piątek, 31 stycznia 2025



Gospodarkę Chin wzięli pod lupę analitycy Carbon Brief, którzy wskazują, że w ubiegłym roku – w porównaniu do roku 2023 – chińskie emisje wzrosły w pierwszym kwartale, co było efektem odbicia po restrykcyjnej polityce zero-Covid. Następnie emisje spadły w drugim i ustabilizowały się w trzecim. Z kolei w ostatnim kwartale roku wzrost emisji podbił sektor przemysłowy – chodzi w dużej mierze o spalanie paliw kopalnych w przemyśle stalowym oraz o efekty pakietu stymulującego dla konsumentów, ogłoszonego przez Pekin we wrześniu 2024 r. Jeśli zaś spojrzy się na sektor energetyczny, to widać już, że zaczyna on odgrywać rolę kompensującą – dzięki spadkom w swojej własnej emisyjności hamuje on ogólny wzrost produkcji gazów cieplarnianych w ChRL.

Takie efekty były możliwe dzięki ogromnym nakładom na transformację energetyczną, jakich dokonało Państwo Środka w ostatnich 10 latach. Była to konsekwencja założeń zarówno programu Made In China 2025 jak i ostatnich dwóch chińskich planów pięcioletnich (13. oraz 14.). Wszystkie te dokumenty zakładały przekierowanie potężnych środków na rozwój m. in. sektora źródeł odnawialnych oraz energetyki jądrowej.

Jak podaje Agencja Reutera, w 2024 roku Chiny ponownie pobiły swój własny rekord w oddawaniu do użytku nowych mocy bezemisyjnych. Park jednostek fotowoltaicznych wzrósł o 45,2% w porównaniu do roku 2023, a park jednostek wiatrowych – 18%. Oznacza to, że obecnie w ChRL działa 886 GW mocy w fotowoltaice oraz 520 GW mocy w energetyce wiatrowej (łącznie 1406 GW, co stanowi 56% całkowitej chińskiej mocy zainstalowanej w energetyce). Według danych systemowych, w 14 z 31 chińskich prowincji odnawialne źródła energii dominują już w całkowitej strukturze mocy zainstalowanej. Równolegle Chiny budują 29 reaktorów jądrowych i dysponują flotą 58 takich jednostek o mocy 56,8 GW.

Na to wszystko nałożył się spadek wydawanych pozwoleń na nowe moce węglowe. W pierwszej połowie roku 2024 roku chińskie władze obcięły wydawanie pozwoleń na nowe elektrownie zasilane węglem o 83%. Przez 6 miesięcy ubiegłego roku dopuszczono projekty węglowe o łącznej mocy zaledwie 9 GW.

Tylko w ubiegłym roku ChRL wydała na transformację w kierunku zmniejszenia emisyjności kwotę ponad biliona dolarów.

energetyka24.com

czwartek, 30 stycznia 2025



Wpływy rosyjskie w obszarze bezpieczeństwa militarnego Armenii wynikają z członkostwa Armenii w OUBZ, obecności wojsk rosyjskich na terenie Armenii, prorosyjskich nastrojów wśród weteranów, wpływów rosyjskich w armii i w strukturach bezpieczeństwa.

Armenia jest członkiem Organizacji Układu Bezpieczeństwa Zbiorowego od powstania tego formatu w 1994 r., niemniej w maju 2022 r. de facto zawiesiła ona swój udział w OUBZ, ze względu na niewywiązywanie się tej organizacji z obowiązku pomocy Armenii w ramach mechanizmu kolektywnej obrony. Od 2023 r. Armenia bojkotuje szczyty OUBZ oraz wspólne ćwiczenia. Jeszcze wcześniej, tj. w listopadzie 2018 r., rząd Nikola Paszyniana (który przejął władzę w maju 2018) r. doprowadził do usunięcia ze stanowiska Sekretarza Generalnego OUBZ ormiańskiego generała Jurija Chaczaturowa, który został oskarżony o obalenie porządku konstytucyjnego w związku z jego rolą w tłumieniu protestów opozycji w 2008 r. po wyborach prezydenckich. Chaczaturow był wówczas szefem sztabu generalnego. Sowiecka przeszłość, konflikt z Turcją będącą w NATO oraz członkostwo w OUBZ powodowały, że większość uzbrojenia sił zbrojnych Armenii była pochodzenia sowieckiego lub rosyjskiego. Już ok. 2020 r. Armenia zaczęła podejmować próby pozyskania zachodniego sprzętu, co jednak było blokowane ze względu na postrzeganie Armenii jako sojusznika Rosji. Dotyczyło to również prób ze strony Armenii zakupu uzbrojenia w Polsce.

Dopiero w październiku 2023 Armenia podpisała list intencyjny z Francją w sprawie zakupu systemu pocisków przeciwrakietowych Mistral-3 oraz zakupiła francuskie transportery opancerzone ACMAT Bastion, haubice samobieżne CEASAR, a także radary GM-200. Z kolei w lipcu 2024 r. Armenia przeprowadziła wspólne ćwiczenia „Eagle Partner 2024” z USA. Działania te wpisują się w coraz wyraźniejszą tendencję geopolitycznej reorientacji rządu Paszyniana, która obejmuje również sferę militarną i bezpieczeństwa.

Rząd ten stara się jednak nie zrywać całkowicie związków z Rosją z obawy przed próbą zorganizowania przewrotu poprzez wykorzystanie diaspory ormiańskiej w Rosji oraz lojalnych wobec Rosji elementów w wojsku i siłach bezpieczeństwa. Ponadto Rosja straszy Armenię zagrożeniem ze strony Azerbejdżanu sugerując, że tylko ona może wpłynąć na Alijewa by nie zaatakował prowincji Sjunik.

W Armenii wciąż stacjonują siły rosyjskie tj. ok. 4 tys. rosyjskich żołnierzy w 102. Rosyjskiej Bazie Wojskowej w Giumri oraz na granicy Armenii z Iranem i Turcją. Baza w Giumri została utworzona zgodnie z Traktatem o statusie prawnym Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej zlokalizowanych na terytorium Armenii, podpisanym 21 sierpnia 1992 r. oraz Traktatem o rosyjskiej bazie wojskowej na terytorium Armenii. Republiki Armenii z dnia 16 marca 1995 r. Zgodnie z tymi umowami siły te mają przebywać w Armenii do 2044 r. w celu „obrony terytorium Armenii”. Baza wyposażona jest w przeciwlotnicze systemy rakietowe S-300V, myśliwce MiG-29 , śmigłowce Mi-24P i Mi-8MT.

Część bazy zlokalizowana jest na terenie lotniska Erebuni, ponadto w pobliżu bazy w Giumri znajduje się osiedle dla rodzin rosyjskich żołnierzy, na którym mieszka ok. 4 tys. osób. Granice Armenii z Iranem i Turcją patrolowane są od 1992 r. wyłącznie przez wojska rosyjskie, niemniej w lipcu 2024 r. Rosjanie opuścili lotnisko Zvartnots, a w październiku 2024 uzgodniono, że od 1 stycznia 2025 r. przestaną kontrolować granicę z Iranem.

Prorosyjskie nastroje wśród weteranów:
  • Związek Weteranów Wojny Wyzwoleńczej o Arcach, – organizacja założona w 2000 r. przez gen. Witalija Balasanyana; utrzymuje narrację obwiniającą Paszyniana za upadek Arcachu i oskarżającą go o zdradę; jednocześnie nawiązuje do tradycji służby Ormian w armii radzieckiej oraz popiera Galstanyana.
  • Związek Oficerów Rezerwy; założony w kwietniu 2021 r., opozycyjny wobec Paszyniana, opiera biskupa Bagrata Galstaniana.
  • Związek Oficerów Rezerwy Służby Narodowego Bezpieczeństwa
  • Związek „Tarcza Ojczyzny”.
  • inne, mniejsze organizacje weteranów oraz organizacje paramilitarne.
Z organizacjami tymi, wspierającymi Galstanyana, związane są takie osoby jak: emerytowany gen. Hayk Nahapetyan, b. dyrektor Służby Bezpieczeństwa Narodowego Tatul Petrosyan, pułkownik rezerwy Mikael Ambartsumyan.

Wpływy rosyjskie w armii i strukturach bezpieczeństwa – mimo zmian personalnych dokonanych po 2018 r. w strukturach dowodzenia do niedawna pozostawali dowódcy powiązani z Rosją, Robertem Koczarianem i Serżem Sarkisjanem. W tym kontekście można wymienić m.in. gen. Jurija Chaczaturowa (b. Szefa Sztabu Generalnego w latach 2008-2016, ściganego za tłumienie protestów w 2008 r.); gen. Grigorija Chaczaturowa (jego syna), gen. Onika Gasparyana (b. szefa Sztabu Generalnego w latach 2020-2021 i inicjatora listu z żądaniem dymisji Paszyniana, podpisanego przez grupę oficerów w marcu 2021 r.); gen. Movsesa Hakobyana (b. szefa Sztabu Generalnego w latach 2016-2018), gen. Tirana Khachatryana (jednego z sygnatariuszy listu oficerów z 2021 r.), gen. Mikaela Harutyunyana (b. szefa Sztabu Generalnego w latach 1995-2007 i ministra obrony w latach 2007-2008, ściganego za tłumienie protestów w 2008 r. i posiadającego obywatelstwo rosyjskie), gen. Seyrana Ohanyana (b. szefa Sztabu Generalnego w latach 2007-2008 i ministra obrony w latach 2008-2016, ściganego za tłumienie protestów w 2008 r.) 

Choć Iran postrzegany jest przez Ormian jako państwo przyjazne to brak jest bliższej współpracy w zakresie bezpieczeństwa. Dla Iranu posiadanie granicy z Armenią ma strategiczne znaczenie geopolityczne i otwarcie groził on interwencją w przypadku ataku Azerbejdżanu na Sjunik, niemniej Armenia zdecydowanie nie chce obecności sił irańskich na swoim terytorium. Niemniej Armenia dokonała istotnych zakupów uzbrojenia z Indii i ich transport może nastąpić tylko przez terytorium lub przestrzeń powietrzną Iranu. Ponadto Iran otworzył swój konsulat w Kapan w Sjuniku by podkreślić w ten sposób swoje wsparcie dla integralności terytorialnej Armenii.

disinfodigest.pl


Ofiarą takiego oszustwa padła 76-letnia emerytka z Petersburga Galina Iwanowa. Jak podaje rosyjski portal Rotonda, w listopadzie 2023 roku kobieta została złapana przy próbie podpalenia furgonetki stojącej obok budynku wojskowej komisji uzupełnień obwodu leningradzkiego w Petersburgu. Oszuści przez ponad miesiąc podszywali się pod pracowników banku i służb specjalnych. Na nazwisko kobiety zaciągnęli kredyty i przekonali ją do przelania im ponad pół miliona rubli (ponad 20 tys. zł).

Następnie fałszywi funkcjonariusze namówili emerytkę do dokonania aktu podpalenia. Jak pisze Rotonda, najprawdopodobniej celem był budynek komisariatu wojskowego, ale z jakiegoś powodu w ostatniej chwili kobieta oblała benzyną stojący nieopodal samochód i przyłożyła ogień. Kobiecie ostatecznie nawet nie udało się podpalić furgonetki, bo ogień prawie natychmiast zgasł. Iwanowa została zatrzymana, a na nagraniu z zatrzymania słychać, jak funkcjonariusze pytają ją, kto każe jej krzyczeć „Sława Ukrainie”.

(...)

Adwokat domagał się uniewinnienia kobiety, a sama oskarżona wyraziła skruchę i zgłosiła dla odpokutowania swojego postępku zamiar pracy w centrach rekrutacyjnych dla rosyjskich żołnierzy kontraktowych. W rozmowie z mediami nazywała się ofiarą przestępstwa.

– Rozumiecie, jestem dzieckiem powojennym, osobą uformowaną przez Związek Sowiecki, we krwi mamy zaufanie dla takich słów jak „państwo”, „milicja”. W to wszystko święcie wierzyliśmy, a teraz z naszą wiarą i ideałami wyczynia się coś takiego. Wiedzą państwo, co oni [oszuści] mi mówili: „Ojczyzna prosi!” - mówiła.

Oskarżona i jej obrońcy do ostatniej chwili mieli nadzieję, że sprawa zostanie przekwalifikowana na umyślne uszkodzenie mienia – kobieta pokryła nawet wyrządzone szkody. Gdy usłyszała wyrok zbladła i była w kompletnym szoku – relacjonował jeden z adwokatów.

Sąd wojskowy był bezlitosny i skazał ją na 10 lat kolonii karnej. Na rozprawę nie przyszły jej dzieci ani wnuki, a jej mąż zmarł dwa miesiące po nieudanej próbie podpalenia.

Sama Iwanowa wcześniej przyznała, że dziesięć lat w kolonii karnej to dla niej „wyrok śmierci” ze względu na chorobę serca i konieczność codziennego przyjmowania leków. Stwierdziła, że za kratami nie przeżyje "nawet dziesięciu dni".

(...)

Sprawa stała się na tyle poważna, że osobiście nawiązał do niej Władimir Putin podczas swojej niedawnej dorocznej konferencji prasowej. Rosyjski prezydent stwierdził, że ukraińscy oszuści telefoniczni zdążyli już wyłudzić 250 mld rubli, czyli po obecnym kursie ponad 10 mld zł. Porównał tę praktykę do “postępowania hitlerowskich Niemiec podczas II wojny światowej” i ostrzegał obywateli przed odbieraniem połączeń z wątpliwego numeru.

belsat.eu


Zachodnie kobiety zakładają spodnie, przestają się malować – i jak wiadomo, nie golą się pod pachami – więc Rosjanki będą zawsze pachnące, ze stosownym makijażem i kiecką za milion dolarów. Na rosyjskich lotniskach obcokrajowca witają strażniczki graniczne tak piękne, jakby wyszły tam wprost z okładki magazynu „Vogue”. To stara, sprawdzona reguła: im bardziej opresyjny kraj, tym piękniejsze kobiety poproszą was o paszport. Pierwsze wrażenie cudzoziemca ma być takie, że zapukał właśnie do niebiańskich bram. Welcome to Russian Paradise.

