sąsiadów”, czyli Polskę, Litwę i Łotwę, jako odpowiedzialnych za kryzys w stosunkach Białoruś–UE. W związku z tym można zakładać, że celem Mińska jest otwarcie dialogu jedynie z USA. Reżim białoruski będzie natomiast nadal wzmacniał współpracę z Węgrami i Słowacją, aby blokować niekorzystne dla siebie decyzje Brukseli (np. odnośnie do nowych sankcji), i kontynuował dyskredytację państw twardo optujących za presją sankcyjną.

Zwolnienie Cichanouskiego wprowadzi nową dynamikę do środowiska białoruskiej emigracji politycznej. Ułaskawienie jednego z najradykalniejszych krytyków Łukaszenki w kampanii wyborczej z 2020 r. może doprowadzić do – trudnych obecnie do określenia – zmian w układzie sił w białoruskiej opozycji. Ciężko bowiem zakładać, że ambitny i energiczny Cichanouski nie będzie zainteresowany włączeniem się w działalność na rzecz obalenia reżimu, którego padł ofiarą (ponad rok po aresztowaniu, w grudniu 2021 r., skazano go na 18 lat kolonii karnej). O silnej woli walki z Łukaszenką świadczy jego konferencja prasowa, w trakcie której przyznał, że ma „wiele planów” na działalność opozycyjną i medialną, w związku z czym zamierza m.in. prowadzić autorskie kanały na Youtubie. Jednocześnie z jego wypowiedzi wynika, iż będzie jednym z najbardziej bezkompromisowych krytyków reżimu, co wraz ze świadectwem pięciu lat spędzonych w skrajnie trudnych warunkach więziennych może postawić go w roli lidera radykalnego skrzydła emigracji.

osw.waw.pl


Kreml nadal wspiera Iran jedynie dyplomatycznie, co pokazuje ograniczenia w rosyjsko-irańskich stosunkach strategicznych. Prezydent Rosji Władimir Putin, minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow, doradca prezydenta Rosji Jurij Uszakow i szef Głównego Zarządu Sztabu Generalnego Rosji (GRU) Igor Kostykow spotkali się z ministrem spraw zagranicznych Iranu Abbasem Araghchi w Moskwie 23 czerwca. Putin twierdził, że stanowisko Rosji w sprawie konfliktu izraelsko-irańskiego jest dobrze znane i że rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych (MFA) podniosło kwestie Rosji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Putin twierdził również, że niedawne izraelskie i amerykańskie ataki na Iran były niesprowokowane i nieuzasadnione, a Rosja dokłada wszelkich starań, aby pomóc narodowi irańskiemu. Araghchi podziękował Rosji za zdecydowane potępienie ataków na Iran i stwierdził, że Iran regularnie konsultuje się z Rosją w kwestiach globalnego bezpieczeństwa, ponieważ stosunki Rosji z Iranem stały się „strategiczne w swej naturze”. Nieokreślone źródła irańskie poinformowały agencję Reuters 23 czerwca, że ​​Iran nie jest pod wrażeniem dotychczasowego wsparcia ze strony Rosji i chce, aby Putin zrobił więcej, aby wesprzeć Iran przeciwko Izraelowi i Stanom Zjednoczonym. Agencja Reuters podała, że ​​irańskie źródło stwierdziło, że irański Najwyższy Przywódca Ali Chamenei wysłał Araghchiego do Moskwy, aby dostarczył list od Chameneiego do Putina z prośbą o większą pomoc ze strony Rosji. ISW nadal ocenia, że ​​Rosja jest ograniczona w swojej zdolności do zapewnienia bezpośredniego wsparcia Iranowi z powodu wojny na Ukrainie i prawdopodobnie pogodziła się z udzielaniem dyplomatycznych gestów na razie.

understandingwar.org


Iran ma dla Państwa Środka kluczowe znaczenie z jednego powodu. Chodzi o surowce, nie tylko energetyczne. Chiny importują około 43 milionów baryłek ropy miesięcznie z Iranu, co stanowi około 90 proc. irańskiego eksportu tego surowca i około 13,6 proc. chińskich zakupów ropy naftowej. Według firmy analitycznej Vortexa, około 65 proc. całkowitej ropy i kondensatu transportowanego przez Cieśninę Ormuz z Iranu trafia do Chin.

money.pl


Prezydent USA Donald Trump poinformował we wtorek, że przywódca Rosji Władimir Putin zadzwonił do niego i zaproponował mu pomoc z Iranem. Trump zapowiedział, że najpewniej spotka się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim na szczycie NATO w Hadze.