Okrutny klincz, w jakim tkwią Rosjanki, polega na tym, że jest ich więcej, mają lepsze wykształcenie i lepiej radzą sobie na rynku pracy, ale jednocześnie są silnie zagrożone przemocą, ich równouprawnienie zależy od dobrej woli państwa oraz zostały odsunięte przez mężczyzn od najważniejszych decyzji w polityce. I to one muszą zabiegać o uwagę, łaskę i miłość rosyjskiego mężczyzny.

(...)

Strach Rosjanki przed samotnością oraz niewłaściwym mężczyzną ma charakter egzystencjalny, jest im przekazywany przez matki i babcie. Marija mówi, że jest to powszechne uczucie wśród Rosjanek odwiedzających jej gabinety psychoterapeutyczne, zwłaszcza ten w Moskwie. Zwraca jednak uwagę, że ofiarami tego zjawiska padają nie tylko kobiety. Dzika pogoń za mężczyzną najpierw dehumanizuje i uprzedmiotawia mężczyznę, a potem uczucia i miłość.

– Rosjanki wydrapują sobie nawzajem oczy za faceta. Ale ta nieustanna walka powoduje, że wiele Rosjanek nie wybiera mężczyzn z miłości, ponieważ w pierwszej kolejności oszacowują go jak konia, który ma pobiec w wyścigu.

(...)

Według stowarzyszenia Cosmetic Europe […] jedna Rosjanka wydaje na kosmetyki 192 dolary. Więcej niż Francuzki (166 dolarów), Niemki (142 dolary) i Brytyjki (165 dolarów). A jeśli zmierzymy te wydatki jako procent przeciętnego wynagrodzenia, przewaga Rosjanek będzie niepojęta. W przypadku Rosjanek wydatki wynoszą 30 procent wynagrodzenia, dla Francuzek i Angielek – około 5 procent, dla Niemek – około 4 procent. Rosjanki wydają jedną trzecią swojej pensji na urodę, pomimo (a może właśnie dlatego? To tajemnica) że różnica w zarobkach między płciami w Rosji jest największa spośród krajów europejskich.

Jakub Benedyczak - Oddział chorych na Rosję


Putin wskazał, że nie będzie uważał żadnego porozumienia pokojowego z Ukrainą za wiążące, twierdząc, że ukraiński rząd nie chce lub nie jest w stanie uchylić ukraińskiego dekretu prezydenckiego z 2022 r. zakazującego negocjacji z Putinem. Putin twierdził, że każde porozumienie pokojowe, które Rosja i Ukraina zawrą, zanim ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski uchyli swój dekret z 2022 r., będzie nieważne. Putin twierdził ponadto, że Zełenski nie jest już w stanie prawnie uchylić dekretu, ponieważ nie jest już „prawowitym” prezydentem Ukrainy i że ukraińska Rada Najwyższa mogłaby uchylić dekret, ale nie wydaje się tym zainteresowana. Konstytucja Ukrainy nie upoważnia jednak Rady Najwyższej do jednostronnego uchylania dekretów prezydenckich, a decyzja o tym mogłaby sama w sobie naruszać ukraińską konstytucję. Urzędnicy Kremla, w tym Putin, wielokrotnie celowo posługiwali się fałszywymi interpretacjami prawa i konstytucji Ukrainy, aby twierdzić, że Zełenski jest nielegalnym prezydentem Ukrainy po tym, jak Ukraina, przestrzegając swojego prawa i konstytucji, nie przeprowadziła wyborów w stanie wojennym w 2024 r. Putin prawdopodobnie wykorzystałby każdy niekonstytucyjny akt Rady Najwyższej — nawet ten, do którego teraz wzywa — aby ogłosić akt i Radę Najwyższą „nielegalnymi” i wystawić kolejnego słomianego chochoła, aby ukryć rzeczywistość swojego braku zainteresowania poważnymi negocjacjami, które uznają Ukrainę za niepodległe państwo. Putin wcześniej twierdził, że Rada Najwyższa jest jedyną „legalną” gałęzią rządu na Ukrainie, a zatem jedynym ukraińskim podmiotem rządowym, z którym Rosja mogłaby negocjować. Putin może zamierzać ogłosić Radę Najwyższą „nielegalną” w przyszłości, aby uzasadnić swoje żądania całkowitej zmiany reżimu w Kijowie i swoją niechęć do negocjacji z władzami Ukrainy.

Oświadczenia Putina odrzucające legitymację ukraińskiego rządu i możliwego przyszłego porozumienia pokojowego ustaliły warunki, na jakich Rosja może uzasadnić naruszenie jakiegokolwiek przyszłego porozumienia z Ukrainą. Putin wielokrotnie twierdził, że każdy ukraiński rząd od prozachodniej rewolucji godności na Ukrainie w 2014 r. był nielegalny. Putin mimo to prowadził negocjacje i osiągnął porozumienia z ukraińskimi urzędnikami, w tym dotyczące rozwiązania konfliktu zbrojnego na mocy porozumień mińskich z 2014 i 2015 r. Putin również konsekwentnie naruszał te porozumienia i wykorzystywał podobne twierdzenia o nielegalności ukraińskiego rządu, aby uzasadnić te naruszenia. Nawet jeśli Zełenski lub inne części ukraińskiego rządu zgodziłyby się uchylić dekret zakazujący negocjacji z Putinem, Putin prawdopodobnie naruszyłby każdy pokój lub inne porozumienie, które zawarłby z Ukrainą, pod fałszywym uzasadnieniem, że takie porozumienia są „nieważne”, dopóki wierzy, że może osiągnąć swoje maksymalistyczne cele wojenne poprzez operacje wojskowe. Putin prawdopodobnie zamierza również wykorzystać fałszywe twierdzenia o nielegalności ukraińskiego rządu i ograniczeniach, jakie dekret nakłada na możliwość negocjacji pokojowych, aby fałszywie przedstawić Ukrainę — a nie Rosję — jako stronę przedłużającą wojnę i niechętną lub niezdolną do podjęcia znaczących negocjacji wobec swojej krajowej i międzynarodowej publiczności.

(...)

Wskaźniki rekrutacji ochotników w Moskwie gwałtownie spadły, ponieważ obywatele rosyjscy są coraz bardziej niechętni do służby na Ukrainie. Rosyjski portal opozycyjny Verstka poinformował 29 stycznia, że ​​liczba obywateli rosyjskich chętnych do walki na Ukrainie w Moskwie znacznie spadła od szczytu dziennej liczby 200–250 osób w Moskwie w sierpniu 2024 r. (po rozpoczęciu ukraińskiej inwazji na Kursk) do obecnej dziennej liczby około 40 osób. Skład demograficzny ochotników również uległ dużej zmianie, ponieważ zwykli obywatele rosyjscy stanowią teraz tylko połowę ochotników, podczas gdy druga połowa to w dużej mierze obcokrajowcy i osoby stojące w obliczu zarzutów karnych lub administracyjnych. Verstka, powołując się na źródła w biurze mera Moskwy i wywiady z zagranicznymi rekrutami, zauważył, że więcej obywateli, w szczególności z Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL), krajów afrykańskich i wielu z krajów postsowieckich, podpisuje umowy z Ministerstwem Obrony Narodowej i jest wabionych obietnicą jednorazowych wypłat w wysokości 1,9 miliona rubli (około 19.140 USD).

understandingwar.org


Po kogo zatem sięga Trzaskowski, co może tutaj ugrać i jak to się może skończyć – bo i tak daleko sięgają dywagacje niektórych polityków PiS? Oczywiście program podatkowy jest skierowany przede wszystkim do "genetycznych wyborców PO". Takich, którzy pamiętają jeszcze Platformę jako partię liberalną gospodarczo i zajadle wolnorynkową. Kandydat ma pokazać swojemu elektoratowi, że nawet jeśli uśmiecha się na prawo, to nie oznacza, że zapomniał o korzeniach. Ale to nie jedyna grupa wyborców, którą chciałby przyciągnąć. Trzeba wrócić do wyborów sprzed pięciu lat. W drugiej turze (a obaj kandydaci prowadzący w sondażach grają już na drugą turę) w 2020 roku 48 proc. wyborców Konfederacji z I tury poszło i zagłosowało na Rafała Trzaskowskiego.

– Wśród wyborców Konfederacji wciąż jest masa ludzi, którzy nienawidzą PiS-u. A im bardziej Morawiecki nawija makaron na uszy, im więcej tych filmików produkuje, tym bardziej oni mówią "chłopie co ty gadasz?". On o wolności słowa, a oni "a kto media narodowe próbował zamykać?", on o tym, że koniecznie węgiel, a oni "a kto kopalnie zamykał?", on o wecie wobec Zielonego Ładu, a oni "a coś ty wtedy robi?". I tak się bawimy. On ich zwyczajnie mobilizuje – mówią politycy PiS niespecjalnie zachwyceni działalnością byłego premiera.

Wyborcy, którzy wtedy zagłosowali na Trzaskowskiego to ten segment elektoratu Konfederacji, który jest bardziej wolnorynkowy a mniej narodowy. Zatem jeśli Trzaskowski pokaże jakąkolwiek siłę i zaproponuje jakieś idące w tym kierunku rozwiązania podatkowe, mogą uznać, że to lepsze niż kandydat partii, która z wolnością gospodarczą nie miała nic specjalnie wspólnego.

(...)

– Pani sobie wyobraża, co będzie, jeśli Mentzen urośnie do 17-18 procent? Wie pani, skąd on weźmie wyborców? My wiemy i może się to skończyć tragicznie – mówi nasz rozmówca z PiS.

Konfederacja może się pożywić tylko na PiS-ie. Nie ma innej opcji. Może przyciągnąć do siebie i swojego kandydata tylko wyborców, którzy są rozczarowani PiS-em, a nigdy nie pójdą na lewą stronę barykady.

– W ekstremalnym przypadku ja nawet widzę, że możemy wygrać prezydenturę i stracić partię – ostrzega bardzo pesymistycznie nastawiony polityk PiS.

Gdyby Mentzen zgarnął w wyborach prezydenckich niemal 20 proc., mógłby wywołać w PiS tendencje odśrodkowe.

onet.pl/Newsweek


W marcu ubiegłego roku Kushner chwalił "bardzo cenny potencjał nieruchomości na wybrzeżu Gazy" i zasugerował, że Izrael powinien usunąć cywilów podczas "oczyszczania" enklawy. Wywiad z Kushnerem został opublikowany na kanale YoTube prowadzonym przez Middle East Initiative przy Harvard Kennedy School.

Uwagi Kushnera dotyczyły ​​polityki bliskowschodniej, jaka będzie prowadzona podczas drugiej kadencji Trumpa. — Aktywa na wybrzeżu Gazy mogłyby być bardzo cenne, gdyby ludzie skupili się na tworzeniu środków do życia. Jest tam trochę niefortunna sytuacja, ale na miejscu Izraela zrobiłbym wszystko, co w mojej mocy, aby eksmitować ludzi, a następnie posprzątać.

Kushner dodał, że jego zdaniem Izrael powinien przenieść ludność cywilną z Gazy na pustynię Negew na południu kraju i nawet zasugerował, że Palestyńczyków można sprowadzić do Egiptu poprzez "dyplomację".

onet.pl

środa, 29 stycznia 2025



Rosjanie opanowali Wełyką Nowosiłkę – ostatni znaczący punkt ukraińskiego oporu na pograniczu obwodu donieckiego z obwodami dniepropetrowskim i zaporoskim. Prawdopodobnie części obrońców nie udało się wydostać z okrążenia, czemu zaprzecza jednak dowództwo ukraińskie. Na północ od Wełykiej Nowosiłki i południe od Pokrowska siły ukraińskie utrzymują się już wyłącznie na obrzeżach obwodu donieckiego, do którego granic pozostały Rosjanom w najwęższym miejscu 3 km. Wyjątek stanowi worek na zachód od Kurachowego, gdzie pozycje ukraińskie sięgają 40 km w głąb terytorium obwodu. Po rozpoczęciu przez wojska rosyjskie szturmu węzłowej Andrijiwki wzrosło zagrożenie ich okrążeniem.

Trwają walki na obrzeżach Torećka i w centrum Czasiw Jaru, gdzie agresor poczynił kolejne postępy. Do przesunięć na korzyść Rosji doszło także pomiędzy aglomeracją torećką a Myrnohradem i Pokrowskiem, niemniej agresorowi wciąż nie udało się opanować węzła drogowego na trasie Pokrowsk–Konstantynówka. Spadek znaczenia Pokrowska jako głównego hubu logistycznego sił ukraińskich w Donbasie sprawia, że rolę tę w rosnącym zakresie przejmuje Konstantynówka, skąd kierowane jest zaopatrzenie dla zgrupowań w rejonach Czasiw Jaru i Torećka (Pokrowsk stał się de facto samodzielnym rejonem obrony). W coraz większym stopniu kierowane jest ono jednak z obwodu charkowskiego, przez Słowiańsk i Kramatorsk.

Rosjanie najprawdopodobniej opanowali węzłową Dworiczną na prawym brzegu rzeki Oskoł, co umożliwia im dalsze natarcie na południe w kierunku Kupiańska lub na zachód w głąb obwodu charkowskiego. Kolejne postępy terenowe odnotowali też na pograniczu obwodów ługańskiego, donieckiego i charkowskiego (na kierunku Łymanu i Borowej) oraz w obwodzie kurskim (nacierając w kierunku Sudży od północnego zachodu).

Za bezpośrednią konsekwencję niemożności ustabilizowania przez siły ukraińskie obrony w Donbasie należy uznać powrót na front generała Mychajła Drapatego. 26 stycznia prezydent Wołodymyr Zełenski mianował go dowódcą operacyjno-strategicznego zgrupowania wojsk „Chortyca”, odpowiadającego m.in. za obronę Pokrowska. Drapatyj najprawdopodobniej wciąż pozostaje również dowódcą całych ukraińskich Wojsk Lądowych, na które to stanowisko mianowano go 29 listopada ub.r. Wcześniej dowodził operacyjno-taktycznym zgrupowaniem wojsk „Ługańsk” (podległym wyższego szczebla dowództwu „Chortyca”). Pozostawienie Drapatego na obu stanowiskach, aczkolwiek kolidujące z pragmatyką dowodzenia, nie stanowiłoby precedensu. W latach 2022–2024 łączył je obecny głównodowodzący Sił Zbrojnych Ukrainy generał Ołeksandr Syrski.

(...)

Rośnie skuteczność rosyjskich uderzeń z wykorzystaniem dronów, na co wskazują zarówno doniesienia z terenu, jak i komunikaty ukraińskiego Dowództwa Sił Powietrznych. W tych ostatnich przybywa bezzałogowców, które nie zostały zadeklarowane ani jako zestrzelone, ani jako lokacyjnie utracone „bez negatywnych konsekwencji”. Od wieczora 21 stycznia do rana 28 stycznia najeźdźcy mieli użyć łącznie 586 dronów i 13 rakiet. Obrońcy zadeklarowali zestrzelenie 365 bezzałogowców i dwóch rakiet, a 175 dronów określili jako lokacyjnie utracone. Oznaczałoby to, że bezpośrednio w cele mogło ich uderzyć 46, podczas gdy tydzień wcześniej trafień było 16, przy łącznej liczbie 551 dronów. We wcześniejszym okresie strona ukraińska niejednokrotnie deklarowała stuprocentową skuteczność w zwalczaniu bezzałogowców, a zniszczenia miały być głównie skutkiem upadku odłamków. Malejącą efektywność obrony przeciwdronowej należy uznać za bezpośredni rezultat coraz częstszego wysyłania na front żołnierzy z działających w głębi kraju mobilnych zespołów do zwalczania bezzałogowców.

Nocą 24 i 27 stycznia ukraińskie bezzałogowce uderzyły w rafinerię w Riazaniu, wywołując pożary zbiorników z paliwem. Według części źródeł po drugim ataku przedsiębiorstwo wstrzymało pracę. Ponadto ukraińska Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony podała, że 24 stycznia uszkodzone zostały także zakłady Kriemnij Eł w Briańsku, jednego z głównych rosyjskich producentów mikroelektroniki. Przeprowadzony tego dnia przez Ukrainę atak był największym od początku br. – wedle danych rosyjskich nad 13 obwodami FR zestrzelono łącznie 121 wrogich dronów. Poza uszkodzeniem obiektów w Riazaniu i Briańsku nie przyniósł on jednak powodzenia. 27 stycznia celem ataku miała być też baza paliwowa w obwodzie twerskim, lecz doniesień o jego rezultacie brak.

Ukraina otrzyma pierwsze myśliwce Mirage 2000-5F do końca pierwszego kwartału br., o czym 28 stycznia poinformował minister spraw zagranicznych Francji Jean-Noël Barrot. Tym samym odpowiedział on na wątpliwości wywołane doniesieniami z początku miesiąca, że pierwsze trzy samoloty zostaną dostarczone Kijowowi do 20 stycznia. Francuscy eksperci podkreślają, że ukraińskie lotnictwo wciąż nie jest dostatecznie przygotowane do ich przyjęcia. Łącznie ma ono otrzymać 10 maszyn tego typu.

(...)

21 stycznia Ukraina i Albania zawarły 10-letnią umowę o współpracy w zakresie bezpieczeństwa i wsparcia długoterminowego. W dokumencie znalazła się deklaracja współdziałania w kwestiach bezpieczeństwa i obronności, współpracy politycznej i pomocy humanitarnej. Strona albańska zapowiedziała, że wniesie wkład finansowy do europejskiej koalicji myśliwców, który zapewni ukraińskim pilotom i technikom szkolenia w zakresie języka angielskiego. Jak dotąd Ukraina zawarła 28 umów o współpracy w obszarze bezpieczeństwa.

23 stycznia szef ukraińskiego wywiadu wojskowego Kyryło Budanow wskazał, że w bieżącym roku Korea Północna przekaże Rosjanom co najmniej 150 rakiet balistycznych krótkiego zasięgu KN-23 oraz pociski i systemy artyleryjskie. Dodał, że w ciągu ostatnich trzech miesięcy Pjongjang dostarczył Rosji ok. 120 samobieżnych systemów artyleryjskich M-1989 Koksan kalibru 170 mm i 120 systemów rakietowych M-1991 kalibru 240 mm. Dotychczas brakuje potwierdzenia, by zaobserwowana kilkakrotnie w ostatnich miesiącach na terytorium FR artyleria z KRLD została przekazana do jednostek armii rosyjskiej i była przez nie użytkowana. Nie wiadomo także, czy kontyngent północnokoreański skorzystał z niej w obwodzie kurskim.

24 stycznia brytyjski wywiad oszacował straty KRLD w obwodzie kurskim na ok. 4 tys. zabitych bądź rannych żołnierzy. Podkreślono przy tym, że siły rosyjskie i północnokoreańskie borykają się z trudnościami w zakresie interoperacyjności, co wynika z bariery językowej. Tego samego dnia estoński wywiad nie wykluczył, że Korea Północna jeszcze przed latem wyśle do Rosji więcej żołnierzy.

22 stycznia Państwowe Biuro Śledcze zatrzymało przebywającego na wolności po wpłaceniu kaucji generała Jurija Hałuszkina, byłego dowódcę operacyjno-taktycznego zgrupowania wojsk „Charków”. Postawiono mu zarzuty, że w maju 2024 r. niewłaściwie ocenił potencjał przeciwnika i swoimi działaniami przyczynił się do opuszczenia pola walki przez żołnierzy 125 Brygady Piechoty. Miał on również zignorować dostępne informacje wywiadowcze oraz zlekceważyć ryzyko rosyjskiego ataku w obwodzie charkowskim. Podobne zarzuty postawiono też byłemu dowódcy 125 Brygady Arturowi Horbence, a w areszcie osadzono byłego dowódcę 155 Brygady Zmechanizowanej im. Anny Kijowskiej Dmytra Riumszyna (oskarżono go o brak nadzoru nad stanem dyscypliny w jednostce i akceptowanie łamania praw żołnierzy, co doprowadziło do masowych dezercji).

Nagłośnienie wszczęcia spraw karnych przeciwko wyższym dowódcom ma pokazać, że za niepowodzenia na froncie odpowiedzialność ponoszą oficerowie dowodzący jednostkami, a nie głównodowodzący Siłami Zbrojnymi Ukrainy czy dowódcy rodzajów wojsk. Potwierdził to pośrednio Ołeksandr Syrski, który zapewnił, że dzięki jego osobistym kontaktom z kadrą dowódczą sytuacja w 155 Brygadzie uległa poprawie.

osw.waw.pl

wtorek, 28 stycznia 2025



Drugie wytłumaczenie de facto przyspieszonych wyborów kryje się w sytuacji regionalnej i globalnej, z której Łukaszenka musi zdawać sobie sprawę. Za pomocą ściśle kontrolowanego procesu wyborczego ze spodziewanym wynikiem Łukaszenka chce pokazać, że odzyskał ostatecznie pełną polityczną kontrolę w kraju, a poprzez masowe poparcie odnowił swoją społeczną legitymizację. W ten sposób zamierza raz na zawsze zamknąć rozdział wyznaczony wyborami 2020 roku i przystąpić do negocjacji dotyczących zakończenia wojny w Ukrainie, które miesiącami zapowiadali Donald Trump i ludzie z jego otoczenia. Co prawda po inauguracji nowego prezydenta USA z dnia na dzień staje się coraz bardziej wątpliwe, czy te negocjacje w ogóle się rozpoczną i przyniosą realne skutki. Jednak to od ruchów Trumpa dotyczących Ukrainy i Rosji zależy także przyszłość Białorusi, jej miejsce w nowym geopolitycznym układzie, a zarazem osobiste losy Łukaszenki i jego rodziny, dlatego chce on w jakiejkolwiek formie być uczestnikiem tych procesów.

Brzmi to jak mrzonka, bo w końcu nie po to Rosja od trzech lat bombarduje Ukrainę, by białoruskiemu satrapie tworzyć warunki wybijania się na niezależnego gracza międzynarodowego. Głębokie uzależnienie od Rosji, które stało się efektem decyzji Łukaszenki podjętych w 2020 roku (czyli przyjęcia pomocy w tłumieniu protestów, by utrzymać się za wszelką cenę u władzy), to dziś największe obciążenie dla Białorusi. Łukaszenka zapewne dobrze rozumie, że kraj, którym rządzi, może zostać razem z Rosją za nową żelazną kurtyną. Podejście Trumpa, oparte nie na wartościach czy prawie, a na twardym interesie i transakcyjnym stosunku do umów międzynarodowych, może z kolei dawać mu nadzieję – jeśli nie na wywikłanie się z tego układu, to przynajmniej na lepsze możliwości balansowania kremlowskiej presji. Jednak bez znaczącego osłabienia Rosji Białoruś nie ma szans na radykalne zmiany swojego statusu. Zbyt wiele decyzji podjętych w ostatnich latach trwale przywiązuje ten kraj do widzimisię Kremla. Po 2020 roku Łukaszenka uzależnił białoruską gospodarkę od rosyjskiej, w tym także od rosyjskiej machiny wojennej. A to oznacza, że ekonomiczny kryzys, w który wchodzi właśnie Rosja, nieuchronnie odbije się na sytuacji gospodarczej Białorusi. W kraju przyspieszyła rusyfikacja, która przejawia się nie tylko w państwowej polityce kulturalnej, ale i w dominacji rosyjskich podmiotów na białoruskim rynku. Jakby tego było mało, Alaksandr Łukaszenka zabiegał o rozmieszczenie rosyjskiej broni jądrowej na Białorusi – najwyraźniej w przekonaniu, że będzie to dla jego reżimu trwała polisa od wojny, np. ataku ze strony Ukrainy lub nawet NATO. Ale rosyjski arsenał atomowy na Białorusi to także trwała rosyjska kontrola nad krajem. Przede wszystkim zaś dyktator z Mińska pozwolił Rosji na korzystanie z białoruskiego terytorium dla celów agresji na Ukrainę, co uczyniło z Białorusi współagresora. Nawet gdyby reżim wypuścił teraz wszystkich więźniów politycznych, to odbudowanie zaufania w relacjach z zachodnimi partnerami brzmi jak misja niemożliwa.

new.org.pl


Rosyjskie Ministerstwo Obrony Narodowej opublikowało materiał filmowy w ciągu dnia 26 stycznia, który rzekomo przedstawiał rosyjskie siły przeprowadzające termobaryczne ataki artyleryjskie na siły ukraińskie w Velyki Novosilki i twierdził, że rosyjskie grupy szturmowe oczyszczały pozycje ukraińskie. Rosyjskie MON później twierdziło, że elementy rosyjskiej 5. Brygady Pancernej (36. Połączona Armia [CAA], Wschodni Okręg Wojskowy [EMD]) i 40. Brygady Piechoty Morskiej (Flota Pacyfiku, EMD) zajęły całą Velykę Novosilkę, a rosyjski minister obrony Andriej Biełousow pogratulował dowództwu i personelowi obu brygad zajęcia. Rosyjskie MON opublikowało następnie materiał filmowy rzekomo przedstawiający rosyjskie flagi w wielu obszarach osady. Rosyjscy milblogerzy twierdzili, że w domniemanym zajęciu Velyki Novosilki uczestniczyły również elementy rosyjskiej 37. Brygady Strzelców Zmotoryzowanych (36. CAA), i nie jest jasne, dlaczego rosyjskie Ministerstwo Obrony nie wymieniło 37. Brygady Strzelców Zmotoryzowanych w swoich ogłoszeniach. Rosyjskie Ministerstwo Obrony nie ogłaszało ostatnio domniemanych zajęć osiedli z takim rozgłosem i tak szybko, jak zrobiło to 26 stycznia. Rosja prawdopodobnie próbuje wykorzystać domniemane zajęcie Velyki Novosilki, aby wpłynąć na zachodnie postrzeganie sytuacji na polu bitwy w obwodzie donieckim, aby promować narracje, że rosyjskie zyski na polu bitwy są nieuniknione, a pozycje Ukrainy szybko się pogarszają. Rosyjskie zyski w zachodnim obwodzie donieckim nadal są stopniowe i znacznie poniżej tempa, które jest normalne dla współczesnej zmechanizowanej wojny. Ponadto nie jest jasne, czy siły rosyjskie będą w stanie szybko posunąć się dalej niż Velyka Novosilka, ponieważ nie jest jasne, ile siły bojowej EMD nadal zachowują po kilku miesiącach ciągłych działań ofensywnych. Velyka Novosilka znajduje się obok kilku rzek, co prawdopodobnie skomplikuje i utrudni dalsze rosyjskie taktyczne postępy w tym obszarze. Siły rosyjskie od zawsze zmagały się z przeprawami przez rzeki, a taktyczne cechy terenu, takie jak rzeki, prawdopodobnie skomplikują zdolność sił rosyjskich do wykorzystania zajęcia Velyka Novosilka do poczynienia operacyjnie znaczących postępów w zachodnim obwodzie donieckim.

(...)

Siły rosyjskie są gotowe do zajęcia Torecka w nadchodzących dniach, a ponowne rozmieszczenie elementów EMD w celu wzmocnienia rosyjskiej grupy sił w kierunku Torecka wskazywałoby na nowy priorytet Rosji, jakim jest wznowienie ataków w kierunku Kostyantynówki.

understandingwar.org


„Wybory” miały charakter specjalnej operacji, typowej dla ustrojów totalitarnych. Zarówno kampania, jak i głosowanie odbyły się w warunkach zupełnie odmiennych niż w 2020 r., gdy doszło do masowych demonstracji. Stosowane od tego czasu konsekwentne i brutalne represje sprawiły, że obywatele nie zdecydowali się wyrazić sprzeciwu. Testem szóstej już reelekcji Łukaszenki były zorganizowane 25 lutego 2024 r. połączone wybory do parlamentu i rad lokalnych. Wówczas po raz pierwszy zabrakło realnych kontrkandydatów ze środowisk demokratycznych oraz niezależnych obserwatorów (zob. Głosowanie bez alternatywy. „Wybory” do parlamentu i rad lokalnych Białorusi). Tym razem jednak – ze względu na wyższy status wyborów – zmasowanej państwowej propagandzie towarzyszyła fala wzmożonych represji, uderzająca prewencyjnie nawet w nieaktywnych społecznie uczestników protestów w 2020 r.