"Chciałbym zobaczyć porozumienie z Rosją" - powiedział, odnosząc się do wojny w Ukrainie. "Jak wiecie, Władimir zadzwonił do mnie. Powiedział: czy mogę ci pomóc z Iranem? Powiedziałem, że nie, nie potrzebuję pomocy z Iranem. Potrzebuję pomocy z tobą. I mam nadzieję, że zawrzemy porozumienie z Rosją, bo to hańba. Sześć tysięcy żołnierzy zginęło w ubiegłym tygodniu" - podkreślił prezydent USA, cytowany przez FOX News.

Trump powiedział też dziennikarzom na pokładzie Air Force One, że art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego może być "definiowany na różne sposoby" - przekazała agencja AFP.

PAP


Rosja ostro potępiła amerykański atak na irańskie obiekty nuklearne. Władimir Putin uznał to uderzenie za niesprowokowany akt agresji, dla której nie ma żadnego usprawiedliwienia (23 czerwca). Rosyjskie MSZ określiło decyzję USA o ataku jako nieodpowiedzialną, a sam atak jako rażące naruszenie prawa międzynarodowego (22 czerwca). Oskarżyło przy tym Waszyngton o podważenie regionalnego i globalnego bezpieczeństwa oraz uczynienie wyłomu w reżimie nierozprzestrzeniania broni nuklearnej. Na zwołanej 22 czerwca sesji Rady Bezpieczeństwa ONZ przedstawiciel Moskwy oskarżył USA o „postawienie na jedną kartę bezpieczeństwa i dobrobytu całej ludzkości”, gdyż w rezultacie amerykańskiego uderzenia „świat może stanąć na granicy katastrofy nuklearnej”. Dyplomacja rosyjska zgłosiła wspólny z Chinami i Pakistanem projekt rezolucji wzywającej Izrael i Stany Zjednoczone do natychmiastowego zaprzestania ataków, a wszystkie strony do powściągliwości i wznowienia negocjacji na temat irańskiego programu nuklearnego. Z kolei wiceszef rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew w serii wpisów z 22 czerwca na portalu X uznał amerykańskie uderzenie za nieskuteczne i oznajmił, że szereg krajów jest gotowych do przekazania Iranowi głowic nuklearnych. Ocenił, że reżim irański się wzmocnił, a USA wciągnęły się w wojnę w regionie, narażając się na krytykę zdecydowanej większości państw. 23 czerwca Putin przyjął na Kremlu ministra spraw zagranicznych Iranu Abbasa Aragcziego, którego zapewnił, że Moskwa „podejmuje wysiłki, aby okazać pomoc narodowi Iranu”. Spotkanie zakończyło się jednak bez wydania jakiegokolwiek wspólnego komunikatu ani nawet oddzielnych oświadczeń. W jego otwartej części rosyjski przywódca stwierdził, że rozmowy zorganizowano, by wspólnie zastanowić się nad wyjściem z zaistniałej sytuacji. 

Rosyjska reakcja usiłuje pogodzić trzy różne dążenia. Po pierwsze, pragnie zamaskować swoją faktyczną niezdolność do wpłynięcia na amerykańskie i izraelskie działania wojskowe wymierzone w państwo, które jako jedno z nielicznych udzieliło Rosji nie tylko dyplomatycznego wsparcia, lecz także pomocy wojskowej w jej wojnie przeciwko Ukrainie. Po drugie, chce zademonstrować swoją solidarność z Iranem w celu zaskarbienia sobie sympatii państw Globalnego Południa i dalszego wzmocnienia tam fali antyamerykańskich i antyzachodnich nastrojów. Po trzecie, stara się nie zrazić prezydenta Donalda Trumpa i utrzymać perspektywę normalizacji relacji USA–Rosja. To ostatnie stanowi priorytet Kremla, w związku z czym nie należy oczekiwać istotnego, zwłaszcza wojskowego, wsparcia Teheranu przez Moskwę.