Wszyscy „kontrkandydaci” Łukaszenki byli kontrolowani przez władze. Nie starali się nawet pozorować debaty politycznej, demonstrowali lojalność i lansowali tezę o niepodważalnych zasługach dotychczasowego przywódcy. Zaproszeni obserwatorzy, delegowani z ramienia takich organizacji jak WNP czy Szanghajska Organizacja Współpracy, nie dostrzegli żadnych naruszeń zarówno przed głosowaniem, jak i w jego trakcie. Z kolei do OBWE zaproszenie do wysłania misji obserwacyjnej trafiło na 10 dni przed zakończeniem głosowania, co było jawną prowokacją, a nie gestem dobrej woli ze strony Mińska.

Główny cel reżimu stanowiło upozorowanie masowego poparcia dla Łukaszenki. Istotne było wykazanie konsolidacji społeczeństwa, które po 2020 r. rzekomo przemyślało błędy i na nowo skupiło się wokół lidera. Stąd też już od 17 września 2024 r. (w tym dniu od 2021 r. obchodzony jest Dzień Jedności Narodowej) do 24 stycznia br. trwał „Maraton Jedności” – długa seria organizowanych w całym kraju wydarzeń kulturalnych i edukacyjnych prezentujących osiągnięcia władz. Dla wzmocnienia narracji o „zgodzie narodowej” od lipca ub.r. Łukaszenka dziewięciokrotnie ułaskawiał niewielkie grupy więźniów politycznych (w sumie niemal 300 osób), uzasadniając to względami humanitarnymi. Zarazem przedstawiciele organów porządkowych zapewniali o pełnej gotowości do przeciwdziałania jakimkolwiek prowokacjom, spodziewanym rzekomo zarówno ze strony opozycji, jak i wrogów zewnętrznych, w tym Polski. W tym kontekście „wybory” należy rozpatrywać jako demonstrację zdolności reżimu do pełnej kontroli sytuacji w kraju.

Reżim propagandowo wykorzystuje „wybory” wobec Zachodu. Niewykluczone, że w celu zamarkowania nowego otwarcia Mińsk będzie rozgrywał argument o rzekomo spokojnym, a tak naprawdę wymuszonym przez represje przebiegu procesu wyborczego. Niezmiennie konfrontacyjna retoryka reżimu oraz kontynuacja represji (w więzieniach nadal przebywa ponad 1200 więźniów politycznych) wskazują jednak na brak realnego zainteresowania Łukaszenki poprawą relacji z UE czy USA. Zamiarem władz są jedynie dezinformacja i propaganda, tak aby obciążyć Zachód odpowiedzialnością za fatalny stan stosunków.

Reelekcja Łukaszenki domyka trwającą od 2020 r. przebudowę modelu ustrojowego. Siódmą kadencję dyktator rozpoczyna również jako przewodniczący Prezydium Ogólnobiałoruskiego Zgromadzenia Ludowego (OZL), czyli nowego organu władzy wprowadzonego do konstytucji na mocy referendum z lutego 2022 r., które miało pozorować reformę systemu politycznego (zob. Propagandowy wiec zwolenników Łukaszenki – formalne domykanie nowego systemu). W rezultacie Łukaszenka jeszcze bardziej podporządkował sobie elity oraz społeczeństwo, regularnie zastraszane i inwigilowane przez organy bezpieczeństwa.

osw.waw.pl


Według Human Rights Watch każdego roku w Rosji co najmniej 12 tysięcy kobiet zostaje zamordowanych przez swych domowych oprawców, choć jak zaznaczają autorzy badania, rzeczywista liczba jest prawdopodobnie wyższa, może nawet 15 tysięcy. Nawet Tatiana Moskalkowa, mianowana przez Putina komisarz do spraw praw człowieka, w 2021 roku publicznie oświadczyła, że podczas pandemii liczba przypadków przemocy domowej wzrosła ponad dwukrotnie, z 6 do 13 tysięcy miesięcznie, a według dziennikarskich śledztw „Mediazony” i „Nowoj Gaziety” 79 procent Rosjanek skazanych za morderstwo z premedytacją broniło się przed przemocą w rodzinie. W raporcie włoskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych z 2022 roku, który jako jeden z niewielu stworzył kompleksową i pogłębioną analizę sytuacji kobiet w putinowskiej Rosji, można przeczytać, że 56 procent Rosjanek choć raz padło ofiarą fizycznej lub psychicznej agresji ze strony mężczyzn, a 20 procent było ofiarą napaści.

(...)

W badaniu opinii publicznej Centrum Lewady jedna trzecia Rosjan stwierdziła, że jeśli kobieta jest bita, to musiała sobie czymś zasłużyć. Takie przekonania powodują, że 40 procent Rosjanek nie zgłasza doznanej przemocy na policję, ponieważ policjanci w pierwszej kolejności obwiniają ofiarę, zarzucając jej prowokowanie sprawcy. Bicie kobiet zawsze było słabo skryminalizowane. Policja i sądy rzadko traktowały przemoc domową jako przestępstwo, a od 2016 roku bicie kobiet całkowicie zdekryminalizowano. Rosyjska policja rzadko przyjmuje skargi dotyczące przemocy domowej. Nawet jeśli przyjmie i dokona interwencji, to najczęściej stosuje zasadę „wszystko zostaje w rodzinie”, a jeśli już jednak aresztuje sprawcę, ten szybko wraca na wolność i staje się jeszcze bardziej brutalny niż wcześniej. Jak napisali autorzy wspomnianego raportu włoskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, „to wszystko powoduje, że mąż czy partner faktycznie czuje, że stoi poza prawem”.

Dlatego dekryminalizacja przemocy domowej, choć bulwersująca, była „tylko” postawieniem kropki nad „i”. Jesienią roku 2016 deputowana Jednej Rosji Jelena Mizulina, znana ze swojej ultrakonserwatywnej agendy, przedstawiła propozycję dekryminalizacji przemocy domowej, co Duma Państwowa niemal jednogłośnie przegłosowała w lutym 2017 roku. Według nowej ustawy przemoc wobec członków rodziny, która nie skutkuje złamaniem kości i nie zdarza się częściej niż raz w roku, nie podlega karze więzienia. Najgorsze sankcje, jakie grożą obecnie sprawcom przemocy, to grzywna w wysokości do około dwóch tysięcy złotych, kara aresztu od 10 do 15 dni lub praca społeczna.

Nawet tak łagodna kara zdarza się tylko wtedy, gdy sąd stanie po stronie ofiary, co także dzieje się rzadko, gdyż oczekiwanie władz jest takie, by w zdrowym, konserwatywnym społeczeństwie małżonkowie załatwiali sprawy między sobą. A sądy w Rosji od dawna istnieją po to, aby spełniać oczekiwania władz. Pozostawia to ofiarę samą sobie i skazuje ją na dalszą przemoc.

Jakub Benedyczak - Oddział chorych na Rosję


Podczas dzisiejszej konferencji prasowej szefa białoruskiego reżimu został on zapytany przez dziennikarza francuskiej AFP, czy jako polityk, który deklaruje, że opowiada się za pokojem, nie żałuje tego, że udostępnił terytorium swojego kraju Rosji na początku pełnowymiarowej agresji na Ukrainę.

- Znowu pan to wszystko przekłamał. Przesadził, że podjąłem decyzję, że razem ruszyliśmy na Ukrainę. Ale nie ma pan faktów. Dlaczego pan to wszystko pomieszał? Odnośnie żałowania - niczego nie żałuję. Niczego. Nie walczę, nie wciągnąłem się w wojnę i nie wciągnąłem swojego kraju. Ale pomagamy Rosji. I gdy “zachodniacy” i pan coś mi zarzucacie, mówię, że macie 57 krajów, które pomagają Ukrainie, a ja jestem jeden. Jeden kraj. Jaka tam pomoc w ogóle - no, na ile mogę... Szczerze, otwarcie powiedziałem, nie wypieram się, nie zaprzeczam. (...) Jeśli chodzi o moje wkroczenie na Ukrainę, Ukraińcy wiedzą, że to nie tak - powiedział Alaksandr Łukaszenka.

Przekonywał, że w lutym 2022 roku Rosja wyprowadziła z terytorium Białorusi wojska “z zachodnio-syberyjskiego jakiegoś tam okręgu, zza Uralu, Sybiracy tam byli, wschodni okręg”.

- I od razu pod Homlem skręcili i poszli na południe, na Ukrainę. Dlaczego Rosjanie tak postąpili? Poszukajcie, kto sprowokował tę wojnę. Niech Putin wam powie, jak to było. Wyprowadzili już niemało tysięcy wojsk, zgrupowanie było duże, wyprowadzone było z Syberii. Ale pozostała część tam na pewno. Ile? 20-30 tysięcy, które nie były wyprowadzone, zakręciły koło Homla, poszły prosto na Kijów, faktycznie weszły. A potem razem z papieżem i Żydami z Izraela zaczęliście mówić Putinowi: słuchaj, no trzeba wycofać się spod Kijowa. I koniec, i wojna się zakończy, więcej nie będziemy, nie chcemy tak dalej. Znowu oszukaliście Rosję - mówił Łukaszenka zwracając się a to do francuskiego dziennikarza, a to do całego Zachodu. - Z Kijowa wyprowadzili wojska. W tym czasie jeszcze dwa tygodnie i Kijowa by nie było. I kto by potem walczył?

Dlatego, jak stwierdził Łukaszenka,  nie wolno mu zarzucać, że wprowadził tam wojska.

- To nie było wojsko białoruskie. Odpowiadam za białoruskie. I jeśli pan myśli, że ja, niezależnie od naszych bliskich relacji z Władimirem Władimirowiczem Putinem, siedzę w Sztabie Generalnym Rosji i na mapie rysuję ruchy rosyjskich sił zbrojnych… No, niech pan posłucha, w takim razie jest pan dyletantem. To takie rzeczy, które robi się w ciszy, robi się minimalną liczbą ludzi bez zagranicznej ingerencji i obcokrajowców.

belsat.eu

poniedziałek, 27 stycznia 2025



DeepSeek, chińska firma zajmująca się rozwojem sztucznej inteligencji ogłosiła 20 stycznia, że jej model DeepSeek-R1 przewyższa konkurencyjny model OpenAI o1 w trzech testach AI: AIME, MATH-500 i SWE-bench Verified. Chiński model uzyskał minimalnie gorszy wynik w teście Codeforces. Z kolei OpenAI o1 wyraźnie góruje w teście GPQA Diamond.

DeepSeek udostępnił otwartą wersję swojej technologii i można z niej korzystać całkowicie za darmo. Dla porównania OpenAI o1 to model zamknięty i własnościowy, który jest dostępny w ramach płatnego dostępu ChatGPT Plus lub ChatGPT Pro. Kolejna różnica polega na tym, że DeepSeek-R1 powstał za skromne 5,6 mln dolarów (tak mówią twórcy), a OpenAI przeznacza na rozwój AI 5 mld dolarów rocznie. Chiński konkurent znalazł się już w gronie najczęściej pobieranych aplikacji w Google Play i App Store.

"Mało znane laboratorium sztucznej inteligencji z Chin wywołało panikę w całej Dolinie Krzemowej" - pisze CNBC. Z kolei Jim Fan, pracownik Nvidii (potentat rynku procesorów do sztucznej inteligencji) zajmujący się tematyką, zwrócił uwagę, że chińska firma realizuje misję zapewnienia otwartej i szerokodostępnej AI, którą miało realizować amerykańskie OpenAI. Zwrócił uwagę, że wielu ekspertów panikuje z powodu możliwości, jakie oferuje chiński DeepSeek-R1. Jim Fan z zadowoleniem przyjął osiągnięcia chińskiego modelu i podkreślił, że "otwarta nauka nie ma granic".

W poniedziałek 27 stycznia o godz. 12:20 kontrakty terminowe na indeks giełdowy Nasdaq100, w którego skład wchodzi 100 największych spółek technologicznych notowanych na amerykańskiej giełdzie Nasdaq, tracił aż 4,30 proc. Firma Nvidia w handlu przedsesyjnym traciła ponad 12 proc. Po kilka procent zniżkują również Meta, Microsoft i Google (amerykańska giełda startuje o godz. 15:30).

gazeta.pl


Przekonanie o rosnącym prawdopodobieństwie konfrontacji z Waszyngtonem determinowało i determinuje kalkulacje Pekinu dotyczące wojny na Ukrainie. Decyzja o udzieleniu poparcia Moskwie i jego podtrzymanie przez niemal trzy lata wynika z oceny strategicznej sytuacji ChRL, określonej przez pogłębiającą się rywalizację z USA. W tej sytuacji Chiny potrzebują bezpieczeństwa i stabilności na swojej północnej granicy oraz partnera w powstrzymywaniu Zachodu w Azji Centralnej. Dlatego też gotowe są inwestować kapitał polityczny i ekonomiczny w autorytarny, antyzachodni i przyjazny im reżim putinowski. Ze względu na jego agresywny rewizjonizm ChRL może liczyć na to, że będzie on wiązać w Europie i na Bliskim Wschodzie część sił Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników. Dotychczasowy przebieg konfliktu na Ukrainie nie modyfikuje tych kalkulacji.

Jednocześnie chińskie wsparcie dla FR nie następowało automatycznie, zwłaszcza gdy okazało się, że zamierzony rosyjski „blitzkrieg” przekształcił się w wojnę na wyczerpanie, w której musi ona mierzyć się z potencjałem zachodniego sojuszu – nawet jeśli ze względu na brak woli politycznej Zachód wykorzystuje go jedynie w niewielkim stopniu. Nie jest też nieograniczone, jako że zarówno ChRL, jak i chińskie podmioty gospodarcze, niewątpliwie na ciche polecenie władz, dążą do ograniczenia ekonomicznych i politycznych kosztów swego poparcia dla poczynań Kremla – chodzi przede wszystkim o uniknięcie amerykańskich sankcji wtórnych.

Ani Pekin, ani Moskwa nigdy nie ujawniły, czy Putin poinformował zawczasu Xi Jinpinga o zamiarze pełnoskalowej inwazji na Ukrainę, ale najprawdopodobniej co najmniej sygnalizował chęć podjęcia radykalnych działań przeciwko niej. Wskazują na to m.in. zmiany w narracji chińskiej propagandy. Także treść wspólnego oświadczenia „w sprawie stosunków międzynarodowych wkraczających w nową erę i globalnego zrównoważonego rozwoju”, wydanego 4 lutego 2022 r. w trakcie wizyty Putina w Pekinie, sugeruje, że rosyjski lider uzyskał od przywódcy ChRL poparcie dla owych radykalnych działań wobec Kijowa. Najpewniej przedstawił mu scenariusz, w który sam wierzył, tzn. błyskawicznej i w miarę bezkrwawej operacji, a nie pełnowymiarowej, długiej wojny. Tłumaczy to brak przygotowania dyplomacji Chin do ewakuacji własnych obywateli.

Pekin został jednak – podobnie jak Kreml i zachodni obserwatorzy – zaskoczony skutecznością ukraińskiego oporu i przekształceniem się konfliktu w przewlekłą wojnę konwencjonalną, co zrodziło dla ChRL szereg problemów. Po pierwsze negatywnie wpływało na jej relacje z Zachodem, który przyspieszył kroki zmierzające do ograniczenia swojej zależności gospodarczej od Chin. Efekt ten szczególnie wyraźnie dało się zauważyć w Europie, która – w związku z ich materialnym i dyplomatycznym wsparciem dla agresji na Ukrainę – coraz bardziej zaczynała traktować je jako strategicznego rywala. Po drugie stymulowało odnowienie i wzmocnienie amerykańskich sojuszy na Indo-Pacyfiku oraz spowodowało ożywienie kontaktów NATO z partnerami w regionie. Po trzecie chińskie podmioty gospodarcze prowadzące interesy z Rosją natknęły się na groźbę sankcji ze strony USA. Po czwarte Pekin, zwłaszcza w pierwszych dwóch latach wojny, obawiał się rozszerzenia jej przez Moskwę na inne państwa lub użycia przez nią broni masowego rażenia. Z perspektywy przywódców ChRL groziłoby to niekontrolowaną eskalacją, która mogłaby wciągnąć Chiny w otwarty konflikt z Zachodem, zanim staną się nań gotowe. Po piąte Kreml na fali wojny podjął asertywne działania w sferze postsowieckiej, co zagroziło jej stabilności – m.in. wysunął szereg roszczeń pod adresem Kazachstanu.

W tej sytuacji Pekin przyjął strategię polegającą na połączeniu realnego wsparcia dla sojusznika z retoryką i gestami mającymi sprawiać wrażenie dystansowania się od niego i tworzyć pozory neutralności. Skupiono się głównie na umożliwieniu rosyjskiej gospodarce przetrwania zachodnich sankcji, a tym samym kontynuowania wojny przez Kreml. Równocześnie strony starają się wypracować mechanizmy pozwalające uodpornić ich kooperację gospodarczą na te restrykcje, np. poprzez prowadzenie rozliczeń w renminbi i poszukiwanie ich alternatywnych metod.

Chiny wyszły też z kilkoma inicjatywami wyznaczającymi Rosji granice działania. Przede wszystkim w czasie szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Samarkandzie we wrześniu 2022 r. Xi Jinping jednoznacznie wsparł niepodległość Kazachstanu i innych republik centralnoazjatyckich. ChRL wystosowała również kilka publicznych i niepublicznych komunikatów (m.in. w październiku 2022 r., marcu 2023 r. i listopadzie 2024 r.) potwierdzających sprzeciw wobec użycia lub proliferacji broni jądrowej.

Pekin wsparł i wspiera wysiłek wojenny FR, importując z niej surowce energetyczne i zapełniając swoim eksportem luki na tamtejszym rynku powstałe wskutek sankcji i dobrowolnego wycofania się z Rosji części podmiotów zachodnich. Za kluczowe należy uznać dostawy produktów podwójnego zastosowania cywilno-wojskowego, w tym elektronicznych obwodów scalonych (wzrost o 140% między 2021 a 2023 r.) i półprzewodników (wzrost o 45% w tym samym okresie), oraz chińskich technologii, w tym maszyn przemysłowych (udział ChRL w imporcie obrabiarek do metalu podniósł się z 28% w 2021 do ok. 90% w 2023 r.). W rezultacie doszło do dalszego zacieśnienia stosunków ekonomicznych, a udział Chin w rosyjskim handlu zagranicznym zwiększył się z 18% w 2021 r. do 33% dwa lata później (w imporcie z 25% do 39%, a w eksporcie z 13,8% do 28%) i do 33,8% przez pierwsze dziesięć miesięcy 2024 r.

W sferze politycznej wyrazem wsparcia dla Moskwy były zapowiedzi Pekinu, że mimo jej agresji przeciwko Ukrainie zamierza on dalej pogłębiać współpracę z nią we wszystkich dziedzinach, w tym wojskowej. Za pierwszy sygnał, że nie zamierza dystansować się od Rosji, należy uznać słowa chińskiego ministra spraw zagranicznych Wang Yi podczas pierwszej od wybuchu wojny wizyty w Chinach jego rosyjskiego odpowiednika Siergieja Ławrowa 30 marca 2022 r. Wang Yi stwierdził wtedy, że stosunki pomiędzy oboma państwami „wytrzymały nowy test ewoluującego krajobrazu międzynarodowego”, i zadeklarował gotowość do „promowania chińsko-rosyjskich relacji do wyższego poziomu”. Ponadto powtórzył rosyjską interpretację genezy konfliktu, choć jeszcze bez wskazania USA jako winnych.

Xi Jinping potwierdził to stanowisko w rozmowie telefonicznej z Putinem 15 czerwca 2022 r. Zapowiedział wówczas zacieśnienie strategicznej koordynacji i poparcie w kwestiach dotyczących „fundamentalnych interesów” stron. Linię tę przypieczętowała oficjalna wizyta chińskiego przywódcy w Moskwie w marcu 2023 r. Siedem miesięcy później Putin udał się do Pekinu, podtrzymując tradycję częstych kontaktów na najwyższym szczeblu. Wreszcie, w maju 2024 r., w deklaracji podpisanej podczas pobytu rosyjskiego lidera w ChRL oba państwa zobowiązały się do intensywniejszego wspólnego przeciwdziałania amerykańskiej polityce „podwójnego wstrzymywania” Rosji i Chin. W kontekście konfrontacji Moskwy z Zachodem uzyskanie takiej deklaracji – sprzecznej z formalnie nadal obowiązującą zasadą, że rosyjsko-chińskie stosunki nie są skierowane przeciwko żadnej trzeciej stronie – stanowiło wyraźny przejaw poparcia Moskwy ze strony Pekinu i może być uważane za poważny sukces polityczny Kremla.

Niewątpliwie ważną demonstracją wsparcia Chin dla Rosji jest kontynuacja – czy nawet dalsze wzmocnienie – ich współpracy wojskowej. Siły zbrojne obu państw organizują razem ćwiczenia, których łączna liczba zwiększyła się z przeciętnie trzech rocznie w latach 2011–2021 do pięciu w latach 2022–2024. Wydaje się, że rosną też skala i stopień złożoności podejmowanych operacji. W trakcie trzech lat wojny w ćwiczeniach tych dało się zaobserwować nowe elementy: korzystanie przez samoloty bojowe z baz partnera, ćwiczenie ataków na terytorium partnera po wystartowaniu z własnych lotnisk czy powołanie na terytorium FR wspólnego punktu dowodzenia.

Najwyraźniejszy przejaw ograniczenia współdziałania stron stanowiła rezygnacja szeregu chińskich banków z obsługiwania transakcji z Rosji z obawy przed narażeniem się na sankcje wtórne. Zjawisko to miało na tyle szeroki zasięg, że w drugim kwartale 2024 r. rosyjski eksport do ChRL wyhamował, a w trzecim odnotował nawet spadek. Z kolei rosyjski import w drugim kwartale 2024 r. zmalał w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku, co – jak się wydaje – ma związek z problemami z płatnościami między podmiotami z obu państw, wynikającymi z restrykcji. Pewne ożywienie na przełomie roku wskazuje jednak, że znaleziono sposób na ich przynajmniej częściowe obejście.

Strona rosyjska jest też niezadowolona, że rosnącym obrotom handlowym nie towarzyszy istotne zwiększenie wartości chińskich inwestycji. Wspólna komisja ds. ich wspierania zdołała uzgodnić i zatwierdzić listę projektów dopiero w sierpniu 2024 r. Nie oznacza to automatycznego przejścia przedsięwzięć w etap realizacji. Wciąż nie udaje się zakończyć ciągnących się od kilku lat negocjacji w sprawie aktualizacji porozumienia o wzajemnej ochronie inwestycji. Bez niej wzrost chińskich nakładów pozostaje wątpliwy. Nie można także zapominać, że wojna i sankcje nałożyły się na istniejące w Chinach od dłuższego czasu przekonanie, że Rosja to rynek niebezpieczny dla biznesu i mało dochodowy.

Nie uległa również poprawie struktura wzajemnego handlu, co od wielu lat stanowi bolączkę Rosjan. Na tamtejszy eksport nadal składają się głównie surowce i półprodukty, a na chiński – maszyny i dobra wysoko przetworzone. Trend ten pogłębił się jeszcze wskutek ekspansji ChRL na rosyjskim rynku towarów przemysłowych i zasypywania przez nią luki m.in. po producentach europejskich, szczególnie w sektorze motoryzacyjnym. Jedyną pozytywną zmianą dla Kremla jest stopniowe otwieranie się Chin na płody rolne z FR.

W sferze polityczno-dyplomatycznej Moskwa musiała przyjąć do wiadomości i zaakceptować stanowisko Pekinu względem wojny z Ukrainą. Nie wyrażało ono jednoznacznego i pełnego poparcia dla działań Kremla, lecz zawierało elementy krytyczne. Chiny nigdy nie potępiły agresji ani nie skrytykowały poczynań Rosji wprost, ale zwróciły przy tej okazji uwagę na wymogi prawa międzynarodowego, nakazującego pokojowe rozwiązywanie konfliktów i poszanowanie integralności terytorialnej państw. W konsekwencji podczas głosowań dotyczących inwazji FR na Ukrainę na forum ONZ (Rady Bezpieczeństwa czy Zgromadzenia Ogólnego) ChRL wstrzymywała się zamiast sprzeciwiać rezolucjom potępiającym Rosję. Ogłoszony w lutym 2023 r. plan pokojowy skonstruowała zaś tak, by przedstawić się jako państwo neutralne. Niewygodne dla Kremla politycznie – mimo że czysto propagandowe – są też płynące z Chin apele o jak najszybsze zawieszenie broni na Ukrainie.

osw.waw.pl


Jak na razie widać wyraźnie, że podstawą przy tworzeniu przyszłych systemów uzbrojenia rakietowego będą kontenery i mieszczące się w nich uniwersalne systemy startowe. Kontenery mają pomóc w przewozie baterii dowolnymi środkami transportu (w tym cywilnego), jak również w zakamuflowaniu położenia jednostki, która w czasie zmiany miejsca nie będzie się różniła niczym, od typowych pojazdów wykorzystywanych przez np. przemysł i handel.

Z kolei ustandaryzowane systemy startowe pozwolą na jednej wyrzutni wykorzystywać kilka typów rakiet, zwiększając w ten sposób gamę zwalczanych celów. Jest to ewidentnie lekcja wyciągnięta z amerykańskiej marynarki wojennej, która już kilkadziesiąt lat temu wprowadziła na swoich okrętach uniwersalne wyrzutnie pionowego startu Mk41. W wyrzutnie te można załadować wiele różnych typów i klas rakiet – w tym rakietotorpedy zdolne do zwalczania okrętów podwodnych oraz rakiety manewrujące.

Teraz taka samą możliwość będą mogły teraz posiadać baterie wojsk lądowych. Problemem nie jest w tym przypadku, ani system kierowania ogniem, ani system wskazywania celów. Technika poszła bowiem obecnie tak do przodu, że do przeprowadzenia procedury startowej i weryfikującej stan techniczny rakiety wystarczy średniej klasy laptop. Załadowanie ustandaryzowanej rakiety na wyrzutnię będzie więc wymagało jedynie dołożenia odpowiedniego oprogramowania do systemu kierowania ogniem.

Rewolucja w sposobie prowadzenia łączności zmieni z kolei sposób działania samej baterii. Wcześniej baterie artylerii były organizowane w sposób hierarchiczny. Trzy-cztery wyrzutnie były więc na sztywno połączone z własnym pojazdem (pojazdami) dowodzenie i kierowania ogniem oraz bardzo często z własnymi sensorami. Obecnie system przekazywania danych jest już tak zaawansowany, że poszczególne wyrzutnie w czasie działań bojowych nie muszą być przypisane do konkretnej baterii, a więc konkretnego wozu dowodzenia i kierowania ogniem.

Może się więc zdarzyć tak, że w przyszłości bateria Patriot będzie wskazywała cele dla znajdującej się w pobliżu wyrzutni LRFB, wiedząc, że na tej wyrzutni są załadowane pociski SM-6. Wielofunkcyjna wyrzutnia LRFB mogłaby też w przyszłości otrzymać dane od baterii nadbrzeżnych (takich jak polska Morska Jednostka Rakietowa), by zaatakować nawodne cele morskie lub od pododdziałów lądowych/wojsk specjalnych, by zaatakować cele lądowe.

Obecna struktura hierarchiczna jednostek artylerii będzie więc przydatna głównie w czasie pokoju (gdy konieczne jest np. szkolenie). W czasie wojny będzie natomiast potrzebna tylko wtedy, gdy nie będzie można rozwinąć odpowiedniego systemu łączności i trzeba się będzie opierać tylko na własnym systemie kierowania ogniem. Taką rewolucję wprowadza się zresztą również na amerykańskich okrętach, które już od kilku lat ćwiczą strzelanie rakietowe do celów znajdujących się „poza horyzontem”, przekazując kierowanie wystrzelonymi pociskami innym okrętom lub nawet statkom powietrznym.