Komentarz

Amerykański atak na irańskie instalacje nuklearne zmusił Kreml do retorycznej korekty jego dotychczasowej postawy wobec kryzysu wokół Iranu. Głównym celem Moskwy po rozpoczęciu 13 czerwca nalotów Izraela na Iran było zapobieżenie temu, aby zagroziły one perspektywie normalizacji stosunków z administracją Trumpa. Rosja ograniczała się więc do krytyki izraelskich działań, ale unikała jakiejkolwiek negatywnej oceny polityki USA, usiłowała utrzymać kontakty ze wszystkimi stronami konfliktu i proponowała swoją mediację. Co więcej, głosiła, że jego zakończenie wymagałoby uwzględnienia izraelskich interesów bezpieczeństwa. Otwarcie też przyznawała, że nie udziela żadnej pomocy wojskowej Teheranowi (usprawiedliwiając się tym, iż Iran o takie wsparcie się do niej nie zwracał). Na Petersburskim Forum Ekonomicznym (18 czerwca) Putin wymijająco odpowiadał na pytania dziennikarzy o ocenę retoryki i działań Waszyngtonu wobec Iranu i rosyjską pomoc dla Teheranu. Wskazał natomiast na konieczność uwzględniania przez Kreml faktu, że w Izraelu zamieszkuje wielomilionowa grupa rosyjskojęzycznych emigrantów z FR.

Potępienie przez Moskwę amerykańskich nalotów na Iran adresowane jest głównie do państw Globalnego Południa, zazwyczaj krytycznych wobec polityki USA. W warunkach zachodnich sankcji Kreml jest zmuszony polegać na gotowości tych krajów do współpracy gospodarczej z Rosją. W tym kontekście próbuje także wykorzystać nasilenie się nastrojów antyamerykańskich po ataku USA na Iran. Zarazem reakcja Moskwy ogranicza się do retoryki i dyplomatycznych działań na forum ONZ, pozbawionych praktycznego znaczenia.

Jednocześnie Rosja nie przestaje zabiegać o normalizację stosunków z USA, którą traktuje priorytetowo. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, już po spotkaniu Putina z irańskim ministrem spraw zagranicznych, podkreślał, że różnice w kwestii konfliktu na Bliskim Wschodzie nie mają wpływu na dążenie Moskwy do normalizacji relacji z Waszyngtonem i że kontynuuje ona z nim dialog w sprawie Iranu. Putin, krytykując atak na Iran, nie wymienił wprost Stanów Zjednoczonych, a swoje zapewnienia o wsparciu dla Teheranu sformułował w sposób, który sugeruje pomoc o charakterze humanitarnym. Wynika to z chęci Kremla manipulacji prezydentem Trumpem w celu osiągnięcia strategicznego celu, jakim jest wzmacnianie podziałów wewnątrz Zachodu.

Rosyjskie stanowisko wobec konfliktu Izraela i Stanów Zjednoczonych z Iranem najprawdopodobniej nie ulegnie zmianie. Moskwa będzie nadal unikać kroków, które postawiłyby ją na ścieżce bezpośredniej konfrontacji z Waszyngtonem. W związku z tym nie należy oczekiwać, że udzieli Iranowi pomocy, np. w postaci dostaw sprzętu wojskowego (być może poza częściami zamiennymi, podzespołami itp.). W szczególności za nieprawdopodobne należy uznać przekazanie Iranowi przez Rosję broni nuklearnej. Wspomniane wpisy Miedwiediewa były przez wielu komentatorów nadinterpretowane jako sugestia takiego działania i wywołały krytyczną reakcję samego Trumpa. W odpowiedzi Miedwiediew jasno zadeklarował, że Moskwa nie ma takiego zamiaru.

osw.waw.pl