I tej rewolucji nie da się już zatrzymać. Tym bardziej, że w skład baterii LRFB już niedługo będzie się wprowadzało nie tylko różnego rodzaju rakiety, ale także bezzałogowe systemy latające, oczywiście pod warunkiem ich wcześniejszego dostosowania do ustandaryzowanych, kontenerowych wyrzutni startowych.

defence24.pl

niedziela, 26 stycznia 2025



Szyicka telewizja Al-Ahad, związana z ugrupowaniem Asaib Ahl al-Haq i jego liderem Qaisem al-Chazalim, 8 stycznia opublikowała materiał, w którym zarzucono Rosji, że w Syrii „grała na korzyść Izraela” oraz „porzuciła irańską strategię” jeżeli chodzi o walkę z dzihadystami z HTS, którzy przejęli władzę w Syrii. Materiał ten odwołuje się do nadanej przez irańską agencję informacyjną Tabnak rozmowy między irańskimi dowódcami i urzędnikami Sztabu Generalnego, z której wynika, że armia Assada była skorumpowana i nie tylko uchylała się od walki ale pod naciskiem m.in. Rosji sabotowała próby podjęcia działań zbrojnych przez siły irańskie pozostające w Syrii. W materiale cytowanym przez Al-Ahad mowa jest również o tym, że armia syryjska nie przekazała żadnego uzbrojenia siłom irańskim przebywającym w Aleppo, co było przyczyną szybkiego zdobycia tego miasta przez HTS i zabicia dowódcy sił irańskich gen. Kiomarsa Purhaszemiego.

Z materiału Al Ahad wynika również, że Rosja wspierała działania Izraela po irańskim uderzeniu na ten kraj w kwietniu 2024 r. Al Ahad cytując Tabnak stwierdza, że „Rosja wyłączyła rosyjskie radary podczas izraelskiego ataku na irańskich dowódców w Syrii, co jest wyraźnym dowodem współpracy Rosji z Izraelem”, a następnie cytuje jednego z dowódców irańskiej Sepah, który stwierdza, że „Rosja porzuciła irańską strategię lądową mającą na celu pokonanie grup terrorystycznych, obiecując przeprowadzenie nalotów. Okazało się jednak, że naloty były wymierzone w domy mieszkalne i obszary pustynne, a nie w cele wojskowe organizacji Tahrir al-Szam”.

Informacje o tym, że ludzie reżimu Assada, na zlecenie Rosjan, przekazywali Izraelowi dane dotyczące dyslokacji sił irańskich w Syrii by umożliwić ich bombardowanie, pojawiły się już w połowie grudnia. Oparte one były na ujawnionych dokumentach z kontaktów między syryjskim Ministerstwem Obrony a nadzorującym tę operację ze strony Izraela oficerem wywiadu o kryptonimie „Mousa”. Nie było to zresztą zaskoczeniem, gdyż od dawna było wiadome, iż Rosja zabrania Assadowi uruchamiania syryjskiej obrony przeciwlotniczej w czasie nalotów izraelskich na pozycje irańskie w Syrii. Zdziwienie mogło jedynie budzić to, że Iran w ramach rewanżu dostarczył Rosji drony używane przez nią na Ukrainie, a media takie jak Al Ahad promowały absurdalne narracje Kutraszewa na temat Europy, wojen światowych i wojny w Ukrainie.

shafafiyat.com


Gorbaczow odszedł w niesławie, a wraz z nim Związek Radziecki, po czym nastała nowa Rosja. Marija powiedziała, że dopóki nie otworzyła swojego gabinetu najpierw w Moskwie, a potem w Düsseldorfie, gdzie porównuje opowieści ukraińskich i rosyjskich pacjentów, nie zdawała sobie sprawy, że lata 90. w Rosji i lata 90. w Ukrainie to zupełnie różne lata 90.

– Ukraińcy opowiadają zazwyczaj – wspomina Marija – że ich rodzina cierpiała biedę, czasami nędzę, że brakowało pieniędzy i chodzili w znoszonych ubraniach. Bywało niebezpiecznie, gdzieś ktoś postrzelał, a dziewczyny po zmroku nie zakładały krótkich spódniczek, aby nie kusić losu. Ale rosyjskie historie są naprawdę trashowe, typu: bomba rozerwała na strzępy ojca kolegi z klasy; nie mieliśmy co jeść i baliśmy się śmierci głodowej; w jednej chwili rzucaliśmy wszystko, bo rodzice znaleźli pracę w innym regionie; mama popadła w obłęd, bo nie wiedziała, jak na nas zarobić. Wie pan, w Ukrainie, z jej żyzną glebą, nie umrzesz z głodu, gdzie rzucisz ziarno, tam coś wyrośnie. Ale nie na Uralu czy na Syberii. Wydaje mi się, że często nawet my, Ukraińcy, nie do końca zdajemy sobie sprawę z tego, czym jest Rosja.

Sowieckie nadpaństwo zamieniło się teraz w eldorado gangsterów i fasadę instytucji państwowych, które nie wypełniały swoich podstawowych funkcji. Mężczyźni kompletnie nie dawali sobie rady z nową rzeczywistością. Niczym po powrocie z wojny pili, popełniali samobójstwa i umierali w większych liczbach niż w czasach Związku Radzieckiego. Według Rosstatu w Sojuzie od lat 60. średnia długość życia mężczyzn wahała się od 62 do 64 lat, ale w latach 90. spadła do 58 lat. Naukowcy Wyższej Szkoły Ekonomii w Moskwie pisali, że śmiertelność mężczyzn wzrosła o 32 procent. Ogólnie rzecz biorąc, o ile w latach 80. zmarło 13 procent dorosłej populacji ZSRR, o tyle w latach 90. śmiertelne żniwo zabrało aż jedną piątą!

Kobiety płaciły inną cenę. Wzrosła liczba prostytutek, gwałtów i zabójstw na tle seksualnym, a także samotnych matek, które nie były w stanie utrzymać rodziny. Rosstat podawał, że ofiarami likwidacji bądź restrukturyzacji państwowych zakładów padały głównie kobiety – w 1995 roku stanowiły one 70 procent bezrobotnych. W latach 90. rozwiodło się 65 procent małżeństw, a jedynie 12 procent ojców płaciło alimenty, więc samotne matki były zdane na siebie. To jasne, że w latach 90. kwestie praw i równouprawnienia kobiet przestały istnieć. Polacy zupełnie nie zdają sobie sprawy, jak wielkim kataklizmem w Rosji były lata 90. Nie rozumiemy, że ten czas był jak klęska żywiołowa, która przyszła niezasłużenie i nie wiadomo skąd, traumatyzując społeczeństwo niczym wojna. A jeśli tego nie zrozumiemy, to nie zrozumiemy też sukcesu Putina.

Jakub Benedyczak - Oddział chorych na Rosję


Podczas niedawnego wystąpienia przed publicznością składającą się z operatorów ropy i gazu w Houston Petroleum Club najczęstszy kontrargument sprowadzał się do tego: jeśli wydobycie łupków będzie nadal spadać, nastąpią wyższe ceny. A przy wyższych cenach operatorzy dokładnie wiedzą, gdzie dalej wiercić. Każdy operator, pełen pewności co do swojej zdolności do zwiększenia produkcji, zakłada, że branża jako całość zrobi to samo.

Uzasadnienie wydawało się proste: biorąc pod uwagę liczbę platform znacznie poniżej poprzednich szczytów, jest mało prawdopodobne, aby dostępność stanowiła wąskie gardło. Chociaż pozostałe lokalizacje wierceń mogą być mniej produktywne, nadal mogą generować akceptowalne zyski przy podwyższonych cenach ropy i gazu. Biorąc pod uwagę ogromną liczbę niewywierconych, ale marginalnych ekonomicznie lokalizacji, operatorzy byli przekonani, że produkcja łupków w USA szybko się odbije, negując każdy rodzący się wzrost cen.

Jednak, jak będziemy argumentować, to zbiorowe zaufanie może opierać się na niepewnym gruncie. Czynniki napędzające upadek łupków są znacznie bardziej strukturalne, niż cały przemysł wydaje się skłonny przyznać.

Nasze modele prowadzą do otrzeźwiającego wniosku: nawet przy znacznie wyższych cenach i dużej liczbie niewywierconych lokalizacji produkcja będzie nadal spadać. Zjawisko to nazywamy "paradoksem wyczerpania". To znana historia, a historia stanowi wyraźny precedens.

Rozważmy przypadek konwencjonalnej produkcji ropy w USA w latach 70. Produkcja osiągnęła szczyt w listopadzie 1970 r. i wyniosła 10 milionów baryłek dziennie, a cena ropy wyniosła zaledwie $3,18 za baryłkę. W tym czasie przemysł prowadził skromne 302 platformy wiertnicze do ropy. Pierwszy kryzys naftowy OPEC w 1973 r. wywołał reakcję prezydenta Nixona w postaci szeroko zakrojonej inicjatywy Projektu Independence, mającej na celu odwrócenie spadku produkcji w USA poprzez deregulację i przyspieszone wydawanie pozwoleń. Podobnie jak dzisiaj, wśród producentów ropy naftowej panował optymizm, którzy wierzyli, że wyższe ceny wywołają boom wiertniczy i przywrócą wzrost produkcji w USA. Byli pewni, że wiedzą, gdzie wiercić; wystarczył im odpowiedni sygnał cenowy.

Ceny wzrosły z $3,18 za baryłkę w 1973 r. do $34 za baryłkę w 1981 r. Producenci, zgodnie ze swoimi obietnicami, zareagowali z wigorem. Liczba platform wzrosła z 993 w 1973 r. do oszałamiających 4500 pod koniec 1981 r. Jednak pomimo bezprecedensowego wzrostu działalności wiertniczej, produkcja ropy w USA stale spadała w latach 70. XX wieku. Do końca 1981 roku produkcja spadła do 8,5 miliona baryłek dziennie — poniżej szczytu osiągniętego dziesięć lat wcześniej i niższego niż wtedy, gdy Nixon ogłosił swoje ambitne cele.

Trzy dekady później, w 2010 roku, wydobycie ropy w USA osiągnęło najniższy poziom 5 milionów baryłek dziennie, mimo że ceny oscylowały wokół $100 za baryłkę — 30 razy wyższe niż w 1973 roku. (...)

Wierzymy, że amerykański sektor łupkowy znajduje się obecnie na rozdrożu niesamowicie podobnym do tego, przed którym stanęła konwencjonalna produkcja ropy w 1973 roku. Chociaż osiągnięcia łupków były niezwykłe, nadal podlegają one nieubłaganym siłom wyczerpywania się. Wydaje się jednak, że branża, Wall Street i prezydent-elekt są gotowi powtórzyć błędy sprzed pół wieku.

(...)

M. King Hubbert, geolog z Shell, urodził się w 1903 roku i pozostawił niezatarty ślad w badaniach zasobów ropy naftowej. W 1956 roku podczas spotkania Amerykańskiego Instytutu Naftowego przedstawił odważną prognozę: produkcja ropy w USA osiągnie szczyt w 1970 roku i wyniesie około 10 milionów baryłek dziennie. W tamtym czasie jego twierdzenie wydawało się zuchwałe, a nawet nieprawdopodobne. W końcu produkcja w USA stale rosła, odkąd prawie sto lat wcześniej pułkownik Drake odniósł pierwszy sukces. Hubbert spotkał się ze znacznym sceptycyzmem, ale historia udowodniła, że miał rację. W listopadzie 1970 roku, zgodnie z jego prognozami, produkcja w USA osiągnęła swój szczyt i rozpoczęła swój długi spadek.

(...)

Główny argument Hubberta był prosty, ale głęboki: każdy zbiornik węglowodorów jest zasobem skończonym. W związku z tym skumulowana produkcja pola będzie przebiegać według przewidywalnej trajektorii. Zaczyna się od zera, wzrasta wraz ze wzrostem wydobycia i ostatecznie osiąga górną granicę, która reprezentuje całkowite zasoby odzyskiwalne w dorzeczu. (...)

Chociaż Hubbert przyznał, że dokładny profil produkcji może się znacznie różnić, podkreślił, że zawsze będzie on nachylony w górę, co matematycy nazywają — monotonicznie rosnącym, skumulowana produkcja może tylko rosnąć, nigdy się nie kurczyć. Na przykład szybko rozwijające się pole może wykazywać wzrost niemal pionowy, podczas gdy pole wydobywane w stałym tempie może wykazywać wolniejszy, bardziej liniowy postęp przed osiągnięciem górnej granicy.

Hubbert zaproponował użycie krzywej logistycznej w celu przybliżenia tego zachowania. Krzywa logistyczna tworzy gładki, symetryczny kształt “S”: zaczyna się od zera, przyspiesza wraz ze wzrostem produkcji i ostatecznie zbliża się do ustalonej wartości, która reprezentuje całkowite zasoby basenu. Ten elegancki model uchwycił zasadniczą dynamikę wyczerpywania się zasobów i zapewnił ramy, które od tego czasu kształtują prognozowanie energii.

Przyjmowanie pochodnej skumulowanej produkcji w odniesieniu do czasu ujawnia profil produkcji pola. Dla logistycznej funkcji produkcji skumulowanej pochodna ta daje krzywą w kształcie dzwonu, idealnie symetryczną wokół jej szczytu —  charakterystycznego dla struktury Hubberta.

Hubbert wprowadził także drugą przełomową koncepcję: swoją tytułową "linearyzację". Wykreślając stosunek produkcji rocznej do produkcji skumulowanej (P/Q) do produkcji skumulowanej (Q), zauważył, że po początkowym okresie zmienności zależność ustabilizowała się w linii prostej. To spostrzeżenie dostarczyło potężnego narzędzia analitycznego. Ekstrapolując linię do punktu, w którym P/Q osiąga zero, można oszacować zarówno ostatecznie wydobywalne zasoby złoża, jak i współczynnik jego profilu produkcyjnego. Mając pod ręką te dwa parametry, skonstruowanie krzywej Hubberta stało się proste, umożliwiając analitykom przewidzenie zarówno czasu, jak i wielkości szczytu produkcji pola.

Jednym z kluczowych spostrzeżeń Hubberta było to, że pole zazwyczaj osiąga swój szczyt po wydobyciu połowy jego zasobów. Choć intuicyjnie satysfakcjonujący, pomysł ten rodzi intrygujący paradoks: dlaczego produkcja miałaby przestać rosnąć, skoro połowa rezerw złoża nadal pozostaje? Odpowiedź leży w złożonej zależności między koncepcją wyczerpywania się a dynamiką produkcji, która podkreśla granice wydobycia i nieuchronność upadku, nawet w obecności znacznych pozostałych zasobów. Ten paradoks wyczerpywania się pozostaje kamieniem węgielnym współczesnej analizy zasobów.

Paradoks irytuje inżynierów naftowych, odkąd Hubbert go po raz pierwszy wprowadził. Frustrująco sam Hubbert nie był w stanie zaoferować satysfakcjonującego wyjaśnienia pierwszych zasad. Otwarcie przyznał, że jego wybór krzywej logistycznej — i wynikający z niej profil produkcji w kształcie dzwonu — nie był zakorzeniony w teorii, ale raczej w jej konsekwentnym sukcesie empirycznym.

Krzywa logistyczna, jak zauważył Hubbert, rzetelnie opisywała rolowania produkcyjne wielu mniejszych dziedzin, które badał w latach 50. Te empiryczne osiągnięcia zapewniły modelowi wiarygodność i ostatecznie doprowadziły Hubberta do jego słynnych obecnie przewidywań dotyczących szczytu wydobycia ropy w USA w 1970 roku. Chociaż elegancja i dokładność krzywej ugruntowały jej miejsce w analizie zasobów, brak głębszych podstaw teoretycznych pozostawił jej krytyków nieprzekonanych, zapewniając, że paradoks pozostanie przedmiotem debaty. 

Chociaż krzywa logistyczna wykazała swoją skuteczność predykcyjną, zaskakujące jest, jak mało uwagi poświęcono powodom jej skuteczności. Większość krytyki skierowanej pod adresem modelu Hubberta wynika właśnie z tej niejednoznaczności. Krzywa działa — ale dlaczego? Bez solidnego zrozumienia mechanizmów leżących u jej podstaw wielu odrzuca „paradoks wyczerpywania”. W końcu czy wyższe ceny lub nowe technologie nie przyspieszyłyby rozwoju i nie pokonałyby ograniczeń wyczerpywania?

Jednak historia nauczyła nas innej lekcji. Pomimo dużych zysków i legionu inżynierów, przemysł w latach 70. nie był w stanie przechytrzyć realiów wyczerpywania się zasobów. Aby rzucić światło na ten paradoks, być może nadszedł czas, aby przenieść naszą uwagę z poziomu makro całych pól na mikro dynamikę poszczególnych odwiertów.

Wyobraź sobie, jeśli chcesz, hipotetyczne pole naftowe wyposażone w nieskończoną liczbę identycznych odwiertów, z których każdy jest wiercony w stałym tempie w nieskończoność. W tak niewątpliwie nierealistycznym „nieskończonym” polu można by oczekiwać, że produkcja będzie rosła w nieskończoność. Jednak rzeczywistość jest taka, że ​​wydobycie ze złoża będzie rosło i ostatecznie osiągnie stałą prędkość. Na pierwszy rzut oka może to brzmieć nielogicznie, ale staje się jasne po bliższym przyjrzeniu się.

Na początku rozwoju pola każdy nowy odwiert bezpośrednio zwiększa całkowitą produkcję. Gdy odwierty te są już w sieci, ich produkcja zaczyna spadać w przewidywalny sposób. W następnym okresie nowe odwierty nadal dostarczają taką samą ilość świeżej produkcji, ale teraz wzrost ten jest częściowo równoważony przez spadającą produkcję starszych odwiertów.

Dopóki produkcja z nowych odwiertów przekracza skumulowane spadki z istniejących odwiertów, całkowita produkcja pola nadal rośnie. Jednak spadek bazowy — całkowita redukcja ze wszystkich starzejących się odwiertów — również wzrasta. Pole będzie się rozszerzać, aż dodatki z nowych odwiertów dokładnie zrównoważą spadki bazowe. W tym momencie pole osiąga równowagę, a całkowita produkcja się wyrównuje.

Ten scenariusz ilustruje, dlaczego nawet nieskończony potencjał nie może uciec przed ograniczeniami wyczerpywania się. Podkreśla fundamentalną prawdę: wzrost jest ograniczony nie tylko zasobami, ale także współgraniem między nowymi dodatkami i nieuniknionymi spadkami. Wyższe ceny i postęp technologiczny mogą wpływać na tempo, ale nie mogą zmienić podstawowej dynamiki, która ostatecznie prowadzi do plateau w produkcji.

Oczywiście, żadne pole nie jest naprawdę nieskończone. Złoża ropy naftowej i gazu są wynikiem procesów geologicznych trwających setki milionów lat, a baza zasobów każdego pola jest z natury skończona. Jeśli dostosujemy nasze wcześniejsze założenie i rozważymy pole z ustaloną liczbą identycznych odwiertów wierconych ze stałą szybkością, aż do wyczerpania zasobów, wyłoni się inny profil produkcji. W tych warunkach produkcja początkowo rośnie, gdy nowe odwierty są uruchamiane, ostatecznie osiąga plateau, a następnie gwałtownie spada. Powstała krzywa ma niewiele wspólnego z symetrycznym profilem w kształcie dzwonu z modelu logistycznego Hubberta. Zamiast tego szczyt następuje znacznie później w cyklu życia pola, w punkcie, w którym wydobyto już około 80% ostatecznych odzyskiwalnych rezerw.

Ten zmieniony scenariusz podkreśla wpływ ograniczonych zasobów na dynamikę produkcji. Podczas gdy faza plateau może oferować iluzję stabilności, ostateczny gwałtowny spadek służy jako surowe przypomnienie ograniczeń pola. To wzór, który podkreśla nieubłaganą siłę wyczerpywania się, nawet gdy rozwój wydaje się solidny i ciągły.

(...)

Mając jaśniejsze zrozumienie zasad Hubberta i zawiłości zagospodarowania odwiertu, możemy zadać sobie pytanie: Jakie wnioski wyłaniają się z recesji w produkcji ropy naftowej w USA, która rozpoczęła się w 1970 roku?

W fazie wzrostu aktywność wiertnicza w USA była niezwykle stabilna. W latach 1900–1945 branża konsekwentnie wierciła około 50 milionów stóp rocznie. W tym okresie, w miarę dojrzewania branży, produktywność nie tylko wzrosła — ona gwałtownie wzrosła. Produkcja na stopę wywierconego otworu wzrosła sześciokrotnie, wzrastając ze skromnych 0,5 baryłki na stopę do prawie 3 baryłek na stopę.

Pod koniec lat 50. nastąpiła znacząca zmiana. Aktywność wiertnicza wzrosła o 70%, osiągając prawie 100 milionów stóp. Jednak paradoksalnie, wydajność spadła o połowę do zaledwie 1,5 baryłki na stopę. W rezultacie nowa produkcja wzrosła tylko o 20%, pomimo gwałtownego wzrostu wysiłków wiertniczych. Wraz ze wzrostem całkowitej produkcji wzrosły również wskaźniki wyczerpania, co zmniejszyło wzrost produkcji netto o jedną trzecią. Stany Zjednoczone stopniowo wkraczały na plateau.

Pod koniec lat 60. XX wieku kwoty produkcyjne i środki regulacyjne spowodowały spowolnienie wierceń o 40%. To spowolnienie skłoniło firmy do „wysokiej oceny” swoich zapasów, skupiając się na najbardziej obiecujących perspektywach. Produktywność wzrosła ponad dwukrotnie, a nowa produkcja brutto wzrosła o prawie 50%.

Począwszy od 1970 r. produktywność zaczęła nieubłaganie spadać, ponieważ główne obszary najlepszych pól zostały w pełni rozwinięte. Do połowy lat 80. produktywność spadła o prawie 75%. Gwałtowny wzrost aktywności wiertniczej — pobudzony polityką prezydenta Nixona — nie mógł zrekompensować gwałtownego spadku produktywności, a nowa produkcja brutto gwałtownie spadła. Całkowita produkcja osiągnęła szczyt w 1970 r. i spadała przez całą dekadę.

Widzimy zatem, że aktywność wiertnicza i wydajność odwiertu często odzwierciedlają się wzajemnie. Gdy jedno wzrasta, drugie spada, ilustrując złożoną dynamikę zachodzącą w branży. 

Branża, na swój sposób, nie była całkowicie w błędzie. Mieli mnóstwo nowych lokalizacji wiertniczych — choć zdecydowanie gorszej jakości. Nie potrafili pojąć nieubłaganej rzeczywistości nieustannych spadków bazowych. Wystarczyło przechylić szalę w nowej produkcji, aby wywołać gwałtowny i nieunikniony spadek ogólnej produkcji.

Podczas analizy nowych dodatków brutto — obliczanych jako produktywność pomnożona przez stopy wywiercone — wyłania się uderzający wzór. Ta metryka tworzy własną krzywą w kształcie dzwonu, która ściśle odzwierciedla słynną krzywą Hubberta. Odbywało się to nawet przy obfitości dostępnych lokalizacji wiertniczych i pomimo wysokich cen ropy naftowej. Podstawowa przyczyna? Stały spadek produktywności na stopę wywierconą. Branży kończyły się obszary najwyższej jakości do eksploatacji. A gdy te najlepsze lokalizacje zostały wyczerpane, zwiększona aktywność wiertnicza służyła jedynie do zrównoważenia zysków odpowiednim spadkiem produktywności, co kończyło się przetoczeniem.

W rezultacie powstała niemal idealna krzywa Hubberta, przy czym wydobycie osiągnęło szczyt po wydobyciu połowy odzyskiwalnych rezerw.

Wyposażeni w nasze ramy, co możemy dostrzec w rewolucji łupkowej? Pod wieloma względami baseny łupkowe różnią się wyraźnie od konwencjonalnych pól. Są znacznie bardziej rozległe w powietrzu i mogą pochwalić się o rzędy wielkości większą liczbą miejsc wierceń. Wczesne złoża łupkowe były nawet porównywane do „procesów produkcyjnych”, przywołując bardziej fabrykę niż tradycyjne pole naftowe.

Jednak łupki niosą ze sobą własne zawiłości. Produktywność w basenie może się znacznie różnić, a najlepsze obszary często dają czterokrotnie większą wydajność niż najgorsze. Stosując nasze wcześniejsze rozumowanie, można rozsądnie założyć, że degradacja odwiertu będzie odgrywać większą rolę, prowadząc do profili produkcji charakteryzujących się wcześniejszymi szczytami i wydłużonymi prawymi ogonami. Doświadczenie to potwierdziło.

Inną cechą charakterystyczną odwiertów łupkowych jest ich charakterystyczny wzorzec produkcji. Początkowo mają tendencję do produkcji w bardzo wysokich tempach, po których następują gwałtowne spadki, a ostatecznie ustabilizowanie się w przedłużonym okresie produkcji o niskim tempie. To zachowanie wynika z natury szczelinowania hydraulicznego, które uwalnia gwałtowny wzrost uwięzionego płynu — produkcję „flush” — po którym następuje wolniejszy, wydłużony wyciek płynów z formacji w czasie.

Biorąc pod uwagę tę wyjątkową dynamikę, nie jest zaskakujące, że odwierty łupkowe nie poddają się tradycyjnej liniowej teorii Hubberta. Podczas kreślenia stosunku produkcji do skumulowanej produkcji w stosunku do skumulowanej produkcji (P/Q vs. Q) wynik nie jest już linią prostą, ale krzywą — świadectwem odrębnej natury tych odwiertów.

Wcześni analitycy często mieli trudności ze stosowaniem konwencjonalnych liniowych obliczeń Hubberta do basenów łupkowych, co prowadziło do prognoz, które były w najlepszym razie niedokładne. Trudność polegała na tym, że wykresy produkcji nie były liniami prostymi. Jednak po dokładniejszym zbadaniu pojawiło się zaskakujące odkrycie: chociaż relacja nie jest liniowa, jest idealnie logarytmiczna. Wykreślenie logarytmu P/Q względem Q daje linię prostą, którą można ekstrapolować z niezwykłą dokładnością.

To logarytmiczne podejście umożliwia niezwykle precyzyjne prognozowanie profili produkcji łupków. Co zaskakujące, żaden inny analityk ani akademik nie doszedł do takiego wniosku. Korzystając z tej metody, dokładnie przewidzieliśmy przesunięcia w głównych obszarach, takich jak Barnett, Fayetteville, Eagle Ford i Bakken. Od tego czasu te pola zmniejszyły się o 26% do 80%.

Ta sama analiza ujawnia teraz, że oba podbaseny Marcellus zostały przewrócone, podobnie jak strona Midland basenu Permian. Oczekuje się, że strona Delaware basenu Permian i Haynesville wkrótce pójdą w ich ślady.

Oprócz przewidywania przewrotów, logarytmiczna liniowość Hubberta obejmuje również dłuższe prawe ogony, które są charakterystyczne dla basenów łupkowych. Na przykład profile produkcji Fayetteville i Barnett były wyraźnie asymetryczne, spadając wolniej niż rosły. Nasz model logarytmiczny precyzyjnie zidentyfikował ten trend.

Stosując to narzędzie, możemy dokładnie oszacować odzyskiwalne rezerwy każdego basenu i przewidzieć moment szczytowej produkcji. Zgodnie z logarytmicznymi krzywymi Hubberta, większość basenów łupkowych osiąga szczyt po wydobyciu około 30% odzyskiwalnych rezerw. Ten dłuższy prawy ogon jest znakiem rozpoznawczym degradacji odwiertu i podkreśla stopniowe wiercenie rdzeni.

Aby zweryfikować nasze ostateczne szacunki odzyskiwalnych rezerw z linearyzacji logarytmicznych i zbadać zmiany w produktywności odwiertu, zwróciliśmy się ku sztucznej inteligencji. Rozczarowani ograniczeniami konwencjonalnych narzędzi, zaczęliśmy rozwijać własne w 2019 r. Rezultatem jest wyrafinowany zestaw narzędzi sieci neuronowych i modeli uczenia maszynowego, stworzonych specjalnie do danego zadania.

Jak zauważyliśmy, nasza wyjątkowa pozycja łączy głęboką wiedzę specjalistyczną z silnym zrozumieniem sztucznej inteligencji. Podczas gdy sztuczna inteligencja stała się modnym słowem, a wszyscy teraz twierdzą, że są ekspertami, my szkolimy i udoskonalamy głębokie sieci neuronowe od 2019 r. W przeciwieństwie do rozległych dużych modeli językowych, takich jak ChatGPT, nasze modele są celowo zbudowane i pragmatyczne. Zamiast naśladować ludzkie myślenie, są one szkolone w celu przewidywania produkcji z odwiertów łupkowych na podstawie geologii podpowierzchniowej, trendów regionalnych i projektów ukończenia odwiertu.

(...)

We wszystkich dziedzinach nasze linearyzacje sugerują, że baseny przewrócą się /wyczerioą - red/, gdy około 28% ich rezerw zostanie wydobytych. Nasze modele uczenia maszynowego pokazują, że łupki bitumiczne są obecnie wyczerpane w 28-32%, podczas gdy łupki gazowe są wyczerpane w 30-34%. Wskazuje to na spowolnienie spowodowane wyczerpaniem, a nie ceną lub regulacją.

Rzeczywiście, całkowita produkcja ropy łupkowej i gazu prawdopodobnie osiągnęła szczyt pod koniec zeszłego roku. Obie spadły już o 1%, a nasze modele przewidują, że roczne spadki produkcji staną się gwałtownie ujemne w ciągu sześciu miesięcy.

To spowolnienie nie mogło nadejść w gorszym momencie. Od 2010 r. wzrost światowego popytu na ropę naftową został w całości zaspokojony przez ropę łupkową i NGL. W kraju produkcja gazu łupkowego obniżyła ceny do 80% poniżej poziomów globalnych, napędzając największy w historii USA rozwój wytwarzania energii elektrycznej z gazu ziemnego i eksportu LNG. 

(...)

Nawet przy rosnących cenach wątpimy, że produkcja łupków wzrośnie. Historia daje nauczkę. Nieoczekiwany rollover produkcji w latach 70. był spowodowany spadkiem produktywności na odwiert — schemat, który naszym zdaniem się powtórzy.

blog.gorozen.com

sobota, 25 stycznia 2025



Mariia Tsiptsiura: Zacznijmy od tego, jak będziemy żyć w 2024 r. W ostatnim wywiadzie powiedział Pan, że ukraińska gospodarka - biorąc pod uwagę obecną sytuację - to cud. Czy możemy powiedzieć, że ten trend utrzymał się przez cały 2024 r? Jak ogólnie radziliśmy sobie w tym roku - trzecim roku wojny?

Siergiej Fursa: W rzeczywistości ten trend się utrzymał. Nadal wykazywaliśmy wzrost gospodarczy, a dochody gospodarstw domowych osiągnęły nominalny poziom sprzed wojny. W przyszłym roku realne dochody przekroczą nawet poziom sprzed wojny. Tak więc cud gospodarczy trwa nadal dzięki wsparciu zewnętrznemu, które pomaga utrzymać względną stabilność gospodarczą.

Jedyną rzeczą, która nie poszła zgodnie z planem w 2024 r., była inflacja. Obserwowaliśmy jej przyspieszenie i ostatecznie osiągnęła 12 proc., choć oczekiwano, że będzie niższa niż 10 proc. Wzrost ten był spowodowany kilkoma ważnymi czynnikami. Po pierwsze: koszt energii elektrycznej. Ze względu na uszkodzenie systemu energetycznego firmy były zmuszone do importu energii elektrycznej, co znacznie zwiększyło jej koszt. W rezultacie wywarło to presję na ceny i zwiększyło koszty produkcji. Po drugie, zbiory były gorsze, niż się spodziewaliśmy. To również wpłynęło na ceny. I oczywiście rosnące dochody zarówno w sektorze prywatnym, jak i publicznym napędzały inflację.

Biorąc pod uwagę wojnę i tak trudną sytuację, jak firmy radzą sobie z podnoszeniem wynagrodzeń?

Firmy są zmuszone podnosić wynagrodzenia ze względu na dotkliwy niedobór pracowników. Na rynku występuje krytyczny niedobór ludzi. Aby zatrzymać pracowników, firmy są zmuszone podnosić wynagrodzenia. Doprowadziło to do wzrostu ilości pieniędzy, które ludzie mają w rękach, bez odpowiedniego wzrostu wydajności. W rezultacie spowodowało to również inflację. Tak więc wszystko rozwijało się prawie zgodnie z oczekiwaniami, z wyjątkiem tego, że inflacja była wyższa.

(...)

Czego możemy się spodziewać, jeśli chodzi o pomoc międzynarodową?

Wszystko jest tutaj absolutnie stabilne. Mamy zagwarantowaną pomoc na rok 2025, a nawet częściowo na rok 2026. Było to możliwe dzięki decyzji G7 o przeznaczeniu 50 mld euro z rosyjskich aktywów.

Jeśli chodzi o finansowanie budżetu i stabilność makrofinansową, wszystko jest zagwarantowane. Pojawia się więcej pytań dotyczących pomocy wojskowej, ponieważ zależy ona w dużej mierze od stanowiska prezydenta USA i amerykańskiej pomocy wojskowej.

Jednak kwestia ta stanie się bardziej istotna w drugiej połowie roku. Obecnie Ukrainie przydzielono znaczne kwoty pomocy wojskowej, która nadal płynie, a kraj z niej korzysta. Ale począwszy od drugiej połowy roku, pojawi się pilne pytanie: czy Stany Zjednoczone zapewnią dalszą pomoc wojskową?

(...)

Jeśli chodzi o pomoc finansową, jasne jest, że Trump będzie mniej skłonny do wspierania Ukrainy. Ale przez najbliższe półtora roku jego stanowisko nie jest dla nas krytyczne.

Jeśli chodzi zaś o pomoc wojskową, to jej zapewnienie leży w interesie Partii Republikańskiej. Dlatego możemy pozostać optymistami, że Stany Zjednoczone będą nadal udzielać wsparcia wojskowego Ukrainie za prezydentury Trumpa.

onet.pl


W trakcie pierwszej kadencji Donalda Trumpa amerykańska produkcja ropy naftowej wzrosła o ponad 4 mln baryłek dziennie, z czego około 3 mln to "nowe baryłki", przekraczające poprzedni szczyt wydobycia.

Podobnych wzrostów oczekuje część obserwatorów. Sekretarz Skarbu, Scott Bessent, zapowiedział zwiększenie wydobycia o 3 mln baryłek ekwiwalentu ropy dziennie (BOE/d). 

(...)

Co kluczowe, rynek w 2025 roku wygląda zupełnie inaczej niż w 2017 roku.

W tamtym czasie wzrost produkcji opierał się głównie na działaniach mniejszych firm, które korzystały z prostego modelu biznesowego. Wykorzystywały tanie finansowanie, intensywnie wierciły, budowały rezerwy i finalnie sprzedawały swoje przedsiębiorstwa większym graczom, co pozwoliło wielu osobom na zbudowanie fortun. W takim podejściu negatywny cashflow nie stanowił przeszkody, ponieważ nadrzędnym celem nie było generowanie zysków z wydobycia, lecz maksymalna ekspansja i sprzedaż.

Obecna sytuacja jest jednak zupełnie inna. Branża przechodzi przez ogromny boom związany z fuzjami i przejęciami. Przeprowadzono http://m.in transakcje przejęć: Pioneer Natural Resources przez Exxon za 60 mld USD, Hess Corporation przez Chevron za 53 mld USD oraz Marathon Oil przez ConocoPhillips za 22,5 mld USD.

W wyniku tych zmian znaczne złoża znalazły się w rękach mniejszej liczby, ale większych operatorów. Dla tych gigantów priorytetem jest dyscyplina kapitałowa, co oznacza, że dodatni cashflow ma kluczowe znaczenie, znacznie wyprzedzając ekspansję wydobycia.

Jak zauważył CEO Diamondback Energy, Travis Stice: „Trudno jest patrzeć na świat, który ma 4-6 mln baryłek dziennie nadwyżki mocy produkcyjnych, i zakładać, że możemy efektywnie włączyć się w tę przestrzeń”.

Skoro supermajors nie skuszą się na zachęty Donalda Trumpa, to może na tę inicjatywę pozytywnie odpowiedzą mniejsi gracze? Niestety, paliwo do ekspansji, czyli tanie finansowanie, jest w tym momencie niedostępne i długo takie pozostanie (grafika: produkcja w USA a stopy procentowe).

Jeśli D. Trump obniży opłaty związane z wydobyciem, które podniósł J. Biden, będą to jednorazowe zastrzyki, które poprawią bilanse spółek, ale nie wpłyną znacząco na długoterminowe perspektywy. Pamiętajcie, że mimo tańszego finansowania na rynku upadło wiele spółek, które nie były w stanie wytrzymać operowania mocno pod kreską.

(...)

Kolejnym ograniczeniem dla „drill, baby, drill” będzie natura. Wiele znaków wskazuje, że rewolucja łupkowa napotyka szklany sufit. Najbardziej niepokojącym wskaźnikiem dojrzewania złóż łupkowych jest rosnący gas-to-oil ratio. W ciągu dekady udział gazu na trzech kluczowych złożach wzrósł z 29% do 40% (...). Nie jest to zjawisko, które uniemożliwia produkcję, ale zdecydowanie ją utrudnia.

(...)

Co więcej, szybki spadek wydajności odwiertów skał łupkowych, w połączeniu z wysoką produkcją, rodzi konieczność ciągłego wiercenia, aby utrzymać produkcję.

W 2017 roku średni spadek produkcji, wynikający z obniżania się wydajności, wynosił około 300 tysięcy b/d. W 2025 roku będzie to już +/- 600 tysięcy b/d, które trzeba będzie zastąpić, aby utrzymać dotychczasowy poziom produkcji.

Oczywiście, najważniejszą zachętą do nowych wierceń będzie wysoka, ale przede wszystkim stabilna cena. Jakich poziomów oczekują amerykańscy producenci? W tym kontekście pomocne są dane oddziału Fed w Dallas, który co roku przeprowadza ankiety wśród firm E&P w Stanach Zjednoczonych.

W marcu 2024 roku na pytanie: jaką cenę ropy West Texas Intermediate (WTI) Twoja firma potrzebuje, aby zyskownie wiercić nowy odwiert?

średnia odpowiedź w całej próbie wyniosła 64 USD za baryłkę, co stanowi wzrost w porównaniu do 62 USD za baryłkę wymaganych w zeszłym roku. W zależności od regionu ceny break-even dla opłacalnego wiercenia wahają się od 59 USD do 70 USD za baryłkę. (grafika)

W Basenie Permskim średnia cena break-even wynosi 65 USD za baryłkę, co oznacza wzrost o 4 USD w porównaniu do poprzedniego roku. Prawie wszystkie firmy biorące udział w badaniu mogą zyskownie wiercić nowe odwierty przy obecnych cenach (średnia cena ropy WTI w okresie badania wynosiła 83 USD za baryłkę).

Duże firmy (produkujące 10 000 baryłek ropy dziennie lub więcej na koniec czwartego kwartału 2023 roku) potrzebują ceny 58 USD za baryłkę, aby zyskownie wiercić nowy odwiert — na podstawie średnich odpowiedzi. Dla małych firm (produkujących mniej niż 10 000 baryłek dziennie) cena ta wynosi 67 USD).

Na drodze "drill, baby, drill" stanie także ściana rafineryjna. 

Otóż rafinerie w Stanach Zjednoczonych, powstałe głównie w XX wieku, zostały zaprojektowane z myślą o przetwarzaniu ciężkich gatunków ropy naftowej, które pochodzą głównie z importu z regionów takich jak Bliski Wschód, Kanada, Meksyk czy Ameryka Południowa. W tamtym czasie była to racjonalna decyzja, ponieważ cięższe gatunki były tańsze, a więc uzyskana marża na produktach - wyższa.

W efekcie te obiekty nie były/nie są gotowe do wchłonięcia napływu lekkiej ropy łupkowej. W procesie projektowania rafinerii kluczowym elementem jest określenie parametrów kolumn dla różnych frakcji, co musi być dostosowane do specyfiki przerabianego surowca - nie można efektywnie przerabiać wszystkich gatunków w jednej rafinerii. Ropa lekka (jak WTI) jest odpowiednia do uzyskania benzyny czy nafty, gorzej jeśli chodzi o cięższe frakcje.

Chociaż w USA realizowane są projekty modernizacyjne, ich skala pozostaje ograniczona (grafika 1). Największym z nich jest niedawna rozbudowa rafinerii Exxonu w Beaumont w Teksasie, który teraz może przetwarzać 250 tysięcy baryłek dziennie ropy łupkowej. Projekt ten kosztował 2 miliardy dolarów i dobrze ilustruje, dlaczego modernizacja sektora rafineryjnego napotyka na poważne bariery. Budowa nowych rafinerii lub modernizacja istniejących obiektów to proces niezwykle kosztowny, a jego długoterminowa rentowność wydaje się wątpliwa, biorąc pod uwagę prognozy popytu na paliwa w USA.

Dodatkowo, znaczna część rafinerii w 🇺🇸 nie dysponuje infrastrukturą, która pozwalałaby korzystać tylko krajowej ropy. Świetnym przykładem jest ropa z Kanady, która dla wielu amerykańskich Stanów jest jedynym wyborem. Abstrahując od ich "ustawień", przebudowa sieci zajęłaby miesiące, jak nie lata. 

I oczywiście, można to bronić argumentem - jeśli Trump będzie chciał przebudowy, to to zrobi. Natomiast przykład takich kontrowersyjnych projektów jak Keystone XL pokazuje, że w branży nie ma wielkiego entuzjazmu dla realizacji projektów, które przy wymianie administracji za 4 lata zostaną zbombardowane.

Oznacza to, że nadwyżka amerykańskiej produkcji ropy naftowej będzie kierowana na eksport. Proces ten trwa już od kilku lat, jednak eksperci przewidują potencjalne trudności w przyszłości. Światowy rynek może się przesycić lekką, słodką ropą, ponieważ jej producentami są nie tylko Stany Zjednoczone, ale również kraje afrykańskie, takie jak Nigeria. Przykładem jest nigeryjska Bonny Light, która cieszy się popularnością, http://m.in. wśród takich odbiorców jak Orlen.

Co więcej, nawet optymistyczne prognozy światowego popytu na ropę zakładają, że wzrost będzie dotyczył przede wszystkim pozostałej petrochemii, a benzyna może wkrótce osiągnąć swój szczyt.

x.com/luke_skiba